sobota, 1 lutego 2025

Warszawskie powidoki przeszłości czyli „Sierpień" Pawła Sołtysa



Tytuł: Sierpień

Autor: Paweł Sołtys

Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2024
Liczba stron: 120
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 9/10





Nie do końca wiem dlaczego poczułam, że w środku stycznia jest idealny czas na Sierpień Pawła Sołtysa. Być może stała za tym moja tęsknota za latem, która jest słabsza kiedy jest prawdziwa zima, ale kiedy za oknem od kilku miesięcy trwają jesienne ciemności ulega nasileniu. Podejrzewam, że nie bez znaczenia były też obiecane nawiązania do mojej ukochanej Warszawy, czego również już dawno w książce nie czytałam.

Pomyślałam, że spróbuję, chociaż kilka stron, a Paweł Sołtys wypuścił mnie dopiero w 1/4 książki. Tak bardzo wczułam się w te letnie spacery po moim mieście, takie bez przewodniej myśli, wiodące bez celu, a jednak do celu. Te podróże są nieco nostalgiczne, choć niekoniecznie sentymentalne, i wybierając się w nie razem z Pawłem Sołtysem otrzymujemy wszystko. I Warszawę, i Polskę, i Ukrainę, i prawosławie, i katolicyzm, i historię, i teraźniejszość, i głośną kawiarnię, i cichy cmentarz. Niewielkie skrawki rzeczywistości niekiedy nasuwają przemyślenia na ważkie tematy, a czasami są po prostu powrotami w przeszłość. Autor nie popada w dramatyczne tony, stwierdza fakt, pewne rzeczy czy nam się to podoba, czy też nie, przeminęły - ludzie, miejsca, słowa. Poza tym mamy sierpień, miesiąc letni, choć przynoszący już myśli o przemijającym lecie. Ten sierpień nastraja i wraz z autorem szukamy w twarzach przechodniów naszych bliskich, których już przy nas nie ma, ożywiamy zapomniane witryny sklepów (któż z nas takich nie mijał?) a dwie msze "składają się w jedną śpiewem chóru", zastanawiamy się o czym rozmawiają ludzie na ulicy, przechodzimy obok pokoi dla słów, a znana melodia nieporadnie grana na keyboardzie przynosi nam wspomnienia, nawet gdy słyszymy ją w zupełnie innym świecie. 

Gdzie teraz mogło być to zdjęcie? Ja go nie miałem, może wujek Bogdan wywiózł je do Skały po śmierci dziadka, może wujek Wariat spalił je w którymś ze swoich strachów? Mogłem tylko zadzwonić do siostry. „Nie było takiego zdjęcia, nie pamiętam, żeby cokolwiek stało u dziadka na biurku". Jak to? Może po prostu spędzałem tam więcej czasu, może ona nie zwracała uwagi na szczegóły? Może za możem. Nie było już do kogo zadzwonić, żeby potwierdził lub zaprzeczył, wszyscy umarli.

czwartek, 30 stycznia 2025

Cytat tygodnia

Człowiek w ogóle żyje przecież w kręgach: rodziny, przyjaciół, współpracowników, sąsiadów. Gdy zaczynają blaknąć, coraz bardziej staje się kropką na mapie. A potem jest już tak, że stoi po środku miasta, pośrodku sierpnia i wszędzie jest tak samo daleko, albo może tak samo blisko. Do początku i do końca miesiąca, do pierwszego wspomnienia i ostatniej godziny, na Okęcie i pod młocińskie dęby otoczone turzycą. Można jechać losowym autobusem i przez brudną szybę, zza zacieków i spalinowej szarości widzieć siebie i tych, co odeszli, w przypadkowych przechodniach. Osadzać ich w rolach i wysyłać do prawie istniejących miejsc, zakładów, romansów i rozstań. I równie szybko porzucać, tak żeby nie zdążyli się zorientować, że przez chwilę byli babcią Albiną, wujkiem Wariatem, młodą prababcią Niną, Anką i mną dwudziestoletnim, wypełnionym marzeniami, które w większości się nie ziszczą, a te, które się spełnią, będą miały ostatecznie gorzki smak zmarzniętego owocu.

- Sierpień, Paweł Sołtys - 

wtorek, 28 stycznia 2025

Końce i początki czyli „Magia niszczy" Ilony Andrews


Tytuł: Magia niszczy

Autor: Ilona Andrews

Cykl: Kate Daniels
Tom: 7
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Data wydania: 2019
Liczba stron: 460
Tłumacz: Kaja Makowska
Kategoria: Fantastyka, urban fantasy
Ocena: 9/10



Cykl o Kate Daniels należy do moich ulubionych z gatunku urban fantasy, bo ma po prostu wszystko czego można oczekiwać od dobrej fantastyki, a nawet więcej. Magia niszczy to siódmy tom tego cyklu i jest to część, która ponad wszelką wątpliwość coś kończy, ale jednocześnie coś nowego w fabule zaczyna. Od razu uspokajam - to nieostatni tom przygód Kate, na tylnej części okładki znajduje się już nawet zapowiedź kolejnej części czyli Magia zmienia.

Podwalinę tego cyklu stanowi przede wszystkim doskonała fabuła – zaskakująca, a jednocześnie spójna, czerpiąca garściami z innych różnorakich fantastycznych opowieści przy zachowaniu świetnych nowoczesnych ram fantastyki w stylu miejskim. W tym tomie przed główną bohaterką stoi wyzwanie rozwiązania zagadki kryminalnej i zidentyfikowania mordercy w niecałe dwadzieścia cztery godziny. Porażka skutkuje wojną, wygrana odsuwa ją w czasie, choć nawet tego Kate nie może być pewna. Jednak główna bohaterka nie może i nie chce ryzykować, a skoro tak to będzie musiała się naprawdę nieźle nagimanstykować, aby błyskawicznie rozwiązać ten konflikt i ocalić Atlantę, zmiennokształtnych, wiedźmy, ludzi i wszystkich innych okolicznych mieszkańców przed magią Lorda Rolada – Króla, Wznosiciela Wież i jednocześnie osoby, przed którą Kate ukrywała się przez ostatnie 20 lat.

- Wiesz, co większość ludzi dostaje od babci? Serwis do herbaty. 
Albo kołderkę. - uśmiecha się Curran. - Gdyby twoja rodzina posiadała kołderkę, 
byłaby zrobiona ze skóry chimery i wypchana piórami martwych aniołów.

sobota, 25 stycznia 2025

Zderzenie światów czyli „Faebound. Więzy magii" Saary El-Arifi



Tytuł: Faebound. Więzy magii

Autor: Saara El-Arifi

Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 2024
Liczba stron: 464
Tłumacz: Łukasz Małecki
Kategoria: Fantastyka
Ocena: 6/10



Faebound. Więzy magii zaintrygowały mnie od pierwszego wejrzenia. Opis książki wydawał się nieco podobny do cyklu Okrutnego księcia Holly Black, którego uwielbiam. Dwie siostry, tak inne od siebie, rzucone w nieżyczliwy im świat. Różne spojrzenia na rzeczywistość, różne doświadczenia, choć obie mają przekonanie, że znalazły swoją drogę i spełniają swoje marzenia. W książce Saary El-Arifi jeden błąd pułkowniczki Yeeran, zmienia wszystko to, czego jeszcze chwilę temu były pewne. Jednak kiedy jedna siostra zostaje wygnana, druga jej nie porzuca. W wyniku splotów wydarzeń obie siostry wraz z pewnym kapitanem, lądują w mieście mitycznych fae, o których sądzono, że od tysięcy lat nie stąpają po tej ziemi. Tymczasem ten rzekomo elfi świat, okazuje się zupełnie inny niż cała trójka sądziła…

Faebound. Więzy magii okazało się dla mnie prawdziwym recenzenckim wyzwaniem!

czwartek, 23 stycznia 2025

Cytat tygodnia

Jeśli nie mogę być od nich lepsza, będę od nich dużo gorsza.

- Okrutny książę, Holly Black -

wtorek, 21 stycznia 2025

Wspomnienie o wychowaniu słusznie minionym czyli „Przechodząc przez próg, zagwiżdżę" Wiktorii Bieżuńskiej



Tytuł: Przechodząc przez próg, zagwiżdżę

Autor: Wiktoria Bieżuńska

Wydawnictwo: Cyranka
Data wydania: 2022
Liczba stron: 125
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 7/10




Od 2023 mam niecny plan, żeby rokrocznie czytać chociaż jedną książkę spośród nominowanych do Nagrody Nike. Prawda jest taka, że polskiej literatury pięknej (zahaczając o biografie czy reportaż) czytam niewiele. Nie robię tego celowo, po prostu mam do niej często ten sam zarzut co do "ambitnego polskiego kina" - poziom artyzmu jest tam tak wysoki i tak wyrafinowany, że przekracza moje możliwości. Jednak to sprawiło, że popadłam w drugą skrajność i mam poczucie, że w ten sposób tracę coś naprawdę ważnego, zarówno literacko, jak i zwyczajnie kulturowo jako Polka. W 2023 przeczytałam Jezus umarł w Polsce Mikołaja Grynberga, książkę wyróżnioną w 2024 nominacją. Za to w 2024 postawiłam na Przechodząc przez próg, zagwiżdżę Wiktorii Bieżuńskiej czyli jedną z finalistek z roku 2023.

Na tych nieco ponad 100 stronach autorka pokazuje nam wycinek życia dziecka urodzonego w latach '80 lub '90. Klimat jest bardzo swojski, a problemy tak sztampowe dla tamtego okresu, że chyba każdy czytelnik, który ten czas pamięta, jest w stanie się w tej historii odnaleźć. To co jest kluczowe dla tej książki, to bolesna szczerość oraz dziecięca perspektywa, która nadaje tej dosyć prostej opowieści bardziej porażającego wydźwięku. Drażni ona nasze zmysły i drażni nasze sumienie, nasze jako jednostki, ale i nasze jako społeczeństwa.

niedziela, 19 stycznia 2025

O piesku, który poleciał z Mewą niczym Bilbo do orlego gniazda czyli „Łazikanty" J.R.R. Tolkiena



Tytuł: Łazikanty
 
Autor: J.R.R. Tolkien

Wydawnictwo: Zysk S-ka
Data wydania: 2024
Liczba stron: 136
Tłumacz: Paulina Braiter
Kategoria: Literatura dla dzieci, Fantastyka
Ocena: 10/10




Kiedy myślimy o książkach J.R.R. Tolkiena, zwykle przed naszymi oczami stają monumentalne widoki - góry Mordoru, spektakularne bitwy, niezwykłe (choć nieraz straszne) istoty. Wielu z nas ma przed oczami ekranizacje Władcy pierścieni i Hobbita lub niedawno zaprezentowany światu serial Pierścienie władzy, który wywołał sporo kontrowersji. Jednak wszystko to kojarzy nam się z twórczością dla czytelnika starszego, choć co poniektórzy z nas czytali Hobbita jeszcze w podstawówce. 

Tymczasem Mistrz tworzył także prozę dla młodszych! Pisałam Wam już o Listach do Świętego Mikołaja, ale wielu uważało, że to absolutny wyjątek w twórczości profesora Tolkiena. Wybitny pisarz tworzy dla swoich dzieci listy z okazji świąt Bożego Narodzenia, a następnie zostaje to zebrane w całość, która doczekała się wydania. Jednak to jest nieprawdziwe wrażenie, czego wspaniałym dowodem jest właśnie Łazikanty.

Ta książka, podobnie jak Listy do Świętego Mikołaja, jest w pewnym sensie dosyć osobista. Środkowy synek profesora, Michael, uwielbiał bawić się swoim małym ołowianym pieskiem. Niestety podczas wakacyjnego spaceru z tatą i starszym bratem piesek niechcący został na kamienistej plaży. Nietrudno wyobrazić sobie rozpacz pięcioletniego chłopca, więc J.R.R. Tolkien zrobił to, co przecież umiał doskonale - opowiedział synkowi historię dalszych przygód pieska, która uzasadniałaby zaginięcie ukochanej zabawki. I tak oto wymyślona pospiesznie historia na otarcie łez dziecka stała się początkiem nieco dłuższej książki opowiadającej o przygodach pieska Łazika przemienionego w zabawkę przez zirytowanego jego zachowaniem czarodzieja. Łazik przede wszystkim chciałby znowu być psem i wrócić do domu, ale wcześniej na jego drodze pojawia się mnóstwo niesamowitych przygód, podczas których odwiedza tak księżyc, jak i dno oceanu, poznaje wielu przyjaciół i spotyka niejedną niezwykłą istotę, a my mamy niepowtarzalną możliwość w tym mu towarzyszyć. 

czwartek, 16 stycznia 2025

Cytat tygodnia

Im cięższe staje się serce, tym silniejszy musi być człowiek, by je udźwignąć.

- Po zmierzchu, Alexandra Bracken -

wtorek, 14 stycznia 2025

Przemów do mnie, wskaż mi drogę czyli „Konklawe" Roberta Harrisa


Tytuł: Konklawe

Autor: Robert Harris

Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017
Liczba stron: 336
Tłumacz: Andrzej Szulc
Kategoria: Sensacja
Ocena: 7/10






Kilka miesięcy temu w Polsce miała miejsce premiera filmu Konklawe w reżyserii Edwarda Bergera, a wraz z nią pojawiło się sporo recenzji. Widząc film o tematyce okołokościelnej pomyślałam, że po Młodym papieżu niewiele już ludzi zniesmaczy, a jednak przeczytałam recenzje zarówno niezwykle entuzjastyczne, jak i znacznie mniej. Dosyć krótkie twitterowe opinie uświadomiły mi, że jeżeli chcę przeczytać tę książkę bez znajomości spoilerów, to prawdopodobnie jest to ostatni dzwonek, a okazało się, że mamy ją w domu i to nawet w wersji papierowej.

Papieże mają różne idee kościoła - jedni są reformatorami, inni podchodzą do tematu bardziej konserwatywnie, niektórzy stąpają twardo po ziemi, a inni wolą filozofować. Kiedy umiera papież propagujący ideę kościoła skromnego i ubogiego, pojawia się pytanie o to jaki powinien być ten, który go zastąpi - podobny, całkowicie odmienny? Powinien być Włochem, a może raczej nie Europejczykiem? Jedno jest pewne, dla Kurii, dla której papież był ciężarem, nie odpuści zmiany. W centrum tych wydarzeń jest siedemdziesiąciopięcioletni kardynał Lomeli, który jest dziekanem kolegium kardynalskiego, a tym samym głównym odpowiedzialnym za przeprowadzenie konklawe. Równocześnie jednak przeżywa on poważny kryzys wiary, próbował nawet złożyć rezygnację, ale papież jej nie przyjął, a teraz staje przed największym wyzwaniem w swoim życiu. I kiedy wydawało mu się, że to zadanie nie może być bardziej wymagające, Lomeli dowiaduje się przedziwnych rzeczy o niektórych spośród potencjalnych pretendentów, a pytań jest więcej niż odpowiedzi. Papieżem może zostać tylko jeden uczestnik konklawe, a niewłaściwy wybór nie wchodzi w grę. Dziekan kolegium zostaje postawiony przed trudnym pytaniem - ograniczyć się do roli organizatora czy ujawnić prawdę tym samym wpływając na przebieg głosowania.

- Papież stracił wiarę w Boga?
- Nie w Boga! Nigdy nie zwątpił w Boga! - odparł Bellini i powiedział coś, czego Lomeli miał nie zapomnieć do końca życia. - On stracił wiarę w Kościół.

czwartek, 9 stycznia 2025

Cytat tygodnia

Z braku ciepła, z braku ciepła umieram!
Ciepła miłości? Nie, kaloryfera.

- Poezje, Maria Pawlikowska-Jasnorzewska -

wtorek, 7 stycznia 2025

Podsumowanie roku 2024

Zacznę od tego by życzyć Wam szczęśliwego, zaczytanego nowego roku! Niech 2025 będzie dla nas łaskawy, pełen kultury i przyjemnych wydarzeń, uśmiechów i ciepłych słów. :)

Przełom grudnia i stycznia czyli czas podsumowań. Na początku napisałam, że ten rok był zupełnie inny niż zaplanowałam. Po czym zajrzałam do swoich planów i skasowałam te słowa, bo tak naprawdę... To 2024 całkiem nieźle wypełnił moje zamiary. Ale przy okazji również obawy i niepokoje. Szczerze mówiąc teraz myślę, że znowu nie uważałam kiedy opowiadałam o swoich marzeniach, w imię zasady uważaj czego sobie życzysz... 

Nie wiem jak u Was, ale ja 2024 mogłabym porównać do zachodu słońca. Ten rok ukończył wiele spraw w ten lub inny sposób i na pewno nie jestem tą osobą, którą byłam w styczniu. Zaczął się okropnie, bo pod chirurgicznym skalpelem, na szczęście potem było nieco lepiej, chociaż zdrowotnie jako tako ustabilizowałam się dopiero po kilku miesiącach. Zajrzałam do swojego ukochanego plannera (2024 spędzałam z Minimalife i ogromnie polecam! Wytrzymał cały rok intensywnych zapisków!) i w podsumowaniu kwietnia w kategorii co oceniasz najlepiej w tym miesiącu zapisałam "to, że się skończył". Trudno nie dostrzec w tym mojego nie najlepszego nastroju. Zawodowo? Rollercoaster i sporo dramatu. W końcu moja odroczona gratyfikacja nadeszła i odnotowałam sukcesy, ale nie będę ukrywać, że droga do nich, nawet na ostatniej prostej, okazała się znaczniej bardziej rozpaczliwa niż mogłabym podejrzewać. W dodatku 2025 również zapowiada się intensywnie. Jednak w powietrzu czuć wiatr zmian i mam dużo wiary w to, że będą to zmiany na lepsze.

czwartek, 2 stycznia 2025

Cytat tygodnia

Na wczesnym etapie życia dostrzegamy u siebie różne umiejętności i koncentrujemy się na nich, nie zwracając uwagi na inne. Nie w tym rzecz, że nic innego nie jest możliwe, 
tylko że nie było pielęgnowane.

- Biblioteka dusz, Ransom Riggs -
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...