Tytuł: Pył księżycowy
Pył księżycowy Natalii Gawron zapowiadał się jak bardzo przyjemna książka obyczajowa, a osadzenie historii w Wałbrzychu wydało mi się przyjemną odmianą. Z filiżanką gorącej herbaty zasiadłam do lektury, w której poznajemy przygody trzech kobiet – Antoniny, Anieli i Agnes. Każda z nich jest inna, ma odmienne doświadczenia, umiejętności i pasje, ale ostatecznie spina je przyjaźń i wspólne działania w kawiarni. Ta kartkach książki możemy prześledzić różne wydarzenia z ich życia – adopcji, zakochania, negatywne recenzje w sieci, przygarnięcia kociąt, zaręczyn, ale i złamanego serca.
Książka pani Gawron jest pełna uroku. Bardzo klimatyczna – małomiasteczkowa w ten czarujący sposób, pełna wątków dotyczących przyjaźni i relacji romantycznych, ale również relacji sąsiedzkich, dzięki którym tworzy się społeczność gotowa razem działać i się wspierać. Sporo jest o smakach, aromatach, wystrojach, kolorach, muszę przyznać, że trudno oprzeć się wrażeniu, że własny lokal jest czymś co dla autorki ma szczególną wartość.
Ogromnie
podoba mi się uwaga w sekcji Od Autorki o tym, że bohaterem tej książki było
miasto Wałbrzych oraz kilka miejsc dookoła, jak również wspomniane mauzoleum. Pani
Gawron wspaniale te wszystkie miejsca opisywała, z uczuciem, dowodząc nie tylko
doskonałej znajomości tych miejsc, ale także wielkiej pasji, by tak przyjemnie
opowiadać o tym czytelnikom. Czytałam to z satysfakcją i mam wrażenie, że po
lekturze wiem o Wałbrzychu nieco więcej niż przed.
Książka
porusza kilka interesujących tematów jak chociażby adopcja dziecka i wydaje mi
się, na tyle na ile się na tym znam, że jest w niej to opisane stosunkowo
fachowo. Na pewno jest to wątek ciekawy, bo dosyć szczegółowo opisane są nie
tylko emocje czy niepokoje, co dla niektórych czytelników mogłoby stanowić
wsparcie w stylu „też tak mam”, ale również same procedury. Dużym atutem jest
tu także polska rzeczywistość - w przypadku wielu książek nieporadnikowych
poruszających to zagadnienie miejscem akcji są na przykład Stany, a tam zasady
i możliwości są zupełnie inne niż tutaj. Kolejnym tematem, z którym utożsamia
się zapewne wielu właścicieli własnego biznesu, są niesprawiedliwe oceny i
opinie w internecie. Chociaż w tym przypadku fabuła podąża raczej rzadką
ścieżką jeśli chodzi o przyczynę i rozwiązanie tej sytuacji, to samo rozważanie
skąd ten problem, co z nim zrobić, jak zidentyfikować osobę, która chowa tyle
urazy, było ciekawe.
Pod
pewnymi względami Pył księżycowy przypominał mi serial Słodkie magnolie na
Netflix. Przed trzema bohaterkami, które się przyjaźnią stają różne wyzwania,
ale ostatecznie wszystko im się udaje. Ma to swój urok, jednak dla mnie jest w
tym nieco zbyt dużo słodyczy. Skądinąd mam wrażenie, że zamysł był taki, aby wydarzenia
w książce były opisane w dosyć realistyczny sposób, tymczasem dla mnie im dalej
z fabułą, tym dalej od rzeczywistości.
Pod
względem językowym książka pani Gawron jest bardzo przyjemna, wyłapałam tylko
kilka literówek. Całość czytało się dosyć dobrze, chociaż mam mocno mieszane
uczucia w kwestii dialogów. Część z nich wydawała mi się mało rzeczywista, akurat
to mocniej odczułam w pierwszej części książki, a niektóre fragmenty były
trochę przeciągane i dosyć drewniane. Brakowało mi w tym tej
"mówionej" lekkości.
Pył księżycowy Natalii Gawron to moim zdaniem przyjemna obyczajówka, pełna ciepła i słodyczy. Jest tutaj kilka nieco mniej typowych wątków, ale wydaje mi się, że największą przyjemność z lektury będą mieli czytelnicy lubujących się we współczesnych historiach pełnych uroku, w których w małym miasteczku przyjaciółki stawiają czoła kolejnym wyzwaniom życia, a wszystko kończy się szczęśliwie.
Za możliwość lektury dziękuję Warszawskiej Firmie Wydawniczej oraz portalowi Sztukater.
