Tytuł: Atramentowe serce
Mortimer Folchart jest introligatorem, a od 9 lat również samotnym tatą Meggie. Mo i jego córka tworzą zgrany rodzinny duet, który łączy wielka miłość do książek. Jednak pewnej nocy dwunastoletnia Meggie przed swoim oknem dostrzega mężczyznę. Kiedy informuje o tym Mo, ten rozpoznaje go i wpuszcza do domu, a dziewczynka czuje, że wraz z mężczyzną do domu weszła groza, której nigdy wcześniej nie czuła. Od tej chwili coś się zmienia, między nią a Mo pojawiają się już nie tylko niedopowiedzenia, ale również uniki, milczenie, sekrety. Równocześnie razem z gościem pojawiają się kłopoty, które rozpoczynają prawdziwe pandemonium, a Meggie zaczyna rozumieć, że jej tata miał i przed nią, i przed resztą świata całkiem sporo tajemnic...
Równocześnie dzisiaj jeszcze wyraźniej widzę jak rewelacyjna jest to powieść w porównaniu do wielu innych z tej samej kategorii wiekowej wydanych w kolejnych latach. Po pierwsze ta historia jest po prostu odświeżająca. Atramentowe serce to intrygująca przygodówka, w której jest miejsce na dobre i złe wydarzenia, na tęsknotę, żal, strach, ale i na radość, troskę i współczucie. Za to absolutnie nie ma miejsca na elementy niedostosowane do młodszego wieku docelowej grupy czytelników. Fabuła jest dynamiczna, ale równocześnie znajdujemy czas na to by się w niej nie pogubić, by zajrzeć w uczucia i myśli kolejnych bohaterów, by dostrzec trud ich położenia. Po drugie Meggie nie jest ani młodą heroiną, ani dziewczynką okaleczoną przez los, nie żyje w strasznym świecie pełnym potworów. Mieszka z tatą, którego bardzo kocha, chodzi do szkoły (choć jest to w fabule tylko wspomniane), jest bystrą i spokojną nastolatką, która uwielbia książki. Cechują ją również łatwowierność i dobroduszność, ale wie też czym jest strach. Kolejne zdarzenia narażają ją na wiele niebezpieczeństw i dziewczynka niejednokrotnie ulega emocjom, co jest cudowne, bo między innymi dzięki temu główna bohaterka naprawdę wydaje się mieć tyle lat ile ma. Niedopasowanie zachowania postaci do ich wieku jest w mojej opinii zmorą obecnej fantastyki dla młodzieży, w której niejednokrotnie wygląda to tak jakby ktoś napisał książkę dla dorosłych po czym przekręcił licznik o 10 lat w tył. Tutaj nawet bez podawania liczb, widzimy, że Meggie jest młodziutką nastolatką i podane dwanaście lat pasuje jak ulał. Pozostali bohaterowie są charakterystyczni, niektórzy z nich mają niejednoznaczne kompasy moralne, a czytelnik koniecznie chce wiedzieć jak potoczą się ich losy. Przemoc się pojawia, ale nie jest w sposób widoczny krwawa itd., to raczej sugestie, których odbiór zależy jak sądzę od wyobraźni młodego czytelnika. Po trzecie całość po prostu dobrze się czyta, dialogi, opisy, wszystko jest doskonale skomponowane. Z mojego punktu widzenia Atramentowe serce jest fenomenalną książką skierowaną do młodszej młodzieży.
- Historie nigdy nie mają końca, Meggie - powiedział kiedyś do niej. - Chociaż książki nam to sugerują. One nie kończą się na ostatniej stronie, ani nie zaczynają na pierwszej.
Nie mogę uwierzyć, że doczekałam się wznowienia Atramentowego serca, praktycznie niedostępnego już w chwili gdy go czytałam, którego posiadanie było moim nastoletnim marzeniem. To sprawia, że w swojej ocenie na pewno jestem nieobiektywna, ale na szczęście mogę. Uwielbiam Atramentowy świat, uważam, że jest to jedna z najlepszych przedstawicielek klasycznej przygodowej fantastyki dla młodszej młodzieży, a Cornelia Funke, podobnie jak Jonathan Stroud, to moim zdaniem jedni z najlepszych autorów, gdy chodzi o pisanie młodzieżowej fantastyki wyróżniającej się pomysłem na fabułę. Ta książka jest fabularnie zaskakująca, ma świetnie zbudowanych bohaterów i świat, nie jest czarno-biała, zahacza o trudne tematy (a niektóre z nich są dosyć niezwykłe), ale nie ma w tym cienia moralizatorstwa. W tej lekturze jak dla mnie wszystko idealnie współgra, nawet cytaty, tworząc pięknie skomponowaną całość, od której nie można się oderwać. Zakochałam się w Atramentowym sercu 20 lat temu i dzisiaj po drugim czytaniu podtrzymuję moje wrażenia z tamtego czasu - to była wspaniała przygoda i nie mogę się doczekać kolejnego tomu Atramentowego świata!
Za możliwość ponownej lektury tej wyjątkowej dla mnie książki ogromnie dziękuję wydawnictwu Kropka oraz portalowi Sztukater.