
Kończąc poprzedni kwartał miałam jedno główne życzenie - więcej zapału do pisania. Stety niestety ten rok nieustannie mnie zaskakuje i w okresie kwiecień-czerwiec miałam jeden moment wzmożonego zapału do pisania. Generalnie ilość pracy i nauki przyszpiliła mnie tak mocno, że późniejsze dwutygodniowe wakacje spędziłam na gwałtownym nadganianiu zaległości, spaniu i relaksowaniu umysłu, a było mi to potrzebne bardziej niż się spodziewałam.
Ostatecznie w tym kwartale przeczytałam 15 nowych książek oraz 4 w ramach powtórnego czytania. Na początku była fantastyka - najpierw Mgły z Donlonu Magdaleny Kubasiewicz czyli wyczekiwana premiera, a później coś starszego czyli Córka dymu i kości Laini Taylor. Po takim duecie naszło mnie na coś poważniejszego i tak przeczytałam Wykład, który wstrząsnął światem Michała Hellera. Pozostała część tego kwartału wyglądała dokładnie tak samo - raz coś lekkiego, raz coś ciężkiego. Kiedy miałam czas, to czytało mi się świetnie. Jednak pisanie szło mi znacznie gorzej.
Jeśli chodzi o filmy i seriale to w tym kwartale wiele się nie działo. Obejrzałam dwie interesujące produkcje filmowe - Konklawe, które wizualnie i muzycznie mnie zachwyciło, ale równocześnie zabrakło mi głębi postaci, szczególnie w wykonaniu rewelacyjnego przecież Ralpha Fiennesa oraz poruszający dokument Lotnisko w Kabulu, który dowodzi tego, co ówcześnie wielu podejrzewało. Wpadły też trzy nowe seriale - Etolie, który był bardzo pozytywnym zaskoczeniem, a ku mojemu rozczarowaniu został przez Prime skasowany już po pierwszym sezonie, trzeci sezon Ginny & Georgia, który jak dla mnie rozbił bank oraz The Pitt, które spełniło wszystkie moje marzenia. Jestem miłośniczką medicali i na taki serial czekałam naprawdę długo, ale było warto. Kocham go całym serduszkiem, z niecierpliwością czekam na kontynuację, ale tymczasem wróćmy do książek.
Po pierwsze - zgodnie z zapowiedziami wypełniłam styczniowe wyzwanie czytelnicze od Lubimy czytać i przeczytałam klasyczną opowieść. A nawet dwie, bo i Latarnika w nowym wydaniu Powergraph z serii Kiedyś przeczytam z komentarzem Baby od polskiego czyli Anety Korycińskiej oraz Bitwę pod Maldon. Powrót Beorhtnotha J.R.R. Tolkiena. Także mały wsteczny sukces. :)
Kwiecień - Przeczytam książkę, której tytuł, imię lub nazwisko autora zaczyna się na „W”
Ten punkt zrealizowałam bez większych problemów - Wykład, który wstrząsnął światem prof. Michała Hellera, Księgi Mroku zostały napisane przez J.A. White'a, współautorem książki Podcastex. Polskie milenium jest Mateusz Witkowski.
Maj - Przeczytam książkę o miłości
Jak można przeczytać na stronie portalu, twórcom chodziło o miłość romantyczną. Ten punkt najlepiej wypełnia Pył księżycowy Natalii Gawron czyli książka typowo romantyczno-obyczajowa, ale wątki romantyczne pojawiły się także w Szafirowym płomieniu Ilony Andrews. Także kolejny punkt!
Czerwiec - Przeczytam książkę, której głównym bohaterem jest dziecko
Spora niespodzianka, bo w zeszłym roku kolejne wyzwania niespecjalnie mi podchodziły, a w tym jest znacznie lepiej. Bez wahania mogę wskazać Księgi Mroku J.A. White'a oraz Atramentowe serce Cornelii Funke, choć ta druga książka to moja ponowna lektura po latach. :)
Wyzwanie przeczytam 52 książki w roku
Największe rozczarowanie - nie powiem, że to jest duże rozczarowanie, ale do pewnego stopnia Ucieczka od bezradności Tomasza Stawiszyńskiego. Tematycznie Ucieczka jest rewelacyjna, technicznie napisana błyskotliwie, a jednak dla mnie mogłaby być o połowę krótsza. W rezultacie czytałam to potwornie długo, co tylko wzmaga moje rozczarowanie... Sobą.
Kolejny kwartał to zapowiedź kolejnych wyzwań, ale moje naczelne wyzwanie to jednak więcej czasu na blogu, w mediach i na pisaniu. Ostatnie pół roku to w moim wykonaniu największa klęska od początku istnienia bloga, co muszę napisać jest dla mnie głęboko rozczarowujące. Nie straciłam radości z czytania i pisania, a jednak nawał innych zajęć sprawia, że na to co lubię czasu po prostu nie zostaje. Smuci mnie to ogromnie, ale nie tracę nadziei, że może uda się to naprostować. ;)