czwartek, 25 kwietnia 2024

Cytat tygodnia

Życie odmienia nasze twarze, ale oczy pozostają oknem tego, co było.

- Gdzie śpiewają raki, Delia Owens -

wtorek, 23 kwietnia 2024

Niemałe nadzieje, zawiedzione zaufanie czyli „Ania, karabela i Drzewo Poznania" Batłomieja Baranowskiego



Tytuł: Ania, karabela i Drzewo Poznania

Autor: Bartłomiej Baranowski


Wydawnictwo: Empik Go
Data wydania: 2024
Liczba stron: 260
Kategoria: Literatura dla młodzieży, fantastyka
Ocena: 7-/10






Od mojej lektury pierwszej części cyklu - Ani, klechd i Wielomroku minął dokładnie rok. Co do dnia, w co aż trudno uwierzyć. Debiutancka książka pana Baranowskiego przypadła mi do gustu, jednak widziałam w niej zarówno blaski, jak i cienie. Polubiłam tę historię, magię, wątek Wielomroku, ale miałam też sporo wątpliwości. Z tego powodu z ogromną niecierpliwością czekałam na drugi tom przygód Ani Kowalskiej - byłam zainteresowana nie tylko tym jaką drogę obierze autor pod względem fabularnym, ale przede wszystkim tym jakościowym, bo najwięcej problemów dostrzegałam właśnie w tej warstwie. To sprawiło, że chociaż książka należy raczej do tych krótszych, to czytałam ją naprawdę długo! Jakby tego było mało, choć swojego ebooka przeczytałam już chwilę temu, to wyjątkowo dużo czasu poświęciłam przemyśleniom co ja o tym wszystkim myślę. Muszę przyznać, że od dawna żadna książka i żaden autor nie zabili mi takiego ćwieka.

Minęła już chwila od czasu gdy Ania trafiła do magicznej części świata, po czym wraz z Michałem stawiła czoła Wielomrokowi i w dodatku oboje to przeżyli. Ten sukces, połączony ze złamaniem prawa, poskutkował wieloma konsekwencjami. Ale najważniejsze jest to, że przeżyli, kara została zawieszona, a Michałowi pozwolono pozostać wśród dwuświatowców. Co prawda Ania stała się amuletem, którego kawałka ochronnej mocy chciałby każdy, ale jakoś udaje się zachować w tym wszystkim rozsądek i równowagę. Równocześnie rośnie liczba hipotez o tym czym jest Wielomrok i jak go pokonać, jego oraz rosnących w siłę Mrocznych. Młodzież z jednej strony chciałaby być częścią czegoś ważnego i dużego, co sprawia, że angażują się w te rozważania, ale z drugiej to całe bycie w centrum uwagi bywa dla Ani bardzo męczące. Podobnie zresztą dla zamkniętego w zamku Franka. Szybko się jednak okazuje, że trudno jest się nie mieszać kiedy wydarzenia dosłownie zbijają ich momentami z nóg. Czy słynna karabela pokona Wielomrok, czym jest drzewo poznania, kim jest Seth, czy Ania dowie się czegokolwiek o swoich korzeniach, a zaginiona pamięć powróci do właścicielki? Tego wszystkiego dowiecie się tylko sięgając po Anię, karabelę i Drzewo Poznania. ;)

(...) - Że moc magiczna najczęściej objawia się wśród ludzi złamanych. Których serce musi być tak strasznie poste, że zaczyna się wypełniać Wszechmocą. Czasami to puste naczynia w naszej duszy. Innym razem serce jest pęknięte i nie potrafi utrzymać żadnego uczucia. Każdy z nas jest w jakimś sensie obarczony tragedią i właśnie dlatego tu trafił.

niedziela, 21 kwietnia 2024

Wspomnienia, których nie da się wymazać czyli „Iron flame" Rebeki Yarros


Tytuł: Iron flame. Żelazny płomień

 
Autor: Rebecca Yarros

Cykl: Empireum
Tom: 2
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2024
Liczba stron: 704
Tłumacz: Sylwia Chojnacka
Kategoria: Fantastyka
Ocena: 7/10




Przyznaję, że mam słabość do pewnego typu młodzieżowej fantastyki - niewybitnej, ale emocjonalnej, napisanej niedoskonale, ale dobrze, z ciekawymi motywami i najczęściej jakimś elementem romansu. To moje guilty pleasure i nie zamierzam sobie tego odmawiać. ;) Fourth wing Rebeki Yarros, ze swoimi smokami i spiskami, miało sporo wad, a jednak pochłonęło mnie bez reszty sprawiając mi ogromną przyjemność. Ponad 500 stron połknęłam w nieco ponad dobę i naprawdę musiałam się zmuszać żeby przerywać lekturę. Moje szczęście, że przeczytałam je na kilka dni przed premierą kolejnego tomu, bo zakończenie nieco mnie zaskoczyło! Dzięki temu na Iron flame nie musiałam długo czekać, a jeszcze w dodatku dostałam je w przemiłym prezencie.

Kiedy Violet, najmłodsze dziecko generały Sorrengail, dołącza do Kwadrantu Jeźdźców, każdego dnia powtarza sobie, że dzisiaj nie umrze. Z tą myślą dziewczyna przebrnęła przez cały pierwszy rok Uczelni Wojskowej Basgiath, przeżywając wszystkie kolejne wyzwania - walki na macie, Rękawicę, Prezentację, Odsiew, a nawet Igrzyska Wojenne. Jednak tego co się wydarzyło nie da się wymazać, a nowy wicekomendant zamierza zrobić wszystko by wygrać walkę, której Violet chcąc nie chcąc jest już pełnoprawną uczestniczką. Tyle że teraz stawką nie jest tylko ona, jej ukochany i ich uczucia, ale o wiele, wiele więcej, więc jedno jest pewne - spryt, nieco pomyślunku, wytrwałość, odwaga i żelazna wola będą jej bardzo potrzebne. Pozostaje tylko pytanie czy to wystarczy by wszystkich ocalić, jak wielu zginie po drodze do celu i czy Violet dożyje by o tym wszystkim pomyśleć...

Śmierć byłaby łaskawsza niż zażenowanie towarzyszące tej obserwacji.
Mógłbym go podpalić, jeśli chcesz, oferuje Tairn. Ale zdajesz się do niego przywiązana.

czwartek, 18 kwietnia 2024

Cytat tygodnia

Stare przysłowie mówi, że kto kładzie się spać z psami, budzi się z pchłami.

- Niewierny, Karin Slaughter -

wtorek, 16 kwietnia 2024

Poezja młoda sercem czyli „Dusza przed zachodem Słońca" Julia Bukowska



Tytuł: Dusza przed zachodem słońca

Autor: Julia Bukowska

Wydawnictwo: Warszawska Firma Wydawnicza (WFW)
Data wydania: 2022
Liczba stron: 32
Kategoria: Poezja
Ocena: 7/10





Raz na jakiś czas warto oderwać się od tej całej prozy - literatury faktu, fantastyki, kryminału, obyczaju, literatury pięknej - i przeskoczyć w poezję. Oczywiście najchętniej sięgamy po poezję nam znaną. Najpierw Nobliści, później Baczewski, Tuwim czy Gałczyński, bo jak wiadomo preferujemy poezję narodową. Potem przychodzi chęć na znanych poetów zagranicznych - Emily Dickinson albo Pablo Nerudę. Na samym końcu, tam gdzie już prawie nie dociera nikt, czekają na nas polscy poeci nieznani. Przed laty z takim poetą ucięłam sobie pogawędkę, której puentę trudno nazwać radosną - polscy poeci współcześni są kompletnie nieznani, nikt ich nie promuje, a co najgorsze nie mają żadnych perspektyw. Prawdopodobieństwo, że polska poezja współczesna nagle znajdzie się na wydawniczych sztandarach jest minimalna. Szansę mają może Ci, którzy oprócz poezji mają na swoim koncie prozę lub medialną popularność i rozpoznawalność. Z tego powodu uważam, że jako recenzenci literatury powinniśmy wyszukiwać i chociaż raz na jakiś czas wspomnieć o poezji mniej znanej, a zwłaszcza właśnie o tej polskiej współczesnej.

Tym razem w moje ręce wpadł tomik Dusza przed zachodem Słońca Julii Bukowskiej. Książeczka jest arcykróciutka, nawet jak na tomik poezji i to wraz z życiorysem i podziękowaniami. W sumie otrzymujemy w niej 18 pełnych liryków, a na zakończenie trzy strony luźnych krótkich i celnych fraz, prawdopodobnie niewykorzystanych fragmentów, które pozostały po pisaniu. Tematyka wierszy jest dosyć różnorodna, co ogromnie mi się podoba, bo ja akurat taki tematyczny miszmasz bardzo doceniam.

calineczko, calineczko
powiedz przecie, 
kto ma nicość w duszy 
oraz w świecie?

czwartek, 11 kwietnia 2024

Cytat tygodnia

Jak widzisz, wojna nie jest czysta ani honorowa, nie ma nic wspólnego z balladami. Wojna to chaos i brud, i grzech. Wojna to ofiary z prawych ludzi. 


- Czerwona królowa, Philippa Gregory -

wtorek, 9 kwietnia 2024

Czy po drugiej stronie Śmierci jest Życie? „Poławiacz dusz" Jonathana Strouda

Tytuł: Poławiacz dusz

Autor: Jonathan Stroud

Cykl: Lockwood&Sp.
Tom: 4
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2024
Liczba stron: 430
Tłumacz: Tina Oziewicz
Kategoria: Fantastyka, urban fantasy
Ocena: 9/10

Nie jest tajemnicą, że uwielbiam książki pana Strouda. Moja miłość rozpoczęła się od trylogii Bartmeausa, ale z każdym kolejnym tomem przekonuję się, że cykl Lockwood and CO. również zajmuje w moim sercu bardzo szczególne miejsce. Przeogromnie ucieszył mnie serial, który skądinąd uważam za rewelacyjny, ale niestety, Netflix i ja rozmijamy się w jego ocenie, przez co pierwszy sezon stał się ostatnim. Nieodżałowana strata, zwłaszcza ze względu na rewelacyjnie dobranych aktorów i wspaniale oddany klimat. W związku z tym pozostaje mi już "tylko" oczekiwać kolejnych tomów przygód Lucy, Lockwooda, Georga i Holly, a Poławiacz dusz jest już czwartą częścią z zaledwie pięciu wydanych. Więc niestety nieuchronnie zbliżamy się do finału, a ja wciąż nie wiem jak sobie poradzę po przeczytaniu ostatnich stron, bo Lockwood and CO. naprawdę skradło mi serce.

Mroczny sobowtór uświadomił pannie Carlyle destrukcyjny charakter niektórych zachowań zarówno jej samej, jak i kogoś jej bliskiego. Z tego powodu postanowiła się zdystansować od Lockwood&CO, głęboko wierząc, że agencja pozbawiona jej wkładu lekkomyślności, wróci na nieco bezpieczniejsze tory. Co prawda nowe towarzystwo nie daje jej tyle radości i satysfakcji, ale da się z tego wyżyć, a przy tym pociesza ją myśl, że być może ktoś kto wiele dla niej znaczy pożyje nieco dłużej. Jednak dosyć szybko te nadzieje zostają rozwiane. Kiedy Lockwood prosi dziewczynę o pomoc przy szczególnie paskudnej sprawie, Lucy po chwili wahania, a wbrew obietnicom, które sama sobie składała, zgadza się na współpracę. Tylko jakoś tak to się zawsze układa, że gdy chodzi o Portland Row to trudno się z nim rozstać. W rezultacie jedna sprawa goni kolejną, a panna Carlyle próbuje jakoś poukładać swoje relacje z Lockwood&CO. A może przede wszystkim z tym, który jest odpowiedzialny za pierwszy człon nazwy, jako że jej strategia nie odniosła zamierzonego rezultatu...

- Lucy, jestem złośliwą czaszką i nie mam ani grama empatii. 
Powinnaś się zacząć martwić, gdy nawet mnie jest ciebie żal.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...