wtorek, 26 maja 2020

„Duchy polskich miast i zamków" Witold Vargas, Paweł Zych


Tytuł: Duchy polskich miast i zamków

Autor: Witold Vargas, Paweł Zych


Seria: Legendarz
Wydawnictwo: Wydawnictwo BOSZ
Data wydania: 2013
Liczba stron: 208
Kategoria: Legendy, Baśnie
Ocena: 6/10

 



Dawno, dawno temu opowiadałam Wam jakie piorunujące wrażenie robią na mnie zamki, pałace, zabytkowe budowle i ruiny przy okazji wizyty w zamku Krzyżtopór (tamtejsze duchy też można tu znaleźć!). Jeśli dorzucimy do tego moją wielką miłość do królowej polskiego kryminału, nieżyjącej już niestety, Joanny Chmielewskiej to wielkie zainteresowanie duchami jest nieodzowne. ;)
W związku z tym nie sądzę abym mogła Was zaskoczyć dzisiejszą recenzją mojej niedawnej lektury - Duchy polskich miast i zamków to kolejna książka z serii Legendarz od wydawnictwa BOSZ. Co do idei jest ona bardzo podobna do Bestiariuszy - nieco tekstu, piękne choć mroczne ilustracje, odporna twarda oprawa i wielka przestrzeń dla wyobraźni.

Duchy polskich miast i zamków zabierają nas w wyjątkową wyprawę po Polsce. Duchowo zwiedzimy dosłownie cały kraj, od Pomorza przez Mazury i Podkarpacie po Dolny Śląsk. Przy tej okazji poznamy przeróżne zjawy - duchy tragicznie zmarłych kochanków czy też kobiet, które umarły z tęsknoty, strażników skarbów i dusze skazane na wieczną pokutę, poległych w wielkich bitwach i tych którym życie odebrała niespodziewana woda. Brzmi mrocznie, prawda? 
Taka też była przygoda z Duchami polskich miast i zamków!

(...) Ukazuje się jako płonący duch, a niekiedy jako chmara małych ogników, które ludzi o nieczystych sercach sprowadzają do ukrytych lochów nad Sajną.
Z lochów tych jeszcze nikt nie wrócił. 
(Ognista dama, Reszel w województwie warmińsko-mazurskim)


Dzięki lekturze poznajemy nie tylko niezwykłe perypetie duchów czy to jak krążą legendy, ale także historię Polski. Przykład? Proszę bardzo. Inowrocław to miasto, do którego mam gigantyczny sentyment i kocham je z całego serca. Ale nie miałam pojęcia, że w 1666 roku w Mątwach doszło do bratobójczej walki, która porażała swoim okrucieństwem! Niewiele też wiedziałam o Annie Wazównie (bardzo rozsądnej siostrze Zygmunta III Wazy), której duch nawiedza aż dwa miejsca w województwie kujawsko-pomorskim!
Nie bez znaczenia jest też naprawdę długa bibliografia, która jest już pewnym znakiem rozpoznawczym książek należących do serii Legendarz!

Jednak nie wszystkie zjawy mają tak niesamowitą historię, nie wspominając o tym, że mając do dyspozycji zaledwie dwa lub trzy zdania trudno jest ciekawie opisać nawet najbardziej fascynującą historię... Dlatego na moją wyobraźnię najlepiej działały te, które nawiedzają miejsca mi znane.
Niespecjalnie zaintrygowały mnie duchy z Opola (to nic osobistego, po prostu nigdy tam nie byłam!), ale za to te z Opatowa, Torunia, Sandomierza, Zamościa, Sochaczewa, Koronowa, Poznania... Te jak najbardziej!

Po lekturze książki mam wrażenie, że autorzy Duchów polskich miast i zamków mieli zbyt wiele duchów, których historią koniecznie chcieli się podzielić! Z jednej strony sprawia to, że każdy w tej książce znajdzie coś dla siebie. Z drugiej pojawia się tu ogromna liczba duchów, ale bardzo wąsko opisanych i tylko jeden z każdej strony został zilustrowany. Przez to nagromadzenie odrobinę zgubiłam ten mój wymarzony, mroczny, baśniowy klimat.
Muszę też przyznać, że niektóre portety były nadmiernie lakoniczne. Bardzo nierówna była też liczba duchów - o duchach z województwa podlaskiego, była zaledwie jedna strona (a z całą pewnością ma ono bogatą duchową historię, byłam i słyszałam), podczas gdy legendy z Bytomia zajmują ponad trzy! Uczciwie napiszę, że byłam też dosyć rozczarowana Warszawą i Gdańskiem. Warszawa bez wątpienia może się poszczycić mniej znanymi duchami niż Złota kaczka, którą zna chyba każdy z legendy, którą czytamy jeszcze w szkole podstawowej, a w Gdańsku na pewno straszą więcej niż dwa duchy! 

Książka jest napisana bardzo przyjemnym językiem, a autorzy chętnie w swoje opowieści wplatają humorystyczne wstawki jak np. ta z opisu Świętojańskiego skarbu ukrytego w Dąbrowie Tarnowskiej w województwie małopolskim: 

Do dziś śmiałkowie stawiają sobie za punkt honoru odnalezienie pogrzebanego zamkowego skarbu. Nie jest to jednak takie proste, gdyż wejście do skarbnicy odnaleźć można tylko podczas nocy świętojańskiej. Akurat wtedy, kiedy wszyscy szukają kwiatu paproci, a panny na wydaniu nie pozwalają się skupić...
 
Jeśli ktoś lubi jeździć po Polsce i interesują go przygody z duchami to jest to lektura obowiązkowa! Mnie osobiście, legendarne zjawy zawsze intrygowały i nie mogłam przejść obok takiej pozycji obojętnie. Choć z mojego punktu widzenia nie była to lektura bez wad, to z całą pewnością była to ciekawa książka, z której sporo się dowiedziałam. Zawsze jest nieco emocji kiedy wiesz gdzie jest opisywane miejsce! :) Dla mnie to była dobra lektura, choć wolałabym mniej duchów, a nieco szersze opisy i bardziej zrównoważony wybór zjaw.

Powiedzmy też sobie szczerze - nie czytałam wcześniej tak szerokiej publikacji, która nie dość, że opowiada nam o duchach z całego kraju to jeszcze robi to w przepiękny sposób (ilustracje warte tysiąca słów...)! Dlatego polecam Duchy polskich miast i zamków, chociaż chyba nieco bardziej jako leksykon, z którego możemy po prostu wybrać to co nas zaintryguje najbardziej!

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu BOSZ.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...