niedziela, 13 września 2020

Wyczekiwany prequel „Igrzysk śmierci" czyli „Ballada ptaków i węży" od Suzanne Collins


Tytuły: Ballada ptaków i węży

Autorki: Suzanne Collins

Cykl: Igrzyska śmierci
Tomy: 0.1
Wydawnictwo: Media Rodzina
Data wydania: 2020
Liczba stron: 544
Tłumacz: Małgorzata Hesko-Kołodzińska, Piotr Budkiewicz
Kategoria: Fantastyka, fantasy, Literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10
 


Nie bez powodu w lipcu pojawiła się od dawna pisana recenzja Igrzysk śmierci Suzanne Collins. Kiedy zaczynałam ją pisać o prequelu nikt z nas jeszcze nie wiedział i historia wydawała się w jakimś sensie zakończona. Z drugiej strony, autorzy tych najbardziej popularnych cykli coraz częściej decydują się na spin-offy, prequele, sequele... Dlatego na, jakby na to nie patrzeć, elektryzującą wieść o nowej książce z uniwersum Igrzysk śmierci chyba wszyscy zastanawialiśmy się czy to jest skok na kasę czy naprawdę ciekawa, pełnowartościowa książka. Niezależnie od odpowiedzi, niemal wszyscy, którzy przeczytali tą jedną z najbardziej znanych dystopii zacierali ręce i nawet nie udawali, że po książkę nie sięgną. Rozpoczął się okres nerwowego zacierania rączek, pod koniec wzbogacony o dodatkowe emocje związane z pandemią i niepokojami w branży wydawniczej. Moja Matka Chrzestna od Książek, która jest poniekąd sponsorem dzisiejszego wpisu, zamówiła egzemplarz dla siebie do mnie, dzięki czemu miałam możliwość lektury niemal natychmiast po premierze. Zasiadłam do lektury trochę zestresowana, bo wiadomo, również moje oczekiwania co do tej książki były spore...

Zacznijmy od tego o czym właściwie jest ten prequel. W dużym skrócie mówiąc - Ballada ptaków i węży przenosi nas do dziesiątych Igrzysk śmierci, czyli jakby na to nie patrzeć, do samych początków tego niechlubnego zwyczaju (przypominam, że główny cykl Igrzysk rozpoczyna się od 74 Igrzysk). Głównym bohaterem jest Cornolianus Snow, a później również jego podopieczna, uczestniczka Igrzysk. Ballada pozwala nam dowiedzieć się znacznie więcej na temat samych Głodowych Igrzysk - kto je stworzył i dlaczego, jak przebiegały na początku i jak bardzo się zmieniły. Jest bardzo wiele o samym Kapitolu i obowiązujących na nim zasad, o indoktrynacji młodzieży i propagandzie. To były bardzo ciekawe fragmenty, które doceni każdy wielbiciel Igrzysk. Pierwsza część to przedstawienie bohaterów i przygotowania do Igrzysk. Druga to już same Igrzyska. Trzecia za to... Jest pomieszaniem uczuć, opowieści o strażnikach pokoju, nawiązań do głównego cyklu poprzez zmianę miejsca akcji i niedługą opowieścią o tym jak wtedy wyglądały dystrykty. Całość bardzo obrazowo pokazuje co i jak ukształtowało przyszłego prezydenta Panem.
 
- Sam wiesz, co ludzie mówią. Przedstawienie trwa, dopóki kosogłos nie zaśpiewa - odparła
- Kosogłos? - Zaśmiał się. - Serio, moim zdaniem sama wymyślasz te wszystkie historie.
- Tej akurat nie. Kosogłos to prawdziwy ptak - zapewniła go
- I on śpiewa w twoim przedstawieniu? - spytał
- Nie w moim, skarbie. W twoim. A w każdym razie w przedstawieniu Kapitolu - odparła (..)

Myślę, że na podstawie mojego zwięzłego opisu już widzicie, że ta pozycja z całą pewnością nie jest powieleniem Igrzysk śmierci, W pierścieniu ognia czy Kosogłosa. Nawiązuje do nich, ale rzeczywiście jest to de facto całkowicie nowa idea. Ballada ptaków i węży absolutnie NIE jest skokiem na kasę, to pełnowartościowy produkt.

Muszę jednak przyznać, że miałam nieco problemów z tą lekturą. Pomimo fabuły, która trzyma od samego początku w naprawdę dużym napięciu, nie do końca mogłam się w tej książce odnaleźć. Najlepiej wczułam się w końcówkę pierwszej części i drugą. Tam rzeczywiście sporo się działo, miało to sens, było intrygujące i zaskakujące. Początek Ballady nie specjalnie mnie przekonał, a zakończenie, przynajmniej jego fragmenty, totalnie mnie pogubiły. I chociaż pędziłam na łeb na szyję, aby poznać zakończenie, to od pewnego momentu chyba bardziej chciałam dowiedzieć się "jak to się skończy" niż jaką drogą do tego dojdziemy.

Co ważne, autorka wciąż ma dar do zaskakiwania czytelnika. Z jednej strony wydaje nam się, że już doskonale wiemy co się wydarzy, z drugiej pani Collins doskonale tworzy nagłe zwroty akcji, które fenomenalnie działają na czytelniczą wyobraźnię. Ciekawe jest także to, że autorka wcale pana Snowa nie wybiela. Wiele osób tego się obawiało, więc spieszę powiedzieć, że kompletnie nie. Tę kwestię pani Collins rozegrała bardzo dobrze, pokazując jak Cornolianus powoli ulega nieodwracalnym zmianom, a przede wszystkim to kto i co go ukształtowało. 

Wszystko jedno, co mówicie, nie macie prawa głodzić ludzi, karać ich bez powodu. Nie macie prawa odbierać im życia i wolności. To coś, z czym każdy się rodzi i czego nie możecie sobie wziąć. Zwycięstwo w wojnie nie daje wam takiego prawa, podobnie jak lepsze uzbrojenie czy fakt, że jesteście z Kapitolu. Nic wam nie daje takiego prawa.
 
Jednocześnie, teraz po przeczytaniu widzę jak trudne zadanie postawiła sobie pani Collins i w sumie podeszła do niego najlepiej jak było to możliwe. Zupełnie inną sprawą jest to czy to co napisała mnie do siebie przekonało. Do teraz zastanawiam się co sprawiło, że fabuła mnie nie złapała jak trzeba i nie czułam tego co przy głównym cyklu. Mimo, że myślami przeniosłam się do Panem, to zachowania bohaterów i przedstawione wydarzenia nie przemawiały do mnie. Momentami podczas lektury czułam się jakbym była na nie najlepszym przedstawieniu teatralnym, podczas którego wszystko wygląda jakby było czytane z kartki. Nie wiem czy to kwestia tego, że tak przywykłam do okresu 74. Igrzysk, że nie potrafiłam wczuć się w sytuację sprzed 64 lat, czy może po prostu tym razem nie przekonało mnie wykonanie Suzanne Collins. Może, wbrew pozorom, autorce o to właśnie chodziło, ale ja się w tym po prostu nie odnalazłam.

Nie chcę jednak pozostawić Was z wrażeniem, że to nie jest dobra książka, bo jest. Niewątpliwie Ballada ptaków i węży jest intrygująca, a pomysł na nią był dobrze przez Panią Collins przemyślany. Od zawsze jednym z najbardziej intrygujących bohaterów, antagonistą, był Cornolianus Snow, więc koncepcja osadzenia historii tak, aby stał się on główną postacią była naprawdę celna i zdecydowanie trafiła nie tylko w w gust wielbicieli historii, ale także czytelników, których Igrzyska po prostu zaciekawiły. Książka przedstawia naprawdę wiele ciekawych informacji, fabuła była intrygująca, ale sami bohaterowie mnie do siebie nie przekonali. Bardzo się starałam, ale jak dla mnie Ballada ptaków i węży była bardzo dobrą lekturą. I tylko. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...