wtorek, 29 marca 2022

Jeden dzień na jedną duszę czyli „Moc amuletu" Bianki Iosivoni i Laury Kneidl

 
Tytuł: Moc amuletu
 
Autorki: Bianca Iosivoni i Laura Kneidl

Cykl: Midnight chronicles
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2021
Liczba stron: 384
Tłumacz: Agata Teperek
Kategoria: Fantastyka, urban fantasy
Ocena: 6/10




Przyznam szczerze - nie miałam względem Mocy amuletu zbyt wielkich oczekiwań. Zakładałam, że będzie to lekkie młodzieżowe fantasy, które mnie rozluźni po pracy i prawdę mówiąc dokładnie tak się stało. Nie jest to genialna młodzieżowa fantastyka, ale satysfakcjonująca i relaksująca, choć niezbyt wymagająca. Nie byłam też przekonana jak z fantastyką i romantycznymi wątkami poradzą sobie dwie pisarki znane raczej z romansów, ale o dziwo, gdybym nie znała dorobku autorek to prawdopodobnie w ogóle nie zorientowałabym się w ich innym doświadczeniu. To dla mnie miła niespodzianka!

Wracając jednak do fabuły! Roxy jest jest hunterką - ściga zbiegłe dusze przy pomocy mocy amuletu. Jednak w wyniku dramatycznych wydarzeń z przeszłości dni dziewczyny są policzone. Bardzo dokładnie policzone, bo posłaniec śmierci dał jej 499 dni na wyłapanie 499 dusz, które w wyniku jej działań opuściły podziemia. Nie jest to łatwe, bo upiorne dusze się rozpierzchły, a Roxy jest też świadoma, że w pojedynkę z tym wyzwaniem raczej sobie rady nie da. Współpraca z londyńską kwaterą hunterów układa jej się bardzo dobrze i powoli wyłapuje uciekinierów, ale niestety kluczowym słowem jest "powoli". Zbyt wolno by ocalić swoje życie i odnaleźć kogoś kogo kocha, a kto zaginął lata temu. W tym i tak pełnym napięcia bałaganie pojawia się Shaw - opętany chłopak, który po tym jak Roxy go wyegzorcyzmowała stracił pamięć. Teraz Shaw wprowadza sporo zamieszania do kwatery i do uczuć młodej hunterki, a już i bez niego prawdopodobieństwo wykonania zadania, i ocalenia życia, było bardzo niskie...
 
Pozwólcie, że się przedstawię! Hunterka, która otworzyła wrota piekieł i napuściła na ludzi bandę stworów. Pozwijcie mnie. Ukamienujcie mnie. Nic nie może być gorsze niż to, co tak czy owak wkrótce mnie czeka.

Wiele spośród pojawiających się w książce motywów znamy już z innych pozycji - najszybsze skojarzenie to rzecz jasna historie Nocnych łowców od Cassandry Claire, ale prawdę mówiąc jest tego znacznie więcej. Moc amuletu nie jest zbyt oryginalna fabularnie (miałabym chęć napisać, że jest wręcz nieco wtórna, ale ze względu na drobne przyjemności jakimi mnie książka uraczyła, powstrzymam się od tak surowej oceny). Nie da się nie zauważyć, że pewne zwroty akcji są ciut przewidywalne, a opisy (zwłaszcza scen walk) wydają się raczej mocno filmowe i przedramatyzowane, a mało książkowe, ale na szczęście historia zachowuje logikę i całkiem dobrze prezentuje ciąg wydarzeń, co pozwala czytelnikowi nie wypadać z rytmu lektury. Zresztą skoro mówimy o opisach, to w ostatnim czasie twórczynie fantastycznego YA mają skłonność do sprawozdawania nam każdej zmiany garderoby bohaterów. Tutaj nie jest inaczej - wiele rozumiem, ale co do fabuły dodaje informacja o tym, że główny bohater zamienił czarny t-shirt na szary, tego naprawdę nie wiem.  

Zadziwiał mnie też momentami język książki - stylizowany na młodzieżowy (słowa "muza" już dawno w tego typu książkach nie widziałam) pełen pozostawionych angielskich słów. I o ile to pierwsze mogę przeżyć, bo stylizacja też jest ok, może taką autorki miały koncepcję, o tyle te pojedyncze angielskie słowa, pozostawione z nieznanych przyczyn nieprzetłumaczone, solidnie mnie rozpraszały. Oczywiście ponownie - pewnie pisarki taki miały na książkę pomysł, ale dla mnie nie miało to większego sensu. To wyglądało jak usilna próba wyróżnienia się w tłumie i prawdę mówiąc zupełnie mnie nie przekonało.

Jednak przyznaję, że Moc amuletu miała w sobie także coś co sprawiło mi w niej przyjemność. Pierwszym takim elementem byli bohaterowie. Podobało mi się to jak zostali zbudowani - różnorodni i bardzo realistycznie nakreśleni. Nie są nie wiadomo jakimi superludźmi, mają swoje dary i umiejętności, ale wykonują ciężką pracę (która ich naprawdę wykańcza, a nie powoduje tylko irytację czy podartą bluzeczkę), grozi im śmierć, mają lepsze i gorsze dni, czegoś się boją, a coś im sprawia radość. Lekkość z jaką autorki podeszły do tego zagadnienia naprawdę mnie oczarowała. Kolejną zaletą było tak jak mocno książka mnie wciągnęła. Po pierwszych stronach kiedy wydawało mi się, że główna bohaterka jest raczej pretensjonalna, a autorki usiłują nas na siłę do siebie przekonać, miałam wątpliwości czy się wczuję w Moc amuletu, ale wraz z czytaniem rosło moje przyjazne nastawienie do Roxy. O dziwo, uniknęła ona wielu pułapek czyhających na silne i temperamentne główne postaci dając się poznać jako sympatyczna, mocno doświadczona, ale jednocześnie wystraszona dziewczyna, która musi odnaleźć się w rzeczywistości, której nie planowała. Polubiłam też pozostałych bohaterów, w których nietrudno było odnaleźć znajome twarze. Nawet wątek romantyczny miał w sobie coś magnetycznego! Jak już pewnie zauważyliście, mam słabość do mniej erotycznych, a bardziej uczuciowych relacji. Kiedy mówimy o młodzieżówkach to ma to dla mnie szczególnie duże znaczenie. Dlatego muszę ogromnie pochwalić książkę pań Iosivoni i Kneidl - relacje między bohaterami budują się powoli i jest między nimi przede wszystkim porozumienie, chemia i zaufanie. Wciągnęła mnie ta relacja, było w niej coś uroczego, ale jednocześnie pełnego napięcia i czytelniczego oczekiwania na to co dalej się wydarzy.

Moc amuletu to lekkie i przyjemne urban fantasy dla młodzieży bez wielu przekleństw, skrajnej przemocy czy scen erotycznych. Sama fabuła jest może nieszczególnie oryginalna (podobnie świat), ale za to bardzo doceniam kreację bohaterów. Przy tym co by o książce nie mówić, wciąga fantastycznie - to doskonała odskocznia, choć na pewno nie wybitna fantastyka.

| Moc amuletu | Magia krwi | Dunkelsplitter | Seelenband | Todeshauch | Nachtschwur |

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...