wtorek, 11 sierpnia 2020

Boska podróż przez legendarną Polskę czyli „Atlas legend" Pawła Zycha


Tytuł: Atlas legend

Autor: Paweł Zych


Seria: Legendarz
Wydawnictwo: Wydawnictwo BOSZ
Data wydania: 2020
Liczba stron: 264
Kategoria: Legendy, Baśnie
Ocena: 10/10

 

 

 

 

 

Atlas legend mnie zaskoczył. Spodziewałam się historii niezbyt precyzyjnych, pełnych mglistych opisów typowych dla innych legendarnych podań. Sądziłam też, że historie będą dłuższe, a wydarzenia z nich będą odbywać się "w górach za miastem" albo "gdzieś nad rzeką". Tymczasem najnowsza książka wydawnictwa BOSZ to kawał świetnej roboty.

Według mnie, Atlas legend to obok Bestiariuszy najlepsza publikacja z serii Legendarz. W tych książkach absolutnie wszystko jest doskonale dopracowane, każdy szczegół od ilustracji, przez tekst, opracowanie bibliografii, rozkład, układ i płaszczyznę językową po samo wydanie. Jest to moim zdaniem jedna z najpiękniejszych (i najbardziej prezentowych!) pozycji w serii Legendarz, a jednocześnie nawiązuje do poprzedniczek. 

Jeśli pamiętacie, w recenzji Duchów polskich miast i zamków, narzekałam tam trochę na zbytnią powierzchowność. Rozumiem, że przy takiej ilości materiału nie ma miejsca na szczegóły, ale w efekcie momentami czytaliśmy o różnych duchach, z różnych stron Polski, których opisy były bliźniaczo podobne. Zagubiły się cechy charakterystyczne, a duchy wydawały się wyrzucane taśmowo. 
Na szczęście Atlas legend poradził sobie z podobną formą znacznie lepiej. Już we wstępie autorzy przyznają, że ze względu na ilość materiału Atlas legend został podzielony na trzy części. Publikacja na tym tylko zyskuje, bo nie jest już upstrzona kolejnymi maksymalnie skróconymi historiami (choć te także są niedługie), ale nabiera prawdziwych rysów. Zamieszczone tu legendy są dość dobrze opracowane, a jak na podania całkiem precyzyjnie napisane. Jednocześnie, podobnie jak w Duchach polskich miast i zamków czy Księdze smoków polskich, legendy są przyporządkowane do konkretnych miejsc - wsi, miasteczek i większych miast, a nie tylko do regionów.
Trzeba też jednak powiedzieć sobie szczerze, że Duchy polskich miast i zamków bardzo mocno korelują z Atlasem legend, część historii brzmi bardzo podobnie.

Rzeczywiście, tak jak proponowane jest to we wstępie, to książka doskonale nadająca się do opracowania wyprawy.  W tej części podróżujemy przez Wielkopolskę oraz województwa Lubuskie, Dolnośląskie, Opolskie i Śląskie.
 
Dzięki przyporządkowaniu do konkretnych miejsc, bez trudu możemy przejeżdżając przez Tychy dowiedzieć się skąd pochodzi nazwa tego miasta, a jadąc Szamotuły przypomnieć sobie legendę o Mrówce w gotówce. Co więcej, autorzy pokusili się nawet, aby tam gdzie to możliwe bardzo dokładnie określić lokalizację jako np. kościół Matki Bożej Różańcowej przy ulicy Bolesława Chrobrego w Strzelcach Krajeńskich, klasztor cysterski w Lubiążu, ruiny zamku w Dankowie czy most kamienny na ulicy Śródmiejskiej w Kaliszu! Jakby tego było mało, pomagają nam ilustracje - oprócz dodatkowych obrazów do tego co znalazło się w legendzie, mamy przede wszystkim precyzyjne mapki, na których zamieszczone liczby odpowiadają odpowiednim lokalizacjom legend. Doskonały pomysł, nie sądzicie? Mnie zachwycił! Same ilustracje są prześliczne, utrzymane w jednym, spójnym stylu, który możecie sami ocenić poniżej.
 
  
 
  
Jeśli chodzi o fabułę legend, to tak jak już wspominałam - są nie za długie, maksymalnie jak to możliwe precyzyjne, zlokalizowane w konkretnych miejscach. Niewielką liczbę z nich znałam, ale wpływ na to może mieć fakt, że zaledwie jedno z pięciu opisanych w tym tomie województw jest bliższe mojemu sercu. Pozostałe oczywiście bardzo lubię, ale niezwykle słabo znam ich podania. Wszystkie treści są bardzo starannie opracowane, czyta się je z prawdziwą przyjemnością!
Muszę jeszcze wspomnieć o dwóch rzeczach. Pisałam wcześniej o ilustracjach, ale nie o całym wydaniu, które robi całkiem spore wrażenie! Jest to publikacja duża - pod względem zarówno liczby stron jak i wielkości - twarda oprawa robi swoje. Rozmiar książki jest większy od pozostałych pozycji z serii Legendarz, co jest prawdopodobnie jedynym minusem tej publikacji. Chociaż należy ona do serii, to podobnie jak Bestiariuszek, nie pasuje do niej formatem. Zaskakująca jest za to waga Atlasu, który pomimo większych rozmiarów (wszystkich) jest lżejszy! Wydawnictwo wykorzystało znacznie lżejszy i przyjemniejszy w dotyku papier, dzięki czemu radość z lektury jest jeszcze większa.
Druga sprawa to język. Wspominałam o tym, że jest równie piękny i staranny co w pozostałych publikacjach, ale muszę dodać osobną pochwałę za ciekawe, poszerzające horyzonty słownictwo (takie jak antenat czy kacerz) oraz wiele nawiązań, o których z prawdziwą satysfakcją doczytywałam w innych źródłach (na przykład o Bożogrobcach). Bardzo doceniam to w takich publikacjach i uważam, że zasługuje to na wielkie uznanie.
 
Oczywiście odrębną sprawą jest to, że jeżeli ktoś nie przepada za takim stylem, krótkich podań osadzonych na przykład w klasztorze Franciszkanów w Głogówku (w województwie opolskim) przy ulicy Klasztornej 3 albo na bulwarach nad Wartą w Gorzowie Wielkopolskim, to Atlas legend raczej takiej osoby nie porwie. Jednak to jest już kwestia gustu. :)

Według mnie Atlas legend jest przepiękną i bardzo wartościową publikacją! Nada się nie tylko do wędrówek "palcem po mapie", ale z przyjemnością wzięłabym go w wakacyjną podróż. Bez wahania kupiłabym go też na prezent. :) Według mnie bez problemu mogą go czytać młodsi czytelnicy, chociaż zapewne część słownictwa będzie wymagała wyjaśnień słownika lub opiekuna. Warto też pamiętać, że część legend nie należy do najłagodniejszych. Historia, podobnie jak różne podania i mity, bywały krwawe. ;) 
 
Seria Legendarz kolejny raz okazała się dla mnie przyjemnym zaskoczeniem. Znacie już te książki? :)

Za możliwość lektury bardzo dziękuję księgarni Gandalf oraz portalowi BookHunter.pl
 
 
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...