Tytuł: Światy równoległe
Autor: Łukasz Lamża
Seria: Poza serią
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2020
Liczba stron: 224
Kategoria: Reportaż, literatura popularnonaukowa
Ocena: 7/10Przyznam szczerze, że do tej lektury zachęciły mnie negatywne komentarze w mediach społecznościowych - zagotowało się dość solidnie, a ja mam słabość do kontrowersyjnych książek o tematyce popularnonaukowej. Ostatecznie moim zdaniem Światy równoległe kontrowersyjne są w minimalnym stopniu. Odnoszę wrażenie, że ta pozycja wywołała tyle emocji raczej z powodu okresu, w którym została wydana, kiedy to przy okazji pandemii ponownie zaktywizowali się denialiści, niż z powodu jej treści. Autor faktycznie momentami z pewnych rzeczy sobie żartuje, bo książka jest napisana lekkim językiem, ale moim zdaniem nie robi tego w sposób obraźliwy czy szyderczy. Zresztą Łukasz Lamża już we wstępie zaznacza, że nie interesują go tzw. argumenty z autorytetu, ale merytoryczna dyskusja. Prawdą jest, że pola nie odda, ale robi to w sposób rozsądny, a nie na zasadzie "bo tak, a wy jesteście głupi".
Bierni, okazjonalni obserwatorzy jej [nauki - przyp. rec.] rozwoju mogą więc dojść do wniosku, że składa się ona z tymczasowych, kruchych konstrukcji, które są stale burzone i konstruowane na nowo, a dowolnie wariacka hipoteza może w ciągu najbliższych lat okazać się prawdą. Otóż nie. Rocznie publikuje się miliony artykułów naukowych (mniej więcej połowa z nich to teksty biologiczne i medyczne) i tylko w pojedynczych przypadkach ogłaszane są w nich wyniki naprawdę rewolucyjne. Reszta tylko wzmacnia lub pogłębia obecny stan wiedzy.
No dobrze, ale o czym są Światy równoległe? To 13 rozdziałów, w których autor podejmuje się odpowiedzi, o co chodzi, jaka jest wiedza naukowa potwierdzona badaniami i doświadczeniami oraz skąd dana teoria spiskowa się wzięła. Tematy są faktycznie bardzo ciekawe, bo oprócz dosyć przewidywalnych takich jak antyszczepionkowcy, płaska Ziemia, chemtraile czy wysokie dawki witaminy C, porusza również takie zagadnienia, jak audiofilia ekstremalna, żywa woda czy irydologia. W sumie tematów jest 13 i szczerze mówiąc, każdy mnie zaintrygował.
Nie uważam, by w kwestii najpopularniejszych tematów była to książka najlepsza - jestem przekonana, że istnieją szersze opracowania dot. zaprzeczania globalnemu ociepleniu czy kreacjonizmowi młodoziemskiemu, ale temat radiestezji albo wspomnianej audiofilii? Nie znam chyba ani jednej pozycji, która opisywałaby te zagadnienia tak prosto, a jednocześnie intrygująco. Ponadto autor zbierał swój materiał nie tylko poprzez książki, ale również kontakt z samymi zainteresowanymi. To o tyle ciekawe, że czytałam jakąś opinię, że oto na takie tematy głos zabiera doktor filozofii na podstawie jakichś książek, a tymczasem po pierwsze nie wiem, dlaczego ten fakt miałby obniżać wiarygodność lektury (większość doktorów w toku swojego przewodu zdobywa wiedzę i poznaje narzędzia weryfikacji pozyskanych informacji, niezależnie od ich treści), ale po drugie właśnie zupełnie tak nie jest. Owszem pan Lamża opiera się na wiedzy literaturowej, ale również nie unikał kontaktu z osobami powiązanymi z tematem - sprawdza recenzje, czy strony internetowe, ogląda filmy z serwisu YouTube, kontaktuje się z radiestetami, prosząc o pomoc itd. Moim zdaniem to jest właśnie synonim dobrego rozeznania w dziedzinie, która nie opiera się wyłącznie na naukowych źródłach pisanych, a przy okazji dobrze wpisuje się w definicję reportażu.
"Wytłumaczenie jest wszędzie, byle nie tam gdzie panuje wiedza" - oto odwieczne motto szarlatana.
Mimo tego, że książka była dla mnie ciekawa i nieźle napisana, to czytałam ją naprawdę długo. Zaczęłam ją w marcu, a skończyłam w listopadzie (tego samego roku na szczęście), a lektura liczy sobie zaledwie 224 strony. Myślę, że wynikało to z wielu powtórzeń. Mam wrażenie, że merytorycznie jest to naprawdę dobra książka, ale delikatnie przeciągana, co mnie dekoncentrowało i momentami męczyło. W efekcie odstawiałam na chwilę lekturę, a u mnie chwila szybko się przeciąga, jako że jestem zwykle spragniona nowych książkowych przygód i jak już wpadnę w nowe książki, to mija chwila, nim wrócę do tych, które przerwałam. Dlatego, chociaż to było zaledwie nieco ponad 200 stron, ja bym to nawet skróciła, ale to oczywiście moja opinia. :)
Światy równoległe to merytoryczna dyskusja o "pseudonauce, medycynie alternatywnej i wszelkiej maści "podejrzanych teoriach", od czego zaczyna wstęp autor. Muszę przyznać, że pan Lamża stara się trzymać tematyki okołonaukowej, omijając na przykład temat reptilian czy red bulli, które miałby kontrolować umysły, i realizuje założenia, które przedstawił czytelnikowi we wstępie. Mnie ta lektura bardzo usatysfakcjonowała, niejednokrotnie czytałam fragmenty na głos, kilkukrotnie się uśmiechałam, było warto. Polecam!