sobota, 26 maja 2018

„Spętani przeznaczeniem" Veronica Roth


Tytuł: Spętani przeznaczeniem

Autor: Veronica Roth

Cykl: Carve the Mark
Tom: 2
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 23.05.2018
Liczba stron: 480
Tłumacz: Michał Zacharzewski
Kategoria: Literatura młodzieżowa, fantastyka
Ocena: 7/10



Kiedy byłam dzieckiem interesowało mnie mnóstwo rzeczy, spośród których cztery wiodły prym - dinozaury, medycyna, czytanie i kosmos. Nie będę ukrywać, że trzem pierwszym oddawałam się bez reszty, a czytanie o dinozaurach lub o medycynie uważałam, za rozrywkę doskonałą. Jeśli chodzi o kosmos to nawet nie tyle mnie on interesował ile fascynował. Zadawałam o to mnóstwo pytań i wciąż prowadziłam moje dziecięce rozważania filozoficzne w stylu "dlaczego nie można wysłać w kosmos telefonu stacjonarnego z dużą baterią i poczekać aż ktoś do nas oddzwoni" albo "czy skoro dinozaury się dostosowywały do warunków to dlaczego ludzie też tak nie mogą podczas zwiedzania kolejnych planet" i tak bez końca. Ta fascynacja została ze mną do dziś i między innymi dlatego książki typu Fobos, Illuminae czy trylogia Starbound tak mi się podobają.

Po Niezgodnej, która mnie bardzo zniechęciła, postanowiłam dać szansę autorce w kolejnym cyklu. Pani Roth na to zasłużyła, bo choć według mnie wiele rzeczy w Niezgodnej po prostu nie wyszło, to jedno udało się zdecydowanie, a był to wykreowany przez Nią świat. To był mój kredyt zaufania do autorki, więc Naznaczonych śmiercią przeczytałam z niemałym zainteresowaniem, licząc na to, że może tym razem efekt końcowy mnie nie zawiedzie. Na szczęście, jak mogliście przeczytać w recenzji pierwszego tomu cyklu Carve the Mark, książka okazała się dobrym wyborem.

Nie może być mowy o pokoju tam, gdzie nie ma szacunku.

Dlatego z ochotą zgłosiłam się na recenzenta Spętanych przeznaczeniem czyli zakończenia tejże dylogii po cichu licząc, że drugi tom będzie jeszcze lepszy niż pierwszy.

Finalnie mogę napisać, że z lektury jestem bardzo zadowolona. Nie powiem, że obyło się bez zgrzytów, ale z pewnością moje oczekiwania zostały zaspokojone.


Powracamy do historii Akosa i Cyry. Widać, że doświadczenia pierwszego tomu intensywnie odbijają się na Cyrze. Również kanclerz Isae, po dotkliwej stracie, wydaje się jeszcze bardziej zdeterminowana, aby pozbyć się rodziny Noaveków. Obie kobiety są mocno skonfudowane gdy dowiadują się, że Lazmet Noavek, pozbawiony skrupułów ojciec Cyry, żyje i powrócił aby przejąć władzę nad ludem Shotet w najgorszym możliwym momencie. Wydaje się jednak, że tylko Cyra rozumie konsekwencje jego powrotu i tylko ona widzi w tym śmiertelne niebezpieczeństwo. Podczas gdy pani kanclerz waży perspektywę wypowiedzenia wojny ludowi Shotet, Akos i Cyra dowiadują się druzgocącej informacji na Ogrze, która nie tylko zmieni ich relację, ale przede wszystkim ich losy. Każdy ma przed sobą swoje wyzwanie - rządy planet, wyrocznie, osoby, których los jest znany i zwykli ludzie, których los należy nich samych. Nie można jednak zapominać, że wszyscy oni mają wyznaczone cele i trudno powiedzieć czy są granice, których nie przekroczą aby je zrealizować. 

Śmierć nie jest jedyną karą, jaką można wymierzyć ludziom.
Można też zafundować im koszmary.

Przede wszystkim Wydawnictwo prosiło, aby książkę oznaczać w mediach społecznościowych jako
‪#‎najlepszaksiązkaveronikiroth‬ i wiecie co? Spętani przeznaczeniem to bez wątpienia najlepsza książka Veroniki Roth. Przynajmniej do dziś. Jest znacznie dojrzalsza od Niezgodnej, pełniejsza, autorka zdecydowanie lepiej przemyślała fabułę, bohaterów oraz cel fabuły. Jest też godnym zakończeniem tej dylogii i cieszy mnie ogromnie, że autorka postanowiła postawić na intensywne zagęszczenie fabuły w dwóch tomach, a nie ponownie podzielić wszystko na cztery tomy, w których treść siłą rzeczy musiałaby być poprzetykana nic nie wnoszącymi do fabuły wstawkami.

Kolejny raz w tym cyklu zaskakuje jak mocna jest postać Cyry. To zdecydowanie najsilniejszy punkt cyklu, świetnie rozplanowana postać, mniej przedramatyzowana niż jej odpowiednik w Niezgodnej, choć podobnie jak ona dojrzewająca. Nie da się jednak ukryć, że wiele innych, poniekąd drugoplanowych postaci, również zostało zbudowanych w bardzo przemyślany sposób. Chyba jedynym rozczarowującym mnie w tym tomie bohaterem okazał się Akos. Oczywiście nie można nieustannie stąpać ścieżką bohaterstwa i walki, ale to co wydarzyło się z nim w tym tomie było prawdziwie smutne. Oczywiście,  Strona po stronie mogłam obserwować jak upada jego hart ducha, jak powoli zapada się w siebie. Być może miałoby to nawet swój urok, jako, że akcja może być właśnie tak zaplanowana, bo i czemu nie. Jednak mam wrażenie, że ten bohater utracił nie tylko siłę walki, ale przede wszystkim część swojej osobowości. To co sprawiało, że darzyłam go przyjaznymi uczuciami w pierwszym tomie, w tym dosyć poważnie zostało nadwątlone. Jednak być może za część moich negatywnych odczuć do tej postaci odpowiada sposób narracji. Podczas gdy znaczna większość książki pozostaje napisana w pierwszej osobie, część Akosa jest napisana w w formie trzeciej osoby. To wprowadzało przy najmniej u mnie dystans i lekką dezorientację i muszę powiedzieć, że po skończeniu lektury nadal zupełnie nie rozumiem dlaczego autorka zdecydowała się na taki ruch. 

Nie mniej drażnił mnie sentymentalizm bohaterów oraz wiecznie niezaspokojona potrzeba poświęcenia dla dobra innych. Nie jest to zły motyw, tylko z jakiegoś powodu w książkach Veroniki Roth pozostaje on przedramatyzowany i nieco zbyt często powtarzany. Myślę, że fabula zdecydowanie zyskałaby na rzadszym przywoływaniu takich klimatów, za to kiedy już by się pojawiały siła przekazu byłaby znacznie intensywniejsza. Wydaje mi się także, że choć cała fabuła była przemyślana, to samo zakończenie już niekoniecznie. Ostatnia scena była moim zdaniem po prostu banalna. Po autorce, która zakończyła cykl Niezgodna w taki sposób, że czytelnicy zalewali się łzami niedowierzania i wściekłości, spodziewałam się czegoś znacznie lepszego. 

Veronica Roth nieśmiało, ale niezmiennie od pierwszej książki, próbuje iść drogą fantastyki niepozbawionej politycznych rozgrywek. Pod tym kątem w pewnym, bardzo ostrożnie przeze mnie wyrażanym kontekście, przypomina mi to Gwiezdne Wojny. Podobnie jak w Star Wars, mamy mieszkańców różnych planet, rebeliantów, nieco mniej jednoznaczny podział na "tych dobrych" i "tych złych", dyplomatyczne dyskusje, a nawet panią kanclerz w świecie pełnym różnorodności kulturowej i obyczajowej.

Na człowieka można spojrzeć w pewien szczególny sposób tylko wtedy, 
kiedy nie zna się go przez całe życie.

Podoba mi się także kierunek, w którym idą językowe zabawy autorki. Już pierwszy tom, w którym dużo uwagi poświęciła opisom brzmienia słów, sposobu wymawiania, dawał nam sygnał, że jest to tematyka, którą autorka chciałaby zgłębiać dalej. Chętnie zobaczyłabym jak radzi sobie z tym tematem w kolejnych książkach, bo wydaje mi się, że jej pomysły w tym zakresie są ciekawe, spójne z umiejętnością tworzenia alternatywnych rzeczywistości i potencjalnie dające w przyszłości świetne perspektywy. 

Kończąc, nie sposób nie dostrzec, że Veronica Roth jest pisarką zdobywającą stopniowo doświadczenie i pisarską dojrzałość. Nie da się także przejść obojętnie wobec faktu, że na pewno ma naturalną łatwość do tworzenia oryginalnych światów i intensywnych wydarzeń. Spętani przeznaczeniem bez wątpienia są jej najlepszą jak dotychczas książką, ale jednocześnie po tej lekturze nie mam wątpliwości, że jeśli pozostanie w zawodzie pisarza, to najlepszą książkę ma najprawdopodobniej jeszcze przed sobą.

Za możliwość recenzji bardzo dziękuję Wydawnictwu Jaguar.


| Naznaczeni śmiercią | Spętani przeznaczeniem
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...