Tytuł: Wszyscy jesteśmy łotrami
Autorki: Amanda Foody i Christine Lynn Herman
Cykl: Villians
Tłumacz: Janusz Maćczak
Przyznaję, że od dłuższego czasu lubuję się w nieprzesłodzonej fantastyce, najlepiej takiej, która jest też dla czytelnika i wyzwaniem, i rozrywką, dlatego Wszyscy jesteśmy łotrami od pierwszej chwili brzmiało jak coś, co naprawdę chciałabym przeczytać. Miasteczko, w którym wschodzi Krwawy Księżyc, a kiedy opadnie Krwawa Zasłona młodzi Mistrzowie siedmiu rodzin stoczą upiorną walkę na śmierć i życie, w której stawką jest źródło wysokiej magii otrzymywane na wyłączność przez ród zwycięzcy do czasu kolejnego wzejścia Krwawego Księżyca. Dzięki uprzejmości księgarni TaniaKsiazka.pl Wszyscy jesteśmy łotrami trafiło w moje ręce i pochłonęło mnie bez reszty.
Historię opisaną we Wszyscy jesteśmy łotrami poznajemy z punktu widzenia czterech bohaterów - Alistaira Lowe'a, Isobel Macaslan, Gavina Grieve'a oraz Briony Thorburn. Obserwujemy ich walkę z rzeczywistością, w której nie do końca w zgodzie ze sobą zostają lub nie zostają Mistrzami. Z każdym dniem ich sytuacja staje się coraz trudniejsza, a nastolatkowie czują się coraz bardziej przyparci do muru. Większość członków rodzin łaknie zwycięstwa za wszelką cenę, tymczasem cena ta z każdym dniem rośnie. Ile jesteś gotów zaryzykować? I co zrobisz kiedy zrozumiesz, że nie ma powrotu do tego co było przed Turniejem?
Najbardziej niebezpieczne potwory to te, które podkradają się do ciebie niepostrzeżenie.
Kolejnym zadziwiająco dobrze rozpisanym elementem byli bohaterowie, którzy poprowadzili nas na Turniej. Alistair, Isobel, Gavin i Briony okazali się intrygującymi postaciami, zwłaszcza przed opadnięciem Krwawej Zasłony. Jakże różna jest ich droga, ich decyzje, a jak podobny okazuje się rezultat. Każde z nich na swój sposób wyróżnia się w swojej rodzinie, rodzinie, która żadnym z nich specjalnie się nie przejmuje. Wydaje się, że tylko matka Isobel rozumie to w czym córka za chwilę weźmie udział - w wydarzeniu tak potwornym i bezwzględnym, że przegrany ginie, a ceną zwycięstwa może być utrata zmysłów. Podoba mi się to, że bohaterowie z jednej strony zdają sobie sprawę z tego co wydarzy się na turnieju i wiedzą, że przeżyć może tylko jedno z nich, ale z drugiej widać, że nie do końca to do siebie dopuszczają. Można odnieść wrażenie, że tylko "najstraszniejszy z łotrów" rozumie jaka może być cena Turnieju, choć ostatecznie również on zostaje okrutnie zaskoczony przez swoją rodzinę.
Jednocześnie Mistrzowie wciąż są ludźmi, którzy chcą przeżyć. Podoba mi się to, jak autorki rozegrały te relacje, a przede wszystkim czas przed Turniejem, w którym postacie oswajają się z tym co dzieje się wokół nich i co ich czeka. Zwłaszcza, że autorki potrafią swoich bohaterów bezwzględnie ranić...
Pomysł Turnieju przypomina nieco Igrzyska śmierci - bezwzględna walka na śmierć i życie siedmiorga wybranych nastolatków na wyznaczonej arenie, spadające pomoce w walce i tylko jeden zwycięzca. Jednak o ile w książce Suzanne Collins Igrzyska można było obserwować, o tyle tym razem jest to niemożliwe. To sprawia, że część przybranych przez bohaterów masek po opadnięciu Krwawej Zasłony znika. Jednocześnie ciekawą alternatywą jest to, że fakt istnienia Turnieju zostaje zdemaskowany przez książkę opublikowaną przez nieznanego autora. W efekcie gdy tylko pojawia się Krwawy Księżyc, w miasteczku pojawiają się roje fotoreporterów żądnych emocji, aktów przemocy czy współczucia. Oprócz nich pojawiają się również demonstranci i muszę przyznać, że ich obecność podczas ceremonii inaugurującej Turniej dodało historii dramatyzmu.
We Wszyscy jesteśmy łotrami naprawdę bardzo wiele mi się podobało i z niecierpliwością czekam na kolejny tom, zwłaszcza, że końcówka tej książki serwuje kilka zaskakujących, choć nieco ponurych, zwrotów akcji. Jednak cały czas zastanawiam się jak to było z tym byciem łotrem. Początkowo Alistair, Isobel, Gavin i Briony wydają się bardziej rozpuszczeni i zagubieni niż skłonni do przemocy. Pomimo tego to pierwsza połowa książki naprawdę mnie oczarowała a podczas samego turnieju mój zapał lekko opadł. I o ile część osób wskazywała, że zmęczyły ich zmienne sojusze, to akurat ta część była dla mnie po prostu elementem tej historii. Problem miałam ze schematami, które bohaterowie mieli łamać w obrębie turnieju momentami przypłacając to wpadaniem w schematy typowe dla fantastyki młodzieżowej. Żałowałam też, że bycie łotrem było często powtarzane w kolejnych linijkach dialogów, ale znacznie rzadziej demonstrowane. To mieli być mistrzowie - osoby nie tylko ogromnie zdolne, ale również w pewnym stopniu przystosowywane do swojej dramatycznej roli, naciskane do przekraczania granic. Tymczasem połowa naszych bohaterów mięknie pod spojrzeniem jakiegoś przedstawiciela lub przedstawicielki płci przeciwnej, a z ich mistrzowskich, wyrachowanych, pełnych egoizmu i przemocy postaw naprawdę niewiele zostało. Na szczęście dla fabuły finał zaskakuje i wydaje się, że powoli nasi bohaterowie gubią się w gąszczu wydarzeń, sojuszy, uczuć, przemocy i faktycznie stają się niegodziwi, wyrachowani, okrutni. Ktoś mógłby powiedzieć, że to straszne, ale czy w książce Wszyscy jesteśmy łotrami nie o to powinno chodzić?
"Potwory nie zdołają wyrządzić ci krzywdy, jeśli jesteś jednym z nich"
Podoba mi się, że nie dość, że powstaje to również jest tłumaczone coraz więcej młodzieżowej fantastyki skierowanej do młodzieży nieco starszej. Cieszy mnie, że coraz większe znaczenie ma zachowanie bohaterów, ich dojrzałość i postępująca świadomość, wyznawane wartości, wsparcie (a raczej jego brak) ze strony rodziny, niełatwe i realne relacje pomiędzy bohaterami. Były momenty kiedy Wszyscy jesteśmy łotrami przypominało mi The Atlas Six - fantastykę pełną wyrachowania, w której bohaterowie są bardzo świadomi siebie, ale zaczynają także rozumieć zasady i pokazują że nie ma miejsca na świętości, pruderyjność czy pewność przeżycia. Podczas Turnieju Mistrzowie chwilami stają się po prostu nastolatkami, którzy chcą zdobyć trochę chwały i/lub przeżyć przez co historia momentami zaczyna wpadać w utarte schematy młodzieżówek. Jednak nawet wtedy nie w sposób przejść obok tego co się wydarza - intryguje nas to czy rzeczywiście ta klątwa może zostać złamana, a nawet jeśli to czy Mistrzowie tego dożyją?
Wszyscy jesteśmy łotrami to moim zdaniem inteligentna fantastyka dla starszej młodzieży, która pokazuje jaki wpływ ma na nas otoczenie i warunki, jak potrzeba nam nadziei oraz ile jesteśmy gotowi poświęcić w imię tego w co wierzymy. Według mnie Amanda Foody i Christine Lynn Herman napisały bardzo dobrą historię, której warto dać się ponieść, co i Wam polecam. Mnie zaś pozostaje czekać na polskie wydanie All of our demise!