Aby zrównoważyć nieco cięższy wydźwięk tego posta dorzucam piękne choć jeszcze nieśmiałe narcyzy. Wczoraj gdy przyniosłam je do domu, były zielonymi wiecheciami wystającymi z ziemi i przypominającymi trawę. Dzisiaj gdy otworzyłam oczy był jeden nierozkwitnięty pączek, a teraz? :)
W
zeszłym tygodniu usłyszałam zarzut, że współpraca ze mną jest
niemożliwa z powodu jakości moich recenzji. Zasmuciłam się.
Sądziłam, że to oznacza, że moje recenzje są za słabe ze
względu na jakieś błędy z typu razem czy osobno albo
interpunkcyjne, że moje teksty są niemerytoryczne, niespójne, być
może nie ciągną tłumów i muszę popracować na przykład nad ich
lekkością, nad regularnością, nad stroną na fb, nad organizacją
samej notatki. Zasmuciło mnie to, ale przede wszystkim zmotywowało.
Muszę się bardziej postarać, pomyśleć, popracować, zastanowić
jak to poprawić. W związku z tym poprosiłam o konstruktywną
krytykę osobę, która to napisała. Byłam przygotowana, że nie
będzie to miód na moje uszy, ale postanowiłam, że wezmę to na
klatę.
To
co otrzymałam o niebo (albo i trzy) bardziej mnie zaskoczyło niż zasmuciło i dało do myślenia, czym postanowiłam się z Wami podzielić. Po pierwsze dowiedziałam
się, że moje recenzje są za krótkie. No cóż. Rozumiem to, ale
akurat to mam przemyślane. Na swoje potrzeby piszę tyle ile chcę,
tyle ile mam do powiedzenia, nie zmuszam się do pisania czegoś na
siłę to raz. Dwa to proza życia, większość z nas jest zabiegana
i zapracowana i niewielu ma czas regularnie czytać recenzje książki
na dwie strony A4 (statystycznie moje recenzje mają jedną stronę
A4 lub akapit więcej). Jetem skłonna do pertraktacji w tym punkcie,
ale w ramach zdrowego rozsądku. Napisanie dwóch stron A4 recenzji
lektury mającej 118 stron i zwartą, przyczynowo-skutkową fabułę,
to przesada, która skończy się albo kompletną nudą, albo
spoilerami. Recenzja powinna być esencją i zwartą opinią, a
nie kolejną książką i tego się staram trzymać. Czasami
piszę więcej, ale to przy wyjątkowych okazjach, a czasem mniej,
bo.. no właśnie. Ze względu na punkt 2, ale to za chwilę.
Po
drugie usłyszałam, że za mało opisuję treść książki, nie
zdradzam pikantnych szczegółów i nie odnoszę się w kolejnych
tomach do najbardziej palących kwestii, "a przecież wszyscy
sięgając po tę książkę wiedzą, że ostatecznie będzie musiała
wybrać między tym a tym". No więc nie. Nie wszyscy wiedzą.
Dokładnie tak zaspoilerowano mi na przykład Szklany Tron, ponieważ
akcja jest tam tak dynamiczna, że bohaterowie z pierwszego tomu
diametralnie zmieniają się w trzecim i przecież wszyscy to wiedzą.
Niestety, chociaż rzeczywiście wywołało to dynamiczną dyskusję
w komentarzach, to ja naprawdę zirytowana nigdy więcej do tej
blogerki nie powróciłam. Owszem, mogłam na daną recenzję nie
wchodzić, ale powiem szczerze - dla mnie jest oczywistym, że
recenzja to opinia i merytoryczna ocena, a nie streszczenie. Moim
naczelnym postanowieniem gdy zdecydowałam się pisać było
niespoilerowanie. Przy tym postanowieniu pozostanę.
Po
trzecie dowiedziałam się, że jestem krytyczna. Przepraszam, że to
powiem, ale jak dla mnie to komplement, bo chyba właśnie taka
powinna być recenzja. Każda książka ma coś pozytywnego i zawsze
staram się to znaleźć. Ale każdy lubi inne rzeczy, dla jednych
literówki nie mają znaczenia, a dla innych owszem. Dla niektórych
kolejny trójkąt miłosny to już zbyt wiele, a dla innych oczywista
część książek młodzieżowych. Chciałabym, żeby osoby
czytające moją recenzję otrzymały opinię uczciwą tak aby same
zadecydowały czy chcą sięgnąć podaną książkę czy nie. Co
do "gwiazdkowych" ocen - są dla mnie subiektywne, wynikają
z moich osobistych wrażeń z lektury i niczego więcej. Prawdę
mówiąc, uważam, że nie raz krytyczna recenzja jest lepsza od tej
słodkiej. Ja po książkach, które w recenzjach mają same
serduszka, a opis wrażeń zawiera się w "jest najlepszą
książką na świecie" nie spodziewam się zbyt wiele. Kiedy
wiem, że dana książka ma słabszego tłumacza to dłużej daję
jej szansę, staram się życzliwiej spojrzeć na fabułę. Jeśli
książka mi się bardzo podoba - piszę to. Gdy do mnie nie
przemawia - piszę to.
Chętnie
przyjmuję merytoryczną krytykę (naprawdę!) - pytanie czy nie
uważam, że cudzysłów apostrofowy (czyli otwierający na dole - „
zaś zamykający na górze - ”) dodaje notatkom estetyki jest
celne. Uważam tak. Więc teraz powolutku to poprawiam, zwłaszcza w
tytułach postów, gdzie jest to szczególnie widoczne.
Podsumowując,
można by zapytać po co to piszę, zatem zawczasu odpowiem. Ponieważ
chcę głośno i wyraźnie powiedzieć, że piszę, bo lubię. Po
prostu. Dlatego nie zamierzam na siłę pisać wielostronicowych
rozważań, informować Was, że dzięki temu, że bohater X
zachorował, bohaterka uświadomiła sobie jak bardzo go kocha, i że
chce z nim być do końca życia przez co odrzuciła uczucia bohatera
Y. Chcę żebyście mieli radość książki, odkrywania jej
strona po stronie, żebyście sami dotarli do jej tętniącego życiem
serca. Ja chcę Wam tylko opowiedzieć jak jej serce bije, w jakim
rytmie, czy regularnie, czy brzmi dobrze, żebyście sami ocenili czy
to może być wasza bratnia dusza, czy też jednak niekoniecznie.
Nie będę też pisać pod oczekiwania, bo to w ogóle mija się z
celem. Wystarczyłoby wtedy napisać trzy rozkoszne opinie i
naprzemiennie zmieniać tylko tytuły książek, które opisują.
Bardzo
dziękuję więc za te słowa, ale niestety muszę powiedzieć, że
tego nie zmienię, dlatego rzeczywiście współpraca ze mną na
wyżej wymienionych warunkach nie jest możliwa. Jednakże
współpraca jest. Chętnie piszę recenzje, o wspólnie ustalonej
długości, bez spoilerów i z maksymalną uczciwością i
szczerością przy zachowaniu 250% życzliwości dla Autora.
Ściskam
mocno i mam nadzieję, że teraz nikt nie będzie miał wątpliwości
czemu piszę jak piszę, a Wam czytającym moje recenzje, bardzo
bardzo bardzo dziękuję, że jesteście i znosicie moje paskudne
postanowienia. <3