Tytuł:
Tektonika uczuć
Autor:
Eric-Emmanuel Schmitt
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 2008
Liczba stron: 142
Tłumacz: Barbara Grzegorzewska
Kategoria: Literatura piękna
Ocena: 9/10
Piąty
dzień – piąta książka. Tektonika uczuć Schmitta
podobnie jak Małe zbrodnie małżeńskie jest napisana w
formie dramatu.
Główni
bohaterowie to Diane, Richard, matka Diane – pani Pommeray oraz
Rodica Nicolescou i Elina. O czym jest książka? To pewnego rodzaju
przedstawienie, w którym główne role odgrywają manipulacja,
emocjonalne gierki i intrygi. Pierwsze skrzypce gra Diane, która tak
długo analizuje swoje życie i uczucia, i tak gorąco uwierzyła, że
życie i związki to gra, że doprowadza do dramatu z udziałem
ukochanego Richarda, swojej mamy oraz dwóch nowo poznanych kobiet.
Co
to znaczy kochać? To poniekąd banalne pytanie gnębi bohaterkę od
pierwszej do ostatniej strony. Nie jest w stanie znaleźć na nie
odpowiedzi więc krąży i szuka, ale nie zawsze tam gdzie trzeba.
Diane od dawna czuje, że nie zna odpowiedzi na to pytanie, ale
otwarcie się do tego nie przyznaje. Obserwuje bliskich, jednak także
tam nie znajduje odpowiedzi. Jej matka to cudowna kobieta, kocha
Richarda lecz sama nie jest przykładem dla córki jak nawiązywać
damsko męskie relacje. Richard wie czym jest miłość i nie ma obaw
przed jej okazywaniem, ale czy faktycznie potrafił pokazać ją
Diane? Ostatecznie największy dramat jaki się rozegra to właśnie
ten w głowie i sercu Diane.
Kiedy
kobietę trzyma przy życiu czyjaś miłość, i nagle ta miłość
zostaje jej odebrana, żeby nie umrzeć, musi zamienić to uczucie na
inne, równie silne: nienawiść.
Przez
pewien czas po przeczytaniu Tektoniki uczuć zastanawiałam
się dlaczego Diane w ogóle wprawiła w ruch tę maszynę
nieuchronnie prowadząc do własnej zguby. Czy faktycznie były ku
temu powody? Czy po prostu na którymś etapie zgubiła się i nie
potrafiła już postąpić inaczej? Jestem pewna, że podejmując
początkowe decyzje Diane nie zdawała sobie sprawy z tego co się
dalej wydarzy.
Nie
wydaje mi się żeby myślała o konsekwencjach, myślę, że podjęła
grę i nie umiała się później z niej wyplątać. Jednak sam fakt,
że grę rozpoczęła wyraźnie oznacza, że pewne wydarzenia były
nieuniknione. Tektonika uczuć czy też samospełniająca się
przepowiednia.
Richard
jest w jakimś sensie główną nagrodą tej intrygi, wydaje się być
tego błogo nieświadomy, ale jednak podejmuje grę Diane. Może nie
zna jej wszystkich reguł, ale grę podejmuje i bez problemu znajduje
się w nowej sytuacji – tak jakby wcale taka nowa nie była. Jego
postać na swój sposób mnie odrzuca. Mimo, że jest ciekawym
bohaterem i bardzo istotnym, to wydaje się być niejednoznaczny. Od
pierwszej strony książki raczej wolimy jego niż Diane, ale mam
wrażenie, że niesprawiedliwie przemilcza się jego „zasługi”.
„Pycha jest zaraźliwa” – to zdanie odbieram jako swoistą
próbę oczyszczenia się z pewnych win. Owszem, później nieco to
łagodzi, ale jednak wydaje mi się, że w tej historii jego rola
jest mieszana.
Kto
będzie niewdzięcznikiem, co szybko zapomina, a kto tym dobrym,
który nie może zapomnieć? Kto będzie nosił żałobę po naszej
miłości? Które z nas jest lepsze od drugiego?
Czytając
koniec książki uświadomiłam sobie w jakim momencie Richard i
Diane byli na jej początku, bardzo ciekawym jest przyjrzenie się
takiej sytuacji z boku.
To
nie tylko bardzo dobra książka, napisana świetnym mocnym piórem
Schmitta, ale też bardzo pouczająca opowieść, co może się
wydarzyć kiedy gramy o wszystko.
PS
Ponownie – warto zwrócić uwagę na okładkę. Doskonale dobrana!
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.