Tytuł: Gildia magów
Autor: Trudi Canavan
Cykl: Trylogia Czarnego Maga
Tom: 1
Wydawnictwo: Galeria Książki
Data wydania: 2007
Liczba stron: 520
Tłumacz: Agnieszka Fulińska
Kategoria: Fantastyka, fantasy, science fiction
Ocena: 5+/10
Po przeczytaniu Uczennicy Maga Trudi Canavan przyszedł czas na Trylogię Czarnego Maga, a konkretnie jej pierwszy tom czyli Gildię Magów. Przyznaję, że z dużym zainteresowaniem rozpoczynałam książkę, która według wielu jest świetnym kawałkiem fantastyki, a ja sama wcześniej tak polubiłam prequel serii.
Gildia magów okazała się jednak chaotyczna i według mnie słabsza fabularnie niż jej prequel, a gdyby była samodzielnym tomem (zamiast pierwszą częścią trylogii) obroniłaby się zaledwie na ocenę przyzwoitą. To perspektywa kolejnych dwóch tomów uspokaja mnie, że może jednak coś ciekawego się jeszcze wydarzy.
Po pierwsze Gildia magów to debiutancka książka Trudi Canavan, i w porównaniu ze sporo później wydaną Uczennicą maga, jest znacznie słabsza. Może to wynikać m.in. z wprawy jaką autorka uzyskała z czasem, bo jak wiadomo trening czyni mistrza. Zwracam uwagę, że ta jedna konkretna część, a nie cała trylogia i już tłumaczę się dlaczego tak uważam.
Przede wszystkim teraz widzę, że prequel powieści został wydany po to aby uporządkować wiedzę o stworzonym przez autorkę świecie. W Gildii magów, w tej konkretnej kwestii, panuje chaos i gdyby nie dobrze opisana historia Kyralii, Sachaki i Elyne w Uczennicy maga to informacje z pierwszej części trylogii narobiłyby mi tylko mętliku w głowie. Nawet jeśli są one wyjaśnione w następnych dwóch tomach, to z tego nie zrozumiałam nic.
Podobnie jak w Uczennicy Maga, także w tym razi magiczka, ale w tym tomie bardziej drażnił mnie wielokrotnie powtarzający się czasownik „otwarła” i choć jest on dopuszczalny, to naprawdę nie rozumiem dlaczego tłumacz nie wykorzystał jednak zdecydowanie przyjemniej brzmiącego słowa „otworzyła”. Podobnie jest z czasownikiem „znikł” i choć jest on dopuszczalny, to wielokrotnie powtarzany w książce przeszkadzał i dociągał moją uwagę od treści książki.
Rothen otwarł oczy i przebiegł wzrokiem po rzędach twarzy.