Tłumacz: Karolina Augustyniak
Pamiętam jak mój kuzyn
był młodszy i na dobranoc czytałam mu Biuro detektywistyczne
Lassego i Mai. Jak ja mu zazdrościłam takich lektur! Wieczorami,
gdy on już zasypiał, ja pochłaniałam kolejne części dosłownie
z wypiekami na twarzy i wcale się tego nie wstydzę! :P
Gdy
więc pojawiła się możliwość nowej przygody z Martinem
Widmarkiem - autorem Biura detektywistycznego Lassego i Mai nie
wahałam się ani chwili! Pozwoliłam się wciągnąć do świata
Nelly Rapp szalenie ciekawa czy tu również autor będzie utrzymywał klimat
kryminalny? Może fantastyczny albo horroru dla młodszych czytelników?
Okazało się, że była to ciut straszniejsza fantastyka, klimatem
bardzo podobna do przygód Lassego i Mai.
Nelly
Rapp jest upiorną agentką numer 10, a przy tym zwykłą uczennicą
i właścicielką psa basseta Londyna. W czternastej części cyklu
wraz z przyjacielem Wallem spędza wakacje na obozie żeglarskim.
Mimo, że oboje są świadomi, że nie są urodzonymi żeglarzami, to
dobrze się bawią i miło spędzają czas. Przedostatniego dnia
obozu stary rybak Enok opowiada im o statku widmo, którego kapitanem
jest Sinobrody. Zainspirowani jego opowieścią, Nelly i Walle
wyruszają by sprawdzić czy rybak mówił prawdę, a jak wszyscy
wiemy, upiorna agentka zawsze ma ciekawe przygody! Tym razem poznają
bliżej kapitana Sinobrodego i spróbują rozwiązać zagadkę
utonięcia jego statku.
Autor nie zapomina też o tym, by było nie tylko przyjemnie, ale i mądrze. Nelly tęskni za swoim ukochanym psem („potem nagle zatęskniłam za Londynem, moim psem. (...) Brakuje mi go teraz.”), zadziwia przytomnością umysłu („Nie wszystkie historie o duchach muszą być prawdziwe.”), zaradnością i odpowiedzialnością („Na paluszkach zakradliśmy się do szopy, gdzie wiszą kamizelki ratunkowe. Kiedy każdy zapiął na sobie swoją...”). Oboje cieszą się z dobrej zabawy na obozie.
Również od strony
technicznej przygody Nelly Rapp są świetnie przemyślane. Szwedzka
ilustratorka Christina Alvner doskonale wczuła się w fabułę
książki i stworzyła do niej urocze i bardzo obrazowe grafiki.
Czcionka jest na tyle duża, że bez problemu będą ją czytali
zarówno babcia czy dziadek jak i samodzielnie dziecko. Także
słownictwo jest dobrze dostosowane - nie jest za trudne, a
jednocześnie daje możliwość poszerzania umiejętności
językowych.
Według mnie, Nelly Rapp i kapitan Sinobrody to
idealna porcja strachu dla młodego czytelnika. Jest co nieco emocji,
ale wszystko jest tak stonowane żeby młody czytelnik nie miał ani
złych myśli, ani żadnych koszmarów. Pamiętając wielki sukces
książek takich jak chociażby Strrraszna historia nie mam
wątpliwości, że dobrze skonstruowana fabuła może dzieciakom
przynieść sporo frajdy. Przygoda Nelly Rapp jest intrygująca,
nieco straszna, przyjemna i pouczająca czyli mówiąc wprost -
idealna! Polecam młodszym wielbicielom przygód, ale obiecuję, że
podczas lektury opiekunowie również nie będą się nudzić!
W
sumie po lekturze Nelly Rapp i kapitana Sinobrodego żałuję tylko
tego, że nie czytałam trzynastu wcześniejszych zapisów przygód
upiornej agentki! Polecam!
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Mamania oraz portalowi Sztukater