Autor: Bartłomiej Grzegorz Sala
Dzisiaj kilka słów o kolejnej książce z bardzo lubianej przeze mnie serii Legendarz. Tym razem opowiem Wam o Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien!
Zacznę od czegoś, co podczas lektury właściwie
od razu rzuca się w oczy - Bartłomiej Grzegorz Sala wykonał
absolutnie tytaniczną pracę. Opisał 63 legendarne wodne panny, nie
zaniedbując naprawdę niczego. Podczas czytania dowiadujemy się
gdzie dana wodnica rezyduje, jaka jest jej historia (a nawet kilka
wariantów historii!), skąd pochodzi, jaki wpływ miała na kulturę,
a także jakie utwory opisywały przedstawione boginki, syreny czy
nimfy. Książka jest wypełniona cytatami i fabularyzowanymi
wersjami legend napisanymi stylizowanym, na dawny, językiem. Widać
było też, że autorowi pisanie tej książki (i dzielenie się
swoją wielką wiedzą) po prostu sprawiało przyjemność. Stąd też
trudno się dziwić, że również czyta się ją z ciekawością i
zaangażowaniem!
Jednak dla mnie, była to praca momentami nazbyt szczegółowa. Niestety podczas lektury nie mogłam pozbyć się wrażenia, że czytam sporą pracę doktorską. Muszę przyznać, że pomimo tego, że jestem wielbicielką fantastycznych stworów to czułam się momentami przytłoczona. 30 stron o Świteziance to jak dla mnie było zbyt wiele, oczywiście interesuje mnie ta postać, z przyjemnością dowiadywałam się kogo zainspirowała i jak wiele na jej temat jest dyskusji, ale połowa tego by mi zdecydowanie wystarczyła. Czuć było także zapędy autora, który przedstawiając nam niektóre utwory nawiązujące do opisywanej wodnej panny, niekiedy popadał w tony wręcz profesorskie. Nie do końca mi taki klimat odpowiada, ale powiedzmy, że będąc na doktoracie jestem do niego nieco przyzwyczajona.
Wśród Kaszubów, żyjących i nad brzegami Morza Bałtyckiego, i nad licznymi jeziorami, istniała tendencja do porządkowania świata wodnych panien. I tak w morskich głębinach żyć miały syreny nazywane „morzeczkami”, jeziora natomiast były domem rusałek, określanych mianem „jeziornic”. Poza wtórnie na Kaszubach zaszczepionymi wodnymi boginiami, takimi jak Jurata czy Salacja, wszystko tworzyło tutaj systematyczny i przemyślany obraz z morskimi syrenami o rybim ogonie i jeziornymi rusałkami obdarzonymi w pełni ludzkimi kształtami. Nie zabrakło i trzeciej kategorii ondyn - żyjących w rzekach redunic. W metodycznym świecie mieszkańców Pomorza posiadały one cechy pośrednie pomiędzy morzeczkami i jeziornicami: występowały jako panny z ludzkimi nogami, obdarzone wszakże płetwami u bioder i błonami między palcami. Od redunic pochodzą nazwy rzek Redy i Radunicy.
Najciekawszą dla mnie częścią była jedna, góra dwie, wersje legendy o danej syrence, rusałce, meluzynie, świteziance czy innej wodnej pannie oraz ich postacie w kulturze. Przyjemnie było przypomnieć sobie ich opisy zamieszczone chociażby w Balladynie, Rybce czy Świteziance, ale jeszcze bardziej fascynujące było poznanie często kompletnie nieznanych mi utworów. Nawiązań kulturalnych i ich oceny wyczekiwałam po tej książce najbardziej no i cóż, dostałam to czego chciałam! :)
Nieśmiało, i jak nigdy, muszę powiedzieć, że niespecjalnie urzekły mnie ilustracje, ale to zdecydowanie rzecz gustu. Po prostu wolę inne, bardziej podobały mi się te z poprzednich części serii, Bestiariuszy, Atlasu legend czy Księgi smoków polskich.
Podsumowując, w odróżnieniu od wszystkich poprzednich książek z serii Legendarz, Wśród polskich syren, rusałek, meluzyn, świtezianek i innych wodnych panien nie jest lekką lekturą. Bartłomiej Grzegorz Sala serwuje nam ponad 300 stron ciekawej i bardzo pouczającej analizy wodnych boginek, z naprawdę szczegółowym, utrzymanym momentami w iście naukowym stylu, opisem każdej z nich. Nie wolno także pominąć nakładu pracy jaki w tę pozycję włożył autor - jest on ponadprzeciętny, nawet jeśli momentami aż nazbyt rozległy.
Książka raczej nie przypadnie do gustu dzieciom z przyczyn technicznych, chociaż również od fabularnej strony warto pamiętać, że wiele wodnych panien to uwodzicielki a los większości z nich był fatalny. Jeśli zaś chodzi o dorosłych to jest to bardzo bogata w informacje książka, ale według mnie, skierowana do prawdziwych koneserów tematu.
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu BOSZ oraz portalowi BookHunter.pl