Autor: Emma Chase
Wydawnictwo:
Filia
Data wydania: 2015
Liczba stron: 380
Tłumacz:
Katarzyna Agnieszka Dyrek
Kategoria:
Literatura obyczajowa i romans
Ocena: 4/10
Rozpoczynając przygodę z blogiem postanowiłam otworzyć się
także na te gatunki prozy, do których wcześniej nie zaglądałam. No dobrze –
erotyk. Tak. Wbrew pozorom przeczytałam sporo nacechowanych erotycznie książek
i morze scen łóżkowych, ale nigdy nie przeczytałam erotyku jako takiego.
Ponieważ po premierze 50 twarzy Greya, rynek książkowy został dosłownie zalany
literaturą erotyczną postanowiłam podjąć się wyzwania, a żeby się nie
zniechęcić źle wybranym tytułem, starannie sprawdziłam wcześniej kilka
rankingów. Biorąc pod uwagę cenę, dostępność i ocenę tłumaczenia wybrałam Zaplątanych Emmy Chase.
Po tej przygodzie z
pewnością mogę powiedzieć, że po następny erotyk sięgnę tylko kiedy będę
bezgranicznie ufać chwalącej opinii recenzenta.
Zacznijmy od tego, że oceniając ją na portalu Lubimy Czytać
zobaczyłam coś od czego moje oczy zostały wypalone – Zaplątani są oceniani na niemal 8 gwiazdek z 10. To co przeczytałam
w komentarzach przeraziło mnie jeszcze bardziej – „wybitna literatura”, „boska”
„wreszcie dowiadujemy się o czym tak naprawdę myślą faceci”.
Nie chodzi o to, że wszyscy
musimy lubić to samo – naprawdę. Ale powyższe twierdzenia mnie niepokoją gdyż
cytat „Jeśli tak dalej pójdzie, gdy wrócę do domu, będę miał cholernie sine
jaja” nijak nie może się w mojej głowie zderzyć z plakietką wybitna literatura.
Choć może to moja
ułomność.
Narratorem i głównym bohaterem książki jest Drew Evans.
Pewnie się nie zdziwicie kiedy powiem, że główny bohater jest obrzydliwie
bogatym biznesmanem, a jednocześnie obłędnym playboyem. Nie sądzę też by Was zaskoczyło,
że pewnej nocy w klubie, Drew poznaje Katharine Brookes - równie obłędną,
inteligentną, bogatą i oczywiście obojętną na roztaczany przez Drew urok. Oto
poziom zaskakujących zwrotów akcji w tej książce.
Plusem książki jest fakt, że męska narracja z pewnością
dodaje pikanterii. Książka stylizowana na męskiego autora jest zgrabnym zagraniem
zwłaszcza w erotyku dla kobiet, tutaj narracja w wersji macho, a Pani Chase się
postarała i efekt jest całkiem przekonujący.
Mimo wszystko stwierdzenie, że tak właśnie myślą mężczyźni wydaje mi się nieco na wyrost. Tutaj mamy bardzo konkretny przykład mężczyzny – niekoniecznie powtarzalny. Spora część rad bohatera jest faktycznie ciekawa i jestem w stanie w nie uwierzyć, ale wiele fragmentów wydaje mi się oklepaną teorią, stereotypem i w najlepszym razie tym co kobieta bardzo chciałaby usłyszeć. Na plus liczy się też to, że autorka ma dobre poczucie humoru i faktycznie jest całkiem zabawnie, a dowcip i ironia bywa naprawdę dobry. Pozostaje faktem także to, że tłumaczenie jest niezłe i wcale nie kaleczy oczu jak niektórzy oceniają erotyki.
Mimo wszystko stwierdzenie, że tak właśnie myślą mężczyźni wydaje mi się nieco na wyrost. Tutaj mamy bardzo konkretny przykład mężczyzny – niekoniecznie powtarzalny. Spora część rad bohatera jest faktycznie ciekawa i jestem w stanie w nie uwierzyć, ale wiele fragmentów wydaje mi się oklepaną teorią, stereotypem i w najlepszym razie tym co kobieta bardzo chciałaby usłyszeć. Na plus liczy się też to, że autorka ma dobre poczucie humoru i faktycznie jest całkiem zabawnie, a dowcip i ironia bywa naprawdę dobry. Pozostaje faktem także to, że tłumaczenie jest niezłe i wcale nie kaleczy oczu jak niektórzy oceniają erotyki.
Niestety z mojej strony to koniec plusów.
Postacie, fabuła, okoliczności, wszystko to jest do bólu
przewidywalne, przeciętne i powtarzalne. No i naturalnie z rozmachem, na który
Drew rzecz jasna stać. Zadziwia mnie ten nowoczesny „księżniczkowy” popyt,
takie rozwiązania wydają mi się mało realne. Dlaczego bohater jest zawsze
bogaty, a jego obiekt uczuć piękny/przystojny/seksowny. Statystyczna kobieta nie
uważa się za seksbombę, a i mężczyzn których stać na fortepiany/helikoptery/całodzienną
sesję muzyków nie jest chyba zatrzęsienie. Jakoś tak.. Nie trafia to do mnie. Mimo,
że jest zabawnie, z grypy Drew, czy ściągniętej zakonnicy uśmiałam się całkiem
dobrze, to jakoś przeszło to obok mnie.
Poza tym co tu dużo mówić, jestem tradycjonalistką –
czytanie o sinych jajach w książce jest dla mnie tylko żenujące. Po pierwsze – wbrew pozorom słowo pisane nie wszystko
zniesie. Pewne rzeczy nie muszą być pisane, a jeśli już autor nie może bez
tego żyć, to naprawdę da się bez nadawania obleśnego tonu. I nie, nie jestem
pruderyjna.
Na koniec sprawa
najwyższej wagi - nie poczułam erotycznego napięcia. Ta lektura dużo bardziej
przypominała romans, w wielu książkach nie będących erotykami poczułam
nastokrotnie wyższy wzrost libido niż po tej.
W mojej ocenie Zaplątani
są bardzo przeciętną pozycją. Książka spełnia kategorię „zawiera sceny i opisy seksu”,
ale zabrakło mi prawdziwego przejęcia i podniecenia. Historia przewidywalna,
bohaterowie także, tyle tylko, że można się pośmiać. Od erotyku oczekiwałabym
czegoś więcej.