Tytuł: Uczennica maga
Autor: Trudi Canavan
Cykl: Trylogia Czarnego Maga
Cykl: Trylogia Czarnego Maga
Tom: 0.5 (prequel)
Wydawnictwo: Galeria książki
Wydawnictwo: Galeria książki
Data wydania: 2009
Liczba stron: 816
Tłumacz: Agnieszka Fulińska
Kategoria: Fantastyka, Fantasy
Ocena: 7/10
Dla mola książkowego takiego jak ja wizyta w bibliotece jest zawsze ogromnym ryzykiem. Rzadko kiedy udaje mi się wrócić z pustymi rękami. Tak było i tym razem – moją małą rączką zgarnęłam trzy „nieduże” książki, a jedną z nich była Uczennica maga pani Canavan.
Uczennica maga jest prequelem Trylogii
czarnego maga, której to wcale nie czytałam, a o której słyszałam dużo
dobrego. Postanowiłam jednak przeczytać serię od początku. Dodam jeszcze, że
zanim naskrobałam te zdania, poczytałam kilka opinii o Uczennicy maga. W 90%
były to zdania, że po Trylogii czarnego
maga, książka wygląda na wymuszoną i niekoniecznie sensowną.
W
związku z powyższym spieszę powiedzieć, że mi Uczennica maga przypadła do gustu. Po pierwsze jest to dobre grube
tomiszcze. Aż miło. Po drugie podoba mi się świat, który stworzyła autorka. Jak
dla mnie jest dosyć spójny i konsekwentnie przedstawiony, widać, że choć świat
jako taki nie był celem, a drogą do opowiedzenia historii, to Trudi Canavan nie
poświęciła mu ani za dużo, ani za mało czasu.
Po
trzecie, moje kobiece uczucia pogardzane od czasu do czasu z powodu płci i
wieku, nasyciły się wątkiem kobiety zaradnej, zainteresowanej medycyną i magią,
spokojnie poruszającą się po błocie i mającą odciski tam gdzie nikt by ich mieć
nie chciał, a nie uroczej niewiasty w aksamitach czy łóżkowej lwicy.
Jak
zwykli mawiać elyńscy kupcy, w życiu potrzebna jest wyłącznie pewność siebie,
wiedza i mnóstwo bezczelności.
Po
czwarte podobała mi się magia. Magia magii. Naprawdę pomysł może nie nowy, ale
odkurzony i wciąż bardzo dobrze trafiający do czytelnika. Przy tym, nie
potrafię sobie przypomnieć, gdzie wcześniej czytałam o magii zamykanej w
pudełku, co jest miłą odmianą, po np. lekturze Czerwonej Królowej przy której mogłam wymienić na jednym wydechu 3
czy 4 niezwykle podobne tytuły.
Po
piąte walki magów. Akurat to dosadniej było przedstawione w Pratchetcie i Jego Czarodzicielstwie niezmiennie wprawiając
mnie w znakomity nastrój (jak to tylko mistrz Pratchett potrafi), ale tutaj
choć jest trochę inaczej i poważniej to wciąż całkiem nieźle.
Fabuła
emocjonalna – przewidywalna. Za to fabuła przygodowa nieco mniej i chwała
autorce za to. Tessia – główna bohaterka, jej nauczyciel Mistrz Dakon i jego
uczeń Jayan to naprawdę wesoła gromadka. Jest sporo zabawnych sytuacji, jest
kilka poważnych sytuacji, sumarycznie jest dobrze. Ostatnio przejadły mi się
słodkie bezradne wszechmocne, a Tessia nie jest ani taka, ani seksowna czy
uwodzicielska. Może czasami odrobinę naiwna, ale przy tym bezpośrednia,
zaangażowana, odważna, chętna do pracy i przygód, nie straszne jej żadne trudy.
Naprawdę polubiłam Tessię.
W
książce występuje także Steria - druga główna bohaterka, której losy poznajemy
równolegle z historią Tessi. Jednakże ta część historii choć ma swoje uroki,
przypadła mi do gustu nieproporcjonalnie mniej. Najciekawsze były nawiązywane
przez Sterię relacje, czy to z ojcem, czy bratem, czy niewolnicą. Fabularnie
jednak historia choć nie najgorsza to jak dla mnie nudnawa.
Książkę
czyta się naprawdę przyjemnie i chyba jedyne co bym jej mogła zarzucić to..
magiczka. Magiczka brzmi dla mnie jak żeńska forma stolarza – stolarka.
Magiczka, stolarka, inżynierka, hydraulika. Jestem na nie. Wolałabym, żeby
Tessia została magiem.
Mój
ojciec używał tego argumentu dla wyjaśnienia, dlaczego uczniowie magów piją
znacznie mniej niż adepci uzdrawiania.
Veran
uśmiechnął się szeroko.
-„Uzdrowiciel
wstaje z bólem głowy – mawiał – a mag z bólem głowy, przypalonymi palcami i
dachem na podłodze”.
Moja
konkluzja jest następująca – może gdybym czytała najpierw Trylogię czarnego maga, a dopiero później Uczennicę maga, czułabym się jakoś rozczarowana. Ale idąc „po
kolei” na razie całkiem nieźle się bawię i naprawdę nie czuję, aby książka była
wymuszona, nieciekawa czy nudna. Może to dlatego, że dla mnie rzeczywistość tam
opisywana była zupełnie nowa, a dla kogoś kto siedzi w tym świecie już od
trzech grubych tomów niekoniecznie. Po prostu kiedyś była moda na prequele i
sequele, potem na zmianę narratora, a teraz na tomy 1.3 czy 2.7 części. Z tego
wszystkiego najbardziej lubię prequele i sequele i już. :)
Książka
przypadnie do gustu fanom klimatów - magia, rywalizacja, nauka, ale pewnie
głównie dziewczynom. Dwie kobiece role, ich romanse, ich emancypacja czy
relacje z otoczeniem sądzę, że raczej bardziej zainteresują babskie grono.