tag:blogger.com,1999:blog-18228896412117822952024-03-19T01:33:20.108+01:00W sercu książkiMartahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comBlogger949125tag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-82728339667852480292024-03-17T22:53:00.005+01:002024-03-17T22:53:55.347+01:00Porozmawiajmy o książkach roku 2023 nominowanych w plebiscycie portalu Lubimy czytać<div style="text-align: justify;">Prawdę mówiąc, o czytelniczych rankingach i książkowych głosowaniach nie mam najlepszego zdania. Mam wrażenie, że najczęściej są to zwykłe konkursy marketingowców, sondowanie nośnych autorów i tematów, wspominki najgłośniejszych, a niekoniecznie najlepszych, premier minionego roku. Wciąż zwracam uwagę na pewne nagrody takie jak np. Nobel, Pulitzer, Booker, Angelus, a z racji zainteresowania fantastyką Hugo, Nebula czy Zajdel, jednak wiele właśnie z powodów wymienionych w poprzednim zdaniu omijam wzrokiem. Do takich należą chociażby Bestsellery Empiku, które wzbudzają we mnie niechęć i dopóki nie zostaną przemyślane kategorie, nie zamierzam zwracać na nie uwagi. Do rankingu Lubimy czytać mam podobne uczucia, choć doceniam fakt, że tam przynajmniej próbuje się coś poprawiać czy zwiększać różnorodność. Nadal uważam pod wieloma względami jest to rywalizacja w kategorii popularność, ale i tak jest to chyba w tym momencie najlepszy konkurs organizowany przez polskie medium. </div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="630" data-original-width="1200" height="168" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhv-F5ZPrFnH8kEnB7wpl9UsQ4ArRMcgJbiWg5Xgu-pVdB-MNUMxxydiBdNTYVb3WRjtEZwo5vAkwrTbP1KyCo45P3llClJZ9CvnK_sWu4LRRaCcYoNWJtCRegBAjl0l9ZQnqLuZ06dZ3C2pL_a5MYCGJWqaGoziZXCsuwrIRTuz4_L80JkC0oUda4Zapo/s320/PlebiscytKsia%CC%A8z%CC%87kaRoku_1200x630.jpg" width="320" /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><span style="text-align: left;"><br /></span></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Tegoroczna edycja składała się z 15 kategorii (13 literackich i dwie dodatkowe), a w każdej było 10 nominowanych. Zasady są opublikowane na portalu, ale są raczej dosyć proste - kryteria nominacji są i subiektywne (takie jak ocena zespołu Lubimy czytać), i obiektywne (liczba opinii, średnia ocena, liczba wzmianek), jedna książka może przynależeć do jednej kategorii, w każdej kategorii może być nominowana tylko jedna pozycja od danego autora, ale różne książki tego samego autora mogą być nominowane w różnych kategoriach. Tak było na przykład z Rebeccą Yarros, której <i>Rzeczy, których nie dokończyliśmy</i> było nominowane w kategorii Literatura obyczajowa, romans, a <i>Fourth wing</i> w Romantasy albo z Rebeccą F. Kuang, której Yellowface zostało nominowane w kategorii Literatura piękna, a <i>Babel</i> w Fantastyce. Wyjątkiem była kategoria Debiut.</span></div><div><div style="text-align: justify;">Każdy mógł oddać po jednym głosie w każdej kategorii i można było zrobić to zarówno będąc zalogowanym na swoje konto w portalu, jak i niezalogowanym pod warunkiem weryfikacji mailowej. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jednak chciałabym przede wszystkim porozmawiać o książkach - tych nominowanych i tych, które zostały zwycięzcami w swojej kategorii. </div><div><br /></div><div><b>1. Literatura piękna</b></div><div style="text-align: justify;">Ta kategoria moim zdaniem doskonale obrazuje problematykę tego typu rankingów. Z jednej strony mamy książkę laureata Nagrody Nobla za 2023, bo <i>Drugię imię</i> Jona Fossego. I ta książka zajęła chlubne ostatnie miejsce w swojej grupie. Symboliczne, prawda? Z drugiej strony nominowany był drugi tom cyklu Zanim wystygnie kawa Toshikazu Kawaguchiego - książka niezwykle popularna, choć z całą pewnością nie wybitna, i to ona została zwycięzcą w swojej kategorii. Drugie miejsce zajęło wspomniane wcześniej <i>Yellowface</i> Rebeki F. Kuang, którego co prawda nie czytałam, ale z opinii wielu osób wiem, że można tę książkę nazwać intrygującą czy dobrze napisaną, ale niewiele znam osób, które określiłyby ją najlepszą w 2023. Za to jako wybitne oceniano<i> Nocami krzyczą sarny</i> Katarzyny Zyskowskiej (miejsce 6), <i>Demona Copperheada </i>Barbary Kingsolver (miejsce 7) czy <i>Młodego Munga</i> Douglasa Stewarta (miejsce 8). Osobiście zagłosowałam na <i>Demona Copperheada</i> Barbary Kingsolver (od razu napiszę, że nie czytałam, ale opierałam się o opinie osób, których gust literacki wysoko cenię), a spodziewałam się wygranej <i>Dawno temu w Warszawie</i> pana Żulczyka lub ewentualnie <i>Cudownych lat</i> Valerie Perrin. Taka to zabawna kategoria.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><b><span><a name='more'></a></span>2. Powieść historyczna</b></div><div style="text-align: justify;">To nie są moje rejony literatury. Zagłosowałam na <i>Toń</i> Ishbel Szatrawskiej, ponownie z powodu przeczytanych opinii zaufanych czytelników. Obstawiałam zwycięstwo <i>Sydonii</i> Elżbiety Cherezińskiej lub <i>Zbroi świata</i> Kena Folletta i nie pomyliłam się - nasza rodaczka zajęła pierwsze miejsce, a Brytyjczyk drugie.</div><div><br /></div><div><b>3. Kryminał, sensacja/thriller</b></div><div style="text-align: justify;">W tym roku nie przeczytałam ani jednej książki z tej kategorii. Trochę to dla mnie zaskakujące, ale od pewnego czasu znacznie mniej mnie ciągnie do kryminałów, wystarczy mi życie realne. Nie oddałam głosu, ale mogę powiedzieć, że wynik mocno mnie zaskoczył. Byłam pewna zwycięstwa książki Juana Gómeza - Jurado lub Mieczysława Gorzka, ew. B.A. Paris. Miałam też przekonanie, że tym razem nie wygrają ani pani Lackberg, ani pan Mróz, bo odniosłam wrażenie, że te książki nie zrobiły na czytelnikach aż takiego wrażenia. Tak to już jest, że wobec znanych pisarzy mamy często spore oczekiwania. Ku mojemu zdumieniu wygrał Sławomir Gortych, autor o którym nigdy wcześniej nie słyszałam. Dobitny dowód na to, że są i zalety takich rankingów. Co prawda ten kryminał nie trafia w mój gust tematyczny, ale myślę, że wielbiciele gatunku powinni spróbować <i>Schroniska, które przetrwało</i>, bo istnieje szansa, że jest tu coś wyjątkowego. Drugie miejsce zdobył <i>Langer</i> Remigiusza Mroza czyli moje typowanie było tym razem baaaardzo słabe. ;)</div><div><br /></div><div><b>4. Literatura obyczajowa, romans</b></div><div style="text-align: justify;">W tej kategorii czytałam jedną książkę, <i>Rzeczy, których nie dokończyliśmy</i> Rebeki Yarros i z czystym sumieniem oddałam na nią głos. Spodziewałam się wygranej albo pani Yarros, albo Emily Henry, albo Aleksandry Negrońskiej. Wydawało mi się, że cykl Siedem sióstr już trochę się przejadł, a pozostałe książki czasami kojarzyłam tylko z okładki. Częściowo miałam rację, bo wygrała nasza rodaczka czyli <i>Different</i> Aleksandry Negrońskiej, natomiast książka, której dawałam znacznie mniejsze szanse tj. <i>Atlas. Historia Pa Salty</i> zmarłej Lucindy Riley oraz Harry'ego Whittakera zajął wyższe miejsce niż typowane przeze mnie <i>Rzeczy, których nie dokończyliśmy</i> oraz <i>Book lovers</i>.</div><div style="text-align: justify;">Co ciekawe, jest to kategoria z największą liczbą niepolskich (w sensie nieprzetłumaczonych) tytułów.</div><div><br /></div><div><b>5. Romantasy</b></div><div style="text-align: justify;">Nowiutka kategoria konkursu, w której kojarzyłam wszystkich nominowanych, ale w chwili oddawania głosu przeczytaną miałam zaledwie jedną książkę! Wszystkie pozycje mam na liście do przeczytania, więc przyszłość zapowiada się ciekawie. Zagłosowałam na wspaniałą <i>Baśń o złamanym sercu</i> Stephanie Garber, ale byłam przekonana o wygranej niezwykle popularnej pozycji, książki wręcz wyskakującej z lodówki, czyli <i>Fourth wing</i> Rebeki Yarros. Nie pomyliłam się, w lutym nadrobiłam tę książkę i jej zwycięstwo specjalnie mnie nie dziwi, chociaż tak totalna deklasacja (<i>Fourth wing</i> otrzymało ponad 6 tys. głosów, podczas gdy miejsce drugie zaledwie 1395) jest dla mnie nieco zdumiewająca. Być może to kwestia tego, że pani Yarros jest pisarką znaną w innych kategoriach? </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><b>6. Literatura faktu, publicystyka</b></div><div style="text-align: justify;">Oto kategoria, w której zwycięzca był oczywisty od dnia publikacji nominowanych. Byłam pewna, że wygrają <i>Chłopki</i> Joanny Kuciel-Frydryszak i rzecz jasna się nie pomyliłam. Ponad 11 tys. głosów, podczas gdy książka z drugiego miejsca otrzymała ich mniej niż 2 tys. Jednak dla mnie była to najtrudniejsza kategoria konkursu, w której przeczytałam najwięcej świetnych książek. Ostatecznie zagłosowałam na <i>Jezus umarł w Polsce</i> Mikołaja Grynberga, ale do samego końca wahałam się jeszcze nad <i>Imperium bólu </i>Patricka Raddena Keefe'ego oraz <i>Wszyscy tak jeżdżą </i>Bartosza Józefiaka. To też kolejna kategoria, w której wiele książek trafiło na moją listę do przeczytania.</div><div><br /></div><div><b>7. Autobiografia, biografia, wspomnienia</b></div><div style="text-align: justify;">Spośród nominowanych w tej kategorii przeczytałam jedynie książkę Toma Feltona i nie nominowałabym jej na najlepszą książkę 2023. Byłam pewna, że nie zajmie niskiego miejsca, bo nie pozwolą na to wielbiciele Harry'ego Pottera, ale obstawiałam zwycięstwo kontrowersyjnego <i>Cieszę się, że moja mama umarła</i> Jennette McCurdy i tu się nie pomyliłam. Na kolejnych miejscach byłam przekonana, że zobaczymy bardzo pozytywnie ocenianą rozmowę byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, dzienniki Alana Rickmana, książkę o Terrym Pratchecie oraz wspomnianą autobiografię pana Feltona. W tej kategorii trafiłam bezbłędnie.</div><div><br /></div><div><b>8. Fantasy</b></div><div style="text-align: justify;">Przyznam szczerze, że to jest kategoria, w której odczuwam spore rozczarowanie wynikami. Czytałam lub zaczęłam czytać połowę nominowanych książek, obserwowałam opinie o wszystkich. Obstawiałam wysokie miejsce w rankingu książki pani Jadowskiej i to jedyne się sprawdziło. Pokochałam <i>Pożogę</i> Ilony Andrews, która zajęła... Ostatnie miejsce! Uwielbiałam i oddałam głos na <i>Klątwę dla demona</i> Magdaleny Kubasiewicz, która jest moją absolutnie ulubioną częścią tego polskiego urban fantasy i zajęła dopiero 6 miejsce, w co naprawdę trudno mi uwierzyć. Ciekawe były <i>Kroniki dziwnych bestii</i> Yan Ge, dużo pozytywów słyszałam też o Samancie Shannon i jej <i>Dniu nastania nocy </i>oraz <i>Pokrzywie i kości</i> T. Kingfisher, a są to książki z końca stawki czyli miejsca 7-9. Brałam też pod uwagę <i>Babel</i> pani Kuang, bo była to książka bardzo popularna, chociaż mnie póki co nie udało się przez nią przebrnąć. Dlatego zwycięstwo <i>Babel</i> szczególnie mnie nie zaskoczyło, natomiast miejsca 2-5 już trochę tak. Ani nowa książka Holly Black nie wydała mi się aż tak dobra, ani <i>Katia </i>choć tego jak już wspomniałam się trochę spodziewałam, o pozostałych nie wspominając. U mnie ten ranking wyglądałby zupełnie inaczej, a ostatni byliby pierwszymi.</div><div><br /></div><div><b>9. Science fiction</b></div><div style="text-align: justify;">Po raz kolejny z pewnym zawstydzeniem muszę się przyznać, że z tej grupy nie czytałam ani jednej książki, a kojarzę tylko połowę. Tym nie mniej podium wytypowałam poprawnie - Neal Shusterman (z bardzo dużą przewagą!), Rafał Kosik oraz Jay Kristoff i Amie Kaufman. Obstawiałam odwrotną kolejność, ale i tak miałam nosa. Część książek dodałam sobie na listę do przeczytania (akurat <i>Żniwa</i> pana Shustermana oraz <i>Aurora: Przebudzenie</i> Kristoffa i Kaufman już na niej były), ale nie ukrywam, że nie każda jest tu w moim guście mimo, że sci-fi jako takie bardzo lubię. ;) Tym nie mniej każdego roku jestem zachwycona nominacjami w tej kategorii, które są dla mnie inspirujące i ciekawe, a przy tym zaskakująco różnorodne. Za każdym razem gdy widzę te 10 nominowanych książek, myślę, że science fiction ma nam jeszcze naprawdę wiele do zaoferowania i skrywa sporo możliwości. </div><div><br /></div><div><b>10. Horror</b></div><div style="text-align: justify;">Kolejna kategoria, która moim zdaniem skrywa wielkie perspektywy, natomiast to kompletnie nie są książki w moim typie. Na swoje potrzeby typowałam zwycięstwo <i>Dziedzictwa Usherów</i> Roberta McCammona, książkę która w oczywisty sposób nawiązuje do Edgara Allana Poe (trzecie miejsce). Jednak fakt, że Graham Masterton zajął pierwsze, a Jo Nesbo drugie w ogóle mnie nie dziwi. To są jednak znane nazwiska i książki, które zapewne skusiły nie tylko wielbicieli gatunku.</div><div><br /></div><div><b>11. Literatura młodzieżowa</b></div><div style="text-align: justify;">Nie jestem wielbicielką <i>Rodziny Monet</i> (i tak, zapoznałam się we fragmentach z pierwszą częścią zanim doszłam do takiego wniosku), ale złudzeń kto wygra nie miałam. To była kolejna kategoria, w której zwycięzca był dla mnie oczywisty od momentu przedstawienia nominowanych. Z grupy nominowanych książek czytałam tylko <i>Wszyscy jesteśmy łotrami</i> Amandy Foody oraz Christiny Lynn Herman, natomiast na mnie ta książka nie zrobiła aż takiego wrażenia by nazywać ją książką roku. Typowałam <i>Cmentarz osobliwości</i> Pauliny Hendel, a także <i>Arystoteles i Dante przepadają w toni życia</i> i te książki zajęły odpowiednio miejsca 2 i 3. Kilka książek z tej kategorii sobie zapisałam, ale wyjątkowo w tym roku żadna nie wywołała u mnie przyspieszonego bicia serca.</div><div><br /></div><div><b>12. Literatura dziecięca</b></div><div style="text-align: justify;">Oooo, to była świetna grupa nominowanych! Połowę dodałam do przeczytania, a te które były ciut zbyt dziecięce i tak pozostawiam w pamięci. Było tu kilka doskonale znanych nazwisk - Aneta Jadowska, Katarzyna Berenika Miszczuk czy Sophie Anderson już wcześniej tworzyły fantastykę i dla starszych, i dla młodszych. Kojarzyłam również Bena Millera z wcześniej wydawanych książek tego gatunku oraz Karolinę Lewestam, którą znam z mojego ulubionego Pisma. Ale także wśród nieznanych mi wcześniej autorów dostrzegłam ciekawe pozycje. Nie mówiąc o tych tytułach - <i>Być jak kapibara</i>? Przecież to brzmi fenomenalnie. ;) Ostatecznie zwyciężyły <i>Bebechy, czyli ciało człowieka pod lupą</i> Katarzyny Cerazy i Adama Mirka, które pozostawiło konkurencję daleko w tyle, ale i ta pozycja brzmi bardzo kusząco. Wydaje się, że to kolejna bardzo zróżnicowana, a przy tym ciekawa kategoria.</div><div><br /></div><div><b>13. Debiut</b></div><div style="text-align: justify;">To kategoria, w której większości książek nawet nie kojarzyłam, a tylko niektóre rozpoznawałam po okładce. Miałam nadzieję na wygraną książki <i>Fjaka. Sezon na Chorwację </i>Aleksandry Wojtaszek, ale przeczuwałam zwycięstwo Żaru Weroniki Mathii, <i>Jak płakać w miejscach publicznych</i> Emilii Dłużewskiej lub <i>Głodnych. Reportaże o (nie)jedzeniu </i>Klaudii Stabach. Niestety moje nadzieje spełzły na niczym, bo książka pani Wojtaszek zajęła miejsce siódme, natomiast wygrał <i>Żar</i> pani Mathii, a drugie miejsce zajęły <i>Głodne</i> pani Stabach, więc wygląda na to, że całkiem nieźle typuję statystycznych zwycięzców, choć niekoniecznie pokrywa się to z moimi osobistymi wyborami.</div><div><br /></div><div><b>14. Ekranizacja</b></div><div style="text-align: justify;">To był doskonały rok na utworzenie takiej kategorii. Wygrali oczywiście Chłopi, czego należało się spodziewać po ocenach filmu. Ja głosowałam na Oppenheimera, który zajął miejsce drugie. Kolejne miejsca zajęli Znachor oraz Ballada ptaków i węży. Nie czuję zdziwienia, a jednocześnie sama pierwszą czwórkę oceniłabym identycznie, tyle że zamieniłabym miejsce pierwsze z drugim. ;)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><b>15. Człowiek książki</b></div><div style="text-align: justify;">Nie będę zabierać głosu w tej kategorii. Serdecznie gratuluję zwyciężczyni, o której słyszałam, natomiast z racji tego, że nie mam tik toka trudno mi się do tego ustosunkować. Cieszę się, że jest tylu świetnych promotorów kultury, a zwłaszcza książek!</div><div><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="628" data-original-width="1200" height="167" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjNmC6uV-DDYKmTV1m19pHm7OKdL1fJRuXZrL57BMtdTgUNOl4aK9WrkPqBn1zgzYXMM5Wa5hkaarjz8M7WtnbzbSaUsWawZ_11rYrq245wkTqwBMG-IVjnHZ3kcWFAu6AqRKFTrqE6ou147CCQS1uy8vdl8ovrv7oI391XiWpbxzckb3nRj7eAYHbEzBs/s320/PlebiscytKsia%CC%A8z%CC%87kaRoku_1200x628.jpg" width="320" /></div><div><br /></div><div>Jestem bardzo ciekawa jak Wy odbieracie ten konkurs! Głosujecie? Jaki macie stosunek do nominacji i zwycięzców? Co sądzicie o doborze lektur do kategorii? </div></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-57010627204126410852024-02-27T22:18:00.006+01:002024-03-17T00:26:50.855+01:00Poryw serca i konsekwencje czyli „24 godziny z życia kobiety" Stefana Zweiga<div style="text-align: justify;"><div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><div style="text-align: center;"><div style="text-align: left;"><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1000" data-original-width="627" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhlL91G3y7wFsRX1Gf5z0Clf0nKUdhceP4iKWx96god22TklOi9NILBCOv6eo7eGQa3posgMcgNdRbIeZzfi1bdIAox1NU2jsewK04PsNpcrSUAScWGIrCNZICYS0PWDbCVCqMb0Ty3ietaERzhS9ZokRHdcI4OICrOacSWZIyv4mCY7DcPPjR6kEj8NhM/s320/24-godziny-z-zycia-kobiety.jpg" width="201" /></div><i><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><br /><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><br /></span></b></span></i></span></span></i></div><div style="text-align: left;"><i><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Tytuł: 24 godziny z życia kobiety</span></b></span></i></span></span></i></div><span face=""arial" , sans-serif"><div style="text-align: left;"><i><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"> </span></i></span></span></i></div></span></div></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Autor: Stefan Zweig</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><br /></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Miasto książek</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Data wydania:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 2021</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Liczba stron: </span></b><span style="font-family: "arial";">74</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span><span style="font-family: arial;">Tłumac</span><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"><span style="font-family: arial;">z:</span> </span></span></b><span style="font-family: "arial";">Zofia Rittnerowa</span></div></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Kategoria:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Literatura piękna, opowiadanie</span></div><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Ocena:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 9/10</span></div><div><br /></div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Stefan Zweig to autor, na którego być może nie zwróciłabym uwagi gdyby nie wspaniała społeczność #readlist na Twitterze/X. Zmarły w 1942 austriacki prozaik żydowskiego pochodzenia interesował się psychologią, a w szczególności tą freudowską, co nie jest może szczególnie nietypowe biorąc pod uwagę fakt, że Zygmunt Freud żył mniej więcej w tym samym okresie. W rezultacie Zweig w swoich książkach chętnie i często korzysta z psychologii. Jakby to nie byłoby wystarczająco nęcące, to ostatecznie przekonał mnie do lektury film! I to nie byle jaki, bo Grand Budapest Hotel Wesa Andersona. Dawno, dawno temu zaproszono mnie do kina na seans, który zrobił na mnie spore wrażenie i zupełnie wypadło mi z głowy, że ten film powstał właśnie na kanwie wspomnień i twórczości Stefana Zweiga! </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Autor zabiera nas na Riwierę, gdzie ma miejsce pewien skandal obyczajowy. Pod wpływem tego zdarzenia pani C. decyduje się opowiedzieć jednemu z dyskutujących o pewnym niezwykłym, spontanicznym i emocjonalnym wydarzeniu ze swojego życia, które ukrywała w swoim sercu przez dziesięciolecia. Te 24 godziny miały na nią niemały wpływ, a zaczęły się od poznania pewnego młodego mężczyzny w kasynie w Monte Carlo...</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><i><b>Nie ma dnia, nie ma prawie godziny, żeby to wspomnienie do mnie nie wracało.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b> Dla starej kobiety jak ja jest to ciężar ponad siły tak wpatrywać się wciąż w ten sam punkt, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>w jeden jedyny dzień minionego życia.</b></i></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>24 godziny z życia kobiety</i> to w zasadzie opowiadanie, które ma zaledwie 74 strony. Niewielu ma umiejętności pisarskie na takim poziomie, aby na tak małej liczbie stron stworzyć tak wielowymiarową historię, ale pan Zweig jest taką osobą bez wątpienia. W opowiadaniu dosłownie roi się od ciekawych przemyśleń na bardzo różne tematy. Główną osią było pytanie o odpowiedzialność i możliwość porzucenia obecnego życia dla innego, w bardzo krótkim czasie. Czy rzeczywiście to zakochanie jest jak grom z jasnego nieba kiedy coś zaiskrzy w nietypowym momencie? Czy można nie wiedzieć, że jeden gest przerodzi się w kolejny, a ten w następny, a to finalnie doprowadzi do kompletnej zmiany? Jak wielu z nas zdarzyło się być w sytuacji o krok od wywrócenia życia do góry nogami w porywie serca? Pani C. jest niezwykłą bohaterką, która zwierzając się ze swojej historii jest świadoma i dojrzała, nie kłamie, bo wie, że nie musi. Czytelnik od pierwszych zdań wierzy, że tamte 24 godziny zajmowały jej myśli tysiące razy. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Stefan Zweig pokazuje nas takimi jacy jesteśmy - bywamy targani namiętnościami aż niekiedy popadamy w uzależnienia, miewamy przeczucie (nierzadko słuszne), że komuś trzeba pilnie pomóc i chcemy to zrobić za wszelką cenę i czasem wbrew osobie, której pomagamy, czasami sprawy wymykają się spod kontroli, niekiedy kłamiemy, niekiedy upadamy, niekiedy się wstydzimy, a czasami ten wstyd otwiera nam oczy na to jak żyliśmy. A czasami ich nie otwiera i pozostajemy w klatce tego o czym wiemy, że jest złe. Czasami są szczęśliwe zakończenia, a czasami nie. To 74 strony, a na nich kaskada uczuć i wydarzeń. </div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>I wciąż uporczywie powraca ta sama myśl, z natręctwem mogącym przyprawić o obłęd: </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>czy to naprawdę takie ważne, że kiedyś zdarzyła się w moim życiu chwila, </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>w której opuścił mnie rozsądek? </i></b></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Można byłoby pomyśleć, że historia nie jest jakaś wyjątkowa. Ale Stefan Zweig opowiada ją w absolutnie wyjątkowy sposób - piękny, przekonujący, pełen emocji i dynamiki. Ta historia po prostu musiała zdarzyć się naprawdę. Nie było innej możliwości. Wszystko jest w niej idealnie nieidealnie zgrane, każde słowo i gest mają znaczenie, każdy akapit pozostaje w pełnej harmonii z pozostałą częścią historii. To opowiadanie jest po prostu doskonale skrojone i czyta się je ze szczerą przyjemnością.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>24 godziny z życia kobiety</i> były cudownym przerywnikiem pomiędzy lekturami - wspaniale napisane opowiadanie, które pokazuje siłę rażenia pojedynczych momentów, ich konsekwencje, wiele ludzkich potrzeb, uczuć i twarzy. Świetna lektura, która nie zmusza do myślenia, a jedynie proponuje by poświęcić chwilę na zastanowienie nad tym jaką siłę może mieć takie nieoczekiwane drgnięcie w sercu.</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-61117822390713573912024-02-24T15:55:00.001+01:002024-02-24T15:55:00.263+01:00Kiedy ukrywanie swojej tożsamości staje się wyzwaniem czyli „Magia uderza" oraz „Magia krwawi" Ilony Andrews<div style="text-align: justify;"><div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , sans-serif"><span face=""arial" , sans-serif"><i><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="819" data-original-width="496" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjIzuEnQwxPv9SEPTeuP3-G9nSFs0AKwGo5fL_ETSOgC4QenmDm3RCaG6U7xbAskcm6mEnWhOolk1G3n2KA48la9oREE_hLo4ehvjqR7C-OmDdLnOcI6JsE18k_8LkXrkEcldfpf30jphfUTTqYXQtaOCWcUeH356y7IDr9untdnA0XkNjNThlf9CwAIpg/s320/magia-uderza-kate-daniels-tom-3.webp" width="194" /><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="731" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgNDKbmJV8PjKuOpte614Msa93xOe_LKlTHTq86w600v2SFL6xKTYt81X0SOamU8nSmQFM4fv_5ryioEDnXHW0_bFBxM6IZA_llFeItguI9WgNFA9lI2y1SDvDOGtTP1d3lnuvVeso5a4EEE8aTCrK77m6TOWbwpwWO0Xtz-9ABhdo2QCB-HC4RfIfzleU/s320/magia-krwawi-kate-daniels-tom-4.webp" style="font-size: 11pt;" width="195" /></div><br /><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><br /></span></b></span></i></span></span></i></span></span></div><div style="text-align: center;"><span face=""arial" , sans-serif"><span face=""arial" , sans-serif"><i><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Tytuł: <span face=""arial" , sans-serif"><span face=""arial" , sans-serif"><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-family: "arial";">Magia uderza, Magia krwawi</span></span></span></span></span></b><br /> </span></i></span></span></i></span><br /></span></div></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Autor: Ilona Andrews</span></b></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><br /><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><div class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Cykl: Kate Daniels</span></b></div><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Tom: </span></b><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">3, 4</span></span><br /><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"></span></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Fabryka słów</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Data wydania:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 2018</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Liczba stron: </span></b><span style="font-family: "arial";">427, 436</span><br /><div class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Tłumac<span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif">z:</span></span></b><span face=""arial" , "helvetica" , sans-serif"> </span><span style="font-family: "arial";">Dominika Schimscheiner</span></div></div><div class="MsoNormal" style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Kategoria:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Fantastyka, urban fantasy</span></div><div style="text-align: center;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Ocena:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 8/10</span></div><div><span style="font-family: "arial";"><br /></span></div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak chorować to z urban fantasy, a że tym razem czułam się naprawdę kiepsko to powróciłam do czegoś dobrze sobie znanego. W ten sposób w weekend ponownie połknęłam trzeci i czwarty tom cyklu kate Daniels, który został napisany przez małżeństwo Ilony i Andrew Gordonów. Skoro już to zrobiłam, to postanowiłam nadrobić zaległości i co nieco o tej przygodzie napisać. Od razu dodam, że jestem wielbicielką książek małżeństwa Gordonów i chociaż zdaję sobie sprawę, że nie wszystko jest w nich idealne, to całkowicie subiektywnie i osobiście uwielbiam się przy nich relaksować.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Magia kąsa</i> i <i>Magia parzy</i> były dwutomowym preludium cyklu o Kate Daniels, które nie tylko zabrało nas w fascynujące przygody, ale przede wszystkim miało za zadanie wprowadzić nas do świata, w którym magia i technika walczą o dominację. Kolejne tomy mają w sobie zdecydowanie mniej wprowadzenia, a znacznie więcej przygód. W trzecim tomie czyli <i>Magia uderza</i> nieznany sprawca lub sprawcy okaleczają przyjaciela Kate, a ta pomimo składanych sobie obietnic o pozostawaniu z dala od światła reflektorów, ląduje w samym ich centrum na niebezpiecznej, a w niektórych kręgach wręcz zakazanej, arenie. Kolejny raz okazuje się, że kiedy wmiesza się w coś niebezpiecznego, to nie potrafi odpuścić, zwłaszcza gdy w grę wchodzą najbliżsi. Niestety szybko staje się jasne, że to co pozornie miało być zwykłym aktem zemsty, staje się walką o przetrwanie, a co najgorsze na widowni areny znajduje się ktoś kto jeśli odkryje najskrytszą tajemnicę panny Daniels, to zrobi z niej najgorszy możliwy użytek. W <i>Magia krwawi</i>, Kate już wie, że napytała sobie nieco biedy, ale udało jej się zażegnać przynajmniej część niebezpieczeństw (a część po prostu odłożyć na później), jednak wtedy do Atlanty zawita siedem plag prowadzonych przez pewnego boga. Wkrótce okazuje się, że starożytni, mogą być dla Kate znacznie bardziej niebezpieczni niż się spodziewała, bo łączą ich z nią pewne koneksje. W rezultacie waleczna panna Daniels musi stawić czoła nie tylko zdziczałym plagom plądrującym miasto, ale także temu kim jest i co ją czeka. Pozostaje tylko pytanie co będzie musiała poświęcić by wygrać.</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><i><b>Niestety, bez względu na to, jak usilnie człowiek stara się coś ukryć, jego sekret w końcu wychodzi na jaw i nagle można ocknąć się na słupie telefonicznym, nie wiedząc, dlaczego i jak się tam znalazło, zaś sąsiedzi tymczasem udają, że nie słyszeli żadnych straszliwych wrzasków.</b></i></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Powrót do posprzesunięciowej Atlanty sprawia mi mnóstwo radości za każdym razem. Nie jest to literatura ambitna (zdecydowanie), pod wieloma względami jest też dosyć przewidywalna, ale pomimo tego wszystkiego jej czytanie sprawia czystą przyjemność, można się przy niej szczerze zaśmiać i cudownie odciąć od rzeczywistości. Fabuła jest pełna energii i zbudowana w iście sensacyjny sposób - coś się dzieje, Kate Daniels biegnie ratować świat i swoich bliskich, kilka walk później dochodzi do eskalacji, czas na kolejne walki, rozwiązania zagadki i zakończenia danego tomu. Jednak chociaż mogłoby się wydawać, że przy takiej budowie wszystko to będzie po którymś tomie po prostu nudne, to całość jest naprawdę dobrze wyważona - po prostu niekiedy fabuła zaskakuje, a niekiedy podążamy utartym szlakiem. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Magia uderza</i> i <i>Magia krwawi</i> dają nam nieco więcej satysfakcji niż dwie pierwsze części. Znamy już większość bohaterów z Atlanty, wiemy i co nieco z przeszłości Kate i o tym czego się obawia i przed czym umyka, widać też już zarys tego, co odmieni jej życie. Te dwie części to właśnie robią - przewracają jej życie do góry nogami kompletnie psując plan najemniczki by pozostać anonimową. Czuć w nich zmianę klimatu w stosunku do dwóch pierwszych części, ale też przeobrażenie dynamiki i punktów nacisku. To co jednak każdorazowo sprawia mi najwięcej radości to bohaterowie. Oczywiście mają swoje mankamenty, część z nich jest zbyt wyidealizowana, część uklepana w nieco zbyt czarno-biały sposób, ale pozostają przy tym charakterni i temperamentni, nie ma mowy by się z nimi nudzić. Podoba mi się tak duża różnorodność postaci, a jednocześnie ich wyrazistość.</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>Nie przetopisz kłamstwa w szczęście. Świat tak nie działa.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Trzeci i czwarty tom cyklu o Kate Daniels to zdecydowany krok w przód w stosunku do dwóch pierwszych części. Fabuła nie tylko porusza się w obrębie jednego tomu, ale zmianie ulegają także te wątki, które będą prowadzone do końca cyklu. Co więcej, <i>Magia krwawi</i> jest też swego rodzaju nowym rozdziałem w życiu Kate i to nadchodzące odświeżenie zapowiada emocjonujące przygody. Jestem świadoma swojej nieobiektywności w stosunku do książek małżeństwa Gordonów, ale jest w nich coś co wypełnia wszystkie podpunkty tego co utożsamiam z pełnym książkowym relaksem w formie rozrywkowej i przystępnej nawet podczas choroby. I chociaż <i>Magia uderza</i> i <i>Magia krwawi</i> czytałam już trzy razy, to wciąż pochłaniałam je z ogromną przyjemnością i z równie wielkim zniecierpliwieniem wyczekuję kiedy znajdę chwilę na kolejne dwie części. <br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: center;">| <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2018/11/magia-kasa-ilona-andrews.html" target="_blank">Magia kąsa | Magia parzy</a> | <b>Magia uderza </b>| <b>Magia krwawi</b> |</div><div style="text-align: center;">| Magia zabija | Magia wskrzesza | Magia niszcz y| Magia zmienia |</div><div style="text-align: center;">| Magia łączy | Magia triumfuje |</div></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-8617063379273591272024-02-20T16:16:00.001+01:002024-02-20T16:16:00.155+01:00Serialowe okruszki #9<p style="text-align: justify;">Ta odsłona serialowych polecajek ma swój rdzeń wspólny - w każdym tak czy inaczej błyska szkoła i młodzież. ;) Jest coś dla młodszych widzów, jest coś dla tych zdecydowanie starszych i jak zwykle różne platformy i różne wrażenia. Znacie któryś z nich, a jeśli tak to czy mieliście podobne wrażenia z seansu?</p><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="625" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiJ-3mtFsJ_NUrbKNcFlvfD1kAxhelmtM7-WJFwy1IFHXLX63ENgx8SSA5-0hPGykQGV8kzMmNLla8uwaAP1MXgpfQoSUk-tmdPokJsX1s9pRRIT5pgqmJL2-gnq7AGt70zPPZg2BBPpEXvjgAT2Ux1_wx9jUtAG_orAf1-CeBNXyaSbKvLXVlOylOll_s/s320/Heartstopper.jpg" width="256" /></div><b><br /></b><p></p><p><b>#1</b> Heartstopper (Netflix), sezon 1</p><p style="text-align: justify;">Tego seansu w ogóle nie planowałam. Skłoniły mnie do niego wypowiedzi nauczycieli, z których opinią się liczę, a przy tym szybko okazało się, że serial jest bardzo krótki, a przy tym nad wyraz dynamiczny. Przyznaję, że produkcja bardzo mnie zaskoczyła. Była urocza, ale akurat to było oczekiwane. Nie sądziłam jednak, że tak dobrze przedstawi problemy dzisiejszego nastolatka - przy czym warto zwrócić uwagę, że wiele poruszonych zagadnień jest uniwersalnych i tak naprawdę pod wątki homoseksualne czy tożsamościowe moglibyśmy podstawić masę innych, a rezultat nadal byłby podobny. Heartstopper okazało się niezwykle ciepłe i pouczające, a dotykano w nim nie tylko tematu akceptacji/przyjaźni rówieśniczej, ale również rodziców i nauczycieli. Bez zbędnych dramatów (choć nie bez dramatu) czy niestworzonych wątków, z ogromnym wyczuciem i łagodnością, czyste nastoletnie problemy - bardzo to doceniam! Myślę, że większość osób, która współpracuje z nastolatkami powinna go poznać, żeby lepiej zrozumieć to, co może dotykać dziecko w szkole. Za jakiś czas chętnie obejrzę drugi sezon.</p><p>Moja ocena: 7+/10</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="709" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi1ojsKJ-3W-1Xv9OpvvHoXl8TYw0MvIUV79Ut7W2wNthZVRZX7luN3H5dPkU9efTzeTnvZnj0kC9TLfb9Qm3pfLDylX7sQQAE0T7XVfpGh2pdweiIJoSb6wJ2_losKzT1HtL-3rYzaPCmqED9kDxKw8efwr5jPJg0k5oGF_m6l0hA0p7jruYC-k2T7w0Q/s320/Klangor.jpg" width="226" /></div><p><b>#2</b> Klangor (Canal plus), sezon 1<br /></p><p style="text-align: justify;">Do serialu zachęcił nas wywiad z Arkadiuszem Jakubikiem w Imponderabiliach. Muszę przyznać, że nie tak często sięgamy po polskie produkcje, więc byliśmy ciekawi co sprezentują nam zarówno aktorzy, jak i Canal plus. </p><p style="text-align: justify;">Po obejrzeniu całości mogę napisać trzy rzeczy - po pierwsze ciężar tego serialu jest przeogromny, po drugie aktorzy spisali się koncertowo, po trzecie fabuła, która miała nas zaskoczyć, ostatecznie okazała się nieco naciągana i przeciągana, a trochę przewidywalna. </p><p style="text-align: justify;">Finalnie seansu nie żałujemy, ze względu na wyborną grę aktorską i dobrej jakości produkcję, która trzymała poziom, ale fabularnie według nas był nieco poniżej oczekiwań, zaś klimat po prostu nie nasz.<br /></p><p>Moja ocena: 6+/10</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="743" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEh2eOF2JzpSdVN-PXMDlm2w4QjQam41KmxGlanxTSDs9jzvMw2FT-YcU2RI1lK81UQMpr1rCJ7z7jjCZJ1s8f68izTzA4q-3Q2v9PVvOZ5L0ezNC29zUrP9eYdKoMkZtWxeVfBEJst6LQ8q7G9ztSDc3ullwYetAaY5_szlj4idFufHYBT2LaSUQEm1wgI/s320/Mi%C5%82o%C5%9B%C4%87_ponad_czasem.jpg" width="215" /></div><p><b>#3</b> Miłość ponad czasem (HBO), sezon 1</p><p style="text-align: justify;">Od wielu, wielu lat chciałam przeczytać Żonę podróżnika w czasie Audrey Niffenegger i ostatecznie szybciej obejrzałam serial niż ją dorwałam. Odkąd pamiętam stykałam się z tą pozycją na wszelkich możliwych listach książek, które należy przeczytać, a po zapowiedzi wnioskowałam, że fabularnie to będzie coś dla mnie. Niestety, od wielu lat książka była praktycznie nie do dostania. Jakiś czas później dowiedziałam się, że ta sama lektura została wydana pod kilkoma tytułami, ale zabrakło mi czasu, żeby ten temat zgłębić. Aż tu nagle HBO podarowało nam Miłość ponad czasem. Już samo połączenie Rose Leslie i Theo Jamesa wydało mi się na tyle zaskakujące, że chciałam zobaczyć jak to wypadnie na ekranie!</p><p style="text-align: justify;">Ostatecznie wypadło nieźle, chociaż nie jestem pewna czy wnioski jakie wynikają z tego seansu były tymi, z którymi chcieli nas zostawić twórcy. Relacja Henry'ego i Clare jest niepokojąca i niezdrowa, a widz cały czas zastanawia się dokąd to wszystko prowadzi. Gra aktorska jest na stosunkowo wysokim poziomie, choć moje serce podbili nie James i nie Leslie, a Desmin Borges grający Gomeza. Była w jego grze świeżość, której dawno na małym ekranie nie widziałam. Wykonanie pierwszego sezonu oceniam pozytywnie, chociaż sama historia budzi we mnie mocno sprzeczne uczucia. Ostatecznie wiemy już, że serial został anulowany. Prawdę mówiąc, nie dziwi mnie to, bo ta interpretacja była co najmniej alarmująca.<br /></p><p>Moja ocena: 4/10</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="625" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhyNU7ixNZoYXkMeAGafCrFAyCSsnqpyJx5byxcHWjg0YE0hCGXPZbRjpTwU8XDX4TIQQ6irgTVco6iF51QMsqk2DY3Mh_cgc-cXemUA-ja4V8CursiUEzcszvj1UpAgPP7RF87N9VQyadPScW25uVFQZe-LaD9XpZ9GjguEUf34HMgceSfo3M-yctEsjI/s320/Misja_podstaw%C3%B3wka.jpg" width="256" /></div><p><b>#4</b> Misja: Podstawówka (Disney+), sezony 1-2</p><p style="text-align: justify;">Przeczytałam gdzieś, że Misja: Podstawówka to jeden z niewielu realistycznych seriali na temat edukacji i to mnie mocno zaintrygowało. Ku mojemu zdziwieniu, po dwóch sezonach powiedziałabym dokładnie to samo. W produkcji obserwujemy zmagania nauczycieli publicznej podstawówki w Filadelfii z systemem edukacji. Wszechobecny brak pieniędzy, trudy porozumienia z rodzicami, przeładowane klasy, trudna szefowa, walka o jak najlepszą edukację dla dzieci. W tle są osobiste perypetie bohaterów. W drugiej części wątki osobiste nieco się intensyfikują, ale nadal są dodatkiem a nie wątkiem głównym. Wielkim atutem serialu są świetni aktorzy, którzy fenomenalnie odnaleźli się w granych przez siebie postaciach. Tu nawet dzieci potrafią świetnie ograć temat. ;)</p><p style="text-align: justify;">Z pewnością nie każdemu taka produkcja przypadnie do gustu, ale mnie podobała się ogromnie. Tyle jest seriali o szkolnych przygodach uczniów, czas najwyższy na nauczycieli. W dodatku całość jest niesamowicie uniwersalna (z pewnością w niektórych wątkach odnajdą się również nauczyciele z Polski), dowcipna/sarkastyczna i wykonana z niesamowitą klasą. Ten serial mógł nas zanudzić, mogliśmy wpaść w rozważania o wyższości świąt Wielkanocnych nad świętami Bożego Narodzenia, a jednak moim zdaniem na żadnym etapie tego nie robi!</p><p>Moja ocena: 7+/10</p><p><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="740" data-original-width="500" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi6fuxC5_tSX4DILKJIX4gNSIstUl5fl4eCKGaisH4-n3SbJXpAmhtD7J5zY_D-B6WfC1ZROnwSMGGK0WADGVoAkaMyg5NK_P6sGksO1aN19klqXdYEaeVroM3yp_oZvyHmhgVEmwYOd-A6So1hC_petM1hW39KqBT_YjFsk-vYP4e24mVjNYCBwFp5zms/s320/Sandman_1.jpg" width="216" /></div><p><b>#5</b> Sandman (Netflix), sezon 1</p><p style="text-align: justify;">Na koniec serial, po którym nie wiedziałam czego się spodziewać. Przyznaję, że pomimo całej mojej miłości do fantastyki Sandman, podobnie jak nowy film z uniwersum J.R.R. Tolkiena, nie do końca mnie przekonywali. I o ile nadal jestem sceptyczna do Amazonowskiej produkcji, tak Sandman naprawdę pozytywnie mnie zaskoczył.</p><p style="text-align: justify;">Przede wszystkim olśniewająca jest kreacja aktorska - aktor grający głównego bohatera czyli Tom Sturridge okazał się wyborem bezbłędnym. To jak doskonale gra mową ciała i mimiką zasługuje na najwyższe uznanie i sprawia, że już sam Morfeusz natychmiast wznosi jakość całej produkcji o kilka poziomów wyżej. A w tej produkcji fenomenalnych aktorów jest znacznie więcej i całość robi ogromne wrażenie. Co prawda jest to ekranizacja komiksów i czuć momentami, że odcinki nie do końca są ze sobą powiązane (a ich poziom bywa nierówny), ale każdy budzi emocje, intryguje, zaskakuje i sprawia, że ten serial po prostu chce się oglądać. Jakby tego było mało, Sandman może się również pochwalić fenomenalnym wykonaniem. Już dawno nie widziałam tak pięknie i z rozmachem zrobionego serialu fantastycznego, na który po prostu przyjemnie jest popatrzeć. Czekam na kolejny sezon.<br /></p><p style="text-align: justify;">Na koniec czuję się w obowiązku dodać, że Sandman to fantastyka w połączeniu z horrorem. Czytałam opinie, że przedstawiona historia jest raczej melancholijna niż brutalna, ale ja przynajmniej zgodzić się z tym nie mogę - to na pewno nie jest produkcja dla dzieci.<br /></p><p>Moja ocena: 8+/10</p>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-1766784448612099272024-02-17T11:11:00.000+01:002024-02-17T11:11:00.131+01:00Uwaga na życzenia czyli „Miłość na święta" Christina Lauren<div style="text-align: center;"><div style="text-align: left;"><b style="font-family: arial; font-size: 11pt;"><span style="font-family: arial; font-size: 14pt;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbig6OeJ9skpoUqtBLxgfpaigJxp8UVB_cjBjDkMBVwmPgKqBEgIyUKPfxWr8FeGVhVU7ix3QmtvglbdFHzJBIIKwLoeMyZpeov240c2hhCr-qQxztzaQP_665tysJEVcHnfZiUcqiC2NbgP2lpQHJr-pk-pP2IX_Nfr4DuEERdR-AMQU4ODrFWORQQGA/s1200/milosc-na-swieta.webp" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="790" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjbig6OeJ9skpoUqtBLxgfpaigJxp8UVB_cjBjDkMBVwmPgKqBEgIyUKPfxWr8FeGVhVU7ix3QmtvglbdFHzJBIIKwLoeMyZpeov240c2hhCr-qQxztzaQP_665tysJEVcHnfZiUcqiC2NbgP2lpQHJr-pk-pP2IX_Nfr4DuEERdR-AMQU4ODrFWORQQGA/s320/milosc-na-swieta.webp" width="211" /></a></div><br /><i style="font-size: 14pt;"><br /></i></span></b></div><div style="text-align: left;"><b style="font-family: arial; font-size: 11pt;"><span style="font-family: arial; font-size: 14pt;"><i style="font-size: 14pt;">Tytuł: Miłość na święta</i></span></b></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial; font-size: 14pt;">Autor: Christina Lauren</span></b></div><div style="margin-bottom: 0cm;"></div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: left;"><span style="font-family: arial;"><b><br /></b></span></div><div style="margin-bottom: 0cm;"></div><div style="margin-bottom: 0cm;"></div><div class="MsoNormal"></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: arial;"> Poradnia K</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;">Data wydania:</span></b><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;"></span></span><span style="font-family: arial;"> 2021<u><b><br /></b></u></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;"><b>Liczba stron: </b>3</span></span><span style="font-family: arial;">00</span></div><div class="MsoNormal"><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-family: arial;"><span style="font-family: arial;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;">Tłumac<span face="arial, helvetica, sans-serif">z: </span></span></b>Aleksandra Dzierżawska<span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;"><span face="arial, helvetica, sans-serif"><br /></span></span></span></span></span></span></div><span style="font-family: arial;"></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;">Kategoria:</span></b><span style="font-family: arial;"> Romans<br /></span></div><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div style="text-align: left;"><b style="font-weight: bold; mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: arial;">Ocena:</span></b><span style="font-family: arial;"><b> </b>7/10</span></div></span></div><p> </p><p><br /></p><p style="text-align: justify;">Po niezbyt udanej zimowej przygodzie z <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2024/01/szczescie-dla-wszystkich-festiwal.html" target="_blank">Festiwalem Lodowych Serc</a></i> pani Przybyłek, postanowiłam dać sobie drugą szansę (nawet jak z lekkim poświątecznym poślizgiem) i tym razem sięgnęłam po długo odkładaną książkę wydaną pod pseudonimem Christina Lauren, pod którym "ukrywają się" Christina Hobbs i Lauren Billings. Autorki miałam szansę poznać już kilka razy, niektóre ich książki spodobały mi się bardziej (jak <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2022/06/naukowy-romans-czyli-co-by-byo-gdyby.html" target="_blank">Wzór na miłość</a></i> czy <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2020/07/naprawde-wspoczesny-romans-czyli-podroz.html" target="_blank">Podróż nieślubna</a></i>), niektóre nieco mniej (<i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2022/10/w-poszukiwaniu-prawdziwego-skarbu-czyli.html" target="_blank">Dzika przygoda</a></i>), ale wszystkie miały w sobie to coś, co wyróżniało je z tłumu innych romantycznych lektur, byłam więc ciekawa do której grupy trafi <i>Miłość na święta</i>!</p><p style="text-align: justify;">Maelyn Jones nie jest w najszczęśliwszym momencie swojego życia - nie spełnia się w pracy, od wielu lat nie umie poradzić sobie z uczuciami, które żywi do przyjaciela rodziny, była też zmuszona powrócić na łono domu rodzinnego. To wszystko sprawia, że nie czuje się zbyt pewnie, a alkohol i poczucie osamotnienia sprawiają, że podczas świąt popełnia spory błąd sercowy. Tym razem nawet ukochana chatka w Utah, w której od zawsze spędzają święta z przyjaciółmi rodziny, nie jest w stanie ukoić jej rozdygotanych uczuć. W drodze powrotnej ze świąt, Mae wypowiada życzenie, w którym prosi, aby wszechświat pokazał jej co ją uszczęśliwi. Chwilę później dziewczyna budzi się kilka dni wstecz i otrzymuje od świata kolejną szansę. Tylko, że każda magia ma swoje ograniczenia, a ta konkretna zamierza zmusić Mae do intensywnego główkowania nad tym jak zmienić swoje życie na lepsze.</p><div style="text-align: center;"><i><b>- Jak mogłoby nie zmienić? Przecież to megaważna decyzja!</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Podnoszę na niego wzrok.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Czasem trudno się zorientować, który wybór jest właściwy, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>póki się go nie dokona. Tak mi się wydaje.</b></i></div><p style="text-align: center;"><span></span></p><a name='more'></a><div style="text-align: justify;">W książkach Christiny Hobbs i Lauren Billings bardzo lubię to, że są przystępne językowo, ale jednocześnie nie obrażają inteligencji czytelnika. Już od pierwszych stron autorki wrzucają nas na głęboką wodę, zmuszając do szybkiego orientowania się kto jest kim. Zresztą wiele osób narzekało na tak wysoki próg wejścia, ale moim zdaniem jest on po to by poczuć dynamikę i bliskość tych świątecznych spotkań. Skoro mowa o świątecznych spotkaniach, to muszę powiedzieć, że fabuła <i>Miłości na święta</i> była bardzo przyjemna, a atmosfera ciepła, rodzinna i przytulna. Autorki nie skręciły w stronę banalnych i wyidealizowanych relacji czy sztuczności, za to pokazały kilka całkiem realnych możliwości i nieco mniej sztampowych relacji. Oczywiście, jak to zwykle bywa w romansie, był tu element przewidywalności, ale taki to urok tego gatunku. Znacznie więcej sprzeciwu budzi we mnie wątek fantastyczny. Może gdyby nie był on tak często podnoszony w trakcie historii, to nie miałoby to dla mnie aż takiego znaczenia. Jednak moment fabuły, w którym dowiaduje się o nim więcej osób, moim zdaniem był dosyć mocno determinujący dalszą część książki. Tymczasem autorki w pewnym momencie po prostu go... Zignorowały. Nie wiem dlaczego podjęto taką decyzję i moim zdaniem była ona niezbyt niekorzystna dla zakończenia. Szkoda, bo sam pomysł wydawał się całkiem niezły.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jak zwykle u Christiny i Lauren bardzo pozytywnie oceniam samych bohaterów. Kolejny raz zaskakuje mnie jak bogatą bazę cech fizycznych i psychicznych mają autorki na podorędziu, a przy tym potrafią zbudować nietypowe relacje i konotacje. Nie inaczej jest w Miłości na święta, gdzie główna bohaterka jest specyficzna i można ją lubić lub nie, ale z całą pewnością czarująca jest wizja spędzania świąt w tak życzliwym gronie przyjaciół. Sam pomysł Bożego Narodzenia spędzanego wspólnie w chatce z przyjaciółmi rodziców i ich dziećmi jest przeuroczy i ma w sobie to coś, czego romanse zwykle są pozbawione.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>Ile rzeczy załatwiamy w ten sam sposób, bez chwili refleksji, automatycznie, po prostu dlatego, że tak robiliśmy zawsze? Te same potrawy na każdy posiłek, te same gdy każdego wspólnego wieczoru, rozgrywane zawsze w tych samych drużynach. Te same piosenki towarzyszące nam podczas czasu spędzanego razem.</i></b></div><p></p><p style="text-align: justify;">Całość oczywiście jest historią pełną uroku i słodyczy, jak to zwykle ze świątecznymi historiami bywa, ale moim zdaniem nie ma w sobie tego typowego banału. <i>Miłość na święta</i> to przygoda, realne problemy i wątpliwości, kilka zabawnych momentów i ciepłego przekazu. Jak na świąteczną literaturę romantyczną to moim zdaniem naprawdę sporo, czerpałam z tej książki znacznie więcej przyjemności niż z <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2024/01/szczescie-dla-wszystkich-festiwal.html" target="_blank">Festiwalu Lodowych Serc</a></i> - <i>Miłość na święta</i> była zdecydowanie mniej sztywna, weselsza i po prostu ciekawsza. Jednak przez przedziwnie poprowadzony wątek fantastyczny nie mogę z czystym sumieniem napisać, że zachwyciła mnie tak jak <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2022/06/naukowy-romans-czyli-co-by-byo-gdyby.html" target="_blank">Wzór na miłość</a></i> czy <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2020/07/naprawde-wspoczesny-romans-czyli-podroz.html" target="_blank">Podróż nieślubna</a></i>. Także tym razem polecam wielbicielom gatunku. :)</p>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-11321976130438848912024-02-13T22:45:00.001+01:002024-02-15T22:45:55.479+01:00Studencki los czyli „Studenci przedwojennej Polski" Patryka Tomaszewskiego<div style="text-align: justify;"><div><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifG2IV_lYqYjY7l-hh03vqGmrEQyWCsL-u_ra_hfdj5StqvnPdUWahHOHZ6X21eoNDJ50lbGXwqcSYHqaFBfD0KJWq2Fj_Jw8MCFufyS583zCEMseMuU3s-D3xOqIuyIDxZ9qkoXZWmPtmn73EKM_kkbYSXUgOlVnppkW1-tG5o1DWG4DwvnqGOFj3BtU/s4032/studenci.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEifG2IV_lYqYjY7l-hh03vqGmrEQyWCsL-u_ra_hfdj5StqvnPdUWahHOHZ6X21eoNDJ50lbGXwqcSYHqaFBfD0KJWq2Fj_Jw8MCFufyS583zCEMseMuU3s-D3xOqIuyIDxZ9qkoXZWmPtmn73EKM_kkbYSXUgOlVnppkW1-tG5o1DWG4DwvnqGOFj3BtU/s320/studenci.jpg" width="240" /></a></div><br /><br /></span></span></i></span></div><div><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;">Tytuł: Studenci przedwojennej Polski</span></span></i></span></div><div><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Patryk Tomaszewski</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial; text-align: left;"><div><b><br /></b></div><div><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Księży Młyn Dom Wydawniczy</div><div><b>Data wydania:</b><b> </b>2022</div><div><b>Liczba stron:</b><b> </b>280</div><div><b>Kategoria: </b>Literatura historyczna</div><div><b>Ocena:</b><b> </b>8+/10</div></span></div></div><div><br /><br /><br /><br /><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jako była studentka studiów pierwszego i drugiego stopnia, a obecna studentka studiów trzeciego stopnia, wiele czasu spędziłam na uczelniach. Od podszewki poznałam problemy i studentów, i kadry naukowej. Codzienne wyzwania dotyczące chociażby samodzielnego utrzymania się studenta czy dostępności akademików są w ostatnich latach jeszcze bardziej "na czasie" niż można byłoby się tego spodziewać, zaś niskie wynagrodzenia kadry naukowej nie ułatwiają samodzielnego życia czy zakładania rodziny. Wielokrotnie odbywałam też rozmowy o tym czy studiowanie nie powinno oznaczać wszechstronnego zainteresowania, a nie tylko ograniczania się do przedmiotów kierunkowych, o roli przedmiotowych skryptów. Rozmawialiśmy o istotności zajęć sportowych i językowych, o roli OGUN-ów (przedmiotów OGólnoUNiwersyteckich czyli spoza głównej ścieżki kształcenia, dodatkowych), debaty naukowej, dyskusji o ważnych społecznie tematach, o polityce na uniwersytetach... Takie dyskusje toczą się nieustannie, pozostaje tylko pytanie w jakiej formie i na jakim poziomie. I to jest zagadnienie, na które częściowo odpowiada Patryk Tomaszewski w swojej książce <i>Studenci przedwojennej Polski</i>. </div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div><div style="text-align: center;"><b><i>Koszty utrzymania i opłaty nie były więc niskie, zważywszy, że zarobki według danych GUS z 1938 roku wynosiły: w kopalni węgla kamiennego, przy pracy pod ziemią, średnio 246 złotych 17 groszy, zaś pracownika umysłowego płacącego składkę ZUS w 1935 roku 280 złotych i 50 groszy.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Obawiałam się trochę, że chcąc nie chcąc autor skupi się na Warszawie i Krakowie z racji dostępności materiałów źródłowych, ale pan Tomaszewski bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Ponieważ mówimy o okresie dwudziestolecia międzywojennego oraz II RP to wśród popularnych ośrodków naukowych są nie tylko dwa najbardziej znane środowiska akademickie, ale mamy także Poznań, Lublin, Łódź, Lwów i Wilno. Warto pamiętać, że w tamtym czasie Wrocław nie należał do Polski, a Gdańsk był tak zwanym Wolnym Miastem. </div><div style="text-align: justify;">Sama tematyka książki jest naprawdę rozległa. Autor porusza temat organizacji życia akademickiego, sytuacji materialnej studentów, przebiegu studiów, życia w domach studenckich czyli zagadnień bardzo podstawowych i kluczowych dla wypełnienia obietnicy zawartej w tytule książki. Jednak Patryk Tomaszewski nie ogranicza się tylko do tego, bo dalej rozmawiamy o zdrowiu, wypoczynku i sporcie, życiu kulturalnym, organizacjach studenckich i rozrywkach, o prasie, muzyce, balach, religii, polityce, ale również o pojedynkach, bójkach czy podejściu do wojska. W dodatku oprócz stricte studenckiego tematu jest także poruszany wątek samych uczelni - sposobu kształcenia, struktury uczelni, kadr, egzaminów, inauguracji i immatrykulacji czy symboliki. To wszystko sprawia, że <i>Studenci przedwojennej Polski</i> to naprawdę szeroka merytorycznie praca, przemyślana i sumiennie opracowana.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie mogę nie wspomnieć o tym, że książka ta ma styl publikacji naukowej (choć autor we wstępie pisze, że „Nie ma też charakteru naukowego"). Jak możemy przeczytać „Powstała na podstawie ustaleń poczynionych przez innych badaczy i samego autora w publikacjach o już stricte naukowym charakterze". Dzięki temu lektura nabiera zupełnie innego wyrazu, który ja osobiście uwielbiam. Na początku mamy wykaz używanych przez autora skrótów, dzięki czemu jeśli zgubimy się w tekście lub tak jak autor proponuje, będziemy czytać tylko interesujący nas fragment, nie będziemy mieli najmniejszych problemów, by przypomnieć sobie co znaczyło USB albo BP. Szczególnie praktyczne jest to przy analizie tabel, których w publikacji jest sporo (kolejny wielki atut!), a chociaż skróty UW, KUL czy UJ zna chyba każdy, to zdarzało mi się zapominać, że PL to skrót od Politechniki Lwowskiej. Jest też rzecz jasna bibliografia - nie za długa, ale na pewno pomocna dla osób, które chciałyby pogłębić temat. Podejrzewam jednak, że rozmiar bibliografii wynika również z pewnej niszowości tematu, który dotyczy polskich realiów studenckich i to w dodatku w okresie międzywojennym, w którym notowanie na taki temat pewnie nie było bardzo popularne, a jeszcze musiało przetrwać to co wydarzyło się później. A mimo to mnogość cytatów, tabel i fotografii jest imponująca i jestem pod wrażeniem zaangażowania autora, który ze wszech miar starał się, by jego publikacja była atrakcyjna dla czytelnika pod każdym względem. </div><div><div style="text-align: justify;">Można byłoby też pomyśleć, że skoro książka ma taki naukowy styl, to pewnie jest dosyć nieprzystępna językowo, ale nic bardziej mylnego! Patryk Tomaszewski pisze lekko i z polotem, w którym uwidacznia się jego fascynacja tematem oraz to jak dobrze go zna. To pozwoliło mu przedstawić z pozoru skomplikowane zagadnienia w prosty i zrozumiały dla czytelnika sposób.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nie będę ukrywać, książka wylądowała w moich rękach nieco z przypadku, skusił mnie tytuł oraz wydawnictwo, które cenię za nietypowe tematy regionalno-historyczne i muszę przyznać, że kolejny raz się nie zawiodłam! Lekki język Patryka Tomaszewskiego, połączony z profesjonalnym i przekrojowym podejściem do tematu sprawił, że <i>Studentów przedwojennej Polski</i> czytałam z prawdziwą przyjemnością i zaciekawieniem. Oczywiście ta tematyka nie każdego zainteresuje, ale myślę, że dla byłych i obecnych studentów, może to być interesujące spojrzenie zarówno w przeszłość, jak i przyszłość. Jak na dłoni widać gdzie zmiany zachodzą (np. zasady obrony pracy naukowej, sposób ewaluacji, dobór przedmiotów na danym kierunku czy opieka zdrowotna dla studentów), a gdzie pomimo upływu lat wciąż jest wiele do przepracowania (jak chociażby relacja kosztów utrzymania i opłat do otrzymywanych zapomóg). Przyjemne i wartościowe literackie zaskoczenie, polecam!</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;">Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Księży Młyn Dom Wydawniczy </div><div style="text-align: center;">oraz portalowi Sztukater!</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-77669592166517867872024-02-10T16:38:00.005+01:002024-02-11T11:26:10.979+01:00Czasami lepiej się nie mieszać czyli „Bractwo Jurajskie" Łukasza Sikory<div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgay_7eX-IArfpn5KxdUHobJf07mmMOTlRrlT4vYJFhS5MTUwZ7NZ43FyoZATwDX1YZ45pQYuVcj2kG18eca_KtYxsRdP2zr6-aaLuO3cK9D3DwRlF9NYVCuhRJaK4RXvgUPbr9AMKsNNy4icy57HWMkuy4u1LbIbXRI-3mbESRwM-g_e8a5ExSfv-DIbo/s1200/bractwo-jurajskie-lukasz-sikora.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="840" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgay_7eX-IArfpn5KxdUHobJf07mmMOTlRrlT4vYJFhS5MTUwZ7NZ43FyoZATwDX1YZ45pQYuVcj2kG18eca_KtYxsRdP2zr6-aaLuO3cK9D3DwRlF9NYVCuhRJaK4RXvgUPbr9AMKsNNy4icy57HWMkuy4u1LbIbXRI-3mbESRwM-g_e8a5ExSfv-DIbo/s320/bractwo-jurajskie-lukasz-sikora.webp" width="224" /></a></div></span></i><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><br /></span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><br /></span></span></i></span></div>Tytuł: Bractwo Jurajskie</span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Łukasz Sikora</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial; text-align: left;"><div><b><br /></b></div><div><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Łukasz Sikora</div><div><b>Data wydania:</b><b> </b>2024</div><div><b>Liczba stron:</b><b> </b>176</div><div><b>Kategoria: </b>Kryminał</div><div><b>Ocena:</b><b> </b>6+/10</div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div></span></div></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Ten rok od strony literackiej zaczęłam wspaniale - same świetne i nieco starsze książki. Przyszedł jednak czas na coś tegorocznego i to nie byle co, bo książkę absolutnego debiutanta. Jest mi tym przyjemniej, że autor sam zaproponował mi lekturę swojej twórczości. Jako że jak doskonale wiecie, mam ogromną słabość do debiutantów, którzy w Polsce łatwo nie mają. W dodatku masa czytelników odgórnie zakłada, że jeżeli książka jest polska lub autor jest Polką czy Polakiem, to na pewno jest mniej ciekawa niż ta zagraniczna. Tymczasem lokalny rynek oferuje nam naprawdę wiele, musimy tylko dać mu szansę. ;)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tym razem zostałam porwana do Zawiercia i do Jury Krakowsko-Częstochowskiej. Główny bohater czyli Agaton Wróblewski jest nauczycielem i pasjonatem w jednym. Wkłada serce w uczenie, chętnie też nawiązuje do lokalnych historii, podań i legend. Po jednej z plenerowych lekcji nauczyciel ląduje na komendzie, gdzie spotyka koleżankę z liceum, która została policjantką. To inspiruje wieczorne "spotkanie po latach" i przy pizzy Marta opowiada Agatonowi co nieco o sprawie w związku, z którą został wcześniej wezwany. Pozornie jest to historia jakich wiele, ale Agaton, który doskonale zna lokalne opowieści wyłapuje w tym dosyć dużo symbolicznych elementów. W ten sposób rozpoczyna się przygoda, z pozoru emocjonująca i dosyć niesamowita, ale w rzeczywistości znacznie bardziej niebezpieczna niż Agaton się spodziewał. Na szczęście dla nierozważnego nauczyciela, sierżant Łęcka też nie porzuciła poszukiwań.</div><div><br /></div><b><div style="text-align: center;"><b><i>Wreszcie, gotowy uznać, że to, co spotkało go poprzedniego wieczora, jest dziwnym snem wariata, w pośpiechu wybiegł na klatkę schodową, starając się zniwelować spóźnienie na pierwszą lekcję.</i></b></div></b><div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Sama opowieść jest intrygująca, acz niezbyt wyuzdana. Osobiście wolę historie nieco bardziej zawiłe, ale z punktu widzenia czystego kryminału wszystko wydarza się tak jak powinno. Może oprócz jednego elementu - nie do końca usatysfakcjonowało mnie ostateczne rozwiązanie kryminalnej zagadki. Tak jak podobał mi się pomysł na fabułę, włączenie lokalnej historii i legend, samo Bractwo Jurajskie, które jest przedstawione w sposób nietypowy, łączący coś w rodzaju Squid game z współczesnymi technologiami i lokalną historią, tak zakończenie okazało się całkowicie spójne, zupełnie realne, natomiast jak dla mnie nieco nieciekawe. Z jednej strony nie rozwiążemy zagadki w trakcie lektury, więc historia utrzyma nas w zainteresowaniu do samego końca, ale z drugiej, autor nas nie wodzi za nos, po prostu trop zostaje podjęty na ostatnich stronach. Jednak wydaje mi się, że to może być umiejętność, która przychodzi z czasem, żeby wystarczająco pokazać winnego, a jednocześnie "nie spalić" jego tajemnicy. Więcej książek może więc zaowocować lepszym napięciem. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Skoro o tym mowa, to w książce widać debiutanckie pióro, ale uważam, że w sposób całkowicie akceptowalny. Językowo jest bardzo poprawnie i logicznie, właściwie bezbłędnie, co w pierwszych książkach zdarza się naprawdę rzadko. Najwięcej debiutu czuć w formie, np. momentami w opisach troszeczkę brakowało mi emocji, ale tak jak napisałam, to moim zdaniem może być kwestia wprawy. Co ciekawe, chociaż książka nie zasypuje nas epitetami (oprócz jedynej sceny romantycznej, w której jak rozumiem miało wyjść niezwykle obrazowo), co jest najczęściej znakiem rozpoznawczym osoby rozpoczynającej przygodę z pisaniem książek, to autor niezwykle drobiazgowo przedstawia nam Zawiercie. Dotyczy to zwłaszcza pierwszej części książki. Bez żadnego komentarza uznałabym to za przesadę, bo opisy takie jak - „Podążała w kierunku Leśnej, przechodząc przez parking powstałej niedawno galerii handlowej. Minęła bramę wjazdową do odlewni żeliwa, ustępując wcześniej skręcającej do fabryki ciężarówce.
Po drodze wyciągnęła parę złotych z bankomatu, a potem niespiesznym krokiem udała się na Żabki. Skręciła w Broniewskiego, mijając
ryneczek i nowy budynek należący jakiś czas temu do szkoły zwanej
samochodówką." to nie jest coś szczególnie istotnego dla fabuły. Takich momentów było kilka i można byłoby odnieść wrażenie, że autor jest wręcz Zawierciofilem! ;) Dlatego warto wiedzieć, że <i>Bractwo Jurajskie</i> powstało na kanwie pracy konkursowej, której tematem było właśnie przedstawienie Zawiercia. Moim zdaniem ta informacja sprawia, że historia nabiera zupełnie nowego kształtu i ma to urok, któremu trudno się oprzeć. Poza tym szczerze mówiąc, jest dla mnie odświeżającym, że nie jest to jedno z głównych miast Polski - książek o Warszawie, Krakowie i Wrocławiu każdego roku wpada mi w ręce sporo, już chociażby przez polską fantastykę, nie mówiąc o kryminałach czy obyczajówkach. Jednak znam już te miasta, Warszawę doskonale, pozostałe może nie ulica-w-ulicę, ale też nieźle. W Zawierciu czy Jurze Krakowsko-Częstochowskiej nie bywam nawet przez przypadek, więc taka wycieczka okazała się tym przyjemniejsza.</div><div><br /></div><b><div style="text-align: center;"><b><i>— Oni kiedyś się obudzą! Śpiący rycerze zaklęci w kamienne posągi z zamku w Rabsztynie. </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Choć z majestatycznej, pełnej mocy twierdzy warownej zostały już tylko ruiny, </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>legenda głosi, że hen głęboko pod ziemią jest drugi piękny zamek.</i></b></div></b><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Bardzo podoba mi się jeszcze jedno. Dosyć często w kryminałach, które czytam, wszelkie nadużycia po stronie głównych bohaterów kończą się tym, że bohater "najadł się strachu" albo ma jakieś uszkodzenie ciała, trudne wspomnienia, wymiar sprawiedliwości pogroził mu palcem... Tymczasem Łukasz Sikora zdecydował się na bardzo symboliczny ruch - winni ponoszą pewne konsekwencje prawne, nawet jeśli działali w dobrej wierze. Wydawałoby się, że jest to oczywistość, ale tak wcale nie jest. Autorzy zwykle nagradzają błędy, wykroczenia, a nawet przestępstwa swoich bohaterów, o ile ostatecznie doprowadzą do czegoś dobrego. To oczywiście nierealne, a ja najczęściej na tym etapie przewracam oczami, bo przecież wszyscy wiemy, że gdyby takie rzeczy zrobił zwykły człowiek, to przez kilka lat walczyłby w sądzie i z dużym prawdopodobieństwem nie wywinął by się od konsekwencji. Tym razem mi tego oszczędzono, co doceniam!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Bractwo Jurajskie</i> to książka, w której widać debiutancki sznyt, ale jednocześnie taka, która nie klepie po raz enty tego samego. Jest to za to pozycja ewidentnie napisana z uczuciem - do Zawiercia, do motoryzacji, do podań i legend, do sprawiedliwości. Naturalnie autor musi jeszcze zdobyć trochę wprawy, ale myślę, że twórczość pana Sikory ma potencjał. :)</div></div><div><br /></div><div style="text-align: center;">Za możliwość lektury bardzo dziękuję Autorowi.</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-49248501731193893432024-02-04T20:06:00.001+01:002024-02-04T20:06:13.832+01:00Urokliwy powrót do świata Harry'ego Pottera czyli „Po drugiej stronie różdżki" Toma Feltona<div style="text-align: justify;"><div><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnrj9WDw4biMvdCKAqkDFKRskcaijtj6PAeav0R5ph-OVLdoVImIJtKS8KidA0eL7mChNpktp2lcW3uMyTFJ3KiXQEidNjrZpKQXDw3RqVoxfEZqhEcLva0cuZXvTRNi_m562LIjOCx3Azo6yWZRcAibMu8aCCrbr7ND8utIApmsGENUdXx2dIPvDiRPc/s4032/Po_drugiej_stronie_rozdzki.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4032" data-original-width="3024" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjnrj9WDw4biMvdCKAqkDFKRskcaijtj6PAeav0R5ph-OVLdoVImIJtKS8KidA0eL7mChNpktp2lcW3uMyTFJ3KiXQEidNjrZpKQXDw3RqVoxfEZqhEcLva0cuZXvTRNi_m562LIjOCx3Azo6yWZRcAibMu8aCCrbr7ND8utIApmsGENUdXx2dIPvDiRPc/s320/Po_drugiej_stronie_rozdzki.jpg" width="240" /></a></div><br /><i>Tytuł: Po drugiej stronie różdżki</i></div><div><i><br /></i></div></span></span></i></span></div><div style="text-align: left;"><h3><b><div><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Tom Felton</span></b></div></b></h3><div><br /></div><div><b style="font-family: arial;">Wydawnictwo:</b><b style="font-family: arial;"> </b><span style="font-family: arial;">Albatros</span></div><span style="font-family: arial;"><div><b>Data wydania:</b><b> </b>2023</div><div><b>Liczba stron:</b><b> </b>272</div><div><b>Tłumacz:</b><b> </b>Robert Waliś</div><div><b>Kategoria: </b><span>Autobiografia</span></div><div><b>Ocena:</b><b> </b>5+/10</div><div><br /></div></span></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Zgodnie z moim wyzwaniem, które sama sobie rzuciłam, staram się czytać różnorodnie. Za (auto)biografiami nie przepadam, ale słowo się rzekło, więc podjęłam próbę realizacji. <i>Po drugiej stronie różdżki</i> zapowiadało się jako sprytny sposób na upieczenie kilku pieczeni przy jednym ogniu - lekkość, rozrywka, harropotterowska tematyka i nietypowy jak na mnie gatunek. Pierwsze recenzje, które pobieżnie przejrzałam były bardzo pozytywne, wydawnictwo należy do rzetelnych, a i liczba stron dawała nadzieję, że nawet jeśli lektura nie przypadnie mi do gustu, to nie utknę z nią na miesiąc. Może wydać się, że to bardzo nieelegancka kalkulacja, ale w tym roku mam znacznie mniej przestrzeni na czytanie ze względu na inne ważne zobowiązania, więc z jednej strony staram się realizować założenia, ale z drugiej uważniej niż kiedykolwiek dobieram swoje lektury. Jeśli sięgnę po cegłę, która nie będzie ze mną współgrała to przy moim obecnym tempie czytania to utknę przy niej na wieki, będę czuła frustrację i kiedy będę zmęczona trudniej będzie mi się zebrać do lektury i w rezultacie agonia będzie się przedłużać jeszcze bardziej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Przyznaję, rozpoczynając lekturę życzyłam sobie dwóch rzeczy - żeby było przyjemnie i bez prawienia morałów. Kilka razy napotkałam na informację, że byli ślizgoni mieli pewne problemy w rzeczywistym świecie, więc miałam obawy, że skoro jeden z nich zdecydował się napisać książkę, to zapewne będzie ona właśnie o tym. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: center;"><b><i>Ale okazuje się, że zwyczajni nastolatkowie nie zawsze postępują słusznie - a już z pewnością nie rozsądnie - a ja bardzo się staram być właśnie zwyczajnym nastolatkiem.</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Co bywa skomplikowane, gdy twoim alter ego jest czarodziej.</i></b></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Ostatecznie powiedziałabym, że <i>Po drugiej stronie różdżki</i> to opowieść o dziecięcej pracy, funkcjonowaniu na planie ogromnej produkcji oraz o tym jak różnie mogą potoczyć się losy dziecięcych aktorów po tym wielkim wydarzeniu. Muszę powiedzieć, że Tom Felton napisał bardzo przyjemną książkę. Jest w niej sporo ciekawostek z jego życia przed HP, które właśnie sporo mówią o aktorstwie dziecka, pojawiają się smaczki z planu i wydają się one niezwykle szczere (choć oczywiście trudno to zweryfikować). Opowieść o tym co wydarzyło się później jest nieco słodko-gorzka, ale przede muszę oddać autorowi, że jego wręcz brutalna szczerość jest dla czytelnika odświeżająca. Dodam jednak, że same wydarzenia nie są moim zdaniem wyjątkowe, a w tym zawodzie chyba raczej wręcz przeciętne. Ot kolejna gwiazda, która nie poradziła sobie z ciężarem sławy. Tak bywa. Nie mniej każdy miłośnik cyklu J. K. Rowling chętnie poczyta również o relacjach aktorów po zakończeniu produkcji. Ponadto każdy kto chociaż przelotnie obserwuje Emmę Watson, wie o jej wielkiej przyjaźni z Feltonem, ale nie miałam pojęcia jakie są relacje pozostałych osób z planu od czasu ostatniego klapsa w Harrym Potterze, a jest to nawet ciekawy wątek.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Po drugiej stronie różdżki</i> było lekką i niezobowiązującą lekturą. Całkiem dobrze napisana, uniwersalna i niegłupia. Natomiast nie mam pojęcia w jakim celu powstała. Nie ma w niej unikatowej wartości, chyba żeby wziąć pod uwagę, że dotyczy Harry'ego Pottera. Pewnie wielu miłośników książek J.K. Rowling, w tym ja, chętnie czyta o wszystkim co związane z cyklem, natomiast poza tym nie dostrzegam w tej autobiografii niczego wyjątkowego. </div><div style="text-align: justify;">Losy Toma Feltona, który pracował jako dziecięcy aktor, są powiedziałabym dosyć przeciętne - niejedna osoba pogubiła się w sławie. Cieszę się, że się z tego pozbierał, że tak czy inaczej poskładał swoje życie w całość i ma mnóstwo wspaniałych wspomnień związanych z przygodą w uniwersum Harry'ego Pottera. Ma też dookoła siebie wiele wspierających go ludzi. Praca aktora łatwa nie jest, ale są perspektywy. </div><div style="text-align: justify;">Jednak gdzieś tam z tyłu głowy po tej lekturze zastanawiam się, czy aby na pewno nie jest to forma odcinania kuponów. Nie zrozumcie mnie źle, to nie była niesympatyczna lektura, nie było w niej nic co by we mnie tę myśl zaszczepiło. Po prostu nie było w niej także nic co by sprawiło, że pomyślałam "no dobra, warto było o tym napisać". Oczywiście oprócz ciekawostek z filmowego planu, ale nie wiem czy one byłyby zaskakujące dla tych szaleńczo zainteresowanych filmami. Ja jednak zawsze byłam bliżej książek, więc nietrudno było napisać coś czego bym nie wiedziała. Więc dla mnie to była urocza przygoda, a powrót do świata młodego czarodzieja zawsze sprawia mi przyjemność. Ale z mojej strony to tyle.</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-80313369147591305482024-02-01T09:45:00.000+01:002024-02-01T09:45:00.159+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><i><b>Egzystencja w świecie, gdzie z jednej strony nauka przekonuje nas, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>że nie ma żadnych reguł ani sposobów, aby przewidzieć, jak potoczy się przyszłość, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>a z drugiej – obarcza się jednostkę całkowitą odpowiedzialnością za jej własny los – cóż, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>egzystencja w takim świecie może być po prostu nie do zniesienia.</b></i></div><div style="text-align: right;"><br /></div><div style="text-align: right;">- <i>Ucieczka od bezradności</i>, Tomasz Stawiszyński -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-5927159948747506642024-01-30T08:41:00.002+01:002024-02-02T00:57:18.411+01:00Szczęście dla wszystkich „Festiwal Lodowych Serc" Agaty Przybyłek<div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMdQUAiXOBMleFvfdHVHIHs55t9RyqdhUizh0BQ1LuZkqsCo6l9-usWEnA3d6PHqf9wJ8m474K8QRZicnX57wbyyBxz0YfHIHlx6m_t4g3RbGQIdIi0ZIh2fgZHkNXn0vwg0elA_xUMM7Auo24N7BhVt0BMm-TS3M39UWHCUXKlmXzllbOH3-6FgKdHJs/s1200/festiwal-lodowych-serc.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="790" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMdQUAiXOBMleFvfdHVHIHs55t9RyqdhUizh0BQ1LuZkqsCo6l9-usWEnA3d6PHqf9wJ8m474K8QRZicnX57wbyyBxz0YfHIHlx6m_t4g3RbGQIdIi0ZIh2fgZHkNXn0vwg0elA_xUMM7Auo24N7BhVt0BMm-TS3M39UWHCUXKlmXzllbOH3-6FgKdHJs/s320/festiwal-lodowych-serc.webp" width="211" /></a></div><br />Tytuł: Festiwal Lodowych Serc</span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Agata Przybyłek</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"><b><br /></b></div><div style="text-align: left;"><b>Cykl: Wypożyczalnia Świętych Mikołajów</b></div><div style="text-align: left;"><b>Tom: </b>2</div><div style="text-align: left;"><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Czwarta Strona</div><div style="text-align: left;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2023</div><div style="text-align: left;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>360</div><div style="text-align: left;"><b>Kategoria: </b>Literatura obyczajowa</div></span><div><span style="font-family: arial;"><b>Ocena: </b>5+/10</span></div></div></div><div><br /></div><div><br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Każdego roku obiecuję sobie przeczytanie chociaż jednej okołoświątecznej książki. Staram się wybierać intrygującą lekturę, która rokuje na coś więcej niż sentymentalny romans z przewidywalnym wątkiem obyczajowym, coś co mnie zaskoczy, rozbawi, poruszy? Cokolwiek. Nie ukrywam, jeśli chodzi o obyczajówki jestem czytelniczką wymagającą i nie jestem miłośniczką tego typu literatury, ale uważam, że i tam są perełki. W 2023 do takich pięknych odkryć w tej kategorii należało <i>Rzeczy, których nie dokończyliśmy </i>Rebeki Yarros, więc pomyślałam, że zimowa obyczajówka powinna być polska. Traf chciał w grudniu przeczytałam kilka naprawdę pozytywnych opinii o Festiwalu Lodowych Serc Agaty Przybyłek. Nie miałam wcześniej przyjemności z żadną książką autorki, fabuła brzmiała ciekawie, ciepłe słowa w opiniach zachęcały, więc podjęłam próbę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Festiwal Lodowych Serc</i> opowiada o grupie powiązanych ze sobą osób, które mierzą się z różnymi wyzwaniami w życiu. Kaśka, Mikołaj, Justyna, Magda, Jerzy, Grzegorz, Amanda, Ksawery, życie każdego z nich jest w zupełnie innym punkcie, mają doświadczenia strachu, utraty, poczucie niezrozumienia, osamotnienia, obaw o przyszłość, niespełnionych marzeń, ale łączy ich potrzeba ciepła i miłości. Jednak czasem droga do celu bywa wyboista, a czasem cel okazuje się tylko drogą.</div><div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><i><b>- A mogę też zająć tę dużą zamrażarkę, która stoi w spiżarni? Muszę gdzieś przygotowywać bloki lodu.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Ale ja mam w niej już zamrożone mięso na święta...</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Nie możesz go gdzieś przełożyć?</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Nie bardzo.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- To może ja je wezmę do siebie? Mam dużą zamrażarkę w sypialni.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- W sypialni? - zdumiała się matka.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Masz syna artystę. Takie rzeczy nie powinny cię dziwić.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Ja bym wolała, żebyś ty miał dziewczynę w sypialni, Ksawery. Albo na przykład dziecięce łóżeczko. Czy nie możesz zacząć prowadzić normalnego życia jak Monika?</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Powiem ci tak: na razie mnie to nie kręci.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- A kiedyś w ogóle zacznie?</b></i></div><div><br /></div><div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Według mnie <i>Festiwal Lodowych Serc</i> pani Przybyłek rokował. Miłą niespodzianką było to, że chociaż przeoczyłam informację o tym, że jest to drugi tom cyklu, to nie było to żadnym problemem. Pojawiło się tu kilka ciekawych, bardzo życiowych sytuacji, w których znaleźli się bohaterowie, i które można było pociągnąć w taki sposób, żeby książka pokazywała "coś więcej". Były tu wątki, które mogły czytelnika poprowadzić do głębszych przemyśleń i uczuć. Jednak jak dla mnie ten potencjał gdzieś po drodze się rozmył, a ostatecznie wszystkie historie zostały skierowane w przewidywalnym i dosyć słodkim kierunku. To zbiór opowieści, których zakończenie można przewidzieć dosłownie po pierwszej nutce. Dość powiedzieć, że przeczytałam tę książkę półtora miesiąca temu i właściwie nic z niej nie pamiętam. Dobrze, że zostawiłam sobie jakiekolwiek notatki po lekturze, bo inaczej nie byłabym w stanie napisać o niej nic. Ta książka dosłownie nie wyróżnia się niczym od innych świątecznych odcinków. Dla mnie to kolejna historia w stylu nie zapominaj o tym co masz, bądź cierpliwy, wypatruj cudu za rogiem, na każdego z nas czeka szczęście. Rozumiem potrzebę takiego przekazu, ale jej nie podzielam.</div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Festiwal Lodowych Serc</i> jest napisany w przyjemny i bardzo przystępny sposób, ale wiele fragmentów wydało mi się dosyć drętwych. O ile bez problemu wyobrażałam sobie przedstawione sytuacje, to w reakcjach bohaterów i dialogach brakowało mi polotu. Bardzo często jedyne emocje wyczuwałam wtedy, kiedy autorka dodawała komunikaty w stylu "z zażenowaniem", "z zadowoleniem" czy "z niepokojem", inaczej tych rzeczy po prostu w żaden sposób nie dostrzegałam. Nie wynikało to ze sposobu w jaki autorka prowadziła historię czy rozmowy pomiędzy bohaterami. Same postacie wydawały się typowymi sąsiadami z bloku, ludźmi, których możemy spotkać w windzie czy na wakacjach, którzy żyją obok nas. Ale przez tą suchość w ich przemyśleniach i dialogach momentami miałam wątpliwości czy w ich żyłach, aby na pewno płynie krew... Nie pomagały mi też fragmenty takie jak „Był taki seksowny i męski" albo „W gruncie rzeczy chętnie przekonałaby się o tym, jak smakują usta tego zniewalająco przystojnego chłopaka." </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Według mnie jest to idealna książka dla osób, które szukają ciepłego i przewidywalnego świątecznego comfort booka. Nie ma tu niczego zaskakującego, ale nie ma też dramatycznych zwrotów akcji. Mam nieco wątpliwości co do technicznej strony tej książki, ale możliwe, że jestem nieco zbyt wymagająca. Mnie książka nie oczarowała, mimo że do samego końca czekałam aż wydarzy się coś, co uzasadni te wszystkie skierowane pod jej adresem pochwały, ale niestety. Nie podzielam zachwytów, ot po prostu obyczajówka.</div></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-6675160762495083862024-01-27T11:13:00.027+01:002024-01-27T11:13:00.261+01:00Pamiętać czy nie pamiętać, oto jest pytanie „Zapominamy. O działaniu pamięci i zaletach niepamiętania" Scott A. Small<div style="text-align: justify;"><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1776" data-original-width="1359" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUV72gz9cX6bZuAEBDPURzF4BzDxGS2QI7kL_-04Gq7GWIMCAxzOtCl3_xgt-ks6RnvDtdfuXYRug7BGhBtVXKgkAvl1NnEW1Qte1KURxiI7mbfhhhzqbXQUp_YhX1nT188Oty9vVqqQJ84OxEpDcR5PZbalR4lEoHPpSw7B7OLXI-ax3zqo6pVHpoj5I/s320/zapominamy.jpg" width="245" /></div><p></p><p style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><span style="font-style: italic; text-align: left;"><br /></span></span></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><span style="font-style: italic; text-align: left;">Tytuł: Zapominamy. O działaniu pamięci i zaletach niepamiętania</span></span></b></p><p style="text-align: justify;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Autor: Scott A. Small</span></b></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><div align="JUSTIFY" style="margin-bottom: 0cm;"></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><div class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Seria: Seria z linią</span></b><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"></span></div><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Bo.wiem (Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego)<br /></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Data wydania:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 2023</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Liczba stron: </span></b><span style="font-family: "arial";">224</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Kategoria:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Popularnonaukowa</span></div><b style="mso-bidi-font-weight: normal; text-align: left;"><span style="font-family: "arial";">Ocena:</span></b><span style="font-family: "arial"; text-align: left;"> 8/10</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Każdy z nas nie raz słyszał opowieści snute przez bliskich i tych nieco dalszych o problemach z pamięcią. „Zapomniałam gdzie leżą klucze do auta.", „Zapominam co miałam kupić na zakupach", „X razy wracałem się do mieszkania, bo ciągle czegoś zapominam", „Znowu zapomniałem. Zapomniałam." i tak bez końca. Szybko stawiamy sobie domowe diagnozy w oparciu o to czego boimy się najbardziej - zaczyna się od tego, że „Starzeję się", ale często dynamicznie przechodzimy do wymieniania chorób - może to Alzheimer, Parkinson albo nowotwór mózgu?</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tymczasem po pierwsze powodów zapominania może być wiele i należą do nich nie tylko choroby, ale także stres, zmęczenie, problemy z dietą, problemy ze snem i inne. Zaś po drugie zapominamy, że zapominanie to naturalny i bardzo potrzebny proces, o czym przypomina nam właśnie książka <i>Zapominamy. O działaniu pamięci i zaletach niepamiętania</i> Scotta A. Smalla.</div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Książka składa się z prologu, siedmiu rozdziałów, epilogu, ale także bibliografii oraz indeksu. Wydawnictwo Bo.wiem to z kolei symbol jakości, więc po wydanej u nich książce popularnonaukowej wiemy, że należy się spodziewać wszystkiego co najlepsze. I dokładnie tak było również tym razem, bo <i>Zapominamy</i> to książka wymagająca, świetnie przetłumaczona, z bogatą literaturą pomocniczą, a przy tym inteligentna i po prostu ciekawa.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Scott A. Small porównuje swoją książkę do tych pióra wybitnego specjalisty w dziedzinie neurologii, a przy tym niezwykle zręcznego pisarza, Olivera Sacksa. Czy takie odwołanie jest uprawnione? Tak. Widzę wiele podobieństw w sposobie, w jaki obaj panowie prowadzą historię, opisują biologiczną stronę zagadnienia oraz medyczną metodologię. Jednak mam wrażenie, że profesor Sacks umiał pisać równie ciekawie, ale przy tym zwięźlej i w bardziej zrozumiały sposób, co sprawia, że jego książki wciąż oceniam jako wzór niedościgniony. Pan Small po prostu do tego ideału dąży, co dla czytelnika wiąże się z samymi korzyściami.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">To jednak nie zmienia faktu, że Scott A. Small przykuł moją uwagę i spędziłam z jego książką kilka świetnych wieczorów. To była nieprzeciętnie pouczająca lektura, rozsądna mądra i dobrze napisana. Autor mógł żerować na tym naturalnym ludzkim strachu, że człowiek się starzeje, traci swoją samodzielność i samowystarczalność, a może nawet traci osobowość? Wiele razy słyszałam podobne obawy podczas rozmów o tym, że ktoś zapomniał gdzie zaparkował samochód. Tymczasem Scott A. Small opisuje kliniczne przypadki w sposób kojący dla przeciętnego człowieka. Czy istnieje szansa, że czytelnik ma Alzheimera? Oczywiście. Tak jak i szansa na to, że spadnie samolot, którym leci albo że obejrzy film z Nicolasem Cagem po czym utonie w basenie. Ale znacznie częściej boimy się poważnych neurodegeneracji podczas gdy procesy, które zachodzą w naszym mózgu są naturalne i nie są nawet w połowie tak straszne, jak się obawiamy. Przy okazji autor opowiada o zapominaniu, tym demencyjnym, jak i spowodowanym chorobą Alzheimera, w sposób merytoryczny, ale niepozbawiony wrażliwości. Spokojnie opisuje np. prawdopodobieństwo dziedziczenia, zmiany jakie będą następować, perspektywy albo warto brać leki. Nie jest łatwo lawirować pomiędzy stylem „ulotkowym", a bardzo emocjonalnym, a przy tym zachować niezbędną prostotę wypowiedzi, tymczasem autorowi książki wychodzi to znakomicie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Ostatecznie jednak największe wrażenie zrobił na mnie epilog, przez wielu uważany za najmniej istotną część książek. Tymczasem Scott A. Small przypomina w nim czytelnikowi, że szukanie rozwiązania to proces wymagający zgrania się wielu zmiennych. Potrzebujemy dobrać pacjentów, którzy na pewno cierpią na to samo, a zatem potrzebujemy metod odróżniających pacjentów z demencją od pacjentów z Alzheimerem. Niezbędne są technologie umożliwiające zbadanie tego co nas interesuje, co czasami wymaga lat pracy nad sprzętem lub protokołem. Potrzebujemy tkanek do pracy – na początkowym etapie są to zwykle linie komórkowe lun tak jak tutaj dostosowane do tego co jest badane organizmy modelowe. Może to oznaczać, że potrzeba zgody komisji etycznej. Potrzebujemy zbadać pacjenta od ogółu do molekularnego szczegółu, poskładać to wszystko w całość, rozróżnić co jest przyczyną, a co skutkiem, tak abyśmy otrzymali teorię potwierdzoną doświadczeniem (a takich może być wiele przed tą jedną prawdziwą). Nawet jeśli to wszystko się uda, to następuje żmudny proces poszukiwania leku, który wpłynie na przyczynę, po czym rozpoczynają się wieloletnie badania kliniczne… Prawda jest taka, że to jest proces, który wymaga ogromnej cierpliwości i nadziei. Oraz nakładów finansowych na badania i badaczy.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Zapominamy. O działaniu pamięci i zaletach niepamiętania</i> Scotta A. Smalla to książka na wysokim poziomie merytorycznym, dobrze napisana, interesująca i świetnie przetłumaczona. Lektura przynosi czytelnikowi prawdziwą ulgę, nadzieję i akceptację, bo nomen omen przypomina nam, że zapominanie jest kluczową funkcją biologiczną, która nie jest tylko patologiczna. Zdrowy umysł również zapomina, starość to również zapominanie. Niepamięć to naturalna sytuacja i jako ludzie powinniśmy o tym pamiętać, by na zapominanie reagować spokojnie, z wyrozumiałością dla siebie i swojego organizmu, a nie paniką. To może być choroba, tak też bywa o czym pan Small nam przypomina, ale naprawdę nie musi. Zapominanie jest naturalne i czasami ratuje nasz umysł.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;">Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Bo.wiem oraz portalowi Sztukater</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-46052669380400727892024-01-25T11:45:00.000+01:002024-01-25T11:45:00.156+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><i><b>Nic się nie zmienia, a my dalej trwamy. Nie mogę bać się tego, że nadciąga burza. Popada. Przestanie. Znów spadnie deszcz. Boisz się deszczu?</b></i></div><div><br /></div><div style="text-align: right;">- <i>Sierota, bestia, szpieg</i>, Matt Killeen -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-72121699212657358562024-01-23T07:12:00.002+01:002024-01-29T23:21:10.031+01:00Między zaufaniem a zdradą „Królestwo nadziei" Doroty Pasek<div style="text-align: justify;"><div><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiugpPUfbYEH1HTNq83AdqcRmFwsrLBguuB5zbC8Jx5nlfmQ7kFCPkbacRNuJF_ZPQLQXZ6dP4FzYLZrdauqPC-QCAHld2Xa-m63U7vJwfG_SoHVZQFOm7KkbI0Uj13mD8JlxJf0iCzMqvZYipCKRIqvpPRbNMUKRSlKWRM2NxpRzooCidO1c2LnxO1RbA/s1200/krolestwo-nadziei-krolowe-kharu-tom-2.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="782" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiugpPUfbYEH1HTNq83AdqcRmFwsrLBguuB5zbC8Jx5nlfmQ7kFCPkbacRNuJF_ZPQLQXZ6dP4FzYLZrdauqPC-QCAHld2Xa-m63U7vJwfG_SoHVZQFOm7KkbI0Uj13mD8JlxJf0iCzMqvZYipCKRIqvpPRbNMUKRSlKWRM2NxpRzooCidO1c2LnxO1RbA/s320/krolestwo-nadziei-krolowe-kharu-tom-2.webp" width="209" /></a></div><br />Tytuł: Królestwo nadziei</span></span></i></span></div><div><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Dorota Pasek</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"><b><br /></b></div><div style="text-align: left;"><b>Cykl: Królowe Kharu</b></div><div style="text-align: left;"><b>Tom: </b>2</div><div style="text-align: left;"><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Zysk i S-ka</div><div style="text-align: left;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2019</div><div style="text-align: left;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>456</div><div style="text-align: left;"><b>Kategoria: </b>Fantastyka, fantasy</div></span><div><span style="font-family: arial;"><b>Ocena: </b>8/10</span></div></div></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W nowy rok weszłam z <i>Alabastrowymi pannami</i> Doroty Pasek. Sama byłam zaskoczona jak bardzo spodobała mi się historia Sinki, Khabena i pozostałych bohaterów. W dodatku pierwszy tom cyklu Królowych Kharu zakończył się w takim momencie, że nie byłam pewna co wydarzy się w kolejnym, jak autorka z tego wybrnie? Dlatego natychmiast przerzuciłam na czytnik <i>Królestwo nadziei</i>, a razem z nim od razu <i>Białą skałę</i>, bo przeczucie mi podpowiadało, że po trzeci tom będę musiała sięgnąć równie szybko jak po drugi. ;)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W drugiej części Królowych Kharu wracamy do Agneis, do wydarzeń, które zakończyły Alabastrowe panny. Do pięknego domu, którym zarządza Sinka przyjdzie ciągnąca się za Khabenem wojenna przemoc. Gdy przygasną stosy pogrzebowe, Przewodniczki podejmą kolejną próbę zrozumienia najeźdźców i odkrycia czego Kharowie szukają na ich ziemi. Z jednej strony Przewodniczki widzą i wierzą, że mogą im pomóc, z drugiej są przekonane, że to może im pomóc odesłać Kharów do domu. Nie będą wiedziały, że w kuluarach ich najeźdźcy są poddawani presji, które może kosztować Aberię wieczną utratę wolności... Zapach zdrady unosi się w powietrzu, pytanie tylko czyjej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><i><b>Rzeczywistość jest inna niż mapa sprzed wieków, nie zwrócisz biegu rzeki, wpatrując się w nurt. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Świat nieustannie się zmienia i nie ma co z tym walczyć.</b></i></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W mojej opinii <i>Królestwo nadziei</i> jest lepsze od pierwszej części. Przede wszystkim widać to w warstwie językowej, która staje się płynniejsza, jeszcze przyjemniejsza w odbiorze, chociaż niektóre historie, które pojawiają się w tej części są bardzo trudne. Nie da się nie zauważyć, że językowo cykl wszedł na inny poziom. Jednak nie tylko w tej kwestii. Zmienia się także dynamika wydarzeń. Pierwszy tom miał ciągoty do słodszego klimatu, w której wzajemna wrogość i nieufność stopniowo przeradzała się w zaciekawienie, akceptację, a nawet przyjaźń czy zauroczenie. Jeden tom utrzymany w takim tonie miał w sobie coś wyjątkowego, co przypominało o tym, że czasami najeźdźca ma ludzką twarz i może budzić niejednoznaczne uczucia. Jednak moim zdaniem druga część musiała trochę mocniej osiąść w rzeczywistości jeżeli chciałaby utrzymać uwagę miłośników fantastyki, a nie romansów. Dorota Pasek również musiała to zauważyć, bo do Agneis w końcu dociera wojenna przemoc oraz polityczne igrzyska. Wychodzą na jaw brzydkie strony i nieprzyjemna przeszłość wielu bohaterów, a chociaż w historii będą słodkie momenty, to staną się one raczej ziarenkiem cukru w dużym kubku gorzkiej herbaty. Powracamy do tajemnic i sekretów, a pierwsze skrzypce w książce grają relacje między różnymi postaciami. Kilka scen zapadało w pamięć, a zakończenie jest znacznie bardziej gorzkie niż można byłoby się tego spodziewać po pierwszym tomie. </div><div style="text-align: justify;">Z drugiej strony ten tom jest bezpośrednią kontynuacją i ideowo wiele się nie zmienia, oprócz jednego - walki o przyszłość Agneis i całej Aberii. To ważny element tej historii, bo wiemy już co nieco i o Aberii, i o Kharze, o ich obrządkach czy kulturze, więc opowieść musiała się ożywić czymś nowym, tym razem politycznym. <i>Królestwo nadziei</i> w politykę obfituje, odkrywamy kolejne tajemnice bohaterów, ich spojrzenie na przeszłość i przyszłość. Autorka też coraz śmielej oddaje narrację innym bohaterom niż Sinka i Khaben, na czym cykl bardzo dużo zyskuje. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Jednak <i>Królestwo nadziei</i> kończy się w taki sposób, że <i>Biała skała</i> będzie pod wieloma względami nowym rozdaniem. Przyznaję, że jestem ciekawa dokąd nas to zaprowadzi, mam przeczucie graniczące z pewnością, że miło to już było, a słodycz pierwszego tomu to już pieśń przeszłości. Pozostają konsekwencje, ciężkie i lepkie, z którymi bohaterowie będą musieli się zmierzyć. Niektórzy wbrew wszystkiemu postanowią być razem, ale niektóre ścieżki będą musiały się rozejść. Nie mogę się doczekać kolejnej części tej przygody.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><div style="text-align: center;">| <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2024/01/pomiedzy-walka-porywem-serca-czyli.html" target="_blank">Alabastrowe panny</a> | <b>Królestwo nadziei</b> | Biała skała |</div><br /><div style="text-align: center;">Książka dołącza do wyzwania #polskafantastykafajnajest</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://unserious.pl/2023/12/polskafantastykafajnajest-czyli-wyzwanie-unserious-pl-na-rok-2024/" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1280" data-original-width="2560" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEieREdrM8fRI-VGnS5xXXMc_m0m_nJUD9UBfuN9S4tTCFEZggc7PvXOkun4hgS_K5ki80ofoMF9Dk4wzBc3p1Nfc7q-BwcE3au7UJ9IRhO-rNcOZj-lQfUhPqGepJ10l6YmuRCGTrWlWwX_Vf5gkz1Rfscp2Lz68a9xfZOJafKXbk10Z1Sw-asQKOS7VzY/s320/polskafantastykafajnajest_2024_baner.jpg" width="320" /></a></div></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-84335517696421239282024-01-21T18:43:00.002+01:002024-01-30T00:33:04.154+01:00Coś strasznego, coś okrutnego, coś nieodwracalnego czyli „How to make friends with the dark" Kathleen Glasgow<div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="793" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjWr9WoyQmhhaDpym-YHiQXDmdfUXfQvmaMNogFjhz9rsorzID2TQ2r5esdfYKX-jsJqlK5JXAN7wpfc52W-FYrtzjhyCPmaGJCFctwtGPC5tS0L55jQWJTOojDB0HxQWUM2oSXlJDU3v_fGi6pbyvGmLMEq6pWEFFREg0u5sEKuv-cRreGZ0pc3pSIQ18/s320/how-to-make-friends-with-the-dark.webp" width="211" /></div><i><br />Tytuł: How to make friends with the dark</i></div><div><i><br /></i></div></span></span></i></span></div><div><h3><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Kathleen Glasgow</span></b></div></b></h3><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"><b style="font-family: arial;">Wydawnictwo:</b><b style="font-family: arial;"> </b><span style="font-family: arial;">Jaguar</span></div><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2022</div><div style="text-align: left;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>400</div><div style="text-align: left;"><b>Tłumacz:</b><b> </b>Ewa Bobocińska</div><div style="text-align: left;"><b>Kategoria: </b><span>Literatura młodzieżowa</span></div><div style="text-align: left;"><b>Ocena:</b><b> </b>8+/10</div></span><br /><br /><br /><br /><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Najczęściej jeśli sięgam po młodzieżówki to po te fantastyczne, ale raz na jakiś czas próbuję się z prawdziwą młodzieżówką, taką "twardo stąpającą po ziemi". Zwykle wybieram wtedy cięższe tematy szukając pozycji, które niosą jakiś głębszy, bardziej wartościowy przekaz, zwłaszcza, że wierzę, że nastoletni czytelnik zasługuje na najlepszą, najmocniej przemyślaną literaturę. Nasza młodzież jest najczęściej bardzo inteligentna, szuka odpowiedzi, wsparcia, pomocy również w literaturze, więc powinniśmy ze wszech miar się starać dać im do takich pozycji dostęp. O <i>How to make friends with the dark</i> słyszałam więcej niż bym się spodziewała i to zarówno od młodszych, ale i starszych czytelników. W dodatku były to niemal wyłącznie pozytywne opinie oraz ostrzeżenia, że jest to naprawdę poruszająca książka, wręcz do łez. Uznałam więc że to doskonała pozycja na start, ale trochę nie doceniłam zasłyszanych ostrzeżeń... Czytanie tego w miejscu publicznym okazało się nie najlepszym pomysłem.</div></div><p></p><div style="text-align: justify;">Tiger ma poczucie, że jej życie nie jest zbyt ekscytujące. Mieszka sama z mamą, kiepsko układa im się finansowo i ratują się na różne, mniej lub bardziej sensowne sposoby. Ma najlepszą przyjaciółkę Cake, podkochuje się w pewnym chłopaku, jest trochę wyśmiewana w szkole przez ubrania z drugiej ręki, ale jej życie nie jest złe. No, może byłoby nieco lepsze gdyby jej mama nie była tak nadopiekuńcza.</div><div style="text-align: justify;">Tamten dzień był wyjątkowy. Postawiła się mamie. Pokłóciły się. Spotkała się z chłopcem, o którym wiele w ostatnim czasie myślała. Po czym dowiedziała się, że jej mama umarła i została sama. Sieroty w wieku szesnastu lat, nadal są sierotami, więc system od razu obejmuje Tiger opieką. Tak dziewczyna trafia do kolejnych miejsc opieki zastępczej. Samotna, pełna żalu, bólu, cierpienia, po stracie mamy i ich dotychczasowego wspólnego życia. Z ciągłym powracaniem myślami do kilku momentów, do ich ostatniej rozmowy, do jej tajemnic. System nie jest litościwy, a Tiger idealna. To co czuje ciągnie ją w dół, pochłania wszystko na swojej drodze w zupełnie niewyobrażalny dla nastolatki sposób. Wszechogarniająca żałoba, dramatyczne historie innych dzieci i strata tak wielka, tak głęboka, że nie do uniesienia. Jak Tiger ma żyć dalej sama? Czy jeszcze cokolwiek ją czeka? Czy tylko kolejne domy zastępcze, kolejne smutne historie, kolejne dni pełne napięcia czy nie zostanie przeniesiona, dalsze odliczanie dni od śmierci mamy i tak do osiemnastki? A potem?</div><p></p><div style="text-align: center;"><i><b>I naprawdę znajduję pociechę w tym, że może kiedy umrzemy,</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>to odzyskamy wszystko, co straciliśmy, na przykład nogi albo rodziców,</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>albo córki, albo nawet mamę, i będziemy mieli tyle lodów, ile tylko zechcemy,</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>w końcu, i to ani trochę nie będzie bolało.</b></i></div><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a>Naprawdę dosyć rzadko płaczę przy książkach, a tym razem łzy ciekły mi po policzkach ciurkiem. Dlaczego historia Tiger jest aż tak poruszająca? Moim zdaniem przede wszystkim przez brutalną szczerość autorki oraz postawę głównej bohaterki - świadomą i poniekąd dojrzałą, pomimo tych szesnastu lat. Ten przekaz poraża. Jako czytelniczka nie mogłam się zdecydować czy chcę przerwać tę lekturę i odpocząć, bo ból Tiger jest obezwładniający, czy jednak bardziej chcę dowiedzieć się co dalej się wydarzy. Jaka będzie jej historia? Czy taka jak wielu dzieci, które już spotkała na swojej drodze, czy jednak przeszłość się jeszcze o nią upomni?<p></p><p style="text-align: justify;">Druga sprawa, która jest piorunująca to system. Oczywiście, jest to system amerykański, ale nie oszukujmy się, problem, który porusza <i>How to make friends with the dark</i> jest okrutnie uniwersalny. Ten system stawia na to, że dziecko ma dożyć do osiemnastki, więc jest prawo i minimalne wymagania. System nie ma żadnych uczuć - liczy się prawo (które nie pozwala by dziecko zostało adoptowane na przykład przez przyjaciół rodziny), stabilizacja nie jest warunkiem niezbędnym, a opiekun ma właściwie nieograniczone prawa. Historie spotkanych przez Tiger innych dzieci odbierają mowę. Naprawdę. Chociaż główna bohaterka jest jedna, to ich opowieści... Warto zwrócić na nie uwagę.</p><p style="text-align: justify;">Od strony technicznej, momentami wkrada się do fabuły chaos, a jak sama bohaterka zauważa, poziom dramatu bywa zatrważający "jak jakaś gigantyczna opera mydlana". A jednak autorka mnie do swojej historii przekonała, bo w tym bałaganie trudno nie dostrzec chaosu tragedii. Natomiast nie znajduję uzasadnienia dla którego tytuł nie został przetłumaczony, zwłaszcza, że w drugiej części książki jego tłumaczenie się pojawia w tekście? Nie jestem w stanie zrozumieć tej praktyki, moim zdaniem to ma sens tylko i wyłącznie w jednym wypadku - kiedy tytuł jest nieprzetłumaczalny, a tak się zdarza naprawdę rzadko. <i>How to make friends with the dark</i> zasłużyło na tłumaczenie.</p><p></p><div style="text-align: justify;">Nie do końca jestem też usatysfakcjonowana tym, jak kończy się wątek Cake. Cake jest najlepszą przyjaciółką głównej bohaterki i naprawdę się stara. Jest oczywiście prawda w tym, że nie jest w stanie zrozumieć tego gdzie Tiger się znalazła, ale dużo poświęca temu by ją wspierać. Ale ona również ma swoje wyzwania w życiu, walczy o swoją przyszłość, jest nastolatką. Czy powinna poświęcić wszystko co tu i teraz by wspierać przyjaciółkę? Moim zdaniem to dobre pytanie, na które w <i>How to make friends with the dark</i> nie daje odpowiedzi, a nawet nie do końca stawia tezę. Ten wątek moim zdaniem zostaje uproszczony, wyciszony mimo tego, że osiągnął w pewnym momencie punkt krytyczny. Nie podobało mi się to, że spuszczono na to zasłonę milczenia.</div><br /><div style="text-align: center;"><b><i>(...) - Już dobrze - mówi łagodnie. - Wszystko będzie dobrze.</i></b></div><b><div style="text-align: center;"><b><i>- Nie - chrypię. - Nie będzie.</i></b></div><i><div style="text-align: center;"><b><i>Patrzę jej w oczy. Nie próbuje mnie poprawiać ani wygłaszać jakichś durnych powiedzonek, i w tym momencie to do mnie dociera. LaLa wie, ale nie chce powiedzieć tego na głos.</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Moje życie od tej chwili będzie gówniane. W sposób, którego sobie nawet nie wyobrażałam.</i></b></div></i></b><p></p><p></p><p></p><div style="text-align: justify;"><i>How to make friends with dark</i> zaskoczyło mnie swoją wiarygodnością, zrozumieniem, a jednocześnie buntem, żalem i rozpaczą. Ten strach, który czuła Tiger, ten ból, ta samotność, jej świadomość, że wszystko się zmieniło, że istnieje tylko życie przed i po. Śmierć mamy, jedynego opiekuna, to cezura, która przestawia całe jej życie. W dodatku teraz jest po "tej" stronie. Ci którzy zostali po drugiej nie są w stanie zrozumieć tego gdzie jest, co czuje, czego nie czuje. Mają nawet dobre chęci, ale po prostu nie umieją postawić się w jej butach, to jest już dla nich niewyobrażalne. Jest to opisane w tak przekonujący sposób, że kiedy czytelnik ląduje wraz z Tiger w jej nowej rzeczywistości... Spadamy wraz z nią. A upadek jest bolesny. I wszystko zmienia.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Chciałabym uwierzyć, że tak nie jest. Że to nie spotyka dzieci ani tam, ani tu. Z drugiej strony historia Tiger nie jest najgorszą z jaką spotkamy się w tej książce. Trudno to zaakceptować, trudno o tym myśleć, trudno nawet o tym czytać. Warto by tę książkę czytali nastolatkowie, na pewno może ona pozytywnie wpłynąć na ich postrzeganie świata, a szczególnie na spojrzenie na kolegów i koleżanki i ich ocenianie. Środowisko nastoletnie, szkolne, nie jest litościwe, ale i często brak mu po prostu wyobraźni. A jak pokazuje książka Kathleen Glasgow, to czego nie widzimy, nadal może istnieć. Jak odpowiedź na pytanie kto jest w szkolnej grupie wsparcia. Natomiast z całą pewnością powinni czytać ją dorośli. Byśmy mieli współczucie i byli wrażliwi, ostrożni w swoich ocenach, byśmy nie mówili bzdur nawet jeśli w dobrej wierze, byśmy byli uważni, byśmy lepiej kształtowali świat tych dzieci, których przecież w samej Polsce są tysiące. Byśmy upewnili się, że w przypadku naszej śmierci, nasze dzieci będą wiedziały czy jest ktoś, kto może się nimi zaopiekować, ktoś inny niż państwowa piecza zastępcza.</div><p></p><p style="text-align: center;"><b><i>Ktoś się wyprowadza. Czyli przenoszą inne dziecko, żeby zrobić miejsce dla mnie? Jesteśmy pionkami na szachownicy? Uszkodzonymi elementami w jakiejś zwariowanej grze dorosłych?</i></b></p>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-73143977027837583602024-01-18T20:48:00.000+01:002024-01-18T22:49:28.849+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><b><i>Jeśli chcesz zobaczyć tęcze, najpierw musisz uporać się z deszczem.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: right;">- <i>Gwiazd naszych wina</i>, John Green -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-78471416021466835582024-01-16T07:35:00.002+01:002024-01-21T18:49:44.281+01:00Żałość służby zdrowia czyli „Polski SOR. Uwaga będzie bolało" Janka Świtały<div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTIiJ6qghAYqCmvVDY86EBOpuT6KMgGVOEgEgm4xcm7sKAwTJgc2JH8IhI_YOv9TC-VG60MqPGNDpgTh-RtYbylJWbWa1X-fVNpUYr9BhRC6Otu6CpLi4WbEsnD9PV-RXJeMKTSUxVs-tjunDTMa1HlXMNjSTVY74KMQdwFeSEQ47Fdt02bVjwvodiOzk/s1200/polski-sor.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="844" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjTIiJ6qghAYqCmvVDY86EBOpuT6KMgGVOEgEgm4xcm7sKAwTJgc2JH8IhI_YOv9TC-VG60MqPGNDpgTh-RtYbylJWbWa1X-fVNpUYr9BhRC6Otu6CpLi4WbEsnD9PV-RXJeMKTSUxVs-tjunDTMa1HlXMNjSTVY74KMQdwFeSEQ47Fdt02bVjwvodiOzk/s320/polski-sor.webp" width="225" /></a></div><br />Tytuł: Polski SOR. Uwaga będzie bolało</span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Janek Świtała</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: left;"><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>MANDO</div><div style="text-align: left;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2022</div><div style="text-align: left;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>288</div><div style="text-align: left;"><b>Kategoria: </b>Reportaż</div></span><div><span style="font-family: arial;"><b>Ocena: </b>8/10</span></div></div></div><div><br /></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Od lat na rynku książki pojawia się coraz więcej pozycji okołomedycznych. Dawniej były to opisy ciekawych przypadków, historii medycyny (jak np. w książkach niezastąpionego Jürgena Thorwalda), potem fascynujące opowieści o jej rozwoju (takich jak chociażby <i>Cesarz wszech chorób</i> Siddharthy Mukherjeego albo <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2016/04/zarazki-geny-cywilizacja-david-clark.html" target="_blank"><i>Zarazki, geny, a cywilizacja</i> Davida P. Clarka</a>), aż dotarliśmy do punktu, w którym możemy przeczytać o stanie samej służby zdrowia. O tej która była wczoraj, jest dzisiaj i będzie jutro. </div><div style="text-align: justify;">W ostatnim czasie furorę zrobiły książki Adama Kaya czy <i>Czarna owca medycyny</i> Jeffrey'a A. Liebermana, a na polskim rynku zainteresowanie wzbudzili chociażby Paweł Reszka i jego <i>Mali Bogowie</i> albo Marianna Fijewska i jej <i>Tajemnice pielęgniarek</i>. Kolejne książki o tej tematyce były tylko kwestią czasu, ale ta konkretna zaintrygowała mnie od pierwszego wejrzenia. Po pierwsze ze względu na autora, którego wpisy w mediach społecznościowych kilkukrotnie do mnie trafiły i uważałam je za bardzo celne, po drugie ze względu na bardzo, bardzo trudny temat - polski SOR i ratownictwo medyczne. I chociaż podczas pandemii opinie o tych dwóch miejscach bardzo się poprawiły, to wiedziałam, że ta książka u czytelników wywoła masę emocji. Prywatnie byłam ciekawa czy przeczytam w niej prawdę - znam zawody medyczne od podszewki, więc trochę się orientuję jak to wygląda, a Janek Świtała w swoich wpisach w mediach społecznościowych wydawał mi się niezwykle szczery, więc postanowiłam, że podejmę to wyzwanie. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W mojej ocenie to co czytamy w książce to brudna codzienność ratownika i pracownika SOR. Nie jest to przyjemna lektura - pełno w niej smutnych spostrzeżeń (które zresztą dla większości z nas są tajemnicą poliszynela), słodko-gorzkich chwil, niewyobrażalnych wyzwań, a to wszystko jest okraszone typowym dla autora czarnym humorem. Przy okazji Janek Świtała przemyca również kilka ważnych informacji, które winny być powtarzane do znudzenia, bo te rzeczy mogą któregoś dnia uratować nas lub naszych bliskich - o reanimacji, o AED i o powielanych na ten temat mitach. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>System wali się z minuty na minutę coraz bardziej. Im dalej w las, tym większe zmęczenie materiału odczuwaliśmy, wszyscy byliśmy już po niezłych przejściach. Nie chcę udawać nieustraszonego frontowca, ale po kilku falach takiego syfu boisz się mniej i widzisz, że nie ma w dyskursie publicznym żadnej merytoryki - tylko polityka i emocje, a one nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Teraz mamy narrację prodystansową - nikogo nie dziwią kolejne zera przy liczbach zgonów, a przecież kilka pierwszych przypadków śmiertelnych przeżywał cały naród. Dwieście tysięcy osób poszło do piachu, a my żyjemy jak gdyby nigdy nic.</i></b></div><div><br /></div><div><span><a name='more'></a></span><div style="text-align: justify;">Wielu czytelników miało mieszane uczucia w kwestii tego w jakiej pozycji stawia się autor tej książki. Niekiedy wszechwiedzącej, trochę dumnej? Czy Janek Świtała nie próbuje być sygnalistą? Czy to aby nie próżność? Można tak pomyśleć, z tekstu faktycznie bije pewność siebie. Jednak pewność siebie to jeszcze nie próżność, a jeśli ktoś sygnalizuje w jak złej sytuacji jest polska służba zdrowia, to całe szczęście, bo czas już na to najwyższy. Naprawdę jest źle, niejednokrotnie nasze życie jest zależne od dobrej woli i dobrego serca zamiast od jasno wytyczonego prawa. Jak często lekarze, który nas leczą są na skraju wytrzymałości, po dziesiątkach godzin dyżurów, rano, wieczór, we dnie i w nocy? Czy chciałabym by po wypadku operował mnie wycieńczony chirurg? W żadnym razie i to nie z obawy o blizny. Jednak obecnie alternatywa jest jedna - może się zdarzyć, że nie zoperuje mnie nikt. Po prostu. Może nawet nie dojadę na SOR. Wykrwawię się gdzieś przy drodze albo na klatce schodowej, a może pod sklepem? To powinno nas przerażać, i to powinno nas motywować by poznać problemy tej grupy zawodowej. Książka jest dosadna, a autor nie przebiera w słowach. Janek Świtała uczciwie pisze, że nie chce tylko pieniędzy - chce dostępu do edukacji, jasno spisanych zasad, a oprócz tego pensji, która umożliwi mu dawanie z siebie 120%. Równie szczerze pisze, że chce żeby ludzie o tym wiedzieli, że nie chodzi tylko "o kasę", ale o zasady, o uczciwość i o to, że ludzie o tym wszystkim nie wiedzą lub wiedzą bardzo mało. </div></div><div style="text-align: justify;"> </div><div style="text-align: justify;">Książkę Janka Świtały warto przeczytać żeby wiedzieć jak wygląda szara rzeczywistość. Zwykle z ratownikami medycznymi i SOR-em spotykamy się w krytycznym i niezwykle emocjonalnym momencie naszego życia. Tak to jest, że do dermatologa idziemy z paskudną wysypką, do laryngologa z długotrwałym bólem ucha czy gardła, ale karetka i SOR są związane z gwałtownym pogorszeniem zdrowia naszego, kogoś bliskiego, znajomego, współpracownika, czasami z traumatycznym momentem jakiegoś zbiorowego wypadku. Nie mamy wtedy zwykle przestrzeni by myśleć o tym co dzieje się w tej karetce, na tym SOR-ze, czy te osoby przed chwilą przyszły do pracy, czy są w niej trzecią dobę? Dlatego właśnie warto na chłodno, bez emocji, poznać sytuację od tej drugiej strony, tej o której mówi się rzadko, za to niesamowicie szybko ocenia. Poczytać o tych ludziach, o których pracy mało kto ma pojęcie, a którzy podejmuje kluczowe decyzje w wyjątkowo trudnych momentach naszego życia. Jeżeli nasz ratownik pada na twarz albo ma depresję, to nasze szanse dramatycznie maleją - ot, prosta matematyka.</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>To był czas, w którym robiono nam wymaz co tydzień, mi chyba 17 razy z rzędu - nos bolał mnie jak po grubym melanżu. Później, kiedy wszyscy byliśmy już wykończeni psychicznie i fizycznie, modliliśmy się o pozytywny wynik testu, żeby móc chwilę odpocząć na kwarantannie bez poczucia, że stchórzyliśmy.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">W opiniach o tej książce wielokrotnie czytałam, że Janek Świtała przesadza. Ja jednak bardzo w to wątpię, bo znam bardzo podobny obraz i SORu, i ratownictwa. Prawdę mówiąc moim zdaniem i tak w swoich opiniach jest stosunkowo wyważony, ale może to być kwestia jego stażu pracy i skupienia na SOR i tym, co dzieje się w karetce, bo tam dalej, za drzwiami oddziałów specjalistycznych, również bywa bardzo ciężko. Wielu pracowników służby zdrowia pracuje ponad ludzkie siły i oddaje pacjentom i serce i dusze, nie dostając w zamian nawet podstawowej ochrony czy uczciwych zasad. Są i tacy, którzy nigdy nie powinni przyjmować pacjentów, ale to już odmienna historia choć też wspomniana w książce.</div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Według mnie <i>Polski SOR</i> nie jest książką dla każdego. Są tu trudne momenty, bolesne chwile, ale przede wszystkim smutne wnioski na temat stanu polskiej służby zdrowia. To nie jest książka dla osób o słabych nerwach, chociaż zastanawiam się też, czy można żyć w Polsce i tego nie widzieć, nie słyszeć, nie znać. Moim zdaniem należałoby wręcz dodać ostrzeżenia, których w moim ebooku nie znalazłam - na temat niektórych zdjęć, jak i treści, które mogą być wyzwalaczami dla osób, które kiedykolwiek spotkały się z brzydką twarzą polskiej służby zdrowia. Jednak tym, którzy mają chęć na takie spotkanie - niekoniecznie piękne literacko, ale faktyczne i praktyczne, ogromnie <i>Polski SOR</i> polecam! To dobra, mocna książka, która niezawodnie podnosi czytelnikowi ciśnienie.</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-42548289199976444982024-01-13T21:20:00.001+01:002024-01-15T00:55:54.706+01:00Pomiędzy walką, a porywem serca czyli „Alabastrowe panny" Doroty Pasek<div><div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomdr6ERpptVf0xOXG-DwEyTYb6yNqXKb8aW499bdFtwdtBdqYGzZwDuwHzMWf3-nHtTgl9c0duz6SP4i-bP4lX8Ib1Uqnhq_YlpKWP3Dgl9IEpGk8FtMr8H3XhwqtkV3npM91karLbnKSMQOPtj18EefX5Lcj7W8buMf-3PnztFtGZ5ogP33R1IJgojk/s1200/alabastrowe_panny_dorota_pasek.webp" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="853" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgomdr6ERpptVf0xOXG-DwEyTYb6yNqXKb8aW499bdFtwdtBdqYGzZwDuwHzMWf3-nHtTgl9c0duz6SP4i-bP4lX8Ib1Uqnhq_YlpKWP3Dgl9IEpGk8FtMr8H3XhwqtkV3npM91karLbnKSMQOPtj18EefX5Lcj7W8buMf-3PnztFtGZ5ogP33R1IJgojk/s320/alabastrowe_panny_dorota_pasek.webp" width="227" /></a></div><br />Tytuł: Alabastrowe panny</span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><div style="text-align: left;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: left;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Dorota Pasek</span></b></div></b></h3><span style="font-family: arial;"><div style="text-align: left;"><b><br /></b></div><div style="text-align: left;"><b>Cykl: Królowe Kharu</b></div><div style="text-align: left;"><b>Tom: </b>1</div><div style="text-align: left;"><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Zysk i S-ka</div><div style="text-align: left;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2019</div><div style="text-align: left;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>448</div><div style="text-align: left;"><b>Kategoria: </b>Fantastyka, fantasy</div></span><div><span style="font-family: arial;"><b>Ocena: </b>8/10</span></div></div></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tak jak napisałam w podsumowaniu 2023 i planach na 2024 - kontynuuję wyzwanie #polskafantastykafajnajest u Unserious. A ponieważ w ten nowy rok weszłam z dosyć poważnymi problemami zdrowotnymi, uznałam, że muszę się dobrze odciąć od rzeczywistości, a to wychodzi mi najlepiej z dobrą, wielotomową fantastyką. Miałam też w pamięci jedną zeszłoroczną polecajkę, która szczególnie wpadła mi w oko... W ten sposób na moim czytniku wylądowały Alabastrowe panny od Doroty Pasek, pierwszy tom cyklu Królowych Kharu, książka polecana kilkukrotnie przez osoby, których czytelnicze sugestie wysoko cenię.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">O czym są <i>Alabastrowe panny</i>? To opowieść o tym jak niektóre rzeczy są ze sobą powiązane, jak zapomina się historię zostawiając z niej tylko to, co jest nam wygodne, jak różne są motywacje, doświadczenia i wspomnienia, a także rozwiązania, jak różne albo podobne zasady i wartości można wyznawać... </div><div style="text-align: justify;">Draini dzielnie stawiali opór, ale nie mieli większych szans w walce z uzbrojonymi po zęby Kharami, którzy wcześniej zdążyli podbić już niejedną krainę. W efekcie obcy żołnierze zajmują Aberię, w tym także Agneis - piękny i spokojny region, w którym osiedla się sam Generalny Dowódca Wojsk Inwazyjnych, Khaben Khar. Jednak Agneis jest zarządzane przez wyjątkową Przewodniczkę, która szczerze tę ziemię kocha - Sinka pozostaje wierna temu w co wierzy, jest utalentowana, pewna siebie i swojego pochodzenia, gotowa stawić czoła hordzie Kharów, a w szczególności ich dowódcy Khabenowi. W rezultacie posiadłość zamieszkują dwie potężne siły, tak różne, a tak powiązane, tak silne, a tak pełne obaw i rozłamów, a jednocześnie obie strony skrywają bardzo wiele tajemnic, które mogą prowadzić do zgody albo do dramatu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Panna ma irytujący zwyczaj wchodzenia w słowo.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>- Bo ja, kawalerze, przyszłam tu tańczyć, a nie podziwiać twój dar wymowy. </b></i></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i><span><a name='more'></a></span>Alabastrowe panny</i> okazały się niezwykle smakowitym kąskiem. Już po trzecim rozdziale wiedziałam, że to będzie książka, która zabierze mnie w fascynującą podróż i będzie mnie zaskakiwać w każdym kolejnym tomie, bo byłam już niemal pewna, że kolejne dwie wydane obecnie części poznam jeszcze przed końcem miesiąca. Zresztą rozmachu z jakim mamy do czynienia w tej opowieści nie powstydziliby się cenieni zagraniczni pisarze. Może nie jest to takie szaleństwo jak u Georga R.R. Martina, który w tej kwestii pozostaje niedoścignionym ideałem (w tej, bo pozostaje również jedynym znanym mi żyjącym pisarzem, który ma tak bardzo w nosie swoich czytelników, że od dziesięciu lat oczekujemy na kolejną część jego opus magnum), ale zdecydowanie jest się czym chwalić. Na tle polskich i zagranicznych pisarzy <i>Alabastrowe panny</i> wypadają bardzo dobrze. Przede wszystkim świat pani Pasek jest ciekawy, przemyślany, rozbudowany i sensowny. Zawsze doceniam kiedy w książkach fantasy podstawowe wątki mają sens - bohaterowie w ten czy inny sposób myją się i śpią, a państwa nie funkcjonują w tajemniczy sposób, ale np. opierają na handlu. Tutaj temat państwowości, gospodarki, wyzwań rządzenia, a nie tylko dramatów osobowych, jest mocno uwypuklony, a co ważniejsze dosyć spójny. Nie mówię, że jest to temat bez wad, bo były momenty kiedy czegoś nie rozumiałam (np. jak to możliwe, że tak długo nie można dojść do tego co dzieje się w kopalniach i dlaczego nie wiadomo dlaczego nie ma z nich oczekiwanego dochodu), ale całość tego wątku oceniam ogromnie na plus. </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Fabularnie książka jest bardzo wciągająca, wielowątkowa, niejednoznaczna, nie epatująca przemocą czy seksualnością (chociaż oba te elementy się pojawiają). Nie byłam w stanie się oderwać, chciałam wiedzieć więcej o bohaterach, o Agneis, o ziemiach Kharów, o Przewodniczkach, o kharib i prawdziwej naturze Kharów. Jednocześnie po lekturze mam wrażenie, że pierwszy tom skrywa nieco zbyt dużo tajemnic, przez co umyka nam sporo blasku tej historii. Wydaje mi się, że niejednokrotnie czytałam jakąś część książki nie doceniając jak ważny to element opowieści albo jak elegancko pani Pasek coś "ograła". Dopiero z perspektywy kolejnych tomów, kiedy powróciłam do niektórych scen z części pierwszej, byłam w stanie to dostrzec - bohaterów, ich umiejętności, baśniowość niektórych osadzonych w fabule wątków czy nawet rolę Kort. Oczywiście z jednej strony to dobrze, bo fabuła powoli zdradza nam sekrety dzięki czemu dłużej intryguje. Jednak mam wrażenie, że początkowo tych ukrytych elementów było zbyt wiele i to zabierało mi trochę radości z lektury tego pierwszego tomu.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b>(..) - Zresztą za daleko co dzień jechać w tę i z powrotem. Za daleko. Ale gdy wyzdrowiejesz, wrócę do siebie - dodała. - Kiedyś i wy wrócicie do siebie...</b> </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dorocie Pasek udała się również sztuka zbudowania bohaterów różnorodnych, wiarygodnych, mających swoje tajemnice przed sobą nawzajem, ale również przed czytelnikiem. Niektórych rzeczy czytelnik domyśla się nieco szybciej, ale równie wiele pozostaje dla niego sekretem do samego końca. Polubiłam postacie, szkoda byłoby mi się z którąkolwiek rozstać, chociaż podejrzewam, że ktoś odejść będzie musiał - wierzę, że autorka nie skręci w stronę rozkosznie słodkich rozwiązań, a jeśli tak, to nie dowierzam w historię, w której taką wojnę przeżywają wszyscy. Szczególnie mocno zaintrygowały mnie Przewodniczki, o których mam wrażenie wciąż nie wiemy nawet połowy. Podobały mi się rozważania bohaterów, szczególnie te Khabena o podejmowaniu decyzji i dowodzeniu, poszukiwaniach, najeżdżaniu Drainów i podbijaniu ziem, ale także Sinki, w której myślach dzieje się naprawdę wiele. Główny wątek dotyka także historii tych dwóch nacji, co jest ciekawe i dosyć uniwersalne.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Intrygująca jest także droga, którą obrała autorka w kontekście relacji między bohaterami. Kiedy w pewnym momencie historii zorientowałam się dokąd pani Pasek zmierza, byłam zaskoczona, ale i zaniepokojona. To jest dobra opowieść, szkoda byłoby ją zepsuć banalnym rozwiązaniem romantycznym w stylu pani Maas. Naprawdę uważam, że nie każdy bohater musi znaleźć sobie partnera/partnerkę wśród pozostałych bohaterów. W teorii autorka uzasadnia to pewną strategią, ale póki co czuję się z tym elementem niepewnie. Jestem ciekawa jak Dorota Pasek z tego wybrnie w kolejnych tomach i mam przeogromną nadzieję, że się nie zawiodę.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Już dawno żadna historia tak mnie nie wciągnęła i faktycznie niecierpliwię się żeby poznać dalsze losy bohaterów, zwłaszcza, że autorka zakończyła ten tom po środku ważnej sceny. <i>Królestwo nadziei</i> już wpadło na mój czytnik, a ja nie mogę się doczekać chwili na czytanie kiedy powrócę do przygód Sinki, Khabena, Kariny, Mawin, Monaha, Askharina i innych, których mam nadzieję lepiej poznamy w kolejnych tomach! Wiele tajemnic jest jeszcze do odkrycia i mam przeczucie graniczące z pewnością, że od razu powinnam na czytniku umieścić <i>Białą Skałę</i>... ;)</div><div><br /></div><div style="text-align: center;">| <b>Alabastrowe panny</b> | Królestwo nadziei | Biała skała |</div><br /><div style="text-align: center;">Tą książką rozpoczynam swoje przygody w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://unserious.pl/2023/12/polskafantastykafajnajest-czyli-wyzwanie-unserious-pl-na-rok-2024/" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1280" data-original-width="2560" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjyXkRjrtKjF7jHbHu2mj5wqCjehvBnXZp8Lluq3ax4CfFBt_r4bhV-dea9u5Hyix9qE5QdDUkgbSEhD1bB2K7-lOfu6cWtK-QuKxoPJ6cJV-z4ATHGtHqMOOSO1qOYIsizIwizBI2Hel8nDBL4KYnzmPWHBRwP2zi-EOYAkEQxol7i4wFsDKqiqZGPc5g/s320/polskafantastykafajnajest_2024_baner.jpg" width="320" /></a></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-85435610007348296492024-01-11T07:20:00.000+01:002024-01-11T07:20:00.136+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><i><b>Wiesz, każdy człowiek ma prawo podejmować własne decyzje, nawet te złe, i popełniać błędy. Nie sztuką jest je wytknąć, ale trwać przy drugiej osobie, gdy je dostrzeże i chce coś w życiu albo w sobie zmienić.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b><br /></b></i></div><div style="text-align: right;">- <i>Świąteczna</i> <i>piosenka</i>, Natalia Sońska -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-72315067499084780742024-01-09T21:33:00.027+01:002024-01-10T23:41:45.063+01:00Podsumowanie 2023<div class="separator"></div><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="3866" data-original-width="4245" height="291" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9cXH9u-H0AWxEJi7mVkJ2KeEvleojODaTfGC4w5kG_QMJtZEtSzyZIm3SCdQhxL0BE4X0SKFHOo6eOuNlABIQIPT9dSoEcVK0oHn68RbfUXqHaBfTJA0oKFvPqjaTSUlSxvpA3e5Bws7jlQUf1i1awsuWFN7boDJC6mFaqee8mPcPXzbsMSpBI_vov14/s320/behnam-norouzi-vjIqpTg5Hwg-unsplash_cutted.jpg" width="320" /></div><p style="text-align: justify;"><b>Prywatnie</b></p><p style="text-align: justify;">Poprzednie lata bywały lepsze i gorsze, ale 2023 należał niestety do tych zdecydowanie mniej przyjemnych. </p><p style="text-align: justify;">Ale najpierw o radościach. Moim hasłem roku była kobiecość i ku mojemu własnemu zdumieniu, w tej kwestii wydarzyło się wiele bardzo pozytywnych zmian. Wcześniej brakowało mi czasu na dbanie o tę stronę siebie, a 2023 wspaniale to odczarował. Była to zmiana w dużej mierze powiązana z moim ślubem, który odbył się w tym roku. Z tym wiąże się również to, że samodzielna organizacja tego wydarzenia w kilka miesięcy była bardzo wymagająca, z perspektywy uważam, że być może nieco za bardzo, ale uroczystość udała się wspaniale i osobiście jestem z niej bardzo zadowolona, bo była "nasza". Taka jaką chcieliśmy. To był też bardzo interesujący czas z punktu widzenia więzi rodzinnych i przyjaźnianych. Z jednej strony doceniam to jak wielu cudownych ludzi mnie otacza - wspierających, chcących z nami dzielić radosne chwile, niezawodnych, życzliwych, pełnych dobrych emocji. Ale z drugiej było to również odkrycie, że relacje z niektórymi osobami nie są takie jak mi czy nam się wydawało. To zawsze trochę smuci, ale nie ukrywam też, że ślub to ten moment kiedy jeżeli ktoś zawodzi czy zwodzi, to po prostu widzę, że nie ma sensu tego ciągnąć i to w sumie jest wyzwalające uczucie. <br /></p><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a>Jednak pozostała część roku była dla mnie mocno rozczarowująca. Zawodowo wydarzyło się o wiele mniej niż chciałam i chociaż nie wszystko było zależne ode mnie, to jednak mam poczucie, że części rzeczy trochę nie dopilnowałam, część się rozmyła, po części brakowało mi też energii by postawić na swoje. To prowadzi do kolejnej kwestii - ten rok mnie wykończył psychicznie i fizycznie. Czułam duży spadek sił witalnych, formy, zaangażowania. Oddalona rok temu gratyfikacja została ponownie przesunięta w czasie i tym razem było to już dla mnie mocno demotywujące. Nie miałam czasu ani sił na osobisty rozwój zawodowy i chociaż uczestniczyłam w kilku wykładach czy webinariach, to było to dalekie od tego jak mogłoby być. Byłam też mocno przeciążona liczbą zadań wszelakich. Zmiany w naszym życiu, nie tylko te ślubne, okazały się wymagać znacznie więcej zaangażowania niż się spodziewaliśmy. W dodatku sporo nie najlepszych rzeczy działo się w tym roku z moim zdrowiem. Dość powiedzieć, że w Wigilię mieliśmy covid i spędzaliśmy ją we dwoje z objawami, a trzy dni przed Sylwestrem trafiłam pod nóż chirurga. Była to "przygoda" tak dobra, że Podsumowanie pojawia się dopiero teraz głównie dlatego, że dopiero od trzech dni jestem w stanie samodzielnie zawiązać swoje sznurówki, a realnie korzystać z komputera dopiero od dwóch. <p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1577" data-original-width="1801" height="280" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEixD8TsUQgxZmNM29u2s6Qzk_b2Trkj6rp9BU5t7hbIY1PkDvlRHR3hP085OotDwjqVLhQk8ebV3vbrtY93lWGwGI25INsB3ciKJEpYmVQu_QO0_3ND3TAOB18uBzCycz93zuvahTZfBv9icxr9qt-u3DTs3i1A0WqRQmylI8z_kGpICJ-Q5ASwl91ej5Q/s320/balony.jpg" width="320" /></div><p style="text-align: justify;"><b style="text-align: left;">Garść statystyk blogowo-czytelniczych</b></p><p style="text-align: justify;">Rok 2023 zamknęłam z 68 przeczytanymi książkami. To mój najniższy wynik od 2018 roku. Taki spadek wynika głównie z powodu wakacji. Zwykle wyjeżdżałam w tym czasie na urlop i wtedy sporo czytałam, a w tym roku te kilka dni urlopu, które miałam, najpierw chorowałam, a potem znowu zajmowałam się ślubem. Złożyło się to na mniej więcej 22680 stron, co jest najniższym rezultatem od kiedy prowadzę statystyki.</p><p style="text-align: justify;">Spośród wszystkich pozycji 35 przeczytałam w formie papierowej, a 33 były w wersji cyfrowej (ebooki). Aż 25 ebooków przeczytałam poprzez portal Legimi, co stanowi mój swoisty rekord. Na recenzję czeka jeszcze 11 pozycji spośród tych przeczytanych w tym roku, więc łatwo zobaczyć, że w 2023 pojawiło się także kilka recenzji książek z poprzednich lat.</p><p style="text-align: justify;">Skoro już rozmawiamy o statystykach to aż się prosi żebym podała jeszcze jedną - aż 44 książki spośród tych przeze mnie przeczytanych zostały napisane przez kobiety. Bardzo lubię ten wynik, bo przychodzi mi on bez wysiłku, a globalne trendy są raczej odwrotne. Jeśli chodzi o gatunki, to jak zwykle największą grupę stanowiła fantastyka i było to 29 książek. Na kolejnych miejscach są literatura piękna, literatura młodzieżowa, kryminał/thriller, reportaż oraz literatura obyczajowa. Pojawiły się także literatura dziecięca, autobiografia, komedia, klasyka, książki religijne, historyczne i popularnonaukowe, były także nauki społeczne, poezja, eseje i poradnik. Były także opowiadania, chociaż jednoautorskie. Z ogromnym zadowoleniem patrzę na tę listę, bo chciałam czytać różnorodnie i to w tym roku wyszło mi znakomicie. </p><p style="text-align: justify;">Odwiedziliście mnie prawie 36 tysięcy razy. To mniej niż rok wcześniej (znowu!), ale bez wątpienia sama się do tego przyczyniłam swoim brakiem czasu, a co za tym idzie niewystarczającym zainteresowaniem. Jak to jest od wielu lat, najpopularniejszy wpis dotyczy wyboru egzemplarza <i>Władcy pierścieni</i>. Nieustająco powodzeniem cieszą się recenzje książek Remigiusza Mroza i Wisławy Szymborskiej, ale w tym roku sporo uwagi przyciągały także Maggie Stiefvater oraz Holly Black. Co ciekawe najpopularniejsze wpisy tego roku to wspaniałe <i>Skrzydlate książki</i> Anny Sakowicz oraz mroczne <i>Ministerstwo Prawdy</i> Carlosa Augusto Casasa. Obie książki są świetne, ale tak duża popularność ich recenzji nieco mnie zaskoczyła, bo definitywnie nie należą do głównych nurtów popkultury. ;) Ku mojemu pozytywnemu zaskoczeniu spodobały Wam się również moje kwartalne podsumowania! Bardzo mnie to cieszy i zamierzam kontynuować tę tradycję, bo mnie też sprawiała ona przyjemność. :)<br /></p><p style="text-align: justify;">Drugi rok z rzędu na blogu były i wzloty, i upadki. Opublikowałam 109 wpisów, co jest wynikiem najniższym od 2018 roku. Mówiąc krótko - szału nie było. Dobra wiadomość jest taka, że znacząca większość z nich to recenzje, więc pod względem stricte książkowym źle nie było. Z postów tematycznych pojawiły się cztery - trzy podsumowania kwartalne oraz mój dzień w książkach 2023. Znowu, miałam nieco więcej pomysłów, niektóre z nich mam w myślach od dłuższego czasu, ale zabrakło mi czasu i energii.</p><p style="text-align: justify;">Obecnie najwięcej jest mnie na platformie X (jak to się teraz pisze „dawnym Twitterze"). Można mnie tam znaleźć pod @wsercuksiazki gdzie sobie z różnym natężeniem "szaleję". :) Gorąco zachęcam Was do zaglądania tam!</p><p style="text-align: justify;">Ten rok to były także drobne zmiany - póki co zawieszona została współpraca z księgarnią taniaksiazka.pl. Trochę tego żałuję, ale tak być musiało. Współprace były cięte, a ja po prostu nie byłam w stanie wziąć na siebie więcej. Kontynuuję natomiast pozostałe trzy współprace, a w 2023 otrzymałam możliwość dwóch recenzji dla autorów. Ponadto założyłam konto na Mastodonie. Póki co jest ono mocno martwe, ale w 2023 mam głębokie postanowienie zmiany tego stanu!</p><p></p><p><b>Wyzwania czytelnicze</b></p><p style="text-align: justify;"><span>Swoje postępy w wyzwaniach regularnie opisywałam w kwartalnych podsumowaniach. Realizacja moich planów raz szła lepiej, raz gorzej. Przede wszystkim miałam dwa bardzo konkretne cele - czytać książki z różnych gatunków oraz przeczytać 12 książek do wyzwania #polskafantastykafajnajest. Oprócz tego oczywiście cel nadrzędny czyli przeczytanie 52 pozycji. Dlatego jestem bardzo, bardzo zadowolona, że to mi się udało. Jak wcześniej wspominałam, było bardzo różnorodnie, chyba najbardziej od wielu, wielu lat i sprawiło mi to masę radości i satysfakcji. Mam poczucie, że moje horyzonty się poszerzają, mogę trafniej polecać książki i to nie tylko z fantastyki oraz non fiction. Dzięki #readlist2023pl czytam więcej literatury pięknej, co zawsze było moim marzeniem, za to niestety jest to kolejny rok kiedy przeczytałam tylko jeden tomik poezji, niezastąpionej Wisławy Szymborskiej, która patronowała 2023. Oczywiście lepiej jeden niż żaden, ale w planie były dwa i trochę żałuję, że akurat tego postanowienia nie dotrzymałam. Zabrakło mi nastroju na poezję, takiego momentu kiedy poezja wpasowałaby się i w moje potrzeby, i możliwości. </span></p><p style="text-align: justify;"><span><br /></span></p><p style="text-align: justify;"></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="160" data-original-width="320" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhfEJSxg8eU-tUvqwrkjKOuxDh8Zx0iX3GdnHWNpGeVR65fRbd-KDdCdhiBHyylss9v_VNK1FS5eZo9EQahYIUyl3FPn7l5IFVsZuPp-lwr0Az7TXJANecIibQgSrpTq1Hm3I5o_i4LRcLd4V9GHRbSObY-KjhdBn0thu1NyuN_a4YoqBN96cS-k4ni8I8/s1600/polskafantastykafajnajest_2023.jpg" width="320" /></div><p></p><p><span><br /></span></p><p><span><br /></span></p><p><span><br /></span></p><p><span><br /></span></p><p><span><br /></span></p><p><span><br /></span></p><p><span>W </span><span>ramach </span>wyzwania #polskafantastykafajnajest przeczytałam 12 pozycji - <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/01/bogosawiona-faszywa-wiara-czyli-10.html" target="_blank"><i>10 opowiadań na krzyż</i> Jarka Westermarka</a>, <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/search/label/Wilcza%20Jagoda" target="_blank">tetralogię Wilczej Jagody Magdaleny Kubasiewicz</a> oraz <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/lustereczko-powiedz-przecie-czyli.html" target="_blank"><i>Czarodziejkę z ulicy Reymonta</i> tej samej autorki</a>, dwa tomy cyklu <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/search/label/Gołoborze" target="_blank">Gołoborze Aleksandry Seligi</a>, <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/10/wielka-gra-bogow-czyli-czas-wielkiej.html" target="_blank"><i>Czas Wielkiej Wody</i> Michała Jankowskiego</a>, <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/prawdziwa-rodzina-nie-wymaga-wiezow.html" target="_blank"><i>Anię, klechdy i Wielomrok</i> Bartłomieja Baranowskiego</a>, <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/kiedy-prawa-ziemskie-i-boskie-sie.html" target="_blank"><i>Katię</i> Anety Jadowskiej</a> oraz <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/kim-jestesmy-dokad-dazymy-co-da-nam.html" target="_blank"><i>Córkę łupieżcy</i> Jacka Dukaja</a>. Każdą z tych książek oceniam bardzo pozytywnie i uważam, że to wyzwanie bardzo mnie rozwija.</p><div style="text-align: justify;">W kwestii klasyki literatury, moje sukcesy były umiarkowane. Przeczytałam <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/o-przemoca-wybudzonym-pradawnym.html" target="_blank"><i>Zew krwi</i> Jacka Londona</a>, miałam pierwsze spotkanie z takimi autorami jak Orhan Pamuk, Ryszard Koziołek czy Ryszardem Kapuścińskim. Były również owocne spotkania z klasyką fantastyki - <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/05/rozkad-czowieczenstwa-czyli-451-stopni.html" target="_blank"><i>451 stopni Fahrenheita</i> Raya Bradburry'ego</a> oraz <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/kim-jestesmy-dokad-dazymy-co-da-nam.html" target="_blank"><i>Córką łupieżcy</i> Jacka Dukaja</a>. Każda z tych książek była wspaniałą przygodą.</div><p></p><p style="text-align: justify;">A skoro piszę o świetnych pierwszych razach, to ten rok był pod tym względem niezwykle produktywny. Oprócz wspomnianych powyżej poznałam także książki Mikołaja Grynberga, Taylor Jenkins Reid, Claire Keegan, Magdaleny Kubasiewicz, Rosy Montero, Bena Aaronovitcha, Rebeki Yarros, Aleksandry Seligi, Małgorzaty Starosty i Agaty Przybyłek. Wszyscy Ci autorzy byli na moich wieloletnich listach "do przeczytania", więc jest dla mnie wielkim sukcesem, że ich poznałam. Wiele spośród nich było z poleceń grupy Fantastyki na luzie, moich twitterowych kolegów spod znaku #readlist2023pl oraz zaprzyjaźnionych blogerów.</p><p style="text-align: justify;">Jeśli chodzi o kończenie cykli to nie był to bardzo udany rok. Ukończyłam Caraval, Baśń o złamanym sercu, Wilczą Jagodę, Villians, Scholomance. Przeczytałam wydane w tym roku tomy czytanych już przeze mnie cykli m.in. Enoli Holmes Nancy Springer, Skandara A. F. Steadman, Lockwood and co. Joanthana Strouda, Czarodziejki z ulicy Reymonta Magdaleny Kubasiewicz, Ukrytego dziedzictwa Ilony Andrews, Arystokratki Evzena Bocka, Practical magic Alice Hoffman, Truly devious Maureen Johnson oraz wszystkie obecnie dostępne tomy danego cyklu tak jak w przypadku Gołoborza Aleksandry Seligi, Eweliny Zawadzkiej Zuzanny Gajewskiej. Jednak równocześnie kilka cykli rozpoczęłam i w większości z nich muszę poczekać na kolejne tomy jak w przypadku Mrocznych talentów J. M. Miro, Złodzieja królowej Megan Whalen Turner, Petera Granta Bena Aaronovitcha, Wyjętych spod prawa Scarlett i Browne'a Jonathana Strouda. Ewidentnie mniej kończę, a więcej zaczynam, na szczęście mam wymówkę - wiele z tych cykli wciąż czeka na kontynuacje polskich wydań, więc nie tyle ja nie czytam, ile te książki po prostu póki co nie są dostępne. Dobrze i niedobrze, ale chyba póki co zrezygnuję z tego wyzwania, bo zbyt wiele w tej kwestii nie zależy ode mnie.</p><p style="text-align: justify;">Długo zastanawiałam się co napisać o czytaniu książek starszych niż 1-2 lata. Kilka takich pozycji wpadło, część z nich nawet znacznie starszych, ale wydaje mi się, że niespecjalnie się w tym roku postarałam. Jeśli były starsze książki, to głównie (choć nie tylko!) dawniej wydane wcześniejsze tomy jakiegoś cyklu. W znaczącej przewadze czytałam jednak książki wydane w 2023 i wydaje mi się, że nie mam się czym chwalić.</p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p></p><div class="separator" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="124" data-original-width="407" height="97" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjdk8HS-GO7zoPsgUpFx_5o-eb-8oJ4ZLuDgkvNTAilGt9hd5Oj9d9p1Qz8G8wEDz1CHtb0JYUbBOw-FPWUUMps9awz8seeduE0u_6C8OwHMCV9Sv6DgBhyphenhyphenWEoZJZ5gx_wJIhKooY38KWw0laHgrEP97MyTFOy0iH7q_SowWVQEGhX_DPboWPeWDJr7hmY/s320/LC_LOGO.png" width="320" /></div><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p><p><br /></p>Na ostatek zostawiłam wyzwanie Lubimy czytać. Raportowałam je co kwartał w podsumowaniach, ale podsumujmy je też krótko tutaj. Od razu powtórzę się, że nie podchodziłam do tego wyzwania zbyt poważnie i niespecjalnie przejmowałam się miesiącami. Traktowałam to jako urozmaicenie w wyborze lektur i rozliczałam to kwartalnie, ew. całorocznie, nie skupiałam się na tym by dane wyzwanie za wszelką cenę zrealizować w zadanym miesiącu.<br /><p></p><div><b>Styczeń - Przeczytam pierwszy tom cyklu</b><br />Pierwszych tomów było wiele o czym już wspominałam, więc niech będzie pierwszy przeczytany w 2023 czyli <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/01/przedpremierowo-nie-kazda-bajka-musi.html"><i>Baśń o złamanym sercu</i> Stephanie Garber</a>.<br /><br /><b>Luty - Przeczytaj książkę nominowaną w Plebiscycie portalu Lubimy Czytać.</b><br />Było kilka, ale z myślą o tym wyzwaniu wybrałam <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/woda-piasek-dziedzictwo-i-sekrety-czyli.html"><i>Malibu płonie</i> Taylor Jenkins Reid</a>.<br /><br /><b>Marzec - Przeczytaj tom poezji</b><br /><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/pytania-bez-odpowiedzi-czyli-ludzie-na.html" target="_blank"><i>Ludzie na moście</i> Wisławy Szymborskiej</a>.</div><div><br /><b>Kwiecień - Przeczytam (auto)biografię</b></div><div>Autobiografia Toma Feltona - <i>Po drugiej stronie różdżki</i>. <br /><br /><b>Maj - Przeczytam ponownie jedną z moich ulubionych książek</b><br />W 2023 ponowne czytanie dotyczyło również książek pani Kubasiewicz czy Bishop, ale nominuję <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2022/10/byle-sie-nie-sparzyc-czyli-pon-dla-mnie.html">Płoń dla mnie</a> i <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/02/dziedzictwo-ktore-parzy-czyli-biay-zar.html">Biały żar</a> Ilony Andrews przed lekturą tomu trzeciego czyli <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/08/cos-sie-konczy-ale-i-cos-sie-zaczyna.html" target="_blank">Pożogi</a>. :)<br /><br /><b>Czerwiec - Przeczytam książkę z dziecięcym bohaterem</b><br />Ooo, takich przeczytałam ponad dziesięć, ale moje serce podbiły <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/ukryc-pomysy-pragnienia-marzenia-i.html" target="_blank"><i>Skrzydlate książki</i> Anny Sakowicz</a>.<br /></div><p><b>Lipiec - Przeczytam książkę, której tytuł lub nazwisko autora zaczyna się na „L”<br /></b><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/o-przemoca-wybudzonym-pradawnym.html" target="_blank"><i>Zew krwi</i> Jacka Londona</a>.<br /><br /><b>Sierpień - Przeczytam książkę z elementami folkloru, magii, mitów</b><br />Udało się przeczytać kilka, ale wybieram <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/10/wielka-gra-bogow-czyli-czas-wielkiej.html" target="_blank"><i>Czas Wielkiej Wody</i> Michała Jankowskiego</a>.<br /><br /><b>Wrzesień - Przeczytam książkę o wsi, z motywami chłopskimi<br /></b>Tutaj się nie udało.<br /><br /><b>Październik – Przeczytam książkę autora poleconego przez kogoś innego<br /></b>W tym roku sporo książek czytałam z polecenia, ale niech będzie <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/search/label/TOPR.%20Żeby%20inni%20mogli%20przeżyć" target="_blank">TOPR. Żeby inni mogli przeżyć</a></i> Beaty Sabały-Zielińskiej.<br /><br /><b>Listopad – Przeczytam książkę straszną/niepokojącą<br /></b><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/09/a-jednak-odwracamy-oczy-czyli-jezus.html" target="_blank"><i>Jezus umarł w Polsce</i> Mikołaj Grynberg</a>.<br /><br /><b>Grudzień – Przeczytam tytuł, który ukazał się w roku 2023 pod patronatem Lubimyczytać</b><br />Było kilka, ale np. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/lista-ksiazek-na-wypadek-gdyby-okazay.html" target="_blank"><i>Klub czytelniczy dla samotnych serc</i> Sara Nisha Adams</a>.<br /><br /></p><p></p><div style="text-align: justify;">Tyle podsumowań tekstowych, pozostaje to najważniejsze czyli najlepsze książki 2023!</div><br />Niektóre książki były bardzo pozytywnym zaskoczeniem i zasługują na wyróżnienie, a nie zmieściły się w zestawieniu TOP10.<br /><br /><p></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEi9INmaLl-59UumzkzDH9l0XhUhM9NR894Oi5M7sMvwAgUwjOGlXpnOsiGDjiFvVKoXsmDkd9e8gRRvPrMdGOcrvnQMGZxjnsAUIf6q-UUAJ9G7Twt0ZbKDWlYbMiBKSbgrGUuXD219VDV4xUyYGbXFasesetgmxJmcS69K7EZm_5NbCnf9RMBL3A0DD0c/w400-h225/Ko%C5%9B%C4%87%20S%C5%82oniowa%20Jasnobr%C4%85zowy%20Przejrzysta%20Siatka%20Rodzina%20Wideo%20Kola%C5%BC.png" width="400" /></div><p style="text-align: justify;"><i>Polski SOR. Uwaga, będzie bolało</i> Janka Świtały był właśnie pozytywnym zaskoczeniem, podobnie jak <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/nie-takie-piekne-swieta-czyli-zamiec.html" target="_blank"><i>Zamieć</i> Zuzanny Gajewskiej</a>, <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/lista-ksiazek-na-wypadek-gdyby-okazay.html" target="_blank"><i>Klub czytelniczy dla samotnych serc</i> Sary Nishy Adams</a> lub <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/miedzy-sztuka-humorkami-millie-czyli.html" target="_blank"><i>Gdy nadarzy się okazja</i> Emmy Lord</a>. Pierwsza książka zaskoczyła mnie niespotykaną szczerością, <i>Zamieć</i> dowiodła, że sukces pierwszego tomu cyklu nie był przypadkiem skoro drugi tom oceniam wręcz jeszcze wyżej, trzecia książka zaskoczyła mnie czułością i podobnie jak ostatnia wymieniona naprawdę wysokim poziomem. W każdej z tych pozycji znalazłam coś wartościowego dla siebie. Wyróżniam także <i>Jeszcze dzień życia</i> Ryszarda Kapuścińskiego (za nieszablonowy styl i niesamowite niespieszne opisy), <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/miedzy-siostrzana-mioscia.html" target="_blank"><i>Enolę Holmes i sprawę czarnego powozu</i> Nancy Springer</a> (za przełamanie pewnej dotychczas stosowanej przez autorkę konwencji), <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/10/kto-jest-wiekszym-wyrzutkiem-spoecznym.html" target="_blank"><i>Wyjętych spod prawa Scarlett i Browna</i> Jonathana Strouda</a> (przecież ja już naprawdę dobrze znam fantastykę, a pan Stroud wciąż potrafi mnie zaskoczyć!), <i>Młodość. Wyznania nastolatków</i> Lisy Aisato, Linn Skåber (nie spodziewałam się, że tak krótka książeczka może mieć taką siłę rażenia przekazem), <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/08/czy-jest-mozliwe-szczesliwe-zakonczenie.html" target="_blank"><i>Rzeczy, których nie dokończyliśmy </i>Rebecki Yarros</a> (naprawdę po tej książce niczego nie oczekiwałam, a tymczasem przeczytałam jedną z lepszych obyczajówek) oraz <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/chciaabym-by-akurat-ten-czowiek-nigdy.html" target="_blank"><i>Połączenie odebrane</i> Adama Bonieckiego</a> (wciąż zaskakuje mnie jak uniwersalny i nieprzemijający jest ten przekaz).</p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEggNzs1dh47tXfV2-sgQqVKLuhfpBECHrK66ZNs5uYp8-AQ5zlVqyd8hJkIEZ6Rwl59MeVT7psBzPhi9UnEy1h4qA6Ov8IL-s5cYxCk9767VikHFBUMi7CVHND81dBjvrGJVvM2Ic99nyaKwXV8dC9vhewh7icNnoDtBZPO518Qgn-kA_PbJ05BqFHhYNo/w400-h225/2.png" width="400" /></div><p style="text-align: center;"><b>TOP10 książek poza fantastyką</b></p><p style="text-align: center;">1. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/01/nas-ktos-juz-ostrzeg-czyli-powiedzieli.html" target="_blank"><i>Powiedzieli, żebym przyszła sama. Za linią dżihadu</i> Souad Mekhennet</a></p><p style="text-align: center;">2. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/pytania-bez-odpowiedzi-czyli-ludzie-na.html" target="_blank"><i>Ludzie na moście</i> Wisława Szymborska</a></p><p style="text-align: center;">3. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/07/czytelnicza-czuosc-codziennosci-czyli.html" target="_blank"><i>Czytać, dużo czytać</i> Ryszard Koziołek</a></p><p style="text-align: center;">4. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/09/a-jednak-odwracamy-oczy-czyli-jezus.html" target="_blank"><i>Jezus umarł w Polsce </i>Mikołaj Grynberg</a></p><p style="text-align: center;">5. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/biernosc-czy-czowieczenstwo-czyli.html" target="_blank"><i>Drobiazgi takie jak te</i> Claire Keegan</a></p><p style="text-align: center;">6. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/ukryc-pomysy-pragnienia-marzenia-i.html" target="_blank"><i>Skrzydlate książki</i> Anna Sakowicz</a></p><p style="text-align: center;">7. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/pieszy-sport-ekstremalny-czyli-wszyscy.html" target="_blank"><i>Wszyscy tak jeżdżą</i> Bartosz Józefiak</a></p><p style="text-align: center;">8. <i>Lekcje chemii</i> Bonnie Garmus</p><p style="text-align: center;">9. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/historia-lubi-sie-powtarzac-czyli-noce.html" target="_blank"><i>Noce zarazy</i> Orhan Pamuk</a></p><p style="text-align: center;">10. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/woda-piasek-dziedzictwo-i-sekrety-czyli.html" target="_blank"><i>Malibu płonie</i> Taylor Jenkins Reid</a></p><p style="text-align: center;"><br /></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><img border="0" data-original-height="1080" data-original-width="1920" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsRo8wC5xyyaoBRlpGlMurQe_Efw0lIMeP2Y1RE7KJv3O1KhCTEEC7gHlMIZbdyvlRGz1HDrY875NsiyqRFT6loULIIpiH9gIe-7plDvVmBPDM8GBYacULYI2sthUXda9pZosjFn9glvh18BvHDGJu1juHkRjM5Q3TsWDt_VBV6tgzFRiTAzZeAOtEEZ0/w400-h225/Ko%C5%9B%C4%87%20S%C5%82oniowa%20Jasnobr%C4%85zowy%20Przejrzysta%20Siatka%20Rodzina%20Wideo%20Kola%C5%BC%20(1).png" width="400" /></div><p style="text-align: center;"><b>TOP10 książek z fantastyki</b></p><p style="text-align: center;">1. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/nie-pozwol-zamknac-kregu-czyli-klatwa.html" target="_blank"><i>Klątwa dla demona</i> Magdalena Kubasiewicz</a></p><p style="text-align: center;">2. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/basniowa-sodycz-cierpienia-czyli.html" target="_blank"><i>Ballada o nieszczęśliwej miłości</i> Stephanie Garber</a></p><p style="text-align: center;">3. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/08/cos-sie-konczy-ale-i-cos-sie-zaczyna.html" target="_blank"><i>Pożoga</i> Ilona Andrews</a></p><p style="text-align: center;">4. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/05/rozkad-czowieczenstwa-czyli-451-stopni.html" target="_blank"><i>451° Fahrenheita</i> Ray Bradburry</a></p><p style="text-align: center;">5. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/czasem-nie-ma-wygranej-bez-przegranej.html" target="_blank"><i>Gołoborze. Matka</i> Aleksandra Seliga</a></p><p style="text-align: center;">6. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/zrozumiec-przybyszy-czyli-mroczny.html" target="_blank"><i>Mroczny sobowtór</i> Jonathan Stroud</a></p><p style="text-align: center;">7. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/03/dobro-czy-bezpieczenstwo-czyli-zote.html" target="_blank"><i>Scholomance. Złote enklawy. Lekcja trzecia</i> Naomi Novik</a></p><p style="text-align: center;">8. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/kim-jestesmy-dokad-dazymy-co-da-nam.html" target="_blank"><i>Córka łupieżcy</i> Jacek Dukaj</a></p><p style="text-align: center;">9. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/12/klatwa-warta-zycia-i-magii-czyli.html" target="_blank"><i>Zaklęcie dla czarownika</i> Magdalena Kubasiewicz</a></p><p style="text-align: center;">10. <a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/10/wielka-gra-bogow-czyli-czas-wielkiej.html" target="_blank"><i>Czas Wielkiej Wody</i> Michał Jankowski</a></p><p style="text-align: center;"><b><br /></b></p><p style="text-align: justify;"><b>No dobrze, to na koniec plany na 2024!</b></p><p></p><div style="text-align: justify;">Po pierwsze jak co roku zakładam przeczytanie minimum 52 książek. Zwykle oscyluję około 70 pozycji, więc jestem przekonana, że te 52 są w zasięgu ręki, ale warto mieć cele nadrzędne. :)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Po drugie wyzwanie #polskafantastykafajnajest, które będzie kontynuowane trzeci rok z rzędu. W minionym roku udało mi się poznać w ten sposób 12 książek, więc na ten rok mam tylko jeden plan czyli przeczytać tyle samo lub więcej.</div><div style="text-align: justify;">Oprócz tego, tak jak w zeszłym roku, również w tym, chciałabym poznać dwie książki z klasyki fantastyki. Jest dla mnie wyjątkowo ważnym, aby rozwijać tę gałąź moich zainteresowań.</div><br /><div style="text-align: justify;">Po trzecie poezja, której czytanie uważam za ważny element mojego czytelniczego rozwoju. Jak co roku liczę na co najmniej dwa tomiki, ale ze względu na doświadczenia z przeszłości, zakładam co najmniej jeden.</div><p></p><p style="text-align: justify;">Po czwarte klasyka literatury, która "męczy" mnie od lat, ale rezultaty są różne. W tym roku stawiam na nieprzeczytane przeze mnie dawne lektury (czy to z listy rozszerzonej, czy to podstawowej). Mam sporo braków, więc chciałabym to nadrobić.</p><p style="text-align: justify;">Po piąte ponownie spróbuję z wyzwaniem Lubimy czytać, w tej samej formie co poprzednio czyli bardziej jako inspirację niż koniecznie czytanie w danym miesiącu.</p><p style="text-align: justify;">Moje ostatnie wyzwanie dotyczy czytania już posiadanych książek, czy to papierowych, czy to w formie ebooka. Te książki wciąż czekają na moją uwagę, a mam do dyspozycji masę pozycji i ta liczba nieustannie rośnie, ot chociażby o prezenty ślubne.</p><p></p><div style="text-align: justify;">Ostatnia kwestia to plany blogerskie. W 2023 życzyłam sobie utrzymać aktywność z 2022, z lekką intensyfikacją działań w mediach społecznościowych. W 2024 życzę sobie tego samego, ale przede wszystkim czasu i energii do działania. Zapał jest, książki są, pomysły również. Zawodzę ja jako czynnik ludzki. <span style="text-align: justify;">Nie tracę nadziei, że ten rok na blogu i w social mediach będzie lepszy, ale jestem też świadoma, że mój tegoroczny priorytet czyli ukończenie pracy doktorskiej, może mieć na to wpływ. Dlatego w 2024 spróbuję postawić przede wszystkim na regularność. Zobaczymy jak mi to pójdzie, ten rok przez moją chorobę nie rozpoczął się tak jak sobie tego życzyłam, ale może to tylko złe dobrego początki? Trzymam za to kciuki.</span></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W ostatnich słowach tego postu chcę przeogromnie podziękować. Za to, że cały czas jesteście, że czytacie to co piszę, że piszecie i do mnie, i ze mną, że jesteście nieustanną inspiracją tu, w mediach społecznościowych, w osobistych dyskusjach. Marzyłam żeby rozmawiać o książkach, żeby mieć swój kącik, w którym mogę dzielić się tymi kulturalnymi wspaniałościami i nie mogę przestać się zachwycać, że to mamy. :) Każda wiadomość, w której dajecie znaki, że przeczytaliście coś z mojego polecenia jest jak miód w me serce! ♥ Dziękuję za to, że chociaż kończę to podsumowanie dopiero teraz, to wciąż jesteście. ♥</div><div style="text-align: justify;">W 2024 życzę nam pozytywnej energii do działania, do czytania, słuchania, oglądania, spacerowania, próbowania. Niech się dzieją nowe doznania, niesamowite przygody, wielkie emocje i niech spływają niekończące się kulturalne inspiracje! Miejmy czas, energię i możliwości do działania! </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Nasze zdrowie!</div><br /><p></p>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-57413362481061997282023-12-30T16:11:00.032+01:002023-12-30T16:11:00.133+01:00Kiedy prawa ziemskie i boskie się mieszają czyli „Katia" Anety Jadowskiej<div style="text-align: justify;"><div style="text-align: justify;"><i style="text-align: left;"><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin-Dk01jrGiXsdOALyTgRjGrBmic7lyVe0thqFXrtr55joPzzL93hH71GNTwQ9bhPfQH_HsZsNZ_G1_4eRWcoyf6PQT_0ODyJDvNn1WWs1j-8sT7rs_oMs67KD5wQw9jGaN8k1hJhCtp27ACcFiaKEwv9jJ-lmw-Ys3trrfJ23mguA7OoBG6Xiyl8VcRg/s1200/katia_Aneta_JAdowska.webp" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1200" data-original-width="760" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEin-Dk01jrGiXsdOALyTgRjGrBmic7lyVe0thqFXrtr55joPzzL93hH71GNTwQ9bhPfQH_HsZsNZ_G1_4eRWcoyf6PQT_0ODyJDvNn1WWs1j-8sT7rs_oMs67KD5wQw9jGaN8k1hJhCtp27ACcFiaKEwv9jJ-lmw-Ys3trrfJ23mguA7OoBG6Xiyl8VcRg/s320/katia_Aneta_JAdowska.webp" width="203" /></a></div><br /><br /></span></b></span></i></span></span></i></div><div style="text-align: justify;"><i style="text-align: left;"><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Tytuł: Katia</span></b></span></i></span></span></i></div><p style="text-align: left;"></p><div style="text-align: center;"><div style="text-align: justify;"><br /></div><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Autor: Aneta Jadowska</span></b></div></b></div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"></div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><div style="text-align: left;"><br /></div><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div style="text-align: left;"><b style="font-weight: bold; mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: "arial";"><b> </b>SQN</span></div></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Data wydania:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 2023</span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Liczba stron: </span></b><span style="font-family: "arial";">480</span><span style="font-family: "arial";"><br /></span></div><div class="MsoNormal" style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Kategoria:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Fantastyka, urban fantasy<br /></span></div><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Ocena:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 7/10</span></div></div><div style="text-align: left;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Miałam na ten rok marzenie, że w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest przeczytam dwanaście książek. Ani za dużo, ani za mało, tyle ile miesięcy i na początku roku wydawało mi się to bardzo realnym, a wręcz pesymistycznym założeniem, tym nie mniej byłam świadoma, że ten rok będzie pełen przygód, więc wolałam „wychodzić przed szereg". Okazało się, że nie doceniłam rozmachu 2023 i grudzień zaczęłam ze sporym debetem, bo zaledwie ośmioma zrecenzowanymi i dziesięcioma przeczytanymi książkami. Byłam jednak zdeterminowana, aby jeszcze podjąć walkę o realizację założeń... Nie przewidziałam tylko tego, że Wigilię spędzę chora i to na dwie choroby na zakładkę. Muszę przyznać, że jeszcze dzień przed nią czułam się bardzo rozczarowana, bo wydawało mi się, że kompletnie nie mam na to szans. </div><div style="text-align: justify;">Dlatego z ogromną dumą przedstawiam Wam recenzję DWUNASTEJ książki do wyzwania!</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Tytułowa Katia jest nekromantką. Kobieta mieszka w Toruniu, prowadzi wojnę podjazdową z sąsiadem, który chce na niej wymusić sprzedaż jej działki, pomaga w cmentarnych sprawach, a równolegle jest namawiana do startowania w wyborach do Starszyzny i przejęcia opieki nad Cmentarzem Centralnym w magicznym Thornie. Jednocześnie Katia przeczuwa wiatr zmian, który coraz mocniej wieje jej w oczy. I kiedy tak już czuje głębokie zmęczenie i zniechęcenie, na progu jej domu pojawia się dawna klientka przewracając jej życie do góry nogami znacznie bardziej dosadnie niż kobieta by się spodziewała. Dosyć szybko okazuje się, że z grobów znikają ciała dzieci. A konkretnie młodych dziewczynek. Taka krzywda nie może przechodzić bez echa - Matka Ziemia jest wściekła, matka jednej z pogrzebanych dziewczynek zrozpaczona i przepełniona żądzą zemsty, a w tym wszystkim jest i Katia zdeterminowana, aby posprzątać ten bałagan, co może być znacznie trudniejsze niż sądzi. Jakby tego było mało, myśli nekromantki rozprasza pewien przeuroczy przedsiębiorca pogrzebowy. Chaos, chaos i więcej chaosu, który spowoduje... No właśnie. Co? </div><div style="text-align: center;"><b><i><br /></i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Jej ojciec zawsze powtarzał, że chętnych los prowadzi, a niechętnych wlecze.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;"><span><a name='more'></a></span>Do książek Anety Jadowskiej mam mieszane uczucia. Z jednej strony nieodmiennie zachwyca mnie wyobraźnia autorki, która jest naprawdę niesamowita. Mam podobne do autorki poczucie humoru, dlatego dialogi są w mojej ocenie jedną z mocniejszych stron każdej jej książki, uwielbiam nawiązania do bóstw i bożków oraz cudowny klimat urban fantasy. Jednak z drugiej strony moim zdaniem momentami zawodziło wykonanie od strony technicznej - były chwile kiedy przez kolejne akapity książek autorki autorki brnęłam jak przez dwumetrowe zaspy, mozolnie i z wysiłkiem. <i>Katia</i> to dla mnie kompletna niespodzianka, bo to co zwykle nie działało, tutaj działa doskonale, a to co zazwyczaj było dopracowane w każdym calu, tym razem u mnie nie zaskoczyło.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Katia</i> miała być wybitnym urban fantasy, tak przynajmniej czytałam w pierwszych opiniach. Wiedziałam, że główną bohaterką jest nekromantka, więc uznałam, że książka doskonale wpasuje się w klimaty nie tak dawno przeczytanych książek pani Kubasiewicz oraz nieco dłużej mi znanego cyklu Szamanki dla umarlaków pani Raduchowskiej. W obu tych cyklach atmosfera była tak fenomenalnie oddana, że nawet jako doświadczona już czytelniczka urban fantasy, byłam pod wrażeniem. Miałam więc pewne nadzieje co do <i>Katii</i>, a te nie do końca się spełniły. Książka była dobra, wiarygodna, pełna motywów fantastycznych najwyższych lotów, a jednak całości jak dla mnie zabrakło tego napięcia, mroku, uczucia makabry, a przecież co jak co, ale ta historia jest makabryczna w każdym calu. W dodatku to, kto zabił wiedziałam po 50 stronach, co ogromnie mnie rozczarowało. Do samego końca liczyłam, że jednak się mylę, ale nic z tego. To w moich oczach dobiło klimat, który i tak nie powalił mnie na kolana. Nie wiem jak to możliwe, bo dotychczas książki pani Jadowskiej zaskakiwały mnie w każdym calu, a ich klimat porywał mnie za każdym razem. W dodatku <i>Katia</i> jest w mojej opinii naprawdę dobrą książką, a jednak z moją melodią się nie do końca zgrała.</div><div><br /></div><div style="text-align: center;"><b><i>Jej serce było ogromne i dzieliła je równo między ukochanego męża („tego samego od pięćdziesięciu lat, bo po co zmieniać, jeśli kolejny może być gorszy"), ich psa rasy „wszystkie naraz" i tureckie telenowele o sułtanach i pięknych hurysach. Wydawała się mieć zapasy energii i śmiechu na kolejne dwadzieścia lat życia, ale jej wielkie serce stanęło nagle, w środku nocy.</i></b></div><div><br /></div><div style="text-align: justify;">Jednak <i>Katia</i> ma również niespodziewane atuty - od strony technicznej jest to moim zdaniem najlepsza książka (spośród dotychczas przeze mnie przeczytanych) pani Jadowskiej. Jestem pod wrażeniem, bo w końcu mam wrażenie, że to co tak potwornie ciążyło mi przy okazji prób czytania historii Dory Wilk, a nieco mniej przy Nikicie, tutaj w końcu zniknęło! Przez fabułę przechodziłam płynnie, historia dosłownie sama się rozkręcała. Świetnie zbudowani bohaterowie to kolejny talent pani Jadowskiej - Katia jest dojrzałą bohaterką, mającą swoje twardo osadzone na ziemi problemy i stojące przed nią wyzwania, ma rozterki miłosne doświadczonej kobiety, a nie kolejne romantyczne trójkąty czy inne wydumane dramaty, zdaje sobie sprawę zarówno ze swoich atutów, jak i ograniczeń, czym z czytelnikiem chętnie się dzieli. Zresztą jest to książka pełna kontrastów i podobieństw. Z jednej strony obserwujemy jak Katia różni się np. od Dory, z drugiej przyglądamy się jak podobne doświadczenia mają ona i Adam, pomimo pozornych różnic. Pozostali, których w książce spotykamy - wspomnieni Adam i Dora, ale również Kowal, bogowie, Agata i jej matka Ismena, sąsiedzi, Kamal, licz i tak dalej, pomimo że są postaciami drugoplanowymi, są wielowymiarowi, intrygujący i najzwyczajniej w świecie przekonujący. Z przyjemnością czytamy i o nich, i o ich przygodach. Jest to też książka pełna życiowych mądrości tak różnorodnych, że każdy tu znajdzie coś dla siebie.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><i>Katia</i> reklamowana jako „Cmentarne love story" jest dokładnie tym co obiecał wydawca. Lekką książką, z historyjką miłosną i cmentarnym klimatem. Powiedziałabym nawet, że wątek „kryminalny" tej opowieści jest dosyć ciężki jak na „love story", ale myślę, że większość polskich czytelników w tej ciężkości odnajdzie się bez problemu. Wydaje mi się, że niestety bardzo dobrze licuje z tym jak obecnie wygląda świat, w którym żyjemy. Widziałam, że wielbiciele uniwersum Thornu są zachwyceni rozwinięciem wątku pobocznej postaci znanej z wielu książek autorki i chciałabym powiedzieć, że chociaż ja nie znam wszystkich pozycji autorki i szczerze mówiąc wspomnień o Katii nie kojarzę, to doceniam taki zabieg. Widać, że za każdą książkową postacią może i wręcz powinna stać osobna historia. To jest moim zdaniem decydująca sprawa, gdy poznajemy autora mającego na swoim koncie kilka(naście) książek osadzonych w tym samym świecie - jeżeli jest naprawdę dobry, to nawet poboczna bohaterka może nie tylko dostać własną książkę, ale przede wszystkim może skrywać naprawdę dobrą historię. Żałuję, że tak szybko przejrzałam główny wątek, być może przez to nie czułam napięcia, którego po takich książkach się spodziewam. Jednak spędziłam z <i>Katią</i> bardzo przyjemny czas i cieszę się, że umiliła mi okres chorobowy. :)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Dodam też, że nie jest to książka dla osób, które są wrażliwe na motywy bezczeszczenia grobów i zwłok, a zwłaszcza zwłok dzieci. Co prawda nie ma tu przemocy seksualnej, ale mdlący smród rozkładu ciała jak najbardziej.</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Katia była godnym zakończeniem mojej tegorocznej przygody z wyzwaniem. W 2023 dzięki #polskafantastykafajnajest sięgnęłam po wiele ciekawych książek z zupełnie różnych nurtów. Zaczęłam z wysokiego C czyli całkowicie łamiącymi schematy <i>10 opowiadaniami na krzyż</i>, poznałam doskonały cykl Magdaleny Kubasiewicz oraz jeden jej zbiór opowiadań, zboczyłam do brutalnego acz imponującego świata Gołoborza, z satysfakcją zatopiłam się w dwa męskie debiuty czyli <i>Czasie wielkiej wody</i> oraz <i>Ani, Klechdach i Wielomroku</i>, pomknęłam do klasyki czyli pana Dukaja, a konkretnie <i>Córki Łupieżcy</i>, a finalizuję ją z Anetą Jadowską, której ewolucję pisania obserwuję ze szczerym zachwytem. Warto czytać polską fantastykę. Jestem zadowolona, że kolejny rok również będzie pod tym wezwaniem i mam nadzieję, że znowu poznam książkę nieznanego mi jeszcze autora, jak i tego, z którym mam już jakieś czytelnicze doświadczenie, że będzie coś z klasyki, pojawi się jakiś zbiór opowiadań, jednotomówka, kontynuacja cyklu i kto wie, może i debiut? ;) </div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;"><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Książka przeczytana w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://unserious.pl/2022/12/polskafantastykafajnajest-czyli-wyzwanie-unserious-pl-na-rok-2023/" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1048" data-original-width="2096" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgFM2HDtLKN9ohf1L_gvXgSvxXzFAu3-WxGdQlwYmXFXnYNGtVg7OnqezjNsTpHnNR9GgxPN_xmQm5b9A_bS1ot2BH_147-inIe8T4f3E3N53X3CiBV90_usJimk856-tA_WQhhnT1QwiIG0JpyVkGb1QmZM6o4MUr87DGX5LyTPXxK1nfwEGeZU8P-=s320" width="320" /></a></div></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-19582950240324417282023-12-28T14:26:00.002+01:002023-12-29T01:03:01.834+01:00Kim jesteśmy, dokąd dążymy, a co da nam postęp czyli „Córka łupieżcy" Jacka Dukaja<div style="text-align: justify;"><i style="text-align: left;"><span face=""arial" , sans-serif"><span style="font-size: xx-small;"><i><span style="font-family: "arial"; font-size: 11pt;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUPKxgTnJrEjQM-L88L_x2-JGJqPEuaPixg1PKK92fnlnCsBc7BAyx4FS34KSE181FUwTRcjBaXGERfBcU2foH2n2eOP3ddbuGEcn8cPLtJqXjbwYFWBurXvAnT95J65wEPs3GnvuH9yTIdmlea7gckR5z3ofD-XV5-UOlkPgOo7Y3FN42LaJZZx5-lCc/s500/corka-lupiezcy.jpg" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="500" data-original-width="354" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiUPKxgTnJrEjQM-L88L_x2-JGJqPEuaPixg1PKK92fnlnCsBc7BAyx4FS34KSE181FUwTRcjBaXGERfBcU2foH2n2eOP3ddbuGEcn8cPLtJqXjbwYFWBurXvAnT95J65wEPs3GnvuH9yTIdmlea7gckR5z3ofD-XV5-UOlkPgOo7Y3FN42LaJZZx5-lCc/s320/corka-lupiezcy.jpg" width="227" /></a></div><br />Tytuł: Córka łupieżcy</span></b></span></i></span></span></i></div><p></p><div style="text-align: center;"><div style="text-align: justify;"><br /></div><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial"; font-size: 14pt;">Autor: Jacek Dukaj</span></b></div></b></div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"></div><div style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"><div style="text-align: left;"><br /></div><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><div style="text-align: left;"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Wydawnictwo:</span></b><span style="font-family: "arial";"><b> </b>Literackie</span></div></span></div><div class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Data wydania:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 2009</span></div><div class="MsoNormal"><span style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";"><b>Liczba stron: </b>136</span></span><span style="font-family: "arial";"><br /></span></div><div class="MsoNormal"><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Kategoria:</span></b><span style="font-family: "arial";"> Fantastyka, science fiction<br /></span></div><div><b style="mso-bidi-font-weight: normal;"><span style="font-family: "arial";">Ocena:</span></b><span style="font-family: "arial";"> 8+/10</span></div><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;"><br /></p><p style="text-align: justify;">Od czasu mojej ostatniej książki pana Dukaja minęło wiele lat i od pewnego czasu „chodziło za mną" ponowne spotkanie. Gdzieś tam od samego początku wyzwania <span style="text-align: justify;">#polskafantastykafajnajest wiedziałam, że Jacek Dukaj musi się na tej liście znaleźć. Idealną książkę, na którą byłam jak mi się wydawało gotowa, zidentyfikowałam niemal od razu. Córka łupieżcy miała bardzo kuszący opis, nie była bardzo długa, a jednocześnie wielu opisywało ją jako jedno z prostszych dzieł autora, co jest o tyle ważne, że książki Jacka Dukaja są opisywane jako wizjonerskie, ale bardzo trudne do czytania, a nie chciałabym zniechęcić się na tym etapie.</span></p><p style="text-align: justify;"><i>Córka łupieżcy</i> to tak naprawdę opowieść o dwóch światach. Pierwszym, który Zuzanna Klajn zamieszkuje na co dzień i jest to futurystyczna wizja naszej rzeczywistości, a konkretnie przyszłości Krakowa i to wcale w nieodległej przyszłości, bo jak możemy przeczytać „nie minęła połowa XXI wieku". Jednak chociaż pozornie nie dzieli nas od tego pomysłu dużo czasu, to pod względem technologicznym Jacek Dukaj przedstawia właściwie kompletnie inny świat. Drugi to tajemniczy byt, niepoznany, intrygujący. Główna bohaterka na urodziny otrzymuje prezenty, których część jest kwintesencją jej życia w wizjonersko przedstawionym Krakowie, a część to droga do tego drugiego, niezwykłego świata. Jednak wejście do tego niesamowitego miejsca niesie za sobą różnorodne konsekwencje, a części z nich nie da się ani zapobiec, ani cofnąć.<span></span></p><a name='more'></a><p></p><p style="text-align: center;"><i><b>Zuzannie zdało się, że odkryła główną i najpierwszą tajemnicę Sztuki: to samo dzieło zostawia cię pustym i obojętnym, w poczuciu banału, kiczu i sztuczności, i to samo - potrafi wstrząsnąć do granic obsesji, zafascynować, zawładnąć, jeśli tylko podarujesz mu szansę prawdy, nawet najmniejszą.</b></i></p><p style="text-align: justify;"><i>Córka łupieżcy</i> w mojej opinii jest książką szaloną i chociaż ma mniej niż 200 stron to czytelnik musi solidnie skupić się na fabule. Autor właściwie od pierwszej strony rzuca nas na głęboką wodę i niewiele nam wyjaśniając puszcza nas w podróż wraz z Zuzanną. Tymczasem nie dość, że sam świat Zuzanny nie jest bardzo podobny do naszego i spora część nazw początkowo niewiele nam mówi, to późniejsze przygody głównej bohaterki tym bardziej sprawy nie ułatwiają. Myślę że nie skłamię pisząc, że jest to lektura wymagająca, dosyć chaotyczna, momentami dosyć skomplikowana, a z kolei minimalne zrozumienie historii jest warunkiem koniecznym by czerpać satysfakcję z późniejszych fragmentów. A jednak jest w tej książce wiele elementów, które sprawiają, że pomimo dosyć wysokiego progu wejścia i tego, że jest ona moim zdaniem po prostu trudna w odbiorze, czytelnik nadal chce wyruszyć w przygodę z Zuzanną i nie potrafi się oderwać do samego końca. </p><p style="text-align: justify;">Historia Zuzanny ma wyjątkowy klimat. Z jednej strony otrzymujemy jej świat - zaawansowany, nieco dziwaczny i niezrozumiały, a jednocześnie w jakimś stopniu niepokojący. Z drugiej jest historia osiemnastych urodzin dziewczyny i prezentów, które podarowali jej bliscy. Ta opowieść początkowo prowadzi nas do typowo przygodowego wątku spadku po rodzicu, a jednak autor rozkręca ją w dosyć niezwykłym kierunku. Wkrótce wydawałoby się oklepana historia pościgu za poznaniem swoich korzeni, zgłębieniem rodzinnej tajemnicy, staje się przypowieścią o kondycji ludzkości, przestrogą, smutną konkluzją, niepokojąco realistyczną wizją. I pomimo chaosu, i przynajmniej dla mnie niesatysfakcjonującej liczby wskazówek/opisów, to co wydarza się w życiu Zuzanny zaskakuje i porywa jednocześnie. </p><p style="text-align: justify;">Pomimo że od wydania książki minęło już ponad 10 lat, to technologiczny wyścig wciąż pozostaje bardzo aktualny. Dlatego pytanie o pochodzenie technologii, jej długofalowe działania, korzyści w stosunku do strat, spojrzenie osób, które świata bez takich technologii nie znały... To wszystko są współczesne kwestie i nie w sposób chociaż na chwilę się nad tym nie pochylić. Wizja pana Dukaja jest przyszłościowa, niepokojąca i fascynująca jednocześnie, a przy tym dosyć składna, co przy takiej historii na tylu stronach z całą pewnością było pewnym wyzwaniem. Mocne, lekko dystopijne science fiction, wyraziste, ciekawe, a jednocześnie bogate w popkulturalne nawiązania, czy to do książek Philipa K. Dicka, czy do Facetów w czerni. ;) Są porozumiewawcze mrugnięcia do czytelników Diuny Herberta czy książek Tolkiena, ale i wielu innych. Podoba mi się również balansowanie po naukach (wcale nie tak zaawansowane jak można byłoby się obawiać), archeologia pamięci jako idea i ten naukowy... Powiedzmy dekadentyzm. Wizje konkurencji zamiast współpracy, pragnienie i pazerność doprowadzające do zagrożenia cywilizacyjnego, nakręcająca się spirala przemocy w odpowiedzi na pożądanie związane z technologicznym (naukowym?) rozwojem... Fascynujące, niepokojąco realistyczne. Prawdziwe dystopijne science fiction, w którym autor balansuje w taki sposób by czytelnika nie przytłoczyć i nie zanudzić, nie zbłądzić w rejony nieprawdy, a przy tym stworzyć przekonującą futurystyczną wizję, no ja tej wizji dałam się uwieść.</p><p style="text-align: justify;">Właśnie dlatego dla mnie <i>Córka łupieżcy</i> była pewnym eksperymentem myślowym. Pełno w niej ciekawych wątków, które tylko częściowo się rozwiązują, większość zagadnień pozostawia nam przestrzeń do zastanowienia i zadania sobie pytania co o danej kwestii sądzę, jak bym się z tym czuł(a). Oczywiście nie każdy element oddziałuje z nami tak samo - w zależności od tego kto i na co jest wrażliwy, odnajdzie tam inne rzeczy - natomiast myślę, że każdy czytelnik znajdzie coś, co w jakiś sposób go dotknie i na tyle przyciągnie uwagę, że oprócz doczytania historii Zuzanny Klajn, pozostanie w głowie kilka innych kwestii. Może padnie na temat historii, która lubi zataczać koło, a może wątek samotności, pragnienia miłości, zgubnego działania ludzkiego pożądania? </p><p style="text-align: justify;">Jednak chociaż całą książkę ogromnie doceniam to czegoś mi zabrakło. Jakaś część mnie ma poczucie, że historia córki łupieżcy, Miasta, technologii, jest wyrywkowa, a jej potencjał jednak niewykorzystany. Jako twórca światów pan Dukaj bez trudu może konkurować z najwybitniejszymi fantastami, natomiast historia Zuzanny, chociaż intrygująca od pierwszej strony, mnie nie do końca satysfakcjonuje właśnie z powodu ogromnej fragmentaryczności i wielu niewyjaśnionych mechanizmów czy sformułowań. Do samego końca miałam wrażenie, że czytam szkic uniwersum, kilka połączonych ze sobą pomysłów zarówno pod względem fabuły, jak i świata. Koncept, który mógłby się rozrosnąć do pełnowymiarowego dzieła jedno lub więcej tomowego, który mógłby rozmachem zawstydzić niejednego pisarza, a jednak jest to ostatecznie pomysł, pozostawiony na etapie pomysłu. Jako osoba przyzwyczajona do jednak nieco pełniejszych form, nie czuję się nasycona. Oczywiście doceniam fakt, że pomimo tego niezrozumienia byłam w stanie czytać dalej, a nawet czerpać z lektury satysfakcję, na zasadzie intuicyjnego zrozumienia o co chodzi, ale jednak wciąż mam uczucie, że takie niedokończone opowieści są nie do końca dla mnie. Pewnym problemem była dla mnie również postać Zuzanny. Jest ona środkiem do celu, czyli sposobem byśmy jako czytelnicy mogli spotkać Miasto, ale jednocześnie pozostaje ona dosyć bezbarwna, a jako osoba, pomimo różnych wydarzeń, pozostaje niemal taka sama jak na początku książki. Nie przechodzi żadnej ewolucji, a jej przemyślenia na skądinąd moim zdaniem ciekawe tematy są w mojej opinii dosyć płaskie i niewiele wnoszące do dyskusji.</p><p style="text-align: justify;">Jacek Dukaj to jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej fantastyki, zwłaszcza pod względem kreacji światów i fantastyki naukowej. Kolejny raz przekonałam się, że w bogactwie nagród dla autora nie ma przesady i przyłączam się do osób będących pod wrażeniem jego prozy, w której wizjonerskiego rozmachu przeoczyć się nie da. Jednak jak dla mnie <i>Córka łupieżcy</i> miała swoje wady, być może wynikające z moich ograniczeń (chora czytałam książkę, która nie da się ukryć była naprawdę wymagająca), a może jednak nie wszystko było w niej tak znakomite jak można byłoby na to liczyć, to już kwestia opinii. Jednak jakkolwiek by nie było, kolejne dzieła pana Dukaja na pewno będę poznawać, acz już nie w tym roku. ;)</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;">Książka przeczytane w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest</p><p style="margin-bottom: 0cm; text-align: center;"></p><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://unserious.pl/2022/12/polskafantastykafajnajest-czyli-wyzwanie-unserious-pl-na-rok-2023/" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;" target="_blank"><img border="0" data-original-height="1048" data-original-width="2096" height="160" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/a/AVvXsEgFM2HDtLKN9ohf1L_gvXgSvxXzFAu3-WxGdQlwYmXFXnYNGtVg7OnqezjNsTpHnNR9GgxPN_xmQm5b9A_bS1ot2BH_147-inIe8T4f3E3N53X3CiBV90_usJimk856-tA_WQhhnT1QwiIG0JpyVkGb1QmZM6o4MUr87DGX5LyTPXxK1nfwEGeZU8P-=s320" width="320" /></a></div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-90683777929162901632023-12-26T19:28:00.000+01:002023-12-29T00:30:06.968+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><i><b>(...) są pewne myśli, które żyją w naszych umysłach jak przewlekła choroba. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Czasem wydaje się nam, że je pokonaliśmy, ale okazuje się, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>że tylko przerodziły się w nowe, mroczniejsze formy.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b><br /></b></i></div><div style="text-align: right;">- <i>Nigdy nie gasną</i>, Alexandra Bracken -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-720641954174503122023-12-24T16:35:00.001+01:002023-12-24T16:35:27.736+01:00Mój dzień w książkach z okazji świąt Bożego Narodzenia :)<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtcGzGOAKNQNms8FBQc9g88o7x3-aaIpweZh50piu9cezo-OYl2KXER8fDiiv-9t0w1AN3rC4iMTK3M1YtvKC09aZ_rivsxXG8F92b9blrhSpSVQ4fIaO5Xm6ogE1OeiIm1-FMgGA4R9uf-qztsdpKyq7UmfllTyzIZIWw6q2mqBxhd4uX6kzedfl1_YE/s6720/jason-leung-WbHii3HQOs4-unsplash.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="4480" data-original-width="6720" height="213" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtcGzGOAKNQNms8FBQc9g88o7x3-aaIpweZh50piu9cezo-OYl2KXER8fDiiv-9t0w1AN3rC4iMTK3M1YtvKC09aZ_rivsxXG8F92b9blrhSpSVQ4fIaO5Xm6ogE1OeiIm1-FMgGA4R9uf-qztsdpKyq7UmfllTyzIZIWw6q2mqBxhd4uX6kzedfl1_YE/s320/jason-leung-WbHii3HQOs4-unsplash.jpg" width="320" /></a></div><br /><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W tym roku z okazji świąt Bożego Narodzenia przede wszystkim życzę Wam zdrowia, ciepła, przyjemności z , uśmiechu i radości. Nas niestety złożył wirus i w tym roku Święta spędzamy samotnie w domu. Z jednej strony cieszymy się, że nikogo nie zarazimy, z drugiej mieliśmy wyjazdowe plany pełne czasu z najbliższymi, więc choroba niestety mocno krzyżuje nam plany. Ale cóż zrobić, na to wpływu nie mamy i pozostaje tylko się leczyć i utrzymywać dobry humor. :)</div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">W tym roku, żeby tego uśmiechu było jeszcze więcej, na te święta proponuję zabawę Mój dzień w książkach (stworzoną przez <a href="http://lekturylirael.blogspot.com/2011/12/moj-dzien-w-ksiazkach-zaproszenie-do.html">Lirael </a>i <a href="https://www.cornflowerbooks.co.uk/2011/12/a-bit-of-silliness.html">Cornflower</a>), o której przypomniała mi niezastąpiona <a href="https://unserious.pl/2023/12/zabawa-blogowa-moj-dzien-w-ksiazkach-2023/">unserious.pl</a></div><div style="text-align: justify;"><br /></div><div style="text-align: justify;">Luki w przygotowanym tekście uzupełniamy tytułami przeczytanych w tym roku książek.</div><br />Szablon:<br /><br />Mój dzień w książkach<br /><br />Zaczęłam dzień (z) _____.<br />W drodze do pracy zobaczyłam _____<br />i przeszłam obok _____,<br />żeby uniknąć _____ ,<br />ale oczywiście zatrzymałam się przy _____.<br />W biurze szef powiedział: _____.<br />i zlecił mi zbadanie _____.<br />W czasie obiadu z _____<br />zauważyłam _____<br />pod _____ .<br />Potem wróciłam do swojego biurka _____.<br />Następnie, w drodze do domu, kupiłam _____<br />ponieważ mam _____.<br />Przygotowując się do snu, wzięłam _____<br />i uczyłam się _____,<br />zanim powiedziałam dobranoc _____ .<br /><br />A zatem...<br /><br /><div style="text-align: center;">Zaczęłam dzień (z) <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/08/cos-sie-konczy-ale-i-cos-sie-zaczyna.html" target="_blank">Pożogą</a></i>. W drodze do pracy zobaczyłam <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/nie-takie-piekne-swieta-czyli-zamiec.html" target="_blank">Zamieć</a></i></div><div style="text-align: center;">i przeszłam obok <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/pytania-bez-odpowiedzi-czyli-ludzie-na.html" target="_blank">Ludzi na moście</a></i>,</div><div style="text-align: center;">żeby uniknąć <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/05/rozkad-czowieczenstwa-czyli-451-stopni.html" target="_blank">451 stopni Fahrenheita</a></i>,</div><div style="text-align: center;">ale oczywiście zatrzymałam się przy <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/ukryc-pomysy-pragnienia-marzenia-i.html" target="_blank">Skrzydlatych książkach</a></i>.</div><div style="text-align: center;">W biurze szef powiedział: <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/05/krymina-napisany-przy-wspoudziale.html" target="_blank">Gdzie są moje zwłoki?</a></i></div><div style="text-align: center;">i zlecił mi zbadanie <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/02/msciwa-sniezka-w-warszawie-czyli.html" target="_blank">Kołysanki dla czarownicy</a></i>.</div><div style="text-align: center;">W czasie obiadu z <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/11/drobne-oszustwo-czyli-dziewiecioro.html" target="_blank">Dziewięciorgiem kłamców</a></i></div><div style="text-align: center;">zauważyłam <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/raz-dwa-trzy-potworem-jestes-czyli.html">Zwyczajne potwory</a></i></div><div style="text-align: center;">pod <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/02/swiat-ktorego-nie-chcemy-czyli.html" target="_blank">Ministerstwem prawdy</a></i>.</div><div style="text-align: center;">Potem wróciłam do swojego biurka <i>Po drugiej stronie różdżki</i>.</div><div style="text-align: center;">Następnie, w drodze do domu, kupiłam <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/04/biernosc-czy-czowieczenstwo-czyli.html" target="_blank">Drobiazgi takie jak te</a></i></div><div style="text-align: center;">ponieważ mam <i>Lekcję chemii</i>.</div><div style="text-align: center;">Przygotowując się do snu, wzięłam <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/08/czy-jest-mozliwe-szczesliwe-zakonczenie.html" target="_blank">Rzeczy, których nie dokończyliśmy</a></i></div><div style="text-align: center;">i uczyłam się <i><a href="https://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/basniowa-sodycz-cierpienia-czyli.html" target="_blank">Ballady o nieszczęśliwej miłości</a></i>,</div><div style="text-align: center;">zanim powiedziałam dobranoc <i>Młodości</i>.</div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;">Jeśli macie chęć to dołączcie do zabawy - ja z przyjemnością przeczytam Wasze książkowe przygody!! Wesołych świąt!</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-52286530941696572352023-12-21T09:17:00.000+01:002023-12-21T09:17:00.144+01:00Cytat tygodnia<div style="text-align: center;"><i><b>Pachnąca choinka, prezenty i świąteczne potrawy to tylko otoczka. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Nic nieznacząca, jeśli nie pamiętamy, dla Kogo to wszystko. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Niezależnie od tego czy wierzysz, czy nie, każdego świątecznego dnia dzieją się cuda.</b></i></div><div style="text-align: right;"><br /></div><div style="text-align: right;">- <i>W tę grudniową noc</i>, Dorota Dea Makowska -</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.comtag:blogger.com,1999:blog-1822889641211782295.post-54463501644519147242023-12-19T07:20:00.000+01:002023-12-19T07:20:00.145+01:00Wielki finał czyli „Klątwa prawdziwej miłości" Stephanie Garber<div style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;"><i><span style="font-family: arial; font-size: large;"><span style="font-weight: bold;"><div style="text-align: center;"><div class="separator" style="clear: both; text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP3aVZBBzi2j2SkWEFTYAGD_xZjCgG0_QImXLOeXpkfeak_XhLtBN6eyjEtUNvhTUis1KHQBuju4FVLQKhhyphenhyphenzY7zNW0EgIR1FhgAfJT8mKxdPN2eIdeKtFKelVRwk2J0xLhZRnn3rNNw4j2iz1Aj-6RMK_4E5bjV0G0qRsp-bszxeIC5DJBjyoYcTTk28/s1810/Klatwa.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" data-original-height="1358" data-original-width="1810" height="240" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjP3aVZBBzi2j2SkWEFTYAGD_xZjCgG0_QImXLOeXpkfeak_XhLtBN6eyjEtUNvhTUis1KHQBuju4FVLQKhhyphenhyphenzY7zNW0EgIR1FhgAfJT8mKxdPN2eIdeKtFKelVRwk2J0xLhZRnn3rNNw4j2iz1Aj-6RMK_4E5bjV0G0qRsp-bszxeIC5DJBjyoYcTTk28/s320/Klatwa.jpg" width="320" /></a></div><i><br /></i></div><div style="text-align: center;"><i>Tytuł: Klątwa prawdziwej miłości</i></div></span></span></i></span></div><div style="text-align: justify;"><h3><div style="text-align: center;"><span><br /></span></div><b><div style="text-align: center;"><b><span style="font-family: arial; font-size: large;">Autor: Stephanie Garber</span></b></div></b></h3><div style="text-align: center;"><br /></div><div style="text-align: center;"><b style="font-family: arial;">Cykl:</b><span style="font-family: arial;"> Baśń o złamanym sercu</span></div><span style="font-family: arial; text-align: left;"><div style="font-weight: bold; text-align: center;"><span style="font-family: arial; text-align: left;"><b>Tom:</b><span style="font-weight: 400;"> 3</span></span></div><div style="text-align: center;"><b>Wydawnictwo:</b><b> </b>Poradnia K</div><div style="text-align: center;"><b>Data wydania:</b><b> </b>2023</div><div style="text-align: center;"><b>Liczba stron:</b><b> </b>320</div><div style="text-align: center;"><b>Tłumacz:</b><b> </b>Dorota Dziewońska</div><div style="text-align: center;"><b>Kategoria: </b>Fantastyka, fantasy</div><div style="text-align: center;"><b>Ocena:</b><b> </b>8/10</div></span></div><p style="text-align: justify;">Powiedzieć, że czekałam na <i>Klątwę prawdziwej miłości</i>, to nic nie powiedzieć. Finał <i>Ballady o nieszczęśliwej miłości</i> był emocjonujący - zaskakujący, nieco druzgocący, całkowicie zmieniający optykę. Chyba każdy czytelnik po jego lekturze zadawał sobie pytanie jak Stephanie Garber wybrnie z miejsca, w które wpakowała swoją główną bohaterkę? Czy dla Evangeliny jest przewidziane szczęśliwe zakończenie?</p><p style="text-align: justify;">Kiedy Evangelina wybrała się w podróż na Cudowną Północ miała marzenia - chciała poznać krainę, w której wychowywała się jej mama, chciała sprawdzić jak opowieści matki mają się do rzeczywistości i miała nadzieję, że w ten sposób uwolni się od obiektu nieszczęśliwej miłości. Ku własnemu zdumieniu odnalazła tam swoją bajkę - wyszła za kochającego ją księcia, mieszka w zamku, nosi piękne ubrania, je przepyszne rzeczy... Problem w tym, że nie pamięta jak się w tej baśni znalazła. Jakim cudem spotkało ją takie szczęście i czy aby na pewno jest to takie bezbrzeżne szczęście jak wszyscy ją przekonują? Czy jej mąż chroni ją czy swoje tajemnice? Dlaczego osoba, która jest uznawana za wroga numer jeden nieustępliwie nawiedza Evangelinę? Cykl Baśni o złamanym sercu nie bez powodu otrzymał taki tytuł i w tym tomie dobitnie nam o tym przypomni, bo kiedy pojawia się trójkąt miłosny, tyle magii i władzy, nie ma możliwości, aby wszyscy byli usatysfakcjonowani... Pytanie czy każdy może być szczęśliwy? Czy każdy zachowa swoje serce i życie? Jak zakończy się ballada o Łuczniku i Lisicy?</p><div style="text-align: center;"><i><b>Wciąż czuła ból w sercu, jakby było roztrzaskane i pozostały po nim tylko okruchy. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Położyła na nim dłoń - może podświadomie chciała zapobiec odłamaniu się </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>kolejnych fragmentów. I po raz kolejny dopadło ją uczucie, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>że wśród odebranych jej wspomnieć była jedna rzecz ważniejsza od pozostałych, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>ważniejsza od wszystkiego.</b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Miała komuś do przekazania jakąś niezwykle ważną wiadomość. </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>Jednak choćby się nie wiadomo jak starała, nie mogła sobie przypomnieć, </b></i></div><div style="text-align: center;"><i><b>co to było ani komu powinna to powiedzieć.</b></i></div><p style="text-align: justify;"><span></span></p><a name='more'></a>Nie mogę się zdecydować czy <i>Klątwa prawdziwej miłości</i> spełniła wszystkie pokładane przeze mnie w niej nadzieje, bo muszę przyznać, że moje oczekiwania były ogromne. Być może trochę przesadnie, biorąc pod uwagę fakt, że wiedziałam, że ten tom ma cykl zakończyć, a w mojej głowie rysowały się scenariusze na 1200 stron. Z całą pewnością Stephanie Garber wciąż potrafi mnie zaskoczyć, bo choć byłam w stanie przewidzieć niektóre zakończenia, to niemal ani razu nie zgadłam jak miałoby do nich dojść. Ta część, przez pojawienie się wielu nowych postaci, jest chyba najbardziej pogmatwaną z trylogii, a to także nie ułatwiało pracy wyobraźni.<p></p><p style="text-align: justify;">W tej finałowej części historii szczególnie istotna była ewolucja bohaterów.<span style="text-align: left;"> Podczas gdy w <i>Balladzie o nieszczęśliwej miłości</i> przede wszystkim chodziło o fabułę, w <i>Klątwie prawdziwej miłości</i> znacznie więcej uwagi poświęcono temu jak wydarzenia z poprzednich dwóch tomów wpłynęły na postacie. Męscy bohaterowie to kaskada zmian. Szczególnie jeden z nich okazuje się mieć zupełnie nową motywację i obserwowanie tego co go napędza do takich, a nie innych wyborów było doprawdy intrygujące. Nie kibicowałam mu w żadnym momencie, a jednak Stephanie Garber zwinnie pokazała nam jego przemianę, wiarę w to, że podejmuje dobre decyzje i zatracanie się w kołowrotku tych dziwnych przemyśleń. Nie bez znaczenia dla tej postaci są także bohaterowie towarzyszący, którzy podsycają strach i niepewność, dając pożywkę do błędnych wyborów. Również drugi bohater zaczyna zachowywać się w nieprzewidywalny sposób, co wytrąca czytelnika z jego przekonania o zakończeniu tej historii. Jedyną bohaterką, w której moim zdaniem zachodzi regres to niestety Evangelina. Podczas gdy postępowanie każdego bohatera staje się bardziej skomplikowane i niejednoznaczne, Evangelina okazuje się nierozsądna, koszmarnie naiwna, słodko przekonana o swoich racjach i bezgranicznie pewna, że tylko miłość ją ocali. Niewiele zostało z drapieżnej Lisiczki z poprzednich części. Jedynym elementem, który rozczarował mnie w <i>Klątwie prawdziwej miłości</i> była właśnie postawa Evangeliny i to ogromnie mnie zasmuciło. Odrobinę brakowało mi też Jacksa, który w poprzednich tomach był główną osią wydarzeń, a tym razem mam wrażenie, że był tylko trybem maszyny Evangeliny i drugiego mężczyzny w jej życiu. I chociaż ogromnie doceniam tę przemianę bohaterów, to nie da się ukryć, że w <i>Klątwie prawdziwej miłości</i> trochę tego Jacksowego czarującego uroku brakowało. Jestem też lekko zawiedziona, że autorka nie odkryła przed nami tajemnicy jabłek i śmiertelności i nieśmiertelności pewnej pary. Gdyby autorka wbrew temu co podejrzewam, zdecydowała się na powrót na cudowną północ, to mam ogromne nadzieje, że te dwa zagadnienia znajdą swoje odpowiedzi! </span></p><div><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Jednocześnie w postaci Evangeliny jest dramatyzm Donatelli, co stanowi piękną klamrę pomiędzy tymi dwoma cyklami - Caravalem i Baśnią o złamanym sercu. Trudno nie dostrzec, że obie bohaterki są odważne i niezłomne, igrają z ogniem i niebezpiecznymi niby-baśniowymi stworami, zdeterminowane by ocalić to w co wierzą i być z mężczyzną, którego kochają. Obie śmiało ryzykują w tym celu życiem, doskonale świadome podejmowanego ryzyka. Ostatecznie też obie historie podbijają serca czytelników na całym świecie, a jednak gdybym miała postawić na zwyciężczynię pojedynku na to która z nich jest bardziej lubiana, to obstawiłabym Evangelinę. Ona stawia czoła nie tylko Mojrom, ale także tajemnicy zza magicznych drzwi. O ile Donatella i Scarlett do pewnego momentu są stosunkowo anonimowe, o tyle Evangelina dosyć szybko zaczyna pełnić istotną rolę, która uniemożliwia jest pewne zachowania. W dodatku mężczyzna z jej marzeń wydaje się znacznie, znacznie mniej osiągalny. W zasadzie obaj mężczyźni obecni w jej życiu.</span><span style="text-align: left;"> Dodam też, że chociaż od lat odczuwam przesyt jeśli chodzi o miłosne trójkąty, to Baśń o złamanym sercu dowiodła mi, że jednak mam w sobie jeszcze trochę przestrzeni na takie wątki. Chyba kluczowym elementem jest to, by ta relacja wydawała mi się wiarygodna i chociaż przez chwilę budziła wątpliwości czy aby na pewno wiem jak to wszystko się skończy. </span></p><div style="text-align: center;"><b><i>- Jak to się dzieje, że ludzie ciągle próbują cię zabić? - Mówił cicho, </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>prawie ze śmiertelną powagą - Musisz bardziej uważać.</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>- Czy to moja wina?</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>- Nie masz instynktu samozachowawczego. - Zrobił kolejny krok w </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>jej stronę. - Gdyby na butelce był napis „Trucizna", wypiłabyś to. </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Bierzesz ostrzeżenia za zaproszenia. </i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>Nie umiesz trzymać się z dala od tego wszystkiego, co cię zrani.</i></b></div><div style="text-align: center;"><b><i>„Tak jak ja".</i></b></div></div><div style="text-align: center;"><b><i><br /></i></b></div><div style="text-align: justify;">Finał książki cieszy mnie i smuci jednocześnie. Trudno będzie nie tęsknić do tej historii pełnej magicznych stworzeń czy artefaktów, pozostanie żal, że to koniec historii Evangeliny, Jacksa, Apolla i wielu innych. Jednak większość postaci otrzymała godne zakończenie (nie chcę spolierować, ale mam uczucie, że opowieść jednego z głównych bohaterów była znacznie smutniejsza niż na to zasługiwał), a kilka niedokończonych wątków dostało piękne otwarte zakończenie. Prawdę mówiąc powątpiewam by autorka do tych wątków powróciła, może ewentualnie mogłyby one być tłem innej historii, ale podejrzewam, że to co otrzymaliśmy musi nam wystarczyć. Na szczęście dostaliśmy wiele - gwałtowną zmianę fabularną, dynamicznych bohaterów, niejednoznaczną sytuację, magię i więcej magii, trochę zawiści, zazdrości, toksycznej miłości, niesprawiedliwości... Wszystkiego po trochu. I chociaż w zasadzie czytelnik od pierwszego tomu domyśla się gdzie zakończy się trzeci, to jednak ta droga jest tak przyjemna, że chętnie daje się zwodzić i uwodzić. </div><p style="text-align: justify;"><span style="text-align: left;">Baśń o złamanym sercu jest jedną z najlepszych przedstawicielek fantastyki dla młodzieży jaką czytałam. Klątwa drugiego tomu jest jej niestraszna, bo ośmielam się twierdzić, że to właśnie on był najlepszy. Wyraziści bohaterowie, magia i ułuda, niezwykły świat rządzący się własnymi prawami, marzenia o byciu kimś, życiu w bajce, konfrontacja tego z rzeczywistością, strach, odwaga i miłość, to wszystko okazało się bardzo smaczną mieszanką, od której trudno było się oderwać choćby na chwilę. Po lekturze odczuwam ogromną satysfakcję i powtórzę to samo co powiedziałam po Caravalu - czekam na więcej. :) </span></p><p style="text-align: justify;">PS Ogromnie doceniam to, że w ciągu jednego roku otrzymaliśmy cały cykl. To niesamowite tempo wydawnicze, zwłaszcza biorąc pod uwagę ogromną popularność historii. Oczywiście jedną kwestią jest to, kiedy dana książka jest już wydana (bo zdarza się, że na kolejny tom trzeba czekać kilka lat), ale drugą, że wydawnictwa niejednokrotnie przeciągają proces wydawniczy napisanych już książek, aby dłużej utrzymać czytelnika przy sobie. Cieszy mnie przeogromnie, że są wydawnictwa, które tego robić nie chcą, bo moim zdaniem jest to przejaw zwyczajnego książkowego szacunku do czytelnika. ;)</p><p style="text-align: justify;">PS2 Nie rozumiem czemu nikt nie chce tego zekranizować...</p><div style="text-align: center;">| <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/01/przedpremierowo-nie-kazda-bajka-musi.html#more" target="_blank">Baśń o złamanym sercu</a> | <a href="http://w-sercu-ksiazki.blogspot.com/2023/06/basniowa-sodycz-cierpienia-czyli.html" target="_blank">Ballada o nieszczęśliwej miłości</a> | <b>Klątwa prawdziwej miłości</b> |</div><div><br /></div><div style="text-align: center;">Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Poradnia K!</div>Martahttp://www.blogger.com/profile/01421856714169208976noreply@blogger.com