Tytuł: Teściowe muszą zniknąć
Od dawna obserwuję pana Rogozińskiego na Facebooku, niejednokrotnie zaśmiewając do łez podczas czytania jego postów. Mniej więcej rok temu przeczytałam pierwszą książkę jego autorstwa i... No cóż, była to przyjemna odskocznia, ale zaśmiałam się ze dwa razy i na tym się skończyło. Jednak skoro tak bawią mnie prywatne posty autora to jak to możliwe, że jego książki już niespecjalnie? Postanowiłam dać sobie czas i następnym razem spróbować z nowszą książką Alka Rogozińskiego, ale niestety nic się nie zmieniło. Teściowe muszą zniknąć to druga książka autora, z którą spędziłam relaksujący czas, mnóstwo się dzieje, a bohaterów nie sposób nie polubić, ale zaśmiałam się dosłownie 2-3 razy. Muszę przyznać uczciwie, że liczyłam na znacznie więcej.
Przedstawiona w książce historia jest bardzo dynamiczna. Poznajemy małżeństwo - Amelię i Janusza, do których wpada kuzyn dziewczyny z dosyć tajemniczą informacją o pogrzebanym skarbie. Początkowo para jest sceptyczna, ale wkrótce dają się wciągnąć tej niesamowitej historii. Tymczasem informacja o ukrytych kosztownościach dociera także do znanego warszawskiego gangstera Tygrysa Złocistego. Rozpoczyna się walka z czasem, a gdy ktoś zostaje zamordowany, ktoś zostaje niesłusznie oskarżony o morderstwo, a ktoś zostaje porwany, do akcji wkraczają teściowe Amelii i Janusza. Maja i Kazimiera są swoimi zupełnymi przeciwieństwami, jedna zamyka się w klatach w obronie zwierząt, a druga daje datki na radio Święta Jadwiga. Jednak obie bardzo kochają swoje dzieci i są zdeterminowane by je ocalić, nawet jeśli to oznacza, że nie dość, że będą musiały robić szalone i niebezpieczne rzeczy, to jeszcze będą je robić razem.
- Zmawiam różaniec - poinformowała. - Tylko już sama nie wiem, za kogo i w jakiej intencji. Za tego chłopca, za Amelię, za Janusza, za księdza Jana, za nas czy za to, żeby ten upiorny dzień wreszcie się skończył!
Na wielką pochwałę zasługują bohaterowie książki, doskonale skonstruowani, ciekawi, z całą pewnością unikatowi chociaż jak żywi. Każda z postaci była naprawdę wyjątkowa i zapadająca w pamięć. Nie jestem jednak pewna czy tak samo zapadająca w pamięć będzie fabuła, nieco pokrętna i naciągana. Chociaż finalnie cała historia tworzy pewną zamkniętą całość, to zdecydowanie liczba współistniejących zbiegów okoliczności była tutaj zbyt wysoka.
Autor też chętnie nawiązuje do obecnych wydarzeń społecznych i kulturalnych, co jak zawsze obecnie stanowi o wielkiej sile książki, ale nie wiem czy za 10 lat wciąż będzie to aktualne - przekonamy się. :)
Językowo Teściowe muszą zniknąć satysfakcjonują, również dialogi są zręczne, intrygujące i dowcipne, chociaż to ostatnie jak dla mnie pozostawia nieco do życzenia. Prawdę mówiąc, że jestem sobą bardzo rozczarowana. Miałam nadzieję, że ponieważ autor sporo pisze, to będę miała "coś wesołego" na kilkanaście wieczorów. Tymczasem chociaż była to bardzo dobra odskocznia to zabrakło mi parskania dzikim śmiechem jak chociażby przy pierwszych dwóch częściach Arystokratki albo jak przy Dożywociu Marty Kisiel. Tam dosłownie nie mogłam śmiechu opanować, a mój partner zwracał mi uwagę, że rozpraszam go podczas jego lektury. Teraz rzeczywiście czytałam zrelaksowana, wielokrotnie się uśmiechnęłam (choć czasami z lekkim przewracaniem oczu nad zastosowanymi rozwiązaniami fabularnymi), ale nic więcej. Pod każdym względem Teściowe muszą zniknąć sprawiły mi przyjemność, ale niestety szału nie było, mimo że tak nie niego liczyłam.
Znacie już jakieś książki Alka Rogozińskiego? Może możecie mi polecić taką, która naprawdę mnie ubawi, bo wciąż nie tracę nadziei, że to się uda!
| Teściowe muszą zniknąć | Teściowe w tarapatach |