Tytuł: Pryncypium
Autor: Melissa Darwood
Wydawnictwo: Genius Creations
Data wydania: 2017
Liczba stron: 370
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6+/10Pryncypium Melissy Darwood kusiło mnie od dnia wydania. Pomysł nomen od pierwszej chwili oczarował moje myśli i wiedziałam, że po prostu muszę tę książkę sprawdzić. Potem przeczytałam mnóstwo zachwytów, z których połowa mnie zadziwiła, bo skupiała się na... Pięknej, romantycznej miłości. Miałam nadzieję, że tym razem to nie problemy miłosne będą w książce wiodły prym, a tu taka niespodzianka. Potem przeczytałam wiele rozczarowanych głosów, że dominuje chaos, że ani historia, ani nomina nie trzymają się kupy, że książka jest przewidywalna. Znowu poczułam się zniechęcona. W ten sposób ciągle się się wahałam, bo chciałam i nie chciałam jednocześnie. W końcu się zdecydowałam. I wciąż nie wiem co dokładnie o Pryncypium sądzę.
Zacznijmy od krótkiego
opisu sytuacji. Aniela jest zapracowaną do granic możliwości
dziewczyną, która pewnego dnia podczas rozdawania gazet spotyka
bogatego faceta w drogim aucie, którego żyły niespodziewanie robią
się czarne niczym smoła. Przepracowana dziewczyna na ten widok
mdleje i... Tak poznaje bliżej całkowicie pozbawionego uczuć
tajemniczego Zoltana. W wyniku zbiegu okoliczności dziewczyna
dostaje pracę w jego firmie i chcąc nie chcąc żyły pana
Brandenburga zaczynają ją coraz bardziej niepokoić. Tymczasem
mężczyzna ma w życiu dużo większe zmartwienia niż Aniela, ale
już wkrótce się przekona, że to ona może stanowić dla niego
prawdziwe zagrożenie.
- Powinnaś być
aktorką - przyznała, wstając od biurka.
- Jestem. - Marta zadarła głowę do góry. - Aktorką w teatrze życia codziennego.
- Jestem. - Marta zadarła głowę do góry. - Aktorką w teatrze życia codziennego.
Wiem, że po tym opisie
macie swoje przeczucia co do tego, w którą stronę kieruje się
fabuła. Ja też miałam i nie powiem bym się dużo pomyliła. Można
by więc powiedzieć, że Pryncypium to zwykły Harlequin i książka
bez zaskoczeń, ale tutaj bardzo byśmy się pomylili. Książka jest
bardzo przyjemnie napisaną mieszanką
romantyczno-erotyczno-fantastyczną, która niekiedy rzeczywiście
popada w schematy, ale czasami zupełnie olśniewa swoim podejściem
gdzie na szczególne uznanie zasłużyło samo Pryncypium.
Nomen, Ipsum, Lokum.
Oto czym jesteśmy (…)
Ważne jest, by cała
trójca żyła ze sobą w zgodzie,
wówczas nic
lepszego nie może nas spotkać.
Zatem najpierw powiem
Wam, że koncepcja nominów jest obłędnie świetna. Zdecydowanie
autorka mogłaby się pokusić o rozwinięcie tego wątku, bo jego
założenia są intrygujące, a triada Lokum, Ipsum i Nominum nad
wyraz mnie zaciekawiła. Nie powiem, że to całkowicie oryginalne spojrzenie, ale świetne podejście autorki sprawiło, że zupełnie
mi to nie przeszkadzało. Żałuję, że rzeczy były tłumaczone
wprost, wolałabym więcej dowiadywać się podsłuchując, łącząc
pojedyncze nitki, więcej dowiedzieć się o septyce, Laufrach i
Hermanach, ale wciąż Melisso Darwood ja z przyjemnością wniknę w
ten świat głębiej. Było w książce wiele zaskakujących zwrotów
akcji, przyjemnie zbudowanych postaci i niezwykłych opisów. Książka
jest wciągająca i romantyczna (ale akurat nie za bardzo ckliwa!), a
chwilami naprawdę tajemnicza. Sceny erotyczne, choć bardzo
sugestywne, zostały napisane z poetycką wręcz delikatnością.
Językowo książka ani parzy, ani ziębi. Jest napisana zrozumiale i
naprawdę czyta się ją niezwykle przyjemnie, nawet jeśli co jakiś
czas głowi się człowiek o co właściwie chodzi.
- You spent a nice
time in Malaysia while visiting your uncle?
Doskonale zrozumiała pytanie, zrobiła jednak minę wolnomyśliciela,
który za grosz nie rozumie po angielsku i tak jak kazał jej Moses,
wzruszyła bezradnie ramionami. Celnik uderzał paszportem w dłoń.
Patrzył na nią, jakby starał się wyczytać jej myśli.
Nie wytrzymała i zaryzykowała:
-W trzęsawisku trzeszczą trzciny, trzmiel trze w Trzciance trzy trzmieliny,
a trzy byczki znad Trzebyczki z trzaskiem trzepią trzy trzewiczki. Rozumiesz?
Doskonale zrozumiała pytanie, zrobiła jednak minę wolnomyśliciela,
który za grosz nie rozumie po angielsku i tak jak kazał jej Moses,
wzruszyła bezradnie ramionami. Celnik uderzał paszportem w dłoń.
Patrzył na nią, jakby starał się wyczytać jej myśli.
Nie wytrzymała i zaryzykowała:
-W trzęsawisku trzeszczą trzciny, trzmiel trze w Trzciance trzy trzmieliny,
a trzy byczki znad Trzebyczki z trzaskiem trzepią trzy trzewiczki. Rozumiesz?
Jednak tutaj zaczyna się
moje „ale”. Po pierwsze i ja zarzucam książce chaos, a
zrozumienie początków szło mi bardzo opornie. Wiem, że autorka
daje możliwość, aby najpierw zapoznać się ze słowniczkiem z
końca książki, ale dla mnie byłoby to dojmującą porażką
gdybym sama nie poradziła sobie z fabułą, choć przyznaję,
wahałam się. Kolejnym problemem jest to, że ja wiem, że
najprostsze rozwiązanie bywa najlepszym. W zasadzie, nawet się z tym
zgadzam, bo niektóre rozwiązania wykorzystane przez autorkę były
tak proste, że aż swoją prostotą zaskakiwały. Jednak nadmiar
jest szkodliwy i od pewnego momentu już wiedziałam, że najprostsze
rozwiązanie będzie prawdziwe, a fabuła rzeczywiście stała się
dosyć przewidywalna. Zresztą, trochę taka była z założenia, bo
pojawiają się tu schematy stare jak świat. Nieco psuje to odbiór,
przez co pojawia się myśl, że Pryncypium jest jednak trochę
„zmarnowanym potencjałem”. Ale mimo tego wszystkiego, Melissa Darwood
sprawiła, że bez wątpienia sięgnę po jej kolejną książkę.
Wiecie dlaczego? Dlatego, że pierwsze książki dużo mówią o pisarzu. Tutaj
mamy świetny pomysł, ciekawie wykreowany świat czyli bardzo dobre
wykonanie znacznie trudniejszej części książki, a autorka wpada w
sidła schematu w całkiem podstawowych sprawach. Dlatego nie mam
wątpliwości, że jeśli tylko weźmie do serca niektóre uwagi to
wkrótce możemy się spodziewać światowych bestsellerów i jeśli
wszystkie kolejne książki będą miały tak dobry wątek
fantastyczny jak Pryncypium, to przeczytam każdą z nich. :)
Jeszcze jedna uwaga.
Miejscem akcji fabuły jest Polska, a konkretnie Alwarnia, zamek w Arkan czy Bystra. I o ile Bystra mnie
przekonuje, o tyle pozostałe nazwy brzmią na zbyt mocno stylizowane
innymi językami. :)