Cykl: W kręgach władzy
Tom: 1
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2017
Liczba stron: 624
Kategoria: Political fiction, sensacja
Ocena: 9/10Na wstępie chcę zaznaczyć, że wszystkie moje opinie są subiektywne, a ta nie jest wyjątkiem. Posiadam nie tylko poglądy polityczne, ale także poglądy o polityce. I nie boję się dyskusji. :)
Wotum
Nieufności to niestety kolejna książka Remigiusza Mroza, która
potwierdza, że autor nie tylko jest świetnym pisarzem, ale też z
całą pewnością twórcą o bardzo wielu twarzach (nieomal pewnie
pięćdziesięciu!), który na całe nasze szczęście nie ogranicza
się do pisania książek z tylko jednego gatunku! Tworzy bowiem
obraz tak realny, że aż skręca z obrzydzenia i fascynacji.
Zatem
od początku. Wotum nieufności to naprawdę dobrze napisane
political fiction. Doskonale nawiązuje do obecnych problemów i
zagadnień omawianych na sejmowych mównicach co sprawia, że
czytelnik od razu wczuwa się w fabułę. Głównych bohaterów
książki (jak to zwykle u tego autora bywa) jest dwoje. Jednym jest
młoda gwiazda polityki - Patryk Hauer, drugim doświadczony polityk,
marszałek sejmu Daria Seyda. Oboje poznamy prywatnie i zawodowo, ale
zaraz zaraz.. Czy w polityce istnieje rozgraniczenie między jednym a
drugim? Teoretycznie Daria Seyda jest idealistką, politykiem z
wyższymi wartościami, a Patryk Hauer to człowiek bez skrupułów,
wykorzystujący wszystkie swoje atuty. Wotum nieufności
pokaże nam jednak dokładnie to czego od lat uczy nas polityka, że
absolutnie nic nie jest czarne lub białe.
Nie
zdradzę Wam nic prócz informacji, że zacznie się z przytupem, w
środku będzie gorąco i krwiście, a pod koniec.. Fajerwerki jak to
zwykle bywa u pana Mroza. Zaś pomiędzy będzie napięcie, będą
skandale, będzie korupcja, będzie targowisko ustępstw i
przekupstw. Słowem – polityka drodzy państwo.
Ludzie
nie wiedzą, czego oczekiwać, dopóki ich o tym nie poinformujemy.
Wiecie
co w tej książce jest najlepsze? Jako osoba mająca wyraziste
poglądy polityczne, obawiałam się, że autor albo wstrzeli się w
moje poglądy, a nie wstrzeli w te „drugie”, albo odwrotnie.
Muszę Wam z radością powiedzieć, że tę książkę śmiało może
czytać osoba o dowolnych poglądach politycznych, choć bez
wątpienia, Wotum nieufności przyniesie więcej radości
osobom osłuchanym z polską polityką w ogóle.
Już
dawno nie czytałam polskiego political fiction, nieomal w wielu
wydaniach bym się go obawiała. To śliski gatunek, podobnie jak
sama polityka. Kusi by poszaleć, ale to grozi zagubieniem
rzeczywistości, jednak z dbałości o realizm można niechcący
zanudzić czytelnika na śmierć, a między jednym a drugim jest
rzecz jasna bardzo cienka granica. Jestem zachwycona, że według
mnie tym razem autor nie dał się ponieść fantazji jak w
Ekspozycji i dzięki temu miałam szansę spędzić naprawdę
świetne, pełne napięcia chwile z przepyszną książką.
Jedyne
co naprawdę mnie drażniło to te nazwiska. Seyda, Hauer to takie
dziwne, powiedziałabym nietypowe i mało polsko brzmiące. Kolejne
nie brzmią lepiej, więc ja się pytam - czyżby brak weny?
Chciałabym
tez (ja, szeregowy czytacz) pochwalić research wykonany przed
napisaniem tej książki. Jest.. Imponujący. Naprawdę zaimponował
mi Pan Panie Autorze bardziej niż prawniczym żargonem Chyłki i
Zordona. Wiedza z korytarzy to jedna, a wiedza z kuluarów i zza
zamkniętych drzwi to coś zupełnie innego. Jest szokująco, ale
wciąż pozostaje realistycznie. Świetne rozwiązania, zaskakujące
zmiany akcji, wstrząsająca niekiedy szczerość.. To robi wrażenie.
Zwłaszcza niesamowicie przedstawione są te debaty. Jestem bardzo
ciekawa, czy rzeczywiście tak to wygląda. Rzeczy z zewnątrz były
dokładnie takie same, ale jak było za kulisami? Mi pozostaje
zgadywać, a autor przedstawił swoją, świetną i ciekawą wersję,
którą kupuję.
Trzeba
jednak dodać, że określenie „polskie House of Cards”
należy postrzegać w odpowiednim świetle. Wielu z nas oglądało
doskonałego, fenomenalnego, po prostu fantastycznego Kevina Spacey w
roli Francisa Underwooda. Część czytała również House of
Cards autorstwa Michaela Dobbsa, świetne i mroczne political
fiction będące podwaliną serialu.
Jaka
była główna różnica między filmem a serialem? Taka, że serial
miał miejsce w Stanach Zjednoczonych, a akcja książki rozgrywała
się w Wielkiej Brytanii. Czy to miało znaczenie? Tak. Serial miał
szalony rozmach, bo USA może sobie pozwolić na szalony rozmach i
pozostać wiarygodne. Książka rozmach ma już mniejszy, bo aby
pozostać w sferze realizmu trzeba trzymać się brytyjskich
konwenansów. Polskie House of Cards musiało być wiarygodnym
political fiction nie przebierającym w środkach. I takie było. Ale
ponieważ miał być realizm to trzeba wyzbyć się nadziei na
niektóre amerykańskie zabiegi, a cieszyć się deszczykiem
niepokoju, że na wiejskiej „to by przeszło”. Jedyne może o co
bym zapytała to o głównego bohatera. Nie jestem przekonana czy
którykolwiek z dotychczas przedstawionych ma w sobie „to coś",
tę charyzmę, metodyczność i bystrość. Choć Patryk Hauer jest w
tym co robi dobry, to jednak odnoszę wrażenie, że jeszcze mu
troszkę brakuje.
Zatem
nie pozostaje mi teraz nic innego niż gorąco zachęcić do złapania
książki w dłoń i zatopienia się w polityce na Wiejskiej bez
Wiejskiej oraz błaganiu o kolejny tom cyklu, niczym o kroplę wody
na pustyni! :)
| Wotum nieufności | Większość bezwzględna | Władza absolutna |