Tytuł: Rywalki
Autor: Kiera Cass
Cykl: Selekcja
Tom: 1
Wydawnictwo: Jaguar
Data wydania: 2014
Liczba stron: 336
Tłumacz: Małgorzata Kaczarowska
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6+/10
Rywalki Kiery Cass
wytypowałam do bookathonowskiego zadania „Zła książka”,
głównie dlatego, że od bardzo dawna gdy chodziło o tę lekturę
kierowały mną sprzeczne uczucia. Z jednej strony książkę
przeczytać chciałam, z drugiej miałam straszne przeczucie, że
będzie to spektakularny gniot. Naprawdę, szczerze myślałam, że
to nie może się udać. Przeczytałam sporo książek tego typu,
więc byłam pewna, że Rywalki nie są w stanie mnie niczym
zaskoczyć, a że książka była bardzo często recenzowana nie
mogłam się łudzić – dla młodszych była ona „spektakularnym
arcydziełem, romantyczną baśnią i cudowną historią, do której
muszą wrócić”, a dla starszych... No cóż. Większość
pozostawała przy opinii, że nie wrócą do niej za żadne skarby.
Jednak skoro tak się
złożyło, że jest okazja to zdecydowałam się na Rywalki
bez większego wahania. I co? I muszę oddać sprawiedliwość - to
wcale nie jest zła książka.
To w czym się nie
myliłam to to, że Rywalki zdecydowanie mnie nie zaskoczyły. Nie
odnotowałam ani jednego motywu, którego bym już nie przeczytała.
Szczególnie intensywnie wyczuwałam nuty Czerwonej Królowej,
która jednak powstała już po Rywalkach zatem niestety, po prostu
kolejność w której czytałam zadziałała na niekorzyść Kiery
Cass. To jest jednak ważne, aby odnotować, że Rywalki
powstały stosunkowo na początku fali fantastycznego nurtu YA, więc
nawet jeśli coś brzmi podobnie (a brzmi) to najprawdopodobniej to
Kiera Cass była pierwsza.
Czasami, aby coś
ukryć, najlepiej robić to na oczach wszystkich.
Standardowo, był trójkąt
miłosny, młoda piękna dziewczyna, która trafia do zamku księcia.
Jest rywalizacja, romantyczne zbiegi okoliczności, w założeniu
zaskakujące zwroty akcji, niebezpieczeństwa. Przecież prawie każda
dziewczynka chciała być kiedyś księżniczką, więc nie tak
trudno sobie to wyobrazić, te piękne suknie, królewskie komnaty,
wartowników... Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie nie są to
niespotykane tematy w literaturze młodzieżowej. ;)
W porównaniu jednak do
niektórych głównych bohaterek, wbrew temu co czytałam w bardzo
wielu recenzjach, mnie główna bohaterka nie drażniła. Nie powiem,
że ją pokochałam całym sercem, ale jej rozterki były
zdecydowanie bardziej znośne od przemyśleń Mare Barrow. America
szybciej i rozsądniej rozwiązywała swoje problemy, autorka nie
serwowała nam kilku stron wewnętrznych rozważań bohaterki o
jednym spojrzeniu chłopaka i chwała jej za to, bo to jest po prostu
nudne. Czy America jest mądra tego nie wiem, ale wydawało mi się,
że jest całkiem naturalna. Znacznie więcej wątpliwości budzi we
mnie doskonały książę Maxon. Za dużo cukru na jednego chłopaka.
Było miło, umiarkowanie realistycznie i bardzo słodko. Jeśli
chodzi o relacje dziewcząt między sobą, tam było ciekawiej, choć
jak na rywalizację o koronę jednak brakowało mi pikanterii. Może
w Eliminacjach gra się zaostrzy (a osobowość Maxona
nabierze jakiegoś kształtu)?
To co w książce
zaciekawiło mnie najbardziej to rys historyczny Rywalek. Czwarta
wojna światowa, okupacja chińska, wojna z Rosją czy pytanie
bohaterki o dostępność do tej wiedzy to zdecydowanie mnie
zaintrygowało i jest to jeden z powodów dla których zamierzam
sięgnąć po Eliminacje, by dowiedzieć się czy ten wątek
zostanie pociągnięty. Gorzej było z obecnym realiami, kastowość
choć ciekawie wymyślona to jak dla mnie niespecjalnie trzymała się
kupy. Logika tu chwilami zawodziła.
Jeśli chodzi o styl
autorki można go podsumować jednym słowem: przystępny. Ze
wskazaniem na bardzo prosty, choć jak dla mnie dosyć poprawny.
Oddaję honory książce,
Rywalki nie były tak złe jak to sobie wyobrażałam. Fabuła
nawet mnie wciągnęła, choć może nie tak jak bym chciała.
Polubiłam główną bohaterkę, zaciekawił mnie rys historyczny i
myślę, że sięgnę po kolejny tom, w nadziei, że książka
nabierze większych rumieńców. Nie było to w moich oczach
arcydzieło, ale zła książka też nie. Po prostu przyjemna,
poprawna, na dwa wieczory.
Co sądzicie? Waszym
zdaniem to „zła książka”, wręcz przeciwnie czy tak jak dla
mnie standardowa młodzieżówka bez szału?
| Następczyni | Korona |