Autor: Jay Asher
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2015
Liczba stron: 372
Tłumacz: Aleksandra Górska
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10
Tak jak pewnie wielu z
Was o książce słyszałam z powodu tego jakie budziła ona
kontrowersje. Raz czytałam, że pewna amerykańska biblioteka nie
chciała jej wypożyczać, innym razem szkoła uznała ją za
niebezpieczną. Potem pojawił się serial i znowu, razem z nim,
pojawiły się kontrowersje. W całym tym zamieszaniu stałam murem
za tym, że nie ma mowy o indeksie ksiąg zakazanych, zawsze byłam
jego wrogiem. Ale nie mogłam pozbyć się wrażenia, że w sprawie
13 powodów coś jest na rzeczy.
Nie czytam zwykle takiej
literatury. Dlaczego? Po prostu po przeczytaniu książki zwykle
przez pewien czas o niej myślę, a życie i bez myślenia o
samobójstwach bywa dojmująco smutne. Wystarczy, że włączę
telewizor i zobaczę ujęcia z kolejnego zamachu, twarze dzieci z
Syrii albo usłyszę o kolejnej historii skatowanego niczemu winnemu
zwierzaka. Dlatego rzadko czytam czytam takie książki, bo
zwyczajnie nie chcę o tym myśleć. Nie to, że nie myślę.
Problemu jestem świadoma. Ale nie chcę o tym myśleć i może warto
w tym miejscu powiedzieć, że ta książka jest bardzo niewygodna. Po co więc po nią sięgnęłam? Chciałam sprawdzić jak to z nią jest. Czy rzeczywiście słusznie wywołuje takie zamieszanie i co ja sama będę o tym myśleć po przeczytaniu. Było mi ciężko się za nią zabrać, ale w końcu natrafiła się okazja - Bookathon i wyzwanie „Temat tabu” (a przy okazji także „Książka, którą zekranizowano w 2016 lub 2017 roku”).
Młody Clay Jansen
znajduje na progu paczkę. Kiedy ją otwiera widzi 7 kaset
magnetofonowych, które okazują się być nagrane przez Hannah Baker
– jego koleżankę, która nie tak dawno popełniła samobójstwo.
Same kasety wywołują na nim koszmarne wrażenie, jednak co to jest
koszmar zrozumie kiedy zacznie je przesłuchiwać. Przez najbliższe
kilka godzin będzie słuchał głosu zmarłej dziewczyny, która
opowie o 13 powodach swojej decyzji. Żeby być precyzyjnym
powiedziałabym – Hannah opowie o 13 osobach, których postępowanie
wywołało efekt śnieżnej kuli i doprowadziło do tego, że
postanowiła odebrać sobie życie.
Jeśli słyszysz
piosenkę, która wywołuje u Ciebie łzy, a nie chcesz już płakać,
nie słuchasz jej
więcej. Ale nie da się uciec od samego siebie.
Nie można
postanowić, że się już nie będzie siebie oglądać.
Wyłączyć zgiełku
w swojej głowie.
Muszę podzielić się z
Wami pewną refleksją. Cały czas nie mogę pozbyć się wrażenia,
że być może pedagodzy szkolni, bibliotekarze, nie do końca się
mylili. Być może jest to wskazówka dla 13 osób. Każdy z nas
mógłby być jedną z nich i to jest chyba jedna z bardziej
przejmujących rzeczy w tej książce. No dobrze, może nie każdą z
nich, ale mimo wszystko. Takie kasety de facto mógłby pewnie
otrzymać każdy z nas. Efekt śnieżnej kuli – każdemu z nas
zdarzyło się kiedyś powiedzieć, zrobić coś złego. A gdybyśmy
zrobili to w nieodpowiednim miejscu, o nieodpowiednim czasie, w
obecności nieodpowiedniej osoby? Moglibyśmy pomóc kuli
przemieszczać się szybciej. Równie dobrze moglibyśmy ją jednak
zatrzymać, nie robiąc tej rzeczy. Może to jest informacja, którą
moglibyśmy sobie przyswoić. Że można być życzliwym bez powodu,
świadomym konsekwencji, że czasami żarty mogą skończyć się źle
lub gorzej, że powinniśmy obserwować otoczenie, być czujnym na
pewne zdarzenia i czasami zobaczyć coś poza własnym nosem. To jest
rzecz, która jest warta przypomnienia. Jeśli jesteśmy jedną z
tych 13 osób ta książka może nam przynieść rozum.
W tym chyba właśnie
sęk. Nikt nie wiem ze stuprocentową pewnością,
w jakim stopniu jego
postępowanie odbija się na życiu innych.
Bardzo często nie
mamy bladego pojęcia.
Mimo to robimy, co
nam się żywnie podoba.
Nie widzę jednak żadnej
możliwości by ten „konflikt tragiczny” rozwiązać, dlatego
może to dobry moment na to by temat ten stał się tematem rozmowy.
W szkołach, w domach, u pedagoga, w bibliotece. Może trzeba
rozmawiać, zamiast zostawiać taką osobę z książką samą sobie,
może powinniśmy więcej o tym rozmawiać, pytać, zwracać uwagę,
hamując hejt i nienawiść. To też jest ciekawostka. W 13
powodach nie ma mowy o internecie, a badania dowodzą, że to tam
wylewają się prawdziwe morza niedbałości o konsekwencje. Efekt
jest taki, że na pewno nie jedna licealistka poczuła się tam
upokorzona. Być może nawet z tego powodu myślała o samobójstwie. Ciekawe jak wyglądałaby ta książka gdyby uwzględnić właśnie wpływ internetu. Interesującym jest też jak internet tę śnieżną kulę napędza.
Wracając jednak do
książki. Czy jest dobra? Trudno mi powiedzieć. Nie polubiłam
bohaterów (chyba trudno się temu dziwić), nie płakałam i nie
przeżywałam tego jak wielu czytelników przede mną. Czy wydawała
mi się realistyczna? Wystarczająco, zdecydowanie. Czy poruszyła we
mnie jakąś strunę? Chyba nie do końca. Wywołała troskę.
Pamiętam swoje liceum i wiem, że wtedy rzeczy dochodzą do
człowieka inaczej. Inne rzeczy mają też znaczenie. Dlatego
ogarnęła mnie pewna troska o dzisiejszą młodzież i właśnie
wyżej opisana refleksja na temat tego czy książka jest dla
każdego. Czy współczułam Hannah Baker? Tak. Współczułam. Ale
muszę przyznać – nie rozumiałam jej modus operandi. Wyczuwam
pewną pychę w nagraniu kaset, wyczuwam też to, że Hannah nic nie
zrobiła by takiemu obrotowi spraw zapobiec (oprócz ostatniej,
absolutnie skandalicznej kasety, która powinna stać się koszmarną
przestrogą dla wielu) i jakoś nie do końca mnie to przekonuje.
Odnoszę wrażenie, że główna bohaterka od dłuższego czasu
hołdowała swoim nieszczęściom. Absolutnie nie ponosi winy za to
co jej się przytrafiało, ale mam wrażenie, że mogła jakoś
inaczej zareagować. Może wypuścić tę parę kiedy poczuła, że
jest już tego za dużo, że nie wytrzymuje, może czasami powiedzieć
„tak, to moje” lub zadzwonić jednak na policję, albo
opowiedzieć komuś przynajmniej część tej historii (wiedzą co mam na myśli Ci, którzy książkę już czytali, dla reszty nie chcę spoilerować ;)). Może też
najzwyczajniej w świecie część rzeczy zignorować, nie traktować tego osobiście, choć zdaję sobie sprawę, że to niełatwa opcja.
Nie sposób wrócić
do tego, co było kiedyś. Co nam się wydaje, że jest.
Tak naprawdę do nas
należy jedynie... teraz.
Opowieści takie jak 13
powodów są potrzebne. Doskonale wiem, że takie historie się
zdarzają i to wcale nie tak rzadko jak byśmy sobie tego życzyli.
Część osób tego nie wie i nie dopuszcza tego do swojej świadomości,
więc dla tych książka jest idealna. Uważam też, że powinni
przeczytać ją rodzice i pedagodzy. Zbyt często młodzi ludzie zostają
sami ze swoimi problemami (nawet jeśli to problemy tylko w ich
oczach, a nie w oczach dorosłych) i zbyt często nie traktuje się
ich słów poważnie, a ta książka może przybliżyć młodzieżowy
tok myślenia i pozwolić na lepsze zrozumienie sytuacji. Co do
reszty – tak jak napisałam - obawa zżera mnie tylko o tych, dla
których samobójstwo jest opcją, bo mam uczucie, że ta książka
może niechcący przechylić szalę nie w tę stronę co trzeba.