Tłumacz: Edward Boyle
Dekameron Giovanniego Boccaccia to klasyka literatury, a zarazem jedna z książek, które od dawna chciałam w całości przeczytać. O ironio, biorąc pod uwagę kulisy powstania, Dekameron to idealna książka na obecne czasy. Młodzi ludzie podczas epidemii dżumy w XIV wieku wyjeżdżają do oddalonej od grodu posiadłości by odpocząć, znaleźć pocieszenie i zregenerować siły, a przy okazji opowiadają sobie różne historie. Brzmi znajomo, prawda? W ten sposób powstał zbiór 100 nowel (przez dziesięć dni codziennie dziesięciu bohaterów opowiada po jednej noweli dziennie), w których główne tematy to różnie pojmowana miłość, ludzkie przywary (w tym wady przedstawicieli kościoła katolickiego!), zarówno szczęśliwe jak i te mniej korzystne zrządzenia losu czy pieniądze, a postacie pojawiające się w tych opowiadaniach są przedstawicielami bardzo różnych grup społecznych. Ciekawe czy podobny zbiór nowel powstanie po pandemii SARS-Cov-2 w XXI wieku. :)
Giovanni Boccaccio stworzył krótsze, dłuższe, weselsze, smutniejsze, ale w większości bardzo celne opowiadania. Znacząca część z nich miała ciekawą, trafną puentę, która biorąc też pod uwagę okres powstania tej powieści jest nieco zaskakujące, ale nad wyraz satysfakcjonujące. Ku mojemu zdumieniu autor ma poczucie humoru, a jego nowele bywają naprawdę błyskotliwe.
Co ciekawe, Dekameron swego czasu trafił do indeksu ksiąg zakazanych, choć muszę przyznać, że po lekturze zupełnie mnie to nie dziwi. Boccaccio nie ukrywał, że jest ogromnie wierzący (wyziera to z książki na co drugiej stronie), ale ewidentnie naprawdę nie lubił kleru. Bezpardonowo wytyka szeroko pojęte rozpasanie ludzi kościoła wskazując na nieprzestrzeganie celibatu, hazard, sprzedawanie odpustów itp. Jakby tego było mało to nowelki opisane w Dekameronie niejednokrotnie opowiadają o miłości cielesnej i zmysłowej co z całą pewnością także nie było w smak Inkwizycji.
Zaskoczyło mnie też to, że kiedy zagadywałam znajomych o tę książkę, okazywało
się, że niewielu z nich pamiętało, że już w przeszłości
spotkali Dekameron. W szkole omawiamy jedną z nowel Boccaccia, a od
przedstawionego w niej motywu sokoła powstała nazwa teorii
opisującej klasyczną budowę noweli. I o ile ta nowela autora nie
należy do najweselszych (pomimo swojej niewątpliwej celności
przekazu) to z całą pewnością odegrała rolę w przyszłości
literatury. Chociażby z tego powodu warto o książce pamiętać, ale przyznam szczerze, moim zdaniem autor ma o wiele więcej do zaoferowania niż to co widzimy w Sokole.
Powiem szczerze, że kiedy dostałam tę prześlicznie wydaną cegiełkę nie sądziłam, że tak dobrze spędzę z nią czas. I mimo, że poglądy Boccaccia na prawa kobiet, ich umiejętności czy możliwości są przestarzałe i kompletnie niezgodne z obecną rzeczywistością (na szczęście!), to sama puenta opowiadań bywała naprawdę niesamowicie trafna, a przekaz wielu z nich pozostanie ze mną na dłużej. Według mnie autor stworzył naprawdę wyjątkowe dzieło, które choć pod pewnymi względami uległo przedawnieniu, to pod innymi przekazuje nam ponadczasowe wartości, w naprawdę przystępny sposób. Setki lat minęły od wydania Dekameronu, a on wciąż jest, i myślę, że będzie, czytany. Gorąco zachęcam do lektury, zaskoczyło mnie jak wiele ma ta książka do zaoferowania, a zapewniam Was, że słynny Sokół to nie jest szczyt pisarskich możliwości autora.
A Wy, wracacie do szkolnych lektur?
Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu MG oraz portalowi BookHunter.pl