Photo by Aliis Sinisalu on Unsplash
Dobra wiadomość zastała mnie w pieleszach, bo w soboty nie wstaję przed dziesiątą. Informację podesłała mi koleżanka dopisując krótkie "jak mogłyśmy to przeoczyć?!". Niestety, ja wiem jak mogłam to przeoczyć - ten tydzień w pracy był szczególnie uciążliwy. Teraz jednak nadrabiam i spieszę z dobrą wiadomością, bo wiecie jak kocham ebooki - 2. października bieżącego roku Unia Europejska wreszcie zgodziła się, że ebookowi bliżej jest do książki niż do elektronicznie świadczonej usługi. W związku z czym [werble] Rada do Spraw Gospodarczych i Finansowych w końcu przystała na redukcję stawek VAT na tak zwane "publikacje elektroniczne". Piszę wreszcie, bo sprawa na długi, ponadroczny okres, utknęła w martwym punkcie z racji problemu z osiągnięciem porozumienia pomiędzy wszystkim krajami członkowskimi.
Co to w praktyce oznacza?
W tym momencie, zgodnie z prawem polskim, sprzedaż ebooków [podobnie jak prasy elektronicznej i audiobooków] jest obciążona podstawową stawką VAT wynoszącą 23%. Tymczasem gdy kupujemy książki oraz czasopisma drukowane (oraz płytę z audiobookiem) VAT wynosi tylko 5% ceny. Skąd ta 18% różnica? Dotychczas prawo polskie, zgodnie zresztą z europejskim, przewidywało, że sprzedaż publikacji elektronicznych stanowi usługę, która standardowo jest obciążona 23% podatkiem. Tymczasem publikacje drukowane oraz zamieszczone na nośnikach były objęte stawką specjalną, obniżoną. Od wielu lat zabiegano o zrównanie stawek VAT książek drukowanych oraz ebooków wskazując na wyraźne podobieństwa i oczywistość faktu, że ebook to nie usługa tylko książka.
W praktyce oznacza to tyle, że jeżeli wydawca wycenia książkę i ebooka na 30zł, to finalnie my kupujący za książkę zapłacilibyśmy 31,50zł, a za ebooka 36,90zł. I choć teraz wiele osób myśli, że to jest tylko 5zł, jednak weźmy pod uwagę dysproporcję pomiędzy kosztami wydania książki i ostatecznie widzimy, że wcale nie rzadka sytuacja, w której ebook jest sprzedawany w cenie książki papierowej wcale nie jest kuriozalna. Wynika to po prostu ze stawki VAT.
Czyli cieszymy się?
Chciałoby się rzec "Tak! W końcu!", ale prawda jest taka, że od osiągnięcia zgody Rady UE do chwili gdy nasze ebooki rzeczywiście stanieją może minąć jeszcze długi czas, bo choć Rada doszła do porozumienia i umożliwiła taką obniżkę, to wcale nie oznacza, że państwa członkowskie muszą z tej możliwości skorzystać. Im niższy VAT tym mniej wpada do kieszeni państwa, więc choć jest to korzystna zmiana dla czytelników, to niekoniecznie dla państwa. W przypadku Polski wielką nadzieję pokładam w nadchodzących wyborach. Obniżenie stawki VAT na ebooki wydaje się niewielkim ustępstem na tle innych zmian, a jest pewnym udogodnieniem, które miło byłoby dopisać do swoich zasług. Zatem miejmy nadzieję, że Ministerstwo Finansów nie skończy na "planowaniu obniżenia stawek VAT na publikacje elektroniczne", ale wcieli je w życie, tym bardziej, że z tego co pamiętam nieco ponad rok temu w Sejmie, projekt ustawy obniżającej ceny ebooków został poparty przez wszystkie frakcje polityczne. Jeśli obietnice miałyby się ziścić to takie zmiany wydarzyłyby się na początku roku 2019, ale pożyjemy, zobaczymy.