Tytuł: Behawiorysta
Autor: Remigiusz Mróz
Wydawnictwo: Filia
Data wydania: 2016
Liczba stron: 550
Kategoria: Thriller/Sensacja/Kryminał
Ocena: 8/10
Behawiorysta też zabawnie się wpasował, bo
właśnie dzisiaj pierwszy raz w życiu skorzystałam z porady behawiorysty.
Właściwie to behawiorystki i nie dla ludzi, a dla zwierzaków, ale tak czy
inaczej po raz kolejny ciekawie się złożyło. Choć przyznam szczerze, ogromnie
się cieszę, że behawiorystka mojego kota znacząco różni się od przedstawianego
behawiorysty u Remigiusza Mroza!
Książka jest niepokojąca, prawdziwy kryminał z mocnym
brzmieniem, cięższy i trudniejszy. Bardzo dobry motyw przewodni, świetne bezpardonowe
rozegranie i mocne zakończenie – takie książki lubię. Nie powiem, że Behawiorysta dał mi wypocząć, bo same
obrazy, które przywoływał przed oczami były z tych trudniejszych, ale na pewno
poważnie wciągnął. Tylko dlatego, że byłam na romantycznym weekendzie we dwoje
nie przepadłam zaczytana bez reszty (choć i tak nie potrafiłam zupełnie
przestać). :D
Oto poznajemy głównego bohatera - Gerald Edling jest
postacią ostro zarysowaną od początku do końca, a mimo to potrafi zaskoczyć.
Wydawałoby się, że jako prokurator, specjalista w swoim fachu, kinezyk widział
już praktycznie wszystko. Jednak co się wydarzy gdy twardo stąpającego po ziemi
racjonalistę introwertyka postawimy w sytuacji zagrożenia zdrowia i życia,
kiedy będzie poddany nie tylko zwyczajowej presji, ale też najpoważniejszym
decyzjom moralnym? Jak byś się zachował gdybyś miał wybrać czy przeżyje
śmiertelnie chora siedmiolatka czy zdrowa czterdziestolatka? W rzeczywistości
autor z zimną krwią przypomina nam, że zło czai się wszędzie i może mieć wiele
twarzy. Może nawet rozbudzić złą stronę całego społeczeństwa. W dzisiejszych
czasach przemoc, agresja przyjmuje coraz bardziej, a jednocześnie mniej
cywilizowaną twarz. Nie oglądamy rzezi za oknem. Oglądamy ją przez Internet.
Przez to, że widzimy ją przez szklany ekran mamy potrzebę więcej. Chcemy
wiedzieć więcej, chcemy decydować, chcemy być panami życia i śmierci, chcemy
mieć wpływ na innych, chcemy przeżywać, ALE najlepiej anonimowo zza ekranu. To
właśnie ta anonimowość i złudne poczucie bezpieczeństwa pozwala na eskalację
przemocy, którą autor przedstawia dojmująco i przejmująco. Współczesna forma
przemocy, właściwie nawet terroryzmu krajowego.
Agresja w jego głosie była zbyt duża.
Zanim Edling uświadomił sobie, jak poważny błąd popełnił w
ocenie tego człowieka, ten znalazł się tuż za nim. Wydawało się jakby
przeciwnik przesunął się niczym cień, bezszelestnie, nie odrywając stóp od
ziemi.
Ogromnie się cieszę, że autor nie powtórzył mi „wyczynu” z Ekspozycji. Obawiałam się czy Pan Mróz
nie popłynie znowu na fali pomysłu tak wysoko, że książkę będzie można po raz
kolejny zamiast do działu kryminały wsunąć między bajki i baśnie. Fabuła Behawiorysty pod tym względem się o to
prosiła, ale na szczęście realizm jest świetnie zachowany. Fantastyczny mocny
temat, osadzony na ulicach miast polskich. Konkretne miejsca, konkretne sceny,
a nawet galerie handlowe – dreszczyk murowany. Żadnych nadnaturalnych
możliwości przeżycia, ucieczek z więzień na Kamczatce czy innych, równie
wiarygodnych, wydarzeń. Na to liczyłam!
Co mnie zaskoczyło, tym razem bardzo spodobało mi się, że wcale nie zżyłam się z postacią główną, zdecydowanie bardziej identyfikowałam się z postaciami pobocznymi, których losy też rozwijały się.. w interesujący sposób. Szybka i wartka akcja temu sprzyjała i pozwoliła zachować rozsądek w pędzącej fabule.
Mało kto pyta o tytuł książki, a ja mam chęć zapytać – kim
jest tytułowy behawiorysta? Tak naprawdę można by się pokusić o analizę, czy
Kompozytor nie okazał się lepszym znawcą ludzi, ludzkiej natury, ich zachowań i
skłonności od zawodowego behawiorysty Geralda. Wykonał efektywną analizę nie
pojedynczej jednostki, ale całego społeczeństwa, co gdyby wyłączyć na chwilę
uczucia bezpośrednie, budzi pewien podziw. Oczywiście, że to co robi jest
koszmarne. Ale oto jeden człowiek wciąga w makabryczną „kompozycję” setki,
tysiące, a może miliony jednostek w kraju.
Gdybym miała się czepiać to.. Dla mnie zabrakło w Behawioryście jeszcze więcej mroku i
niepokoju psychiki Geralda. Widzimy jak główny bohater jest rozedrgany, z
jednej strony jest dobrym prokuratorem, ale z drugiej niebezpiecznie ociera się
o umysły psychopatów i odciska to na nim piętno. A może nie odciska piętna
tylko wręcz przeciwnie – pojawia się niepokojąca teza, że „ciągnie swój do
swego”? Tak czy inaczej zabrakło mi płynącego z tego mroku, tej ciemności,
która nie tylko popycha do działania, ale też pochłania umysł. Suche
stwierdzenia, że żona mówiła, że zawsze mu się wydawało albo rozwodzenie się
nad tym jak go opisują dawni znajomi z pracy, za mało „grzebią” w ludzkiej
psychice i nie wciągają głębiej.
Jeśli chodzi o zakończenie, które rzekomo rozczarowuje... No
nie. Ja nie byłam rozczarowana, wręcz przeciwnie bardzo lubię z przytupem i
spójnie. A było to bardzo spójne z tym co wydarzyło się wcześniej, stanem
emocjonalnym bohatera. Bezpardonowe tak jak lubię.
Podsumowując – duet Chyłka&Zordon pozostaje moim
ulubionym, ale Behawiorysta to
świetna, ciekawa i niepokojąca zmiana nastroju. Fanom autora książki polecać
nie trzeba, dlatego zachęcam przede wszystkim fanów kryminału, tych którzy mają
chęć na zmianę tematu w ostrzejszym stylu lub.. na krwiste rozwiązania moralne.
Ostrzegam, że książka nie nadaje się dla młodszych czytelników, jest dosyć
brutalna.
| Behawiorysta | Iluzjonista |