Tytuł: Jestem dość
Autor: Magdalena Mikołajczyk
Są takie momenty, kiedy mamy dość. Dość tego, że ciągle spotykają nas dziwne, niechciane i wymagające przygody, że mamy niespełnione oczekiwania wobec siebie lub świata, że ludzie dookoła nas nie zawsze są najlepszą wersją siebie, a my sami/same już najrzadziej. Przez większość czasu to wszystko wyrzucamy na granicę naszego horyzontu, tak by zanadto nie przeszkadzało, jednak są chwile, kiedy to wszystko wraca do nas jak bumerang i uderza między oczy. Zgromadzone, stłoczone wrażenia spadają na nas jak wodospad, a my czujemy się niezrozumiane/i, osamotnione/osamotnieni, zawiedzione/zawiedzeni, zasmucone/i itd. W takich momentach potrzeba nam wsparcia, a zwłaszcza wiedzy, że to wcale nie spotyka tylko nas, że nie jesteśmy naznaczone/i, gorsze/gorsi, zepsute/ci... Jesteśmy ludźmi. Pojawia się potrzeba, by dowiedzieć się, że może inni też tak mają...? Może nie jestem aż taka/i niemądra/y?
Jestem dość to taka właśnie książka. Zmuszająca do myślenia, ale jednocześnie kojąca, mówiąca nam - jesteś dość. Wystarczysz. Jesteś najlepszą wersją siebie, nawet jeśli myślisz, że mogłaś/mogłeś więcej, szybciej, lepiej, mocniej. Magdalena Mikołajczyk na przykładach ze swojego życia opowiada o uczuciach, doświadczeniach i o tej pretensji, którą często mamy same/i do siebie. Wskazuje palcem, nazywa to po imieniu, a potem spokojnie rozwija ten kłębek nabrzmiałych emocji, tak byśmy wszyscy poczuli się lepiej. Część historii autorki to zabawne opowiastki, inne to pozornie drobne rzeczy, które tak delikatnie kłują nas w bok, jedna po drugiej, aż w końcu cały bok jest obolały od tych rzekomych drobiazgów tworzących wspólnie jedną wielką żałość. Są wspomnienia z dzieciństwa, są i te sprzed kilku dni, pojawiają się również snute plany. Inne opowiadania dotyczą spraw emocjonalnych - relacji z bliskimi i obcymi, z szefami czy koleżankami. Są jednak i takie, których kaliber jest ogromny jak np. nowotwór córki. Dokładnie jak w życiu, jest wszystko, w różnych ilościach i natężeniu.
witajcie w moim życiu. cały czas robię coś, co wiem, że jest bez sensu, na przykład nastawiam budzik na pół godziny przed czasem, żeby nie biegać gorączkowo, tylko w spokoju wypić herbatę, a potem co pięć minut wyłączam drzemkę. i nikt nie śpi, ale też nikt nie wstaje. więc argumenty z kosmosu wracają do siebie w kosmos, dzieci się szarpią, ja się szarpię ze sobą, żeby nie wybuchnąć (...)
Z niektórymi historiami Magdaleny Mikołajczyk bez trudu się utożsamiałam, w części podmieniałam coś w swojej głowie i też czułam to płynące ze stron książki zrozumienie. Były takie, które czytałam pełna przemyśleń, ale były także takie, które stały gdzieś obok mnie i po prostu do mnie nie trafiły. W tego typu książkach mam tak za każdym razem i ani mnie to nie dziwi, ani mi nie przeszkadza. Traktuję to, jak sklep ze słodyczami - każdy znajdzie w nim coś dla siebie, ale to nie znaczy, że musimy lubić wszystko. Możemy po prostu wybrać. Także pod względem tego, co znalazłam w tej książce nie mam najmniejszych zastrzeżeń - dostałam ni mniej, ni więcej to, czego chciałam.
Był jednak jeden element lektury, który wybitnie mnie drażnił - małe litery czy też raczej brak tych wielkich. To było nieoczekiwane, a dla mnie zupełnie niezrozumiałe, dlaczego początek zdania, nazwy własne itd., wszystko to autorka zapisała z pominięciem wielkich liter. Niekiedy z tego powodu przeoczyłam, że to już nowe zdanie, momentami nie zrozumiałam sensu jakiegoś fragmentu, a zupełnie nie wiem, czemu miało to służyć, bo nie widzę żadnych zalet takiego podejścia.
zawsze chciałabym najlepiej. z górnego c, żeby to, za co się zabiorę, od razu mi się udawało. żebym nie popełniała błędów. (...) żebym się nigdy nie poślizgnęła na śniegu, gdy idę, żeby riposty przychodziły szybciej, niż dopiero, jak już się popłaczę w domu, żebym była dobra z polskiego, histry i gegry. matma żeby mi szła. żebym rozumiała wszystkie dowcipy, żebym umiała się dogadać po angielsku, a nie tylko palcami, ile gałek lodów, na wakacjach. żeby, jak już się odezwę po niemiecko, nie pomyliły mi się żadne rodzajniki. żebym znała wszystkie przypadku i pytania, na jakie odpowiadają. żebym nie robiła błędów językowych, a jak zrobię, to żebym powiedziała, że się pomyliłam, a nie zamilkła do końca imprezy.