Tytuł: Sztylet rodowy
Autor: Aleksandra Ruda
Cykl: Sztylet rodowy
Tom: 1
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Data wydania: 2016
Liczba stron: 368
Tłumacz: Ewa Białołęcka
Kategoria: Fantasy, fantastyka
Ocena: 7/10Sztylet rodowy jest pierwszym tomem trylogii o tym samym tytule, autorstwa Aleksandry Rudej. Jest dużo magii, mnóstwo zabawnych scen, trochę niebezpieczeństw i jeszcze więcej przygód, zatem baza do dobrej książki jest. :)
Sztylet
rodowy to opowieść o Mili Kotowienko - dziewczynie, która z
potrzeby pieniędzy decyduje się zostać Głosem Królewskim. Wiąże
się to z wyjazdem do jednego z zakątków krainy i skontrolowania
oraz okazania szczególnej troski i zainteresowania danej prowincji,
jako wysłannik monarchy.
Ponieważ
jednak postanowiono, aby w jednej grupie byli osobnicy wszystkich ras,
to nie może obejść się bez zaskakujących, zabawnych, czasem
nieco strasznych historii z tego wynikających. Tymczasem jednak gdy grupa Mili
dociera na swoją prowincję i rozpoczyna kontrole w kolejnych wsiach
i miastach, okazuje się, że sytuacja nie dość, że drastycznie
się komplikuje, to w dodatku staje się śmiertelnie niebezpieczna.
Uwielbiam
bohaterów książki, szczególnie krasnoludzią mamę, Daezaela -
elfa w depresji, zakochanego trolla Dranisza i samą Milę. Są
świetni przede wszystkim dlatego, że są zupełnie niestandardowi,
autorka za nic ma konwenanse i jestem tym zachwycona. Podoba mi się
także to, że główna bohaterka ma swoje zasady i wcale nie jest
idealna. W ten sposób jest o wiele bardziej realistyczna i
zwyczajnie lepiej się z nią bawiłam, w odróżnieniu od wielu
innych głównych bohaterek, nie czytamy ciągle wewnętrznych
dramatów i miłosnych rozterek. Kolejną zaletą jest to, że
chociaż jest kilka brutalnych scen (jedna nawet szczególnie
obrazowa), trup może i jest, ale nie ściele się gęsto. Od pewnego
czasu większość serii z gatunku fantastyki to cmentarze masowych
mordów na bohaterach. Odświeżającym jest, że tym razem nie muszę
ciągle się zastanawiać „kogo teraz zabije pani Aleksandra”, w
dodatku wymaga to większej sprawności autorki w prowadzeniu fabuły
i zmniejsza jej przewidywalność.
Kobieta,
która nie prasuje swojemu synowi sznurowadeł,
niegodna
jest zwać się jego matką!
Pani
von Klotz o sile miłości macierzyńskiej
Jestem
bardzo wdzięczna autorce, że stworzyła książkę, która wciąga,
ale nie bez reszty, tylko w taki przyjemny, zdrowy sposób. Ostatnio
jest to w literaturze przygodowej rzadkość, tym bardziej, że
spokój przyjemności płynący z lektury tutaj wcale nie oznacza
nieciekawej, wlokącej się fabuły. Właśnie dlatego uważam, że
była to doskonała lektura na wyjazd (w każdej chwili można
przerwać i nadal z radością powrócić) i jestem nią oczarowana.
Jeśli
miałabym coś książce zarzucić to sporą liczbę literówek
(najczęściej w postaci zjedzonej ostatniej litery wyrazu) oraz
czasami nieco płaskie przedstawienie historii. Były takie chwile
kiedy jakoś brakło mi realizmu. Mimo to jednak uważam książkę
za bardzo dobrą, większość wątków była bardzo dobrze
poprowadzona. Blasku dodają także „złote” myśli bohaterów
na początku każdego rozdziału, bo są naprawdę celne i opowiadają
nam więcej o charakterze postaci, a nie tylko bawią.
Fantastyczną
zaletą Sztyletu rodowego jest także to, że zupełnie nie
domyślam się „o co chodzi”. Uwielbiam ten stan kiedy zupełnie
nie wiem czego spodziewać się po drugiej części cyklu i z
prawdziwą radością sięgnę po drugi tom – Sztylet
zaręczynowy. Powiem nawet więcej – myślę, że z ciekawości
sięgnę też po pierwszy tom serii Olga i Otto, bo Aleksandra
Ruda ma naprawdę świetne poczucie humoru.
Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Papierowy Księżyc oraz portalowi Sztukater.