Tytuł: Szeptucha
Autor: Katarzyna Berenika Miszczuk
Cykl: Kwiat Paproci
Tom: 1
Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2016
Liczba stron: 352
Kategoria: Fantastyka, fantasy, literatura obyczajowa
Ocena: 6/10
Sięgnęłam po Szeptuchę, bo jestem zakręcona na tle wszelkich religii,
wierzeń i podań, a książka Katarzyny Bereniki Miszczuk to zdecydowanie
"takie" klimaty.
Lektura od początku dała mi do myślenia -
pytanie o to "co by było gdyby nie Polska nie przyjęła chrztu" jest naprawdę
świetne. Alternatywna rzeczywistość spodobała mi się nieco mniej, bo
przeczytawszy połowę książki można by mieć wrażenie, że przyjęcie chrztu
wpłynęło wyłącznie na obecność zawodu Szeptuchy, nadawane imiona no i bogów. Cała
reszta od studiów, przez internet, po obyczajowość pozostałaby
niezmienna. Budzi to mój sprzeciw, bo jednak takie wydarzenie jak
chrzest niewątpliwie wpłynęło na to jak wygląda obecna rzeczywistość.
Nie chodzi o to, że bronię samego aktu, a bardziej o to, że to
wydarzenie istotnie wpłynęło na późniejszą historię i nie dowierzam, aby
mimo takiej zmiany cała reszta dzisiejszej Polski pozostała całkowicie
bez zmian. Akceptuję jednak, że autorka nie chciała wdawać się w głębsze
gdybania, ani tworzyć alternatywnej wersji wydarzeń i po prostu zmieniła
tylko kilka rzeczy. Akceptuję, choć żałuję, bo to mogłaby być naprawdę
świetna przygoda.
Gosława przyjeżdża do Bielin, wsi w województwie świętokrzyskim, jako normalna dziewczyna po medycznych
studiach. Okazuje się jednak, że nie ma wątpliwości, że zwykłą
dziewczyną nie pozostanie na długo (jeśli w ogóle kiedykolwiek nią
była...). Im mocniej Gosia istnienie magii odrzuca, tym drastyczniej magia wpada jej pod nogi. Dosłownie, bo co jak co, ale Gosia umie pakować się w tarapaty jak mało kto! Gdy więc pewnego dnia magia puka do drzwi bohaterki, nie mamy wątpliwości, że choć to wszystko brzmi okrutnie i niebezpiecznie, to przygoda z magią oficjalnie się rozpoczęła, a Gosia może się bardzo zdziwić, jak wiele rzeczy wcale nie jest tak prostymi i niemagicznymi, jakimi się wydawały.
Fabuła jest bardzo ciekawa i przypadła mi do gustu. Szczególnie postać Szeptuchy została nakreślona z taką precyzją, że właściwie namacalnie widziałam ją przed oczami. Ogromnie podobały mi się także bóstwa i demony (są naprawdę świetne!) i pomysł na rolę bohaterki. Widać też, że autorka coraz głębiej wchodzi w tematy medycyny naturalnej i magicznej, zna się też na medycynie klinicznej. Fenomenalnie się czyta te fragmenty i mam za to wielki szacunek do autorki, bo mało komu się chce naprawdę zaangażować i dowiedzieć się co i jak działa, choć jak sądzę pewnym ułatwieniem jest zawód autorki (ten drugi niż bycie pisarką ;)).
Fabuła jest bardzo ciekawa i przypadła mi do gustu. Szczególnie postać Szeptuchy została nakreślona z taką precyzją, że właściwie namacalnie widziałam ją przed oczami. Ogromnie podobały mi się także bóstwa i demony (są naprawdę świetne!) i pomysł na rolę bohaterki. Widać też, że autorka coraz głębiej wchodzi w tematy medycyny naturalnej i magicznej, zna się też na medycynie klinicznej. Fenomenalnie się czyta te fragmenty i mam za to wielki szacunek do autorki, bo mało komu się chce naprawdę zaangażować i dowiedzieć się co i jak działa, choć jak sądzę pewnym ułatwieniem jest zawód autorki (ten drugi niż bycie pisarką ;)).
Jednak
mam też kilka zastrzeżeń. Po pierwsze pani Miszczuk napisała dobrą powieść,
ale korektor/redaktor spał jak czytał i ja, szeregowy czytacz, zauważyłam przede wszystkim sporo powtórzeń w następujących po sobie zdaniach. Autorka
mogła to przeoczyć (jak każdy kto czytał swój tekst sto tysięcy
razy), ale od tego są odpowiednie osoby, aby takie błędy wyłapać. Tutaj
tego zabrakło.
Drugim zastrzeżeniem jest nadmiar rozterek
miłosnych bohaterki. Mniej więcej w połowie książki myśli bohaterki o
jej potencjalnej erotomanii zaczęły mnie przytłaczać. Kobiety myślą o
facetach, myślą o seksie i myślą o romantycznych chwilach. Ale no nie
non stop. Poza tym nie wiem dlaczego dwudziestopięcioletnia kobieta
miałaby sądzić, że jest coś dziwnego w tym, że podoba jej się facet bez
koszulki. To brzmi dziwnie. Ogólnie cała ta relacja, skądinąd początkowo
urocza, w drugiej części książki była już męcząca i troszeczkę
sztuczna.
Do 3/4 książki hipochondria Gosi była zabawna, brzmiała
naturalnie i jak dla mnie zupełnie zrozumiale, ale potem już mnie to
zwyczajnie zmęczyło. Powoli zaczynam sądzić, że to nie jest
hipochondria, ale natręctwa. Mam ogromną nadzieję, że w następnych tomach serii Kwiatu paproci bohaterka jednak trochę się zmieni, bo kolejne ponad 300 stron ciągłego narzekania na kleszcze i rozmyślania o tym jak bohater na nią patrzy wykończą mnie.
Mimo wszystko, przygodę z Szeptuchą uważam za udaną. Do najlepszych momentów lektury zaliczam wszystkie wątki fantastyczne i kulturowe, do nieco gorszych samą główną bohaterkę. Mam też kilka wątpliwości merytorycznych, ale grzecznie poczekam na kolejne tomy, bo mam przeczucie, że tam się sporo wyjaśni. :)
Bym zapomniała - dodatkowy punkt dla autorki za umieszczenie fabuły w Bielinach - cudowną przerwą było przenieść się z namiętnie opisywanych miast wojewódzkich, a w świętokrzyskim książkowo nie byłam od lat (pomijając książki s. Chmielewskiej, ale to literatura faktu!). Wspaniały pomysł i jak dla mnie - dodatkowy atut książki!
Zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa W.A.B. Grupy Wydawniczej Foksal
Mimo wszystko, przygodę z Szeptuchą uważam za udaną. Do najlepszych momentów lektury zaliczam wszystkie wątki fantastyczne i kulturowe, do nieco gorszych samą główną bohaterkę. Mam też kilka wątpliwości merytorycznych, ale grzecznie poczekam na kolejne tomy, bo mam przeczucie, że tam się sporo wyjaśni. :)
Bym zapomniała - dodatkowy punkt dla autorki za umieszczenie fabuły w Bielinach - cudowną przerwą było przenieść się z namiętnie opisywanych miast wojewódzkich, a w świętokrzyskim książkowo nie byłam od lat (pomijając książki s. Chmielewskiej, ale to literatura faktu!). Wspaniały pomysł i jak dla mnie - dodatkowy atut książki!
Zdjęcie pochodzi ze strony Wydawnictwa W.A.B. Grupy Wydawniczej Foksal