Od razu zaznaczę, że jestem kompletnym laikiem w ocenie poezji i robię to całkowicie subiektywnie. :)
(...) Pamięć ma chowa żałosne zdobycze,
Które ukryła śmierć pod mogiłami,
Lecz to, co w życiu najlepsze, jest zawsze
Jeszcze daleko przed nami
- Czar -
Kochać i tracić, pragnąć i żałować,
Padać boleśnie i znów się podnosić,
Krzyczeć tęsknocie "precz!" i błagać "prowadź!"
Oto jest życie: a jakże dosyć...
Zbiegać za jednym klejnotem pustynie,
Iść w toń za perłą o cudu urodzie,
Ażeby po nas zostały jedynie
Ślady na piasku i kręgi na wodzie.
- Kochać i tracić -
W przeczytanych przeze mnie wierszach Leopolda Staffa widzę ogromną lekkość. Wierszowana forma nadawała wszystkim rytmu, a płynność i niekiedy
dowcipna forma, sprawiały, że czytało się je z prawdziwą radością. Kiedy je poznawałam, miałam wrażenie, że autor napisał je bez wysiłku. Niemal widzę jak budzi się rano, bierze notesik z nocnej szafki i bezboleśnie przelewa swoje myśli na papier. Ani wiersze Wisławy Szymborskiej, ani tym bardziej Czesława Miłosza, takiego wrażenia na mnie zrobiły - tam miałam poczucie, że poeci naprawdę się nad swoimi lirykami solidnie natrudzili, kiedy czytałam ich wiersze widziałam pracujące trybiki i ciężką intelektualną walkę.
Natomiast niemal wszystkie wiersze pana Staffa, które nie dotyczyły bezpośrednio miłości przypadły mi do gustu, a niektóre nawet bardzo np. ***, Wiersz zadedykowany Julianowi Tuwimowi, Czar czy Wieczór po deszczu, Jesień czy Janus. Każdy z nich sprawił mi innego rodzaju radość, ale i każdy zmusił do myślenia. Czasami merytorycznie, a czasami potrzebowałam zatrzymać się nad roztoczonym przed czytelnikiem obrazem piękna natury. Leopold Staff wspaniale oddaje piękno natury - każde słowo (a nie są to wiersze ani długie, ani rozbudowane) jest na swoim miejscu.
Że dwakroć jedna chwila nie całuje w czoło?
Że przywołując przyszłość i przeszłość przyzywasz?
- Janus -
Z przyjemnością poznałam nieco więcej poezji Leopolda Staffa. Oddaję hołd pięknu jego wierszy, ale pani Szymborska i pan Miłosz trafili do mojego serca celniej. Może to przez mnogość wierszy o miłości, bo te o innej tematyce podobały mi się wszystkie, ale faktem jest, że poczucie głębi i czegoś zachwycającego miałam tylko przy kilku utworach. Ten tomik, to mówiąc bardzo w skrócie, przedstawienie miłości na sto sposobów, natura i przemijanie. Typowe poetyckie tematy, czarująco ujęte, ale dla mnie tylko spora ich część jest dosyć powierzchowna, a ja akurat w poezji szukam właśnie wnikliwości.
PS Oto wczoraj świętowaliśmy 144 rocznicę urodzin pana Staffa, który urodził się 14 listopada 1878 we Lwowie! :)