Tytuły: Cień i kość, Oblężenie i nawałnica, Zniszczenie i odnowa
Autor: Leigh Bardugo
Cykl: Grisza
Tłumacz: Wojciech Szypuła, Małgorzata Strzelec
Przyznaję, że do lektury książek Leigh Bardugo szykowałam się naprawdę długo. Powodów było kilka. Po pierwsze, obawiałam się, że jeśli sięgnę po jej twórczość na fali czytania innych, bądź co bądź podobnych tematycznie, to ulegnę pokusie nadmiernego porównywania. Po drugie, to jedna z ostatnich autorek tworzących jeden z moich ulubionych gatunków książkowych na światowym poziomie, której jeszcze nie poznałam, więc pojawiła się we mnie obawa, że to wszystko się skończy!
Jednak nadchodzący serial od Netflixa (premiera 23 kwietnia) zmotywował mnie do lektury, bo co jak co, ale nie chciałam stracić możliwości zakochania się w trylogii przez spoilery, których na fali serialu trudno uniknąć. Na szczęście zdążyłam, 3 książki pochłonęłam w kilka dni, a tak długi czas wynikał głównie z innych zobowiązań, które nie pozwoliły mi czytać tak długo jak miałam chęć.
Co jest nieskończone? Wszechświat i ludzka zachłanność.
Prawdę mówiąc, o trylogii Griszy czytałam bardzo odmienne opinie, a większość osób, które znam wystawiły cyklowi pani Bardugo negatywne noty, także był niepokój. :D Jednak o dziwo, jestem po przeciwnej stronie! Cień i kość ogromnie mi się spodobał, Oblężenie i nawałnica zaintrygowała, a Zniszczenie i odnowa postawiło przysłowiową kropkę nad i.
Alina Starkov i Malyen Orecev to dwie sieroty, które razem wychowują się w Keramzinie pod opieką diuka Keramsova. Po latach dziecięcego wspólnego życia oboje rozpoczynają szkolenie przed służbą wojskową - Alina pełni rolę adeptki kartografii, a Mal staje się nieprzeciętnie dobrym tropicielem - a ich droga prowadzi przez Fałdę Cienia, skrajnie niebezpieczne magiczne rozcięcie nad jeziorem nazywanym Niemorzem, odcinające dostęp Ravki do morza. Niektórym udaje się przepłynąć Fałdę, a inni giną w drodze pożarci przez volcry - obrzydliwe bestie polujące na wszystko co pojawia się na ich terenie. Kiedy podróż Aliny i Mala przybiera najgorszy możliwy obrót nagle wydarza się cud i przekleństwo w jednym. Tak zaczyna się niezwykła droga obojga, niesamowita i magiczna, ale jednocześnie śmiertelnie niebezpieczna.
- Pani nie?
- Za stara już jestem. Shu Han, Fjerdanie, Fałda... - Wzruszyła ramionami. - Jak człowiek siedzi w jednym miejscu, to go kłopoty omijają.
Albo walą go na odlew w twarz, pomyślałam niewesoło. A potem poprawiają z drugiej strony.
Kreacja postaci u Leigh Bardugo po prostu zachwyca - przez wszystkie trzy części coraz lepiej poznajemy ich charakter, motywację, wspomnienia, pragnienia, strachy i pomysły na życie, każdy z nich jest wielowymiarowy, a większość budzi takie czy inne emocje. Tak dobrze skonstruowanych, realistycznych bohaterów chciałabym widzieć w każdej książce reprezentującej młodzieżowe fantasy, chociaż nie będę oszukiwać - niedosyt pozostał. Chętnie dowiedziałabym się więcej o części postaci, o ich przeszłości (Zmrocza/Darklinga, Baghry) i przyszłości (Zoi, Genyi czy Nikołaja). Główna bohaterka czyli Alina miała gigantyczne predyspozycje by być "griszową Mare Barrow", ale jakimś cudem pani Bardugo ocaliła ją przed metką "irytującej głównej bohaterki". Gdy tylko poznacie Alinę Starkov będziecie wiedzieć, że to nie musiało się udać, zwłaszcza, że jej szarpanie się pomiędzy nowym życiem, a poprzednim będzie często odmieniane przez wszystkie przypadki. Jednocześnie muszę też przyznać, że główny antagonista okazał się jednym z najciekawszych spośród mi znanych, postacią niejednoznaczną, głęboką, intrygująco zbudowaną, budzącą emocje. Jego charyzma, zdolności przywódcze, umiejętność manipulacji i uwodzenia innych, a jednocześnie brutalność, pewność siebie, nieczułość i dominacja, to wszystko sprawia, że naprawdę nie dało się obok tego przejść obojętnie. Moim zdaniem to właśnie postacie stanowią jedną z mocniejszych stron tej trylogii!
Inną zaletą książek są dosyć wdzięczne i przemyślane dialogi oraz sam pomysł na Fałdę, griszów, amplifikatory i cały ten fantastyczny świat przedstawiony w trylogii. Wszystko to razem zbudowało naprawdę dobre książki, które dosłownie pochłaniałam i trudno było mi się od nich oderwać chociażby na chwilę. Inna sprawa, że niektóre wątki były przewidywalne, ale w każdej części historia mnie kilka razy kompletnie zaskoczyła, główne zwroty akcji były naprawdę niespodziewanymi zwrotami, które sprawiały, że naprawdę czułam przymus by kontynuować czytanie! Szczerze mówiąc uważam, że Leigh Bardugo wykonała kawał dobrej roboty i jestem pod sporym wrażeniem jej pomysłów. Młodzieżowa fantastyka zyskuje na takich właśnie świeżych konceptach!
Żałoba żyje własnym życiem; żeruje kiedy chce.
Oczywiście to nie jest tak, że w trylogii Griszy wszystko poszło doskonale. Starym już zwyczajem ponownie mamy brzydkie kaczątko, które przemienia się w łabędzia, niepozorną dziewczynę, która ma stać się symbolem i tak dalej, ale trzeba przyznać, że nawet to moim zdaniem pani Bardugo naprawdę dobrze ograła. Nie spotkałam się wcześniej z taką intrygującą ewolucją bohaterki, a nawiązania do wiary przywodziły mi na myśl Grę o tron (skądinąd pierwszy raz o cyklu Martina pomyślałam już na etapie przeczytania imienia, nazwiska i przezwiska głównej bohaterki - Alina Starkov od razu skojarzyła mi się z Aryą Stark, a przezwisko Patyk doskonale oddaje charakterystykę obu dziewcząt). Jak już wspomniałam część wydarzeń było przewidywalnych, a konflikt emocjonalny bohaterki dotyczył już nie dwóch, a trzech mężczyzn, chociaż muszę oddać autorce, że był on nieźle poprowadzony, nie nużył i nie irytował.
Lekką konsternację budzi we mnie (i chyba nie tylko we mnie) Zmrocz, a mówiąc precyzyjniej, samo słowo Zmrocz. Nie brzmi ono dobrze i moim zdaniem nie za bardzo oddaje samą osobowość bohatera. Chociaż rozumiem decyzję tłumacza by słowo Darkling również przetłumaczyć, to jednak Zmrocz nie wydaje mi się trafny.
Nikołaj strzepnął niewidzialny pyłek z rękawa.
- Owszem. Po prostu robią to w lepszym ubraniu.
Nie mogę też nie wspomnieć o błędach językowych, a prawdę mówiąc im dalej tym gorzej. W trzeciej części (czyżby pośpiech przy wydawaniu?), pomimo tak dynamicznej fabuły, kilka razy potknęłam się na zdaniach bez podmiotu czy orzeczenia. Czasami gubiła się logika, nie było wiadomo kto i co. Kilka razy trafiłam na zdania z niespójnymi odmianami wyrazów, brakowało przecinków, sporo było też powtórzeń. Kolejne wydanie książek powinno zostać poprzedzone surową korektą, bo naprawdę szkoda psuć dobrą fabułę tyloma błędami językowymi.
Nie ma co się kryć - trylogia Griszy mnie oczarowała. Po młodzieżowej fantastyce oczekuję zaskakującego zwrotu akcji, dobrze zbudowanych bohaterów, świetnie przemyślanego fantastycznego świata, ale również czegoś wyjątkowego i świeżego, czegoś co mnie w fabule czy postaciach zaintryguje. Cień i kość dał mi każdą z tych rzeczy, więc jestem bardzo usatysfakcjonowana lekturą. Przy drugiej części czyli Oblężeniu i nawałnicy, jak zawsze przy trylogiach, obawiałam się spadku formy, ale niesłusznie, bo Leigh Bardugo udało się stworzyć taką "drogę", że czytałam ją z niesłabnącym zainteresowaniem, a pojawienie się wielu nowych bohaterów wręcz odświeżyło historię. Finał czyli Zniszczenie i odnowa było już pewnym zamknięciem tej opowieści - część wydarzeń przewidziałam, ale spora część mocno mnie zaskoczyła. Samo zakończenie akurat było dla mnie nieco przewidywalne, ale trzeba przyznać, że autorka wodziła nas za nos do samego końca, choć jak dla mnie ostatnie sceny finałowego starcia mogłyby być nieco dłuższe, ale to moja subiektywna opinia. Zaś jeśli prawdą jest, że trylogia Griszy nie umywa się do dylogii Szóstki wron, to nie wiem czy mam odwagę czytać tą drugą. ;)
- Mam tyle wspaniałych cech, że niekiedy trudno wybrać.
PS Jest dla mnie ciekawym, że wielu znanych autorów młodzieżowej fantastyki trzyma się razem. W podziękowaniach do trylogii Griszy możemy znaleźć znajome nazwiska Veroniki Roth (Niezgodna, Naznaczeni śmiercią) Ricka Riordana (Percy Jackson i bogowie olimpijscy, Apollo i Boskie Próby), Marie Rutkoski (Niezwyciężona), Amie Kaufman (Starbound, The Illuminae Files), Cassandry Clare (Dary anioła, Mroczne intrygi) czy Holly Black (Okrutny książę, Elfy ziemi i powietrza). Wiele z nich współpracuje z kolejnymi znanymi mi nazwiskami (o czym ponownie można przeczytać w ich podziękowaniach) i tak można dostrzec, że Ci twórcy naprawdę tworzą zgraną paczkę. Jest w tym coś niezwykle inspirującego i podnoszącego na duchu.
PS2 Z wywiadu z autorką dowiedziałam się o pomysłach innych czytelników o tym, że Oncat była spiskowcem. To o tyle zabawne, że miałam dokładnie te same podejrzenia! ;)
Czytaliście trylogię? Czekacie na serial? Ja muszę przyznać, że po lekturze czuję i wielką chęć, i
paniczny strach. :D
| Cień i kość | Oblężenie i nawałnica | Zniszczenie i odnowa | Język cierni (nowele) |