Tytuł: Dom wschodzącego słońca
Autor: Aleksandra Janusz - Kamińska
Cykl:Miasto Magów
Tom: 1
Wydawnictwo: Uroboros
Data wydania: 2018
Liczba stron: 416
Kategoria: Fantastyka, fantasy, literatura młodzieżowa
Ocena: 7/10
Dom Wschodzącego Słońca to pozycja, na którą polowałam od dnia wydania. Dawno, dawno temu zobaczyłam kilka książek autorki, ale przez lata nigdy nigdzie nie udało mi się ich zdobyć. Na szczęście wydawnictwo Uroboros zdecydowało się na ponowne wydanie tego cyklu i tak oto wreszcie miałam możliwość przeczytania czegoś pióra pani Aleksandry.
Ze sporą dozą zachwytu przyznaję, że będzie chleb z tej mąki! Zdecydowanie taką fantastykę lubię - zaskakującą, wymykającą się schematom i standardowym formułkom. Autorka zdecydowanie miała przemyślany "swój" fantastyczny świat, który jest umieszczony w naszej rzeczywistości, na obrzeżach naszej świadomości, jako, że rzeczy niezwykłe i magiczne racjonalizując wypychamy ze swoich myśli.
Lektura opowiada o magicznej społeczności zamieszkującej miasto Farewell, a w szczególności Dom Wschodzącego Słońca. Jedna z głównych bohaterek - Eunice Wight jest buntowniczką i uczennicą miejscowego liceum, która wolnym czasie (i nie tylko) gra w przestrzenne zagadki logiczne na stronie internetowej Silver Tower. Po czasie okazuje się, że strona ma związek z magami zamieszkującymi Farewell, a w wyniku niecodziennego splotu wydarzeń Eunice trafia do Domu Wschodzącego Słońca. Tam pozna starych magów takich jak Krzysztof Poróżnik, Lloyd Dark, Timothy Hawkins, Gabriel Shade, siostrę Weronikę, ale także zamieszkującą Mandalę Emily Spencer. Od tego czasu Eunice będzie poznawać magię, a wydarzenia będą goniły jedno za drugim.
Cała książka jest utrzymana w przyjemnym, magicznym, chwilami nieco mrocznym klimacie. Rzeczywistość i narracja stale się przeplatają przez co nie sposób się nudzić, choć muszę przyznać, że czasami podczas czytania odnosiłam wrażenie, że lektura z powodu tych ciągłych przejść jest nieco poszatkowana i chwilami w fabule dominował chaos. Dodatkowo autorka wkomponowała w swoją książkę teksty różnych piosenek, które bardzo dobrze treścią pasowały do fabuły.
Niektóre fragmenty Domu Wschodzącego Słońca są prawdziwym majstersztykiem rozegrania sytuacji, inne są nieco słabsze, ale mimo to książkę czyta się naprawdę szybko, z zaangażowaniem i wielką przyjemnością. Zdecydowanie na plus zaliczam Aleksandrze Janusz-Kamińskiej lekki choć wcale nie banalny język - między innymi za weltschmerz czy moją ulubioną sardoniczność (pamiętacie recenzję Obcej Diany Gabaldon? ;)). Oprócz tego godne pochwały są fabuła i stworzony przez autorkę świat, bo obie te rzeczy przez całą lekturę pozostają bardzo spójne, interesujące i wciągające.
Tak naprawdę, to czego mi nieco zabrakło to chwila do namysłu. Momentami akcja pierwszego tomu Miasta Magów pędziła tak szybko, że przy panującym w książce lekkim chaosie, po prostu się gubiłam. Być może wynikało to z wcześniej przeze mnie wspomnianego uczucia pewnego poszarpania fabuły lub później wprowadzonych poprawek autorki do tego wydania.
Ze sporą dozą zachwytu przyznaję, że będzie chleb z tej mąki! Zdecydowanie taką fantastykę lubię - zaskakującą, wymykającą się schematom i standardowym formułkom. Autorka zdecydowanie miała przemyślany "swój" fantastyczny świat, który jest umieszczony w naszej rzeczywistości, na obrzeżach naszej świadomości, jako, że rzeczy niezwykłe i magiczne racjonalizując wypychamy ze swoich myśli.
Lektura opowiada o magicznej społeczności zamieszkującej miasto Farewell, a w szczególności Dom Wschodzącego Słońca. Jedna z głównych bohaterek - Eunice Wight jest buntowniczką i uczennicą miejscowego liceum, która wolnym czasie (i nie tylko) gra w przestrzenne zagadki logiczne na stronie internetowej Silver Tower. Po czasie okazuje się, że strona ma związek z magami zamieszkującymi Farewell, a w wyniku niecodziennego splotu wydarzeń Eunice trafia do Domu Wschodzącego Słońca. Tam pozna starych magów takich jak Krzysztof Poróżnik, Lloyd Dark, Timothy Hawkins, Gabriel Shade, siostrę Weronikę, ale także zamieszkującą Mandalę Emily Spencer. Od tego czasu Eunice będzie poznawać magię, a wydarzenia będą goniły jedno za drugim.
Cała książka jest utrzymana w przyjemnym, magicznym, chwilami nieco mrocznym klimacie. Rzeczywistość i narracja stale się przeplatają przez co nie sposób się nudzić, choć muszę przyznać, że czasami podczas czytania odnosiłam wrażenie, że lektura z powodu tych ciągłych przejść jest nieco poszatkowana i chwilami w fabule dominował chaos. Dodatkowo autorka wkomponowała w swoją książkę teksty różnych piosenek, które bardzo dobrze treścią pasowały do fabuły.
Niektóre fragmenty Domu Wschodzącego Słońca są prawdziwym majstersztykiem rozegrania sytuacji, inne są nieco słabsze, ale mimo to książkę czyta się naprawdę szybko, z zaangażowaniem i wielką przyjemnością. Zdecydowanie na plus zaliczam Aleksandrze Janusz-Kamińskiej lekki choć wcale nie banalny język - między innymi za weltschmerz czy moją ulubioną sardoniczność (pamiętacie recenzję Obcej Diany Gabaldon? ;)). Oprócz tego godne pochwały są fabuła i stworzony przez autorkę świat, bo obie te rzeczy przez całą lekturę pozostają bardzo spójne, interesujące i wciągające.
Tak naprawdę, to czego mi nieco zabrakło to chwila do namysłu. Momentami akcja pierwszego tomu Miasta Magów pędziła tak szybko, że przy panującym w książce lekkim chaosie, po prostu się gubiłam. Być może wynikało to z wcześniej przeze mnie wspomnianego uczucia pewnego poszarpania fabuły lub później wprowadzonych poprawek autorki do tego wydania.
Jednak wymienione mankamenty nie wpływają na fakt, że całość czytałam z radością, po pierwsze dlatego, że książka jest naprawdę dobra, po drugie, bo nie mogłam się doczekać kiedy ją w końcu dorwę, a jej ponowne wydanie mnie miło zaskoczyło.
Po lekturze jestem pełna optymizmu i jednocześnie jestem przekonana, że druga część MiastaMagów będzie rozegrana lepiej niż pierwsza. Mam też nadzieję, że w kolejnej części kilka zagadnień zostanie rozwiniętych i dowiemy się więcej o Lustrzanym Zamku oraz poznamy zaledwie w książce wspomniane mieszkanki Domu Wschodzącego Słońca - profesor Lucy Preis oraz Sylvię Ryan. Chętnie dowiedziałabym się też więcej o Siostrze Weronice czy Titani Faraday... Nie ma co udawać, ja po prostu naprawdę bardzo chciałabym już móc przeczytać kolejny tom tego cyklu! ;) Polecam nie tylko fanom gatunku, ale też poszukiwaczom świeżości, bo według mnie Dom Wschodzącego Słońca to pozycja niepozbawiona wad, ale przede wszystkim naprawdę nietuzinkowa, przemyślana i pomysłowa.
Po lekturze jestem pełna optymizmu i jednocześnie jestem przekonana, że druga część MiastaMagów będzie rozegrana lepiej niż pierwsza. Mam też nadzieję, że w kolejnej części kilka zagadnień zostanie rozwiniętych i dowiemy się więcej o Lustrzanym Zamku oraz poznamy zaledwie w książce wspomniane mieszkanki Domu Wschodzącego Słońca - profesor Lucy Preis oraz Sylvię Ryan. Chętnie dowiedziałabym się też więcej o Siostrze Weronice czy Titani Faraday... Nie ma co udawać, ja po prostu naprawdę bardzo chciałabym już móc przeczytać kolejny tom tego cyklu! ;) Polecam nie tylko fanom gatunku, ale też poszukiwaczom świeżości, bo według mnie Dom Wschodzącego Słońca to pozycja niepozbawiona wad, ale przede wszystkim naprawdę nietuzinkowa, przemyślana i pomysłowa.