Tytuł: Godzina wychowawcza. Porozmawiajmy o polskiej szkole
Autor: Aleksandra Szyłło
Wydawnictwo: Czarne
Data wydania: 2017
Liczba stron: 160
Kategoria: Literatura współczesna
Ocena: 9/10
Kiedy tylko zobaczyłam Godzinę wychowawczą byłam pewna, że muszę tę książkę przeczytać. Od lat nie widziałam ciekawej, merytorycznej dyskusji o polskiej szkole, dyskusji pozbawionej polityki, przerzucania odpowiedzialności czy mówienia „bo stare pomysły to sprawdzone pomysły”. Mierzi mnie strasznie mówienie, że „skoro ja przeżyłem, to i oni przeżyją” chociaż fanką bezstresowego wychowania nie jestem. Ale powiedzmy sobie wprost – polska szkoła potrzebuje reform. A to co się z nią dzieje od lat z takimi reformami nie ma nic wspólnego.
O szkole najczęściej
wypowiadają się osoby, które niewiele ze szkołą mają wspólnego.
To taka polityczna gra, że wszyscy jesteśmy dorośli i wiemy lepiej
co będzie dobre, a co złe. Tymczasem właściwe zmiany wymagałyby
cofnięcia się pamięcią do czasów szkolnych. Czasów kiedy
chodziliśmy na fizykę i denerwowaliśmy się, bo pani oczekiwała od nas
czegoś czego nie przerabialiśmy na matmie. W efekcie strasznie
długo siedzieliśmy nad pracą domową, a efekty i tak były mierne.
Albo kiedy tak szybko przerabialiśmy lektury, że zanim skończyliśmy
czytać nasza polonistka już nam spoilerowała zakończenie.
Jeśli pamiętacie tego
typu historie, to macie zapewne kilka pomysłów na to co zmiana
przynieść powinna. Godzina wychowawcza to książka, w
której toczy się rozmowa o szkole, o tym jaka szkoła była, jaka
być powinna, jacy są uczniowie, czego dzieciaki potrzebują, co
przez lata było im odmawiane.
Miałam zaszczyt poznać
kilka osób spośród przedstawionych w książce. Miałam
przyjemność ukończyć dwie ze wspomnianych szkół. Szkoła, jej
uczniowie i ich funkcjonowanie interesuje mnie od dawna. Jako że mam
styczność z dużą grupą młodzieży, z większymi i mniejszymi
problemami, sama mam bardzo wiele refleksji o moim toku nauczania, to
nie będę ukrywać – wysoko postawiłam poprzeczkę Godzinie
wychowawczej. I mogę Wam powiedzieć, że było warto.
W swojej opinii zacznę
jednak od wad. Z prostego powodu – jest ich mniej!
Jedyną wadą książki
jaką widzę to zbyt częste wątki autobiograficzne dyskutantów.
Rozumiem, że mają one na celu zbudować pewne tło i to jest
oczywiste, natomiast wydaje mi się, że mogłoby być tego nieco
mniej. Kontekst nadal by był, a jeszcze więcej czasu
poświęcilibyśmy szkole. Czekam także na drugą część książki,
w której głos zostałby oddany uczniom. :)
Rozmowa o polskiej szkole
jest trudna, a w tej rozmowie o polskiej szkole dobitnie
widać, że polityka bardzo istotnie wpływała i wpływa na jej
losy. Czytamy niektóre historie i wiemy, że w tej książce są
tylko prawdziwi pedagodzy, którzy o reformach szkoły myślą od
dziesięcioleci. W Godzinie wychowawczej opowiadają nam o
swoich spostrzeżeniach, o tym co jest szkół bolączką, o
problemach uczniów, dają nam wzory do naśladowania, nadzieję na
to, że szkoła być może może się zmieniać. Dają nam też
nadzieję, że takich pedagogów może być więcej, a każdy z nich
to prawdziwy skarb dla dzieciaków. W książce znajdziemy tezy,
pomysły, ale także wątpliwości, rozważania o sukcesach i
błędach. Dyskusję o tym co jest w szkole i w procesie nauczania
najważniejsze, o tym czy rzeczywiście szkoła uczy, a rodzice
wychowują, ale też o błędnych oczekiwaniach szkół wobec
uczniów, o tym, że uczniowie są często traktowani jako
niepotrzebny element szkoły, o tym, że są numerkami w dzienniku, a
nie osobami, o podejściu, że uczniowie po ukończeniu szkoły będą
ludźmi. A są przecież nimi w każdym momencie już teraz!
Godzina wychowawcza
mówi też o systemie. Systemie, który sprawia, że nauczyciele
opadają z sił, muszą się systemowi podporządkować i na wszelkie
inicjatywy sił nieraz brak. O systemie, który uniemożliwia zmiany,
o systemie, który sprawia, że dziecko staje się podmiotem dopiero
kiedy wszystkie inne metody zawiodły. O tym, że to co powinno być
pierwsze dostaje się dopiero na końcu! Nie są to gotowe
rozwiązania, to rozmowa, głos, naprawdę bardzo cenny głos, w
rozmowie, która od lat nie może wyjść z martwego punktu.
Jednak, wśród tych
bardzo mądrych ludzi ogromne wrażenie zrobił na mnie także wstęp.
Przeczytałam go trzy razy, bo tworzy pewną całość, przekaz pod
którym mogłabym się podpisać rękami i nogami. Perfekcyjne
podsumowanie tego czego można spodziewać się po tej książce i
doskonały „list motywacyjny” samej autorki. Jestem miło
zaskoczona i pani Szyłło może być pewna, że przeze mnie jej
książka wpadnie w niejedne ręce. Ta i każda następna o edukacji,
jeśli pokusi się o kontynuowanie tematu.
Co mogę więcej
powiedzieć? Takich książek na naszym rynku brakuje. Potrzebujemy
(naprawdę potrzebujemy!) dyskusji o problemie, bo dzisiejsza szkoła
jest pod wieloma względami problemem. Potrzebujemy jednak dyskusji
odpolitycznionej i merytorycznej, dyskusji specjalistów, pedagogów,
psychologów, w której będą uczestniczyć tak nauczyciele
polskiego i historii, matematyki i biologii jak i informatyki czy
wychowania fizycznego. Bo mówimy o dzieciakach, o naszej przyszłości
(jakkolwiek patetycznie to brzmi, to tak przecież jest), o naszych
dzieciach czyli tych ludziach dla których chcemy wszystkiego co
najlepsze i najbezpieczniejsze dla ich zdrowia i rozwoju.
Potrzebujemy dyskusji, a
Godzina wychowawcza to doskonały przykład na to, że taka
dyskusja jest możliwa i to na naprawdę świetnym poziomie. Książkę
polecam każdemu komu edukacja nie jest obojętna, ale także
każdemu, kto może wpływać na dzisiejszą oświatę. Apeluję, aby
właśnie osoby władne, które mają w rękach odpowiednie narzędzia
zmieniania szkolnej codzienności przeczytały tę książkę i się
nad nią na chwilę zatrzymały, zastanowiły się czy po drodze nie
zgubiły przyświecających im celów, bo ja wciąż wierzę, że
część tych reform byłaby możliwa. Na przykład taka, w której
omawiam te same epoki na polskim i na historii, a nie omawiając
Medaliony pani Nałkowskiej na polskim, na historii mam
pierwszą wojnę światową. Wierzę też, że w każdej szkole jest
kilku pedagogów z powołania, którzy mogą wiele w swojej szkole
zmienić, dać dobry przykład. Wierzę także, że są wśród
polityków tacy, który czują ten palący problem i mogliby wykonać
dla szkół coś dobrego i przemyślanego. Wierzę, mimo że czasami
bywa trudno.
PS. Na portalu LC przeczytałam, że do dyskusji wybrano niszową grupę z niszowego środowiska. Chciałabym powiedzieć, że się z tym nie zgadzam. Rzeczywiście, większość tych ludzi się zna między sobą. Ale to nie jest niszowość, ani też zbieg okoliczności. Ci ludzie się znają właśnie między innymi przez swoją pasję jaką jest szkoła. I owszem, trochę brakuje tu "typowej podstawówki", ale też nie do końca o to w książce chodziło. To nie miała być lista żali czy książka wstydu, ale poszukiwanie inspiracji i pomysłów na zmiany w szkole. Odbieram książkę jako próbę dialogu i prawdę mówiąc według mnie to bardzo pozytywny sygnał. Najpierw dyskusję zaczynają osoby zaznajomione z tematem od podszewki. Rozmowa jednak trwa i każdy kto zechce może do niej dorzucić kamyczek. Dla mnie ta książka aż krzyczy "POROZMAWIAJMY O SZKOLE". Chodzi o dyskusję i o poprawę szkolnictwa, a nie o promowanie osobistości. Jeśli są nauczyciele/dyrektorzy/bibliotekarze w innych szkołach, publicznych szkołach, niepublicznych szkołach, którzy chcieliby kontynuować taki dialog, to ja jestem pewna, że zostałoby to odebrane niezwykle pozytywnie. :)
Za możliwość recenzji dziękuję wydawnictwu Czarne oraz portalowi Sztukater.