czwartek, 28 grudnia 2023

Kim jesteśmy, dokąd dążymy, a co da nam postęp czyli „Córka łupieżcy" Jacka Dukaja


Tytuł: Córka łupieżcy


Autor: Jacek Dukaj

Wydawnictwo: Literackie
Data wydania: 2009
Liczba stron: 136
Kategoria: Fantastyka, science fiction
Ocena: 8+/10




Od czasu mojej ostatniej książki pana Dukaja minęło wiele lat i od pewnego czasu „chodziło za mną" ponowne spotkanie. Gdzieś tam od samego początku wyzwania #polskafantastykafajnajest wiedziałam, że Jacek Dukaj musi się na tej liście znaleźć. Idealną książkę, na którą byłam jak mi się wydawało gotowa, zidentyfikowałam niemal od razu. Córka łupieżcy miała bardzo kuszący opis, nie była bardzo długa, a jednocześnie wielu opisywało ją jako jedno z prostszych dzieł autora, co jest o tyle ważne, że książki Jacka Dukaja są opisywane jako wizjonerskie, ale bardzo trudne do czytania, a nie chciałabym zniechęcić się na tym etapie.

Córka łupieżcy to tak naprawdę opowieść o dwóch światach. Pierwszym, który Zuzanna Klajn zamieszkuje na co dzień i jest to futurystyczna wizja naszej rzeczywistości, a konkretnie przyszłości Krakowa i to wcale w nieodległej przyszłości, bo jak możemy przeczytać „nie minęła połowa XXI wieku". Jednak chociaż pozornie nie dzieli nas od tego pomysłu dużo czasu, to pod względem technologicznym Jacek Dukaj przedstawia właściwie kompletnie inny świat. Drugi to tajemniczy byt, niepoznany, intrygujący. Główna bohaterka na urodziny otrzymuje prezenty, których część jest kwintesencją jej życia w wizjonersko przedstawionym Krakowie, a część to droga do tego drugiego, niezwykłego świata. Jednak wejście do tego niesamowitego miejsca niesie za sobą różnorodne konsekwencje, a części z nich nie da się ani zapobiec, ani cofnąć.

Zuzannie zdało się, że odkryła główną i najpierwszą tajemnicę Sztuki: to samo dzieło zostawia cię pustym i obojętnym, w poczuciu banału, kiczu i sztuczności, i to samo - potrafi wstrząsnąć do granic obsesji, zafascynować, zawładnąć, jeśli tylko podarujesz mu szansę prawdy, nawet najmniejszą.

Córka łupieżcy w mojej opinii jest książką szaloną i chociaż ma mniej niż 200 stron to czytelnik musi solidnie skupić się na fabule. Autor właściwie od pierwszej strony rzuca nas na głęboką wodę i niewiele nam wyjaśniając puszcza nas w podróż wraz z Zuzanną. Tymczasem nie dość, że sam świat Zuzanny nie jest bardzo podobny do naszego i spora część nazw początkowo niewiele nam mówi, to późniejsze przygody głównej bohaterki tym bardziej sprawy nie ułatwiają. Myślę że nie skłamię pisząc, że jest to lektura wymagająca, dosyć chaotyczna, momentami dosyć skomplikowana, a z kolei minimalne zrozumienie historii jest warunkiem koniecznym by czerpać satysfakcję z późniejszych fragmentów. A jednak jest w tej książce wiele elementów, które sprawiają, że pomimo dosyć wysokiego progu wejścia i tego, że jest ona moim zdaniem po prostu trudna w odbiorze, czytelnik nadal chce wyruszyć w przygodę z Zuzanną i nie potrafi się oderwać do samego końca. 

Historia Zuzanny ma wyjątkowy klimat. Z jednej strony otrzymujemy jej świat - zaawansowany, nieco dziwaczny i niezrozumiały, a jednocześnie w jakimś stopniu niepokojący. Z drugiej jest historia osiemnastych urodzin dziewczyny i prezentów, które podarowali jej bliscy. Ta opowieść początkowo prowadzi nas do typowo przygodowego wątku spadku po rodzicu, a jednak autor rozkręca ją w dosyć niezwykłym kierunku. Wkrótce wydawałoby się oklepana historia pościgu za poznaniem swoich korzeni, zgłębieniem rodzinnej tajemnicy, staje się przypowieścią o kondycji ludzkości, przestrogą, smutną konkluzją, niepokojąco realistyczną wizją. I pomimo chaosu, i przynajmniej dla mnie niesatysfakcjonującej liczby wskazówek/opisów, to co wydarza się w życiu Zuzanny zaskakuje i porywa jednocześnie. 

Pomimo że od wydania książki minęło już ponad 10 lat, to technologiczny wyścig wciąż pozostaje bardzo aktualny. Dlatego pytanie o pochodzenie technologii, jej długofalowe działania, korzyści w stosunku do strat, spojrzenie osób, które świata bez takich technologii nie znały... To wszystko są współczesne kwestie i nie w sposób chociaż na chwilę się nad tym nie pochylić. Wizja pana Dukaja jest przyszłościowa, niepokojąca i fascynująca jednocześnie, a przy tym dosyć składna, co przy takiej historii na tylu stronach z całą pewnością było pewnym wyzwaniem. Mocne, lekko dystopijne science fiction, wyraziste, ciekawe, a jednocześnie bogate w popkulturalne nawiązania, czy to do książek Philipa K. Dicka, czy do Facetów w czerni. ;) Są porozumiewawcze mrugnięcia do czytelników Diuny Herberta czy książek Tolkiena, ale i wielu innych. Podoba mi się również balansowanie po naukach (wcale nie tak zaawansowane jak można byłoby się obawiać), archeologia pamięci jako idea i ten naukowy... Powiedzmy dekadentyzm. Wizje konkurencji zamiast współpracy, pragnienie i pazerność doprowadzające do zagrożenia cywilizacyjnego, nakręcająca się spirala przemocy w odpowiedzi na pożądanie związane z technologicznym (naukowym?) rozwojem... Fascynujące, niepokojąco realistyczne. Prawdziwe dystopijne science fiction, w którym autor balansuje w taki sposób by czytelnika nie przytłoczyć i nie zanudzić, nie zbłądzić w rejony nieprawdy, a przy tym stworzyć przekonującą futurystyczną wizję, no ja tej wizji dałam się uwieść.

Właśnie dlatego dla mnie Córka łupieżcy była pewnym eksperymentem myślowym. Pełno w niej ciekawych wątków, które tylko częściowo się rozwiązują, większość zagadnień pozostawia nam przestrzeń do zastanowienia i zadania sobie pytania co o danej kwestii sądzę, jak bym się z tym czuł(a). Oczywiście nie każdy element oddziałuje z nami tak samo - w zależności od tego kto i na co jest wrażliwy, odnajdzie tam inne rzeczy - natomiast myślę, że każdy czytelnik znajdzie coś, co w jakiś sposób go dotknie i na tyle przyciągnie uwagę, że oprócz doczytania historii Zuzanny Klajn, pozostanie w głowie kilka innych kwestii. Może padnie na temat historii, która lubi zataczać koło, a może wątek samotności, pragnienia miłości, zgubnego działania ludzkiego pożądania? 

Jednak chociaż całą książkę ogromnie doceniam to czegoś mi zabrakło. Jakaś część mnie ma poczucie, że historia córki łupieżcy, Miasta, technologii, jest wyrywkowa, a jej potencjał jednak niewykorzystany. Jako twórca światów pan Dukaj bez trudu może konkurować z najwybitniejszymi fantastami, natomiast historia Zuzanny, chociaż intrygująca od pierwszej strony, mnie nie do końca satysfakcjonuje właśnie z powodu ogromnej fragmentaryczności i wielu niewyjaśnionych mechanizmów czy sformułowań. Do samego końca miałam wrażenie, że czytam szkic uniwersum, kilka połączonych ze sobą pomysłów zarówno pod względem fabuły, jak i świata. Koncept, który mógłby się rozrosnąć do pełnowymiarowego dzieła jedno lub więcej tomowego, który mógłby rozmachem zawstydzić niejednego pisarza, a jednak jest to ostatecznie pomysł, pozostawiony na etapie pomysłu. Jako osoba przyzwyczajona do jednak nieco pełniejszych form, nie czuję się nasycona. Oczywiście doceniam fakt, że pomimo tego niezrozumienia byłam w stanie czytać dalej, a nawet czerpać z lektury satysfakcję, na zasadzie intuicyjnego zrozumienia o co chodzi, ale jednak wciąż mam uczucie, że takie niedokończone opowieści są nie do końca dla mnie. Pewnym problemem była dla mnie również postać Zuzanny. Jest ona środkiem do celu, czyli sposobem byśmy jako czytelnicy mogli spotkać Miasto, ale jednocześnie pozostaje ona dosyć bezbarwna, a jako osoba, pomimo różnych wydarzeń, pozostaje niemal taka sama jak na początku książki. Nie przechodzi żadnej ewolucji, a jej przemyślenia na skądinąd moim zdaniem ciekawe tematy są w mojej opinii dosyć płaskie i niewiele wnoszące do dyskusji.

Jacek Dukaj to jedna z najjaśniejszych gwiazd polskiej fantastyki, zwłaszcza pod względem kreacji światów i fantastyki naukowej. Kolejny raz przekonałam się, że w bogactwie nagród dla autora nie ma przesady i przyłączam się do osób będących pod wrażeniem jego prozy, w której wizjonerskiego rozmachu przeoczyć się nie da. Jednak jak dla mnie Córka łupieżcy miała swoje wady, być może wynikające z moich ograniczeń (chora czytałam książkę, która nie da się ukryć była naprawdę wymagająca), a może jednak nie wszystko było w niej tak znakomite jak można byłoby na to liczyć, to już kwestia opinii. Jednak jakkolwiek by nie było, kolejne dzieła pana Dukaja na pewno będę poznawać, acz już nie w tym roku. ;)

Książka przeczytane w ramach wyzwania #polskafantastykafajnajest

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...