Autor: Magdalena Kubasiewicz
Kołysanka dla czarownicy niesamowicie rozbudziła mój apetyt, potem dosłownie pochłonęłam Przysługę dla Czarnoksiężnika. Obie książki okazały się fenomenalne i sprawiły mi ogromną czytelniczą przyjemność. Dawno nie czytałam tak smakowitego polskiego urban fantasy, od którego dosłownie nie byłam w stanie się oderwać. Niewiele, bardzo niewiele, książek powoduje, że zarywam nocki. Wysoko cenię swój sen, ze względów zdrowotnych ogromnie go potrzebuje, a wykonywanie intensywnej pracy intelektualnej skutecznie wyklucza takie szaleństwa. Jednak raz na jakiś czas wykazuję się kompletnym brakiem rozsądku i coś takiego przytrafiło mi się właśnie z Klątwą dla demona Magdaleny Kubasiewicz. Niech już to będzie rekomendacją dla tego cyklu!
Klątwa dla demona nie zaczyna się niewinnie - najpierw słyszymy syrenią przepowiednię, potem dowiadujemy się o rytualnej klątwie z ofiarą z człowieka oraz dużej ilości złej magii skierowanej w nieznane miejsce, a co najgorsze, chociaż nikt nie może w to uwierzyć, wszyscy wiedzą kto jest sprawcą. Chociaż nie, najgorszym okazuje się to, że jedna ofiara to za mało i pojawiają się kolejne. Sytuacja wymyka się spod kontroli, robi się bardzo nerwowo, bo nie wiadomo co tak sumiennie tkana klątwa ma zniszczyć. Jakby tego było mało, wydaje się, że każdy gra w swoją grę, a Jagoda już nie wie czy jeszcze komukolwiek może zaufać. Każdy coś ukrywa, ale poważne pytanie brzmi - czyj sekret jest bardziej niebezpieczny?
Jagoda, nie chcąc stawiać wszystkiego na jedną kartę rzucała w tej chwili na stół trzy, choć tak naprawdę nie znała wartości żadnej z nich.
Podoba mi się także klimat całej historii oraz to, że ewidentnie docelowym odbiorcą tej książki jest osoba dorosła. Nie znaczy to, że młodsi czytelnicy czytać jej nie mogą, ale dojrzałość głównej bohaterki, jej rozterki, przemyślenia dotyczące uczenia podopiecznej, klątw i odpowiedzialności jest raczej typowa dla nieco starszej osoby. Pojawiają się różne wątki, głównym definitywnie jest klątwa i przygoda, a romans czy wspomnienia przeszłości są intrygującym, ale jednak tłem. Skoro wspomniałam o nauce, to jak zwykle zachwycają mnie relacje Jagody - z Sonią, babką, Mariem, Uczniem Czarnoksiężnika, Antonim, rodzeństwem... Świetne są wątki młodszych podopiecznych czy refleksje o tym, w jakim miejscu swojego życia Jagoda się znalazła. Mam też wrażenie, że właśnie w Klątwie dla demona jest jak dotychczas najwięcej tych osobistych refleksji, że w jakimś sensie Jagoda jako główna bohaterka kontynuuje uchylanie rąbka tajemnicy dotyczącego tego co myśli albo czuje. Ponoć jeszcze więcej jest tego w finałowym tomie czyli w Zaklęciu dla czarownika, co mam nadzieję wkrótce sprawdzić.
Słowa Igi sprzed kilkunastu dni znów rozbrzmiały Jagodzie w uszach. Wielka, czarnomagiczna afera. Czy chciała się w nią pakować? Czy mogła sobie pozwolić na luksus odmowy?
Gdybym miała wskazać ulubioną część cyklu Wilczej Jagody to z całą pewnością byłaby to Klątwa dla demona. Moim zdaniem w tej książce wszystko idealnie współgra - fabuła, bohaterowie, wsteczne wątki, klimat, magia - każdy element jest na swoim miejscu. Mówiąc krótko, chciałabym czytać właśnie właśnie takie urban fantasy. Pomysłowe, przemyślane, czasem dowcipne, czasem pełne napięcia, zawsze celne. Prawda jest taka, że straciłam głowę dla tego cyklu, więc z całego serca polecam go wielbicielom fantastyki, a zwłaszcza tej miejskiej, choć warto także zwrócić uwagę, że ta doskonała książka nie jest towarem importowym, a naszym lokalnym dobrem. ;)