Tytuł: Projekt „Rosie"
Autor: Graeme Simsion
Projekt „Rosie" to jedna z tych książek, którą polecał mi każdy kto tylko ją przeczytał. Nie ukrywam, że być może przeoczyłabym książkę Graeme Simsiona gdyby nie wspaniałe kobiety, czytelniczki, a przy okazji recenzentki, z których opinią ogromnie się liczę (przede wszystkim Agnieszkę z Rabe i książki oraz Ew z Pomistrzowsku). Kiedy one piszą, że coś może mi się spodobać, to dodaję książkę do swojej listy, bo wiem, że nie robią tego bez powodu, a gust do książek mają świetny! Pojawiła się możliwość lektury, więc... Do dzieła!
Don Tillman jest profesorem nadzwyczajnym genetyki - bardzo inteligentnym, dobrze sytuowanym i umiejącym bardzo dobrze gotować kawalerem. Ma tylko jeden problem - nietypowo odbiera relacje społeczne. Dlatego kiedy w wieku 39 lat podjął decyzję, że będzie się żenił, do tematu również podszedł nieszablonowo. Co prawda, pewnym problemem w rychłym ożenku jest brak odpowiedniej partnerki, ale właśnie dlatego Don postanowił stworzyć projekt Żona, a wraz z nim 16-stronicowy kwestionariusz osobowy, który pozwoli mu wyłonić odpowiednią kandydatkę. Ankieta jest bardzo precyzyjna i porusza wszystkie najważniejsze aspekty - podejście do nauki, punktualność, jadłospis, stosunek do używek czy makijażu i wiele innych. Don jest zdeterminowany by odnaleźć przyszłą żonę, ale jednocześnie aby oszczędzić sobie niefortunnych wpadek i strat czasu sumiennie trzyma się kwestionariusza. Kiedy w życiu Dona pojawia się Rosie, mężczyzna szybko orientuje się, że nie jest to kobieta z jego marzeń. Kobieta nie spełnia szeregu wymagań postawionych w jego ankiecie, ale w efekcie spotkania Don postanawia stworzyć zupełnie niezależny odrębny projekt by pomóc młodej doktorantce. Oba projekty raz na zawsze odmienią życie Dona (i nie tylko jego...) chociaż z całą pewnością tak tego nie planował...
Niebywałe! Cóż za zaskakujące pytanie z ust psychologa! Oceniając użyteczność Elizabeth jako partnerki, z którą przyjdzie mi dzielić zainteresowania, która miałaby zapewnić stymulację mojemu intelektowi i stanowić potencjalną kandydatkę do procesu rozmnażania, Claudia przede wszystkim martwiła się, jak zareaguję na oprawki okularów, chociaż Elizabeth zapewne nie wybrała ich sama, lecz kierowała się sugestią optyka. I jak tu żyć w takim świecie?
Jednak muszę też przyznać, że chociaż wielu zakwalifikowało tę książkę do kategorii "komedia romantyczna" to dla mnie komedia to nie była. Mnie bardziej pasowałaby literatura piękna lub ewentualnie romantyczna obyczajówka, ale ta z najwyższej półki. Ja po prostu nie mogłabym śmiać się z czegoś co miałam okazję poznać. Miałam możliwość współpracować z osobami takimi jak Don - wyjątkowymi w swoim podejściu, które z punktu widzenia naukowego były dla mnie źródłem inspiracji, ale z punktu widzenia relacji społecznych stanowiły wyzwanie. Czasami ktoś prosił żebym dała znać gdy za długo patrzy mi w oczy, bo w naukowym ferworze czasami zapomina o zrywaniu kontaktu wzrokowego. Komunikaty musiały być wypowiadane wprost, a emocje łatwe do odczytania. To osoby, które mnóstwo energii wkładają w to by robić w społeczeństwie to, co doskonale i bez trudu wychodzi im w samotności. Jednak pamiętam też, że nie każdy ma tyle dystansu do swoich pomyłek co Don, wiem również, że niektóre wygłoszone komentarze i opinie nie są tak delikatne jak w Projekcie „Rosie". Dlatego książka sprawiła mi mnóstwo radości, przyjemności i satysfakcji, bywała też zabawna, ale śmieszna dla mnie nie była.
Warto także zauważyć, że Projekt „Rosie" porusza wiele intrygujących, a stosunkowo rzadkich w literaturze tematów. Normy społeczne, korzystanie ze wsparcia psychologa albo to co cieniem kładzie się na życiu Rosie i to co boli Dona, zdrada, sposoby przezwyciężania trudu codzienności... Interesujące jest nie tylko to, że autor to wszystko opisał, ale również to, że zrobił to w zwinny i przekonujący sposób. Dla mnie warte podkreślenia są także kwestie naukowe, których jest w tej książce bardzo wiele - niektóre są przedstawione subtelniej, inne mniej, ale wszystkie są nieczęsto spotykane i jednocześnie zgodne z prawdą! Oprócz przedziwnego projektu Gene'a - do tego nie umiem się ustosunkować. ;) Rzadko spotykam pozycję, w której mówimy merytorycznie o komisji etycznej, o dywaniku u dziekana, o dyskusji na temat studenta, który dopuszcza się plagiatu (to akurat trudny, a bardzo ciekawy wątek, nie sądziłam, że autor z niego wybrnie z godnością, ale myliłam się!). Najwięcej wątpliwości budzi we mnie wykorzystywanie sprzętu w celach prywatnych - nie dlatego, że nie można (bo w teorii nie można, ale w praktyce jest dokładnie tak jak opisał to Don), ale dlatego, że niektóre z tych eksperymentów kosztują. Ile dokładnie to nie wiem, bo ceny takich badań w laboratorium mogą być mocno zawyżone, a sama takiego eksperymentu nie wykonywałam, ale trudno mi sobie wyobrazić, że zbadanie pokrewieństwa poprzez materiał z chusteczki do nosa nic nie kosztuje. To jest jednak drobiazg w porównaniu do wszystkich niezwykłych elementów, które autor wplótł w fabułę nadając jej unikatowy charakter!
- Babrzę się w gównie, którego wolałabym uniknąć. Nie jestem w tym dobra. Wyrażam się dosyć jasno?
- Oczywiście - przytaknąłem. - Masz na myśli, że czasami zdarzają się niekomfortowe sytuacje, a Ty zauważasz u siebie deficyt cech, które pozwoliłyby zamortyzować ich wpływ na twoje życie osobiste.
Projekt „Rosie" to książka, która rzuca na czytelnika czar od pierwszej strony. Z jednej strony czujemy rozbawienie, z drugiej powagę. Opisane w książce sytuacje budzą w nas całą kaskadę uczuć. Nietrudno wyczuć, w którym kierunku podąża autor, ale to nie zmienia faktu, że robi to w tak wyjątkowy, a jednocześnie przekonujący, sposób, że od książki naprawdę trudno się oderwać. Jakby tego było mało, to książka jest naprawdę dobrze napisana i świetnie przetłumaczona - Media Rodzina to wydawnictwo, które w tej kwestii nie zawodzi.
Podczas lektury uśmiechałam się wielokrotnie, chociaż nie była to dla mnie komedia. Historię Dona odebrałam całkiem poważnie i bez trudu wyobrażam sobie człowieka, który ma marzenia i swoimi, czasami bardzo niezwykłymi, metodami dąży do ich spełnienia, a pomiędzy wkrada się zaskoczenie i chaos, które odmieniają jego spojrzenie na wiele spraw. Projekt „Rosie" pod wieloma względami mnie wzruszył, a mnogość poruszonych tu zagadnień bardzo pozytywnie zaskoczyła. Książka pana Simsiona jest absolutnie wyjątkowa i jeśli mam czytać książki obyczajowo/piękne, to życzyłabym sobie, aby były one właśnie takie jak zaskakujący Projekt „Rosie"! Dzięki dziewczyny za świetne polecenie! ♥