wtorek, 3 sierpnia 2021

Horror norweskiego ekstremizmu czyli „Jeden z nas. Opowieść o Norwegii" Åsne Seierstad


Tytuł: Jeden z nas. Opowieść o Norwegii


Autor: Åsne Seierstad

Wydawnictwo: W.A.B.
Data wydania: 2015
Liczba stron: 563
Tłumacz: Iwona Zimnicka
Kategoria: Literatura faktu
Ocena: 10/10

 

 

W tym roku, dokładnie 22 lipca, minęło 10 lat od zamachów w Oslo i na norweskiej wyspie Utøya. 

Większość z nas pamięta te wydarzenia, które od pierwszej wiadomości budziły ogromnie dużo emocji. Trudno było uwierzyć, że norweska stolica jest miejscem jakiegokolwiek ataku, w końcu to nie USA czy Afganistan, prawda? Później zaczęły się spekulacje, że to pewnie islamscy terroryści albo Libijczycy, których przywódca groził zemstą krajom, które brały udział w zamachach w Libii. W dodatku zamach miał miejsce w okolicach budynków rządowych, w tym biura premiera, więc w całym tym zamieszaniu nawet nie od razu było wiadomo jak wygląda sytuacja z ofiarami śmiertelnymi. 

Po nieco ponad dwóch godzinach media zmieniły paski, donosząc o kolejnym zamachu, tym razem na wyspie. Szybko wyszło na jaw, że na Utøyi odbywał się letni obóz politycznej młodzieżówki. Wtedy dreszcze przerażenia mieliśmy już chyba wszyscy, nietrudno było się domyślić, że mogły zginąć dzieci. Okazało się jednak, że tego jak okrutne wydarzenia miały miejsce na wyspie nie przewidział nikt.

Ostatecznie ten akt terroru przypłaciło życiem 77 osób, a setki zostało rannych, w tym część bardzo ciężko. Zdrowie i życie odebrał im jeden człowiek, 32-letni Norweg Anders Behring Breivik. To był moment, w którym cały świat zamarł - jak to możliwe, że jeden człowiek spowodował śmierć tak wielu osób, w tym dzieci, w dwóch zamachach, które odbywały się jeden po drugim, a jakby tego mało nie należał do żadnej islamskiej bojówki, w ogóle nie był obcokrajowcem, a rodowitym Norwegiem?!

Opiekować się to znaczy również nie zapominać.

Åsne Seierstad podejmuje się ekstremalnie trudnego i emocjonalnie wyczerpującego zadania jakim jest przybliżenie nam tego co doprowadziło do tragicznych wydarzeń z 22 lipca 2011, a następnie opisanie ich przebiegu oraz późniejszych wydarzeń. Autorka skupia się jednak nie tylko na sprawcy, ale również na jego ofiarach. Równolegle do kolejnych wydarzeń z życia Andersa Breivika poznajemy osoby, które tego pamiętnego dnia będą na wyspie. Z jednej strony taki zabieg ogromnie cieszy, bo moim zdaniem bardzo często używamy zbiorczego określenia "ofiary", tymczasem to byli konkretni ludzie - równolatek zamachowca działający m.in. w ramach Amnesty International, kobieta, która od dwudziestu lat pełniła funkcję kierowniczki na Utøyi, prezydent maturzystów, który wygłosił wspaniałą mowę, młody fascynat polityki, który wybory prezydenckie w Ameryce śledził dniem i nocą, nastolatka pochodząca z Iraku, która za wszelką cenę chciała się zasymilować w Norwegii... Z drugiej strony, to sprawiło, że czytając to jak autorka opisała dzień zamachów i to co nastąpiło chwilę po nim, nie byłam w stanie pohamować łez.

Jeśli chodzi o samego zabójcę to poznajemy jego przeszłość - smutne dzieciństwo pozbawione rodzinnej miłości, jego szkolne przemiany, zainteresowanie kulturą hip-hopu i grafitti oraz odrzucenie przez to środowisko, niespełnione aspiracje polityczne, przekręty, z których się utrzymywał, intensywny czas spędzony z grami komputerowymi, aż do etapu jego radykalizacji, stworzenia manifestu i przygotowań do zamachów. Åsne Seierstad udało się porozmawiać z rodzicami zamachowca co stanowi bardzo istotny i jakże wpływowy element książki. W końcu poznajemy przebieg wydarzeń z 22 lipca 2011 oczami zarówno sprawcy jak i uczestników masakry. Ostatnim etapem książki jest to co wydarzyło się po zamachu - poszukiwanie bliskich, dyskusje i badania dotyczące poczytalności sprawcy, to jak rodziny próbowały żyć dalej, a ostatecznie to jaką karę i czy rzeczywiście adekwatną poniósł zamachowiec.

Autorka jest niemal bezstronną obserwatorką, doświadczenie jakie nabyła relacjonując wydarzenia ze stref wojennych jest bardzo widoczne. Pisze precyzyjnie, z dbałością o szczegóły, widać, że spędziła wiele czasu nad tym materiałem. W efekcie Jeden z nas. Opowieść o Norwegii jest naprawdę dobrym reportażem, książką trudną, bolesną i wstrząsającą, ale jednocześnie napisaną z ogromnym wyczuciem wobec ofiar i ich rodzin.

Chociaż przed lekturą co nieco wiedziałam o zamachach z 22 lipca 2011, to Åsne Seierstad wielokrotnie mnie zaskoczyła, głównie tym, jak wiele było momentów, w których sprawcę można było zatrzymać. Przede wszystkim nie miałam pojęcia jak bardzo zawiodły norweskie służby i jak niewielką poniosły za to odpowiedzialność. Gorzkie słowa padają także pod adresem AUF. W pewnym momencie lektury pani Seierstad uświadamia czytelników, że do wydarzeń na Utøyi mogło nie dojść. Później z brutalną szczerością wskazuje, że to w dużej mierze niekompetencja służb sprawiła, że zamachowiec przez ponad godzinę, przez nikogo nie niepokojony, przechadzał się po wyspie i strzelał do dzieci.

W tym czasie Breivik zabijał średnio jedną osobę na minutę.

Autorka szorstko opisuje także to jak bezlitosny terrorysta, który strzelał dzieciom w plecy był traktowany po tym jak się poddał, z poszanowaniem wszystkich jego praw, z możliwością pisania listów i dostępem do komputera. Później to ulega zmianom, ale trzeba przyznać, że w pierwszym momencie budzi to ogromny sprzeciw. Ostatnim, ale wiele mówiącym jest list, a nawet dwa, które autorka otrzymała od sprawcy zamachów.

Postanowił utworzyć paneuropejski więzienny związek wojujących nacjonalistów, któremu będzie przewodził. Na razie był jego jedynym członkiem. Pragnął założyć Norweską Partię Faszystowską i Ligę Nordycką. Na razie był ich jedynym członkiem. Ale później, kiedy wojna domowa się rozszerzy, kiedy ludzie, zainspirowani jego manifestem dadzą się porwać jego ideom, bracia go uwolnią.

Książka Åsne Seierstad robi piorunujące wrażenie. Jest świetnie napisana przez co trudno się od niej oderwać, jej fabuła jest przemyślana, wyważona, a jednocześnie bardzo szczera. Autorka nie unika trudnych zagadnień i śmiało konfrontuje czytelnika z bolesną prawdą o tym, że tej tragedii można było przynajmniej częściowo zapobiec. Jednocześnie pani Seierstad nie próbuje grać na naszych emocjach, a wręcz przeciwnie, opisuje wszystko z wielką wrażliwością, ale i reporterskim chłodem. Mimo to, Jeden z nas. Opowieść o Norwegii, jest bardzo trudną emocjonalnie książką. Podczas opisów wydarzeń na Utøyi, aby dalej czytać musiałam odrzucić myśl o tym, że bohaterami tego rozdziału są dzieci. Nie polecam tej pozycji rodzicom nastolatków oraz osobom wrażliwszym, zwłaszcza na przemoc wobec dzieci. Ta książka naprawdę bardzo obrazowo pokazuje ogrom strachu i cierpienia, którego doświadczyli uczestnicy zamachu na wyspie. Kiedy czytałam tę część serce waliło mi tak jakbym biegła w maratonie, czułam to wszechogarniające przerażenie dzieci uciekających przed kolejnymi kulami, patrzącymi na brutalną śmierć kolegów i koleżanek, dramat rodziców, którzy już wiedzieli, że na wyspie dzieje się coś niedobrego. Nie ma możliwości, aby przejść obok tego obojętnie.

Jednak jeśli ktoś szuka naprawdę dopracowanego reportażu, która opowie kim był sprawca tych okrutnych zamachów w Norwegii, kim były ofiary jego przemocy, co wydarzyło się przed, w trakcie i po zamachach, czy temu cierpieniu można było zapobiec albo jak wyglądał proces lokalnego prawicowego ekstremisty, to właśnie ją znalazł. Jest w niej wszystko, a nawet więcej.

- Uczciliśmy zakończenie szkoły, co wymagało od nas wielkiego nakładu sił, pracy dniami i nocami. (...) Mnie nazwano J.F. Kennedy. On też był prezydentem. Ale niestety zginął zastrzelony w Dallas. - Uśmiechnął się do słuchaczy. - Ja jednak jestem takim optymistą, że nie spodziewam się podobnego losu.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...