Tytuł: Nieznana terrorystka
Tłumacz: Maciej Świerkocki
Nieznana terrorystka to moje pierwsze spotkanie z wielokrotnie nagradzanym australijskim autorem, którego książki są dziś tłumaczone na dziesiątki języków. Przyznam szczerze, że miałam pewne oczekiwania wobec tej lektury, ale wiedziałam też, że ten autor jest jednak dosyć specyficzny i nie każdemu podpasuje. Jak było ze mną?
Już Wam opowiadam.
Poznajemy tancerkę erotyczną Ginę zwaną również Doll, która ucieka przed przeszłością i ma wielkie nadzieje na zmianę swojej przyszłości. Do tej zmiany brnie raczej opornie ulegając dosyć kosztownym pokusom, ale w końcu dochodzi do momentu kiedy spełnienie tego przyszłościowego marzenia jest już bliżej niż dalej. Niestety jedna noc z nieznajomym mężczyzną sprawia, że zupełnie niespodziewanie staje się podejrzaną o przygotowywanie zamachów terrorystycznych na terenie Australii. Gina nie wie jak się w tej sytuacji zachować, a tymczasem akcja dramatycznie się zagęszcza. Nagle nieznana terrorystka staje się centrum tej publicznej, medialnej, jak i całkiem prywatnej debaty, a trwające od kilku lat zagrożenie terrorystyczne powoduje, że rzeczywistość, w której się znajdujemy ulega błyskawicznym zmianom. Kim jest nieznana terrorystka, co nią kieruje, dlaczego zdradza swój kraj? Młoda kobieta zupełnie nie rozpoznaje siebie w zmanipulowanej historii przedstawianej przez media, które wyciągają szybkie, banalne i dalekie od prawdy wnioski, zmieniają spekulacje i podejrzenia w fakty, a Ginę ze zwykłej tancerki erotycznej przeistaczają w groźną Czarną Wdowę.
Myśl, że miłość to za mało, jest wyjątkowo bolesna. Dlatego w obliczu takiej prawdy człowiek od stuleci usiłował znaleźć jakieś dowody na to, że miłość stanowi największą siłę na ziemi.
Przede wszystkim irytowała mnie główna bohaterka. Początkowo jeszcze nie było tak źle, ale im dalej w fabule, tym więcej dziwnych decyzji i bardzo głębokich, ale niezbyt twórczych przemyśleń. Niekiedy autor uderzał w bardzo patetyczne tony, by chwilę później opowiadać o wymiotowaniu żółcią. Owe głębokie refleksje o życiu czasami były przekonujące, ale jak dla mnie znacznie częściej po prostu zagmatwane, powtarzające się i niekonkluzywne. Rozumiem, że filozoficzne rozważania o życiu, zagrożeniu, terroryzmie, to nie są proste tematy i niekoniecznie takie przemyślenia muszą prowadzić do konkretnych wniosków. Jednak w Nieznanej terrorystce pojawiające się refleksje wydawały się naprawdę niepełne, tak jakby autor chciał dowieść głębi głównej bohaterki i całej swojej książki, ale nie zamierzał tracić czasu na faktyczne rozważania tych kwestii. Było to dla mnie dalece rozczarowujące, bo poniekąd właśnie po to sięgnęłam po tę książkę.
Świat nie jest dobry ani zły, to ludzie są słabi.
W Nieznanej terrorystce jak dla mnie roiło się od komunałów i stereotypów (największym stereotypem moim zdaniem była główna bohaterka), mnóstwa wtórnych zabiegów, bardzo prostych i niewiele wnoszących do fabuły. Historia po 25% książki była już dla mnie przewidywalna i niespecjalnie intrygująca, a wartość w postaci drogi niezbyt przekonująca. Dla równowagi dodam, że dosyć pozytywnie odbieram pozostałych bohaterów tej książki, którzy byli bardzo wyraziści, a jednocześnie mieli w sobie coś bardzo przeciętnego co sprawiało, że łatwo było ich sobie wyobrazić, podobnie jak przedstawione z ich udziałem sceny.
Moja główna refleksja po lekturze Nieznanej terrorystki jest taka, że to po prostu nie była książka dla mnie. Nie była to zła lektura, ale nie trafiła ona w mój gust i to już od pierwszej strony.
Przyznam szczerze, że nie uważam swojego pierwszego spotkania z Richardem Flanaganem za wyjątkowo udane. Nie da się ukryć, że autor pisze niezwykle magnetyzująco, sprawnie porusza się słowem i dusznym klimatem osaczenia, tworzy ciekawych bohaterów pobocznych oraz intrygujące i bardzo współczesne problemy moralne. Trzeba przyznać, że same powody rozterek głównej bohaterki w sytuacji, w której się znalazła, przyszłyby zapewne do głowy większości z nas, gdybyśmy byli na jej miejscu. Są to mocne i słuszne tematy. Jednak w pozostałej części książka mnie drażniła - Doll/Gina działała mi na nerwy, jej przydługie, a niewiele wnoszące, przemyślenia męczyły. W Nieznanej terrorystce było dla mnie zdecydowanie zbyt wiele schematyczności i banałów, które istotnie spłaszczały przekaz, a sama fabuła była w znacznej mierze przewidywalna. Zabrakło mi też pogłębienia poruszonych zagadnień moralnych, psychologicznych i społecznych, czegoś co pozostawiłoby mi faktyczny materiał do przemyśleń, a nie sygnalizowało tematy, o których istnieniu wiedziałam zanim sięgnęłam po książkę.
Jeśli chodzi o mnie to liczyłam na nieco inną lekturę, i chociaż jestem przekonana, że książka znajdzie swoje grono wielbicieli, to ja się do nich nie zaliczam.