Autor: Tom Felton
Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2023
Liczba stron: 272
Tłumacz: Robert Waliś
Kategoria: Autobiografia
Ocena: 5+/10
Zgodnie z moim wyzwaniem, które sama sobie rzuciłam, staram się czytać różnorodnie. Za (auto)biografiami nie przepadam, ale słowo się rzekło, więc podjęłam próbę realizacji. Po drugiej stronie różdżki zapowiadało się jako sprytny sposób na upieczenie kilku pieczeni przy jednym ogniu - lekkość, rozrywka, harropotterowska tematyka i nietypowy jak na mnie gatunek. Pierwsze recenzje, które pobieżnie przejrzałam były bardzo pozytywne, wydawnictwo należy do rzetelnych, a i liczba stron dawała nadzieję, że nawet jeśli lektura nie przypadnie mi do gustu, to nie utknę z nią na miesiąc. Może wydać się, że to bardzo nieelegancka kalkulacja, ale w tym roku mam znacznie mniej przestrzeni na czytanie ze względu na inne ważne zobowiązania, więc z jednej strony staram się realizować założenia, ale z drugiej uważniej niż kiedykolwiek dobieram swoje lektury. Jeśli sięgnę po cegłę, która nie będzie ze mną współgrała to przy moim obecnym tempie czytania to utknę przy niej na wieki, będę czuła frustrację i kiedy będę zmęczona trudniej będzie mi się zebrać do lektury i w rezultacie agonia będzie się przedłużać jeszcze bardziej.
Przyznaję, rozpoczynając lekturę życzyłam sobie dwóch rzeczy - żeby było przyjemnie i bez prawienia morałów. Kilka razy napotkałam na informację, że byli ślizgoni mieli pewne problemy w rzeczywistym świecie, więc miałam obawy, że skoro jeden z nich zdecydował się napisać książkę, to zapewne będzie ona właśnie o tym.
Ale okazuje się, że zwyczajni nastolatkowie nie zawsze postępują słusznie - a już z pewnością nie rozsądnie - a ja bardzo się staram być właśnie zwyczajnym nastolatkiem.
Co bywa skomplikowane, gdy twoim alter ego jest czarodziej.
Ostatecznie powiedziałabym, że Po drugiej stronie różdżki to opowieść o dziecięcej pracy, funkcjonowaniu na planie ogromnej produkcji oraz o tym jak różnie mogą potoczyć się losy dziecięcych aktorów po tym wielkim wydarzeniu. Muszę powiedzieć, że Tom Felton napisał bardzo przyjemną książkę. Jest w niej sporo ciekawostek z jego życia przed HP, które właśnie sporo mówią o aktorstwie dziecka, pojawiają się smaczki z planu i wydają się one niezwykle szczere (choć oczywiście trudno to zweryfikować). Opowieść o tym co wydarzyło się później jest nieco słodko-gorzka, ale przede muszę oddać autorowi, że jego wręcz brutalna szczerość jest dla czytelnika odświeżająca. Dodam jednak, że same wydarzenia nie są moim zdaniem wyjątkowe, a w tym zawodzie chyba raczej wręcz przeciętne. Ot kolejna gwiazda, która nie poradziła sobie z ciężarem sławy. Tak bywa. Nie mniej każdy miłośnik cyklu J. K. Rowling chętnie poczyta również o relacjach aktorów po zakończeniu produkcji. Ponadto każdy kto chociaż przelotnie obserwuje Emmę Watson, wie o jej wielkiej przyjaźni z Feltonem, ale nie miałam pojęcia jakie są relacje pozostałych osób z planu od czasu ostatniego klapsa w Harrym Potterze, a jest to nawet ciekawy wątek.
Po drugiej stronie różdżki było lekką i niezobowiązującą lekturą. Całkiem dobrze napisana, uniwersalna i niegłupia. Natomiast nie mam pojęcia w jakim celu powstała. Nie ma w niej unikatowej wartości, chyba żeby wziąć pod uwagę, że dotyczy Harry'ego Pottera. Pewnie wielu miłośników książek J.K. Rowling, w tym ja, chętnie czyta o wszystkim co związane z cyklem, natomiast poza tym nie dostrzegam w tej autobiografii niczego wyjątkowego.
Losy Toma Feltona, który pracował jako dziecięcy aktor, są powiedziałabym dosyć przeciętne - niejedna osoba pogubiła się w sławie. Cieszę się, że się z tego pozbierał, że tak czy inaczej poskładał swoje życie w całość i ma mnóstwo wspaniałych wspomnień związanych z przygodą w uniwersum Harry'ego Pottera. Ma też dookoła siebie wiele wspierających go ludzi. Praca aktora łatwa nie jest, ale są perspektywy.
Jednak gdzieś tam z tyłu głowy po tej lekturze zastanawiam się, czy aby na pewno nie jest to forma odcinania kuponów. Nie zrozumcie mnie źle, to nie była niesympatyczna lektura, nie było w niej nic co by we mnie tę myśl zaszczepiło. Po prostu nie było w niej także nic co by sprawiło, że pomyślałam "no dobra, warto było o tym napisać". Oczywiście oprócz ciekawostek z filmowego planu, ale nie wiem czy one byłyby zaskakujące dla tych szaleńczo zainteresowanych filmami. Ja jednak zawsze byłam bliżej książek, więc nietrudno było napisać coś czego bym nie wiedziała. Więc dla mnie to była urocza przygoda, a powrót do świata młodego czarodzieja zawsze sprawia mi przyjemność. Ale z mojej strony to tyle.