Tytuł: Zgnilizna
Autor: Siri Pettersen
Cykl: Krucze pierścienie
Tom: 2
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2016
Liczba stron: 528
Tłumacz: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8/10
Kończąc
czytać Dziecko Odyna (recenzja tutaj!) wiedziałam, że sięgnę po
kolejny tom tego cyklu. Pierwsza część pozostawiła mnie na
rozstaju dróg, moja ciekawość i niepokój jak autorka to rozegra
sięgnęły górnej granicy. Już na wstępie powiem Wam, że Siri
Pettersen choć w tym tomie nieco zmieniła punkt nacisku, to na
pewno mnie nie zawiodła.
Często
jest tak, że drugi tom trylogii jest kluczowym, ale i najmniej
dynamicznym oraz ostatecznie najsłabszym z cyklu. Opisane w nim
wydarzenia są bardzo ważne z punktu widzenia zawiązywania fabuły,
ale często to właśnie tutaj obnaża się prawdziwy kunszt autora.
Ten najlepszy wykona kawał dobry roboty, w efekcie której
przeczytamy świetną i wciągającą książkę i nawet jeśli
odnotujemy to, że akcja jest wolniejsza to nie zrobi to nam różnicy,
bo i tak będziemy się doskonale bawić. Ten słabszy niestety w
środkowym tomie nas wynudzi, bo miał dobry pomysł na początek
historii, świetny na zakończenie, ale niestety nie specjalnie
wiedział/potrafił te dwie części połączyć.
Zgnilizna
jest laurką dla sztuki pisarskiej Siri Pettersen. Autorka poradziła
sobie z tym bardzo trudnym zadaniem i choć być może nie każdy
będzie usatysfakcjonowany podjętymi przez nią rozwiązaniami, to
zdecydowanie nie można jej odmówić kreatywności i świetnego
zawiązania fabuły. Jednocześnie zmiana scenerii książki robi
miejsce na refleksję, która choć muszę przyznać, nie jest zbyt
optymistyczna, to pozostawia miejsce również dla nas czytelników,
na kawałeczek własnego przemyślenia.
Drugi
tom trylogii Kruczych pierścieni stawia zdecydowanie mniej na
flagowy „produkt” w Dziecku Odyna czyli mitologiczne nawiązania
nordyckie, ale wciąż twardo trzyma nas w skandynawskiej fantastyce. Przyznaję, że to dla mnie do pewnego stopnia rozczarowujące, bo to
właśnie przyciągnęło mnie do Kruczych pierścieni i
nadzwyczajnie przypadło mi to do gustu, ale z drugiej strony
rozumiem, że w tych warunkach fabuły było na to zdecydowanie mniej
przestrzeni. Podobnie jak w pierwszym tomie śledzimy wydarzenia
dwutorowo, w zależności od miejsca pobytu głównych bohaterów.
Tym razem jednak autorka kładzie nacisk na świetną akcję i
zdecydowanie mniej pobieżne poznanie historii wydarzeń
poprzedzających akcję Dziecka Odyna, ale przede wszystkim
przygotowuje nas do części trzeciej czyli Evny.
Ponieważ
wiem jak spoilery psują zabawę to obiecuję Wam, że będzie
ciekawie, autorka Was niejednokrotnie zaskoczy (Mnie zaskoczyła na
pewno! Może nie wszystkim, ale w bardzo wielu punktach
akcji...), zarówno Hirka jak i Rime będą musieli sobie poradzić w
całkiem nowych sytuacjach, w których właściwie żadne z nich nie
chciało się znaleźć. Obiecuję Wam też, że świat bez Evny
także może zaserwować mnóstwo niespodzianek, być może nawet jeszcze więcej... :) Nie ma jednak ucieczki przed nieuniknionym.
Z
ludźmi jest trudno, może im się wydawać, że coś wiedzą, choć
w rzeczywistości wcale tak nie jest. Słuchają, ale nie słyszą.
Zgnilizna
to naprawdę dobra książka. Kontynuuje jakość poprzedniczki, jest świetnie zbudowana, ciekawa, nieco
spokojniejsza, ale wciąż doskonale wciągająca. Pojawiają się
kolejni ciekawi bohaterowie, a Ci których znamy z pierwszej części
zmieniają się, dojrzewają, inni zaś odejdą do Slokny. Tak czy
inaczej książka pozostawiła mnie z niedosytem, więc już wkrótce
biorę się za wyczekiwaną przeze mnie Evnę. Choć nie mogę pozbyć
się żalu, że będzie to już ostatnia część trylogii, która
tak mnie wciągnęła i ostatnia część historii bohaterów,
których tak polubiłam!
Jeśli kiedyś z
tobą przegram, zrobię to z miłości.
PS.
Ciekawa jestem opinii o tym tomie znawców wampirów i tych rejonów.
Dajcie znać, jeśli są tutaj osoby o takich zainteresowaniach,
które czytały tę książkę i powiedzcie mi czy moje wrażenia, że
niektóre wątki nawiązywały do tego tematu są słuszne. :)
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
| Dziecko Odyna | Zgnilizna | Evna |