Tytuł: Evna
Autor: Siri Pettersen
Cykl: Krucze pierścienie
Tom: 3
Wydawnictwo: Rebis
Data wydania: 2017
Liczba stron: 528
Tłumacz: Anna Krochmal, Robert Kędzierski
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8/10
Dziecko Odyna odurzyło
mnie okładką, zobaczyłam ją i została mi w głowie. Wiedziałam,
że będę musiała przeczytać tę książkę. Nordyckie klimaty,
piękna sceneria, niesamowite światy, ogoniaste istoty, Widzący
oraz co najważniejsze Evna – energia w czystej postaci (recenzja Dziecka Odyna). Po Zgniliznę sięgnęłam ponieważ
tom pierwszy wciągnął mnie całkowicie i bez reszty, i nie
zawiodłam się na autorce o czym pisałam tu (klik). Rzucenie się
na Evnę było już tylko formalnością, w której
ograniczenie polegało wyłącznie na cenie i dacie premiery podczas
sesji.
Na tym właśnie
polegał problem z istotami. Wszystkimi. Ze wszystkich światów. Nie
naprawiały. Potrafiły tylko niszczyć.
W recenzji Zgnilizny
napisałam, że Siri Pettersen zawiązuje akcję. Prowadzi fabułę i
tak splata Evnę, aby ostatni
tom był efektownym, zaskakującym i pełnym zamknięciem historii
bezogoniastej Hirki. Po przeczytaniu części trzeciej mogę Was
zapewnić, że właśnie tak się stało.
Będzie się uczyć.
Wszystkiego, co musi wiedzieć. Wygrała.
Brakowało tylko
poczucia zwycięstwa.
Evna to naprawdę
dobre i mocne zakończenie cyklu Kruczych pierścieni. Autorka
spisała się znakomicie – wszystkie wątki ostatecznie pięknie ze
sobą połączyła tworząc spójną i wiarygodną formę. To co
najciekawsze – wyjątkowo muszę przyznać specjalną nagrodę za
doskonale dobrane tytuły. W pierwszych dwóch tomach były one
niezwykle trafne, bo opisywały istotę książek. W trzecim
dosłownie musiałam się chwilami zastanowić czy głównym
bohaterem zamiast Hirki nie stała się właśnie Evna! Książka
rzeczywiście jest napisana wybitnie pod „temat” i jak rzadko
było to nie do przeoczenia i zasługuje na wyrazy uznania pewnego
lekkiego, delikatnie wyczuwalnego, ale jednak kunsztu autorki.
Nie ma sensu
wzniecać ognia w mężczyznach, którzy nie potrafią się rozpalić.
Trzecia część cyklu
jest świetnie rozegrana, poznajemy kolejny świat, zupełnie inny od
dotychczas opisanych. Mocny, ostro zarysowany, niebezpieczny, z
mnóstwem zasad. Od razu zapowiem – trup ściele się... Bardzo
gęsto. Tak jak pierwsze strony Dziecka Odyna i Zgnilizny
były raczej stonowane, tak już od pierwszych stron Evny bije
presja, ogromne poczucie odpowiedzialności i strach. Poznamy Umpiri,
będzie nad nami wisiało widmo wojny, dowiemy się mnóstwo o Evnie,
będziemy zmieniać kamień w piasek, i co być może najważniejsze
– spotkamy Widzącego. Tymczasem Rime będzie dalej igrał z
ogniem, choć akurat on robi to już kolejny tom, więc nie będzie
to szczególnie zaskakujące, autorka nie będzie go oszczędzała, a
jego dłonie ponownie splamią się krwią. Zresztą.. Nie tylko
dłonie. W tej części poznamy bardzo wielu nowych, spełniających
kluczowe role, bohaterów, ale także wielu pożegnamy. Warto dodać,
że w tym tomie przewiną się praktycznie chyba wszystkie opisane w
książkach postacie! Autorka zadała sobie sporo trudu, aby cykl
zakończyć w pełni, satysfakcjonująco i nie pozostawiając
niedomówień.
Sprawiedliwość
była jak kamień. Wszystkim się wydawało, że jest wieczna i
niezmienna. Ale Hirka przekonała się, że jest inaczej. Kamień był
już raczej przypadkową zbieraniną ziarenek piasku, które ledwie
trzymały się razem. W pewnych okolicznościach zmieniał formę.
Ostatecznie moją
ulubioną książką pozostanie Dziecko Odyna, ale
Zgnilizna i Evna nie odbiegają jakością, to
kwestia tego, że pierwszy tom miał dla mnie najwięcej tej takiej
nieuchwytnej, nieco dziewiczej magii. Ten cykl uwiódł mnie
wszystkim od surowych okładek, przez świetnych bohaterów, których
ogromnie polubiłam, po fabułę i stworzoną przez Siri Petterson
rzeczywistość z krukami, widzącymi, Evną i całą resztą
niesamowitości.
Po przeczytaniu cyklu
będę szczera – sięgnę po wszystko pióra Siri Pettersen, bo dla
mnie to była świetna przygoda. Nie powiem, że historia zmieniła
fantastykę na zawsze, ale z pewnością powinna zostać odnotowana,
jako ciekawa, dająca do myślenia, pełna nawiązań, metafor,
różnorodnych a wcale nie tak różnych światów, pełna
niejednoznaczności i fantastycznej Evny!
PS. Na uwagę zasługuje
też słowniczek języka Umpiri umieszczony na końcu książki.
Cenny dodatek tworzący to co lubię najbardziej – pełną, zadbaną
w szczegółach fantastyczną krainę.
Wszystkie cytaty pochodzą z recenzowanej książki.
| Dziecko Odyna | Zgnilizna | Evna |