Wesele
Teatr Polski
w Warszawie
Na podstawie: „Wesele” Stanisław Wyspiański
Reżyser: Krzysztof Jasiński
Aktorzy:
Gospodarz/
Wernyhora: Dominik Łoś
Gospodyni: Joanna Trzepiecińska
Pan
Młody/Hetman: Szymon Kuśmider
Panna Młoda: Lidia Sadowa
Dziennikarz/Stańczyk: Jarosław Gajewski
Czepiec/Upiór: Piotr Cyrwus
Poeta/Rycerz: Krzysztof Kwiatkowski
Żyd: Jerzy Szejbal
Rachela: Natalia Sikora
Maryna: Ewa Makomaska
Jasiek: Paweł Krucz
W
końcu przyszedł długo wyczekiwany dzień kolejnej sztuki teatralnej. Od pewnego
czasu miałam chęć na klasyk – z pomocą przyszedł mi Teatr Polski. Wesele
Wyspiańskiego to trudna lektura. Niezbędny do jej poznania jest dobry i chcący
nauczyć nauczyciel lub samozaparcie w samodzielnym poszukiwaniu prawdy. Całe
szczęście ja właśnie takiego nauczyciela w liceum miałam i za Weselem
przepadam, a nawet sporą część znam na pamięć. Jest jednak jedno ale. Jestem
fanką teatru tak nowoczesnego jak i klasycznego. Jestem jednak zdecydowaną
antyfanką mieszania, tworzenia śródtworów i półśrodków. Dlatego Teatr Polski
wydawał mi się bezpieczny – wierzyłam, że mnie nie zaskoczy, ja wiem na
przykład rapowaniem tekstu, strojami z dyskoteki i tym podobnymi.
Zatem
gdy zgasły światła szykowałam się na ucztę. I rzeczywiście – stroje tradycyjne,
aktorzy cytujący Wesele. Wielkie przeszklone drzwi w starym stylu. Byłam
zadowolona.
Jakież
było moje zdziwienie gdy z głośników na kilkanaście sekund wypłynęła piosenka
Donatana i Cleo „My Słowianie”. Po chwili kolejne tego typu nowinki. W przerwie
jeszcze raz spojrzałam na zapowiedź muzyki – nazwiska Wodecki, Grechuta czy Hilarowicz
nijak nie współgrały z tym co co jakiś czas słyszałam. Owszem – raz po raz
pojawiały się tony, które jak najbardziej do klimatu Wesela pasowały, ale od
niektórych piosenek, akurat w tym miejscu, więdły mi uszy.
Bezwłosa
Rachela także nie przypadła mi do gustu. O ile się orientuję, aktorka zmieniła
po prostu swój prywatny image, ale niestety, nie tak sobie wyobrażałam tę
bohaterkę. W najgorszym razie byłaby długonogą blondynką. Ale nie łysą.
Podobnie
zakończenie było dla mnie niezbyt miłą niespodzianką. Światło stroboskopowe
absolutnie nie pasowało do mojego wyobrażenia o Weselu i nikt ani nic mnie nie
przekona, że taki romans mógłby się udać.
No
dobrze, ale co z zaletami?
Obsada
sztuki była dobra. Doskonale znali Wesele, wraz ze wszystkimi językowymi
trudnościami. Gdybym miała jednak wskazać najlepsze postacie spektaklu byłaby
to Joanna Trzepiecińska doskonale grająca Gospodynię oraz.. Piotr Cyrwus w roli
Czepca. Pana Piotra Cyrwusa kojarzę raczej ze spokojnymi rolami, a tymczasem
jako narwaniec skłonny do bitki był nadzwyczajnie przekonujący.
Dobrym
kawałkiem roli poczęstował nas też pan Jerzy Szejbal, ale bez zaskoczenia –
doskonały aktor zrobił co trzeba. Nic więcej, nic mniej. Nie oglądałam wersji z
Andrzejem Sewerynem, więc mogę mieć tylko nadzieję, że jego rola była
perfekcyjna w każdym calu, aczkolwiek moim zdaniem pan Dominik Łoś bardzo
dobrze zagrał rolę Gospodarza. Przyjemnie oglądało się role Pana i Panny młodej
oraz Dziennikarza. Natomiast zawiedziona jestem bardzo ważną w Weselu rolą
Poety. Aktor mnie nie oczarował. Nawet kiedy wydawało mi się, że zaczyna
iskrzyć, niestety okazywały się to złudne nadzieje. Jestem tym rozczarowana, bo
w spektaklu panu Poecie przypadła całkiem spora część czasu.
Ciekawostką
jest natomiast rola Jaśka. Niezbyt obszerna w książce, jeszcze skrócona w
sztuce, ale ostatnie kluczowe sceny zostały zachowane. I tutaj aktor dał
naprawdę bardzo dobry popis umiejętności, które bardzo mi się spodobały.
Co się zaś tyczy treści.. Zaskoczenia nie będzie. Na szczęście.
Co się zaś tyczy treści.. Zaskoczenia nie będzie. Na szczęście.
Miałeś, chamie, złoty róg,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
miałeś, chamie, czapkę z piór:
czapkę wicher niesie,
róg huka po lesie,
ostał ci się ino sznur,
Podsumowując
– liczyłam na klasykę w dobrym wykonaniu. Tymczasem i z klasyką bywały
problemy, i z dobrym wykonaniem. Trochę jestem tym zasmucona. Jednak mimo
umiarkowanego porywu serca cudownie było posłuchać oryginału Wesela, z
odpowiednią wymową i perfekcyjnie zapamiętanymi kwestiami. Miód w moje serce.
Przynajmniej w tych momentach kiedy nie było szalonej muzyki z ostatnich 10 lat.