Wydawnictwo: Albatros
Data wydania: 2017
Liczba stron: 336
Tłumacz: Andrzej Szulc
Kategoria: Sensacja
Ocena: 7/10
Kilka miesięcy temu w Polsce miała miejsce premiera filmu Konklawe w reżyserii Edwarda Bergera, a wraz z nią pojawiło się sporo recenzji. Widząc film o tematyce okołokościelnej pomyślałam, że po Młodym papieżu niewiele już ludzi zniesmaczy, a jednak przeczytałam recenzje zarówno niezwykle entuzjastyczne, jak i znacznie mniej. Dosyć krótkie twitterowe opinie uświadomiły mi, że jeżeli chcę przeczytać tę książkę bez znajomości spoilerów, to prawdopodobnie jest to ostatni dzwonek, a okazało się, że mamy ją w domu i to nawet w wersji papierowej.
Papieże mają różne idee kościoła - jedni są reformatorami, inni podchodzą do tematu bardziej konserwatywnie, niektórzy stąpają twardo po ziemi, a inni wolą filozofować. Kiedy umiera papież propagujący ideę kościoła skromnego i ubogiego, pojawia się pytanie o to jaki powinien być ten, który go zastąpi - podobny, całkowicie odmienny? Powinien być Włochem, a może raczej nie Europejczykiem? Jedno jest pewne, dla Kurii, dla której papież był ciężarem, nie odpuści zmiany. W centrum tych wydarzeń jest siedemdziesiąciopięcioletni kardynał Lomeli, który jest dziekanem kolegium kardynalskiego, a tym samym głównym odpowiedzialnym za przeprowadzenie konklawe. Równocześnie jednak przeżywa on poważny kryzys wiary, próbował nawet złożyć rezygnację, ale papież jej nie przyjął, a teraz staje przed największym wyzwaniem w swoim życiu. I kiedy wydawało mu się, że to zadanie nie może być bardziej wymagające, Lomeli dowiaduje się przedziwnych rzeczy o niektórych spośród potencjalnych pretendentów, a pytań jest więcej niż odpowiedzi. Papieżem może zostać tylko jeden uczestnik konklawe, a niewłaściwy wybór nie wchodzi w grę. Dziekan kolegium zostaje postawiony przed trudnym pytaniem - ograniczyć się do roli organizatora czy ujawnić prawdę tym samym wpływając na przebieg głosowania.
- Papież stracił wiarę w Boga?
- Nie w Boga! Nigdy nie zwątpił w Boga! - odparł Bellini i powiedział coś, czego Lomeli miał nie zapomnieć do końca życia. - On stracił wiarę w Kościół.
Z jednej strony Konklawe bardzo mi się podobało. Dyskusja o bolączkach kościoła katolickiego jest ważna i aktualna, a książka pana Harrisa okazała się w tej dziedzinie niezwykle zrównoważona. Autor całkiem trafnie przedstawił różne aspekty nękających kościół problemów, choć dokonał tego raczej delikatnie, co nie dziwi, wszak jej popularnym autorem i zapewne nie chciał do siebie zrazić żadnej strony. Co w mojej opinii faktycznie dosyć dobrze mu się udało. Oczywiście będą i tacy, dla których Konklawe przekracza granice dobrego smaku, jednak moim zdaniem jest to książka dosyć zachowawcza.
Ku mojemu zaskoczeniu religijna strona tej książki okazała się niezwykle inspirująca. Ogromnie podobała mi się ewolucja głosów oddawanych przez głównego bohatera, ale też jego wewnętrzna dyskusja z samym sobą o moralności, cnocie, uczciwości, o wątpliwościach, o upadkach, o odwadze. Wspaniałe są również rozważania Harrisa nad Kaplicą Sykstyńską. To sprawia, że Konklawe jest interesujące, intrygujące, zaskakujące, odświeżające. Nie sądziłam, że można jeszcze napisać o kościele coś tak przewrotnego, ale przy tym wyważonego.
- Nikt, kto słucha swojego sumienia, nie postępuje źle, Wasza Eminencjo.
Konsekwencje mogą być inne, niż się spodziewaliśmy; z czasem może się okazać,
że popełniliśmy błąd. Ale to nie oznacza, że postąpiliśmy źle.
Jednak na moją ocenę książki wpływ miało więcej aspektów. Jednym z nich było to, że w 1/3 książki wiedziałam już kto zostanie wybrany. Szkoda, bo w sensacji lubię sensację, tymczasem w Konklawe jak dla mnie było jej jak na lekarstwo. Kolejnym elementem, który nie do końca przypadł mi do gustu były stereotypy. Jak Polak to nie wylewa za kołnierz albo hipokryta. Jak ksiądz z Afryki to gwałci młode dziewczyny... Rozumiem, że było tu sporo przytyków do różnych nacji, ale mam wrażenie, że amerykański autor podążył nieco zbyt utartymi szlakami i momentami było to już męczące.
Konklawe jest w mojej opinii dobrą książką, intrygującą, wciągającą i dobrze napisaną, jednak nieco przewidywalną i obarczoną dużą dozą stereotypów. Jednak coraz rzadziej możemy czytać prawdziwe pozycje sensacyjne, więc przyznaję, że Robert Harris sprawił mi swoją książką przyjemność. Lekturę poleciłabym wielbicielom sensacji w politycznym stylu oraz tym, którzy lubią dyskusję i nie boją się zadawać trudnych pytań. Nie ma tu wielkich kontrowersji, tego obawiać się nie trzeba, ale jest mniej lub bardziej wewnętrzna debata z "systemem".
(...)Nie jest tak, że tego pragnę, rozumiesz? Nikt zdrowy na umyśle nie może pragnąć papiestwa.
- Niektórzy z naszych kolegów go pragną.
- W takim razie są głupcami albo jeszcze gorzej. Obaj widzieliśmy,
co ono uczyniło z Ojcem Świętym. To Golgota.
Po lekturze jestem bardzo ciekawa, w którą stronę podąży ekranizacja. Od czasu premiery tej książki minęło już wiele lat, mój papierowy egzemplarz ma ich siedem, a oryginał pewnie jeszcze więcej, zatem fabuła musi się też jakoś zaadaptować w obecnej rzeczywistości. W jaki sposób pan Berger do tego podszedł? Będę musiała się przekonać.