Poznałam tę książkę dosłownie na początku pandemii na koleżeńskiej wizycie. Niepozornie leżała na dziecięcej półeczce, a moje wygłodniałe na książki oko nie mogło przejść obok niej obojętnie. Spędziłam z nią dłuższą chwilę (nie przejmując się tym, że czekano na mnie w pokoju "dla dorosłych") i muszę przyznać, że zauroczyła mnie od pierwszego wejrzenia. To naprawdę pięknie wydany i moim zdaniem bardzo wartościowy picture book.
Oczarowana zawartością nieco ponad pół roku temu Bombasticę naturalis podarowałam w
bożonarodzeniowym prezencie pewnej dobrej, niezwykle bezinteresownej i
nieprzeciętnie ciepłej osobie, miłośniczce książek w tym picture booków (którymi zainteresowałam się właśnie dzięki Niej!),
z którą przez dwa ostatnie lata szczerze i od serca się przyjaźniłam, a
która odeszła kilka dni temu. Nie raz rozmawiałyśmy o tej lekturze,
to były nawet dosyć burzliwe dyskusje, bo wcale nie była pewna czy jej
się podoba czy nie. Naprawdę bardzo trudno mi uwierzyć, że to się
więcej nie powtórzy. Myślałam, że po mojej recenzji kolejny raz
wdamy się w pogawędkę na jej temat...
Tytuł: Bombastica naturalis
Autor: Iban Barrenetxea
Wydawnictwo: Tekturka
Data wydania: 2020
Liczba stron: 40
Tłumacz: Filip Łobodziński
Kategoria: Dla dzieci, picture book
Ocena: 9/10
Bombastica naturalis opowiada o wynalazcy - Bombastusie Cymbalinie, który stwarza nowe i bardzo nietypowe gatunki roślin jak na przykład słonecznik kolektor czyli kwiat zdolny do przechwytujący energię słońca albo gruszę aerostatyczną, której dojrzałe owoce zamiast spadać na ziemię unoszą się w powietrzu. Nasz wynalazca twierdzi, że świat roślinami stoi i trudno się z nim chociaż trochę nie zgodzić, skoro jak słusznie to zauważono nawet ta książka istnieje właśnie dzięki nim. :)
Moim zdaniem tak naprawdę otrzymujemy dwie historie.
Pierwszą stanowi niewielkich rozmiarów leksykon fantastycznych roślin, które poruszają całkiem ciekawe sprawy, które mogą prowadzić do niezwykle inspirujących pogawędek z dzieckiem - w końcu przy okazji czytania o wspomnianym słoneczniku kolektorze (Heliantus calidarium) można podyskutować o zielonej energii, a przy okazji bawełny skarpetnika (Gossypium calceatus) możemy porozmawiać o konieczności dbania o ubrania. Całość została stworzona z dbałością o najmniejsze szczegóły,
które dadzą też młodszemu czytelnikowi informację jak klasyfikowane są
rośliny i zwierzęta przez biologów.
Drugą opowieść stanowi warstwa graficzna. Cieniutka książeczka od Ibana Barrenetxea jest
przepięknie ilustrowana, ale jednocześnie w swoim wyrazie nieco surowa, a
pod pewnymi względami można by ją nawet nazwać baśniową, choć w niespotykany sposób. Dzięki temu, chociaż książka jest bardzo oszczędna, część historii
możemy po prostu stworzyć sobie samodzielnie, w zależności od tego co
pragnęlibyśmy tam zobaczyć! Magię różdżek czy magię nauki? To zależy
tylko od Ciebie!
Bombastica naturalis to książka inna, z całą pewnością wyróżniająca się na tle innych pozycji, zmuszająca do poszerzenia horyzontów, odrzucenia koncepcji i ograniczeń umysłu i spojrzenia na świat bez oczekiwań. Tyle niewiarygodnych rzeczy widzimy każdego dnia, sama natura jest tak niesamowita, że nie jest aż tak trudno wyobrazić sobie nowe gatunki drzew, krzewów czy kwiatów. Ot, chociażby właśnie drzewo, którego owoc zamiast spadać wzbijałby się do góry.
Oczywiście od razu można pomyśleć "Jak to! Tak się nie da!", ale gdyby odrzucić sztywne ramy tego co się da, a czego się nie da i dać się ponieść fantazji..? Gdyby zobaczyć świat jeszcze bardziej niezwykłym niż nam się to dotychczas wydawało, dać mu szansę kolejny raz nas zaskoczyć? Gdyby tak porozmyślać o naturze, o tym jak błyskotliwe rzeczy nam dała, jak niesamowita jest fauna i flora, skomplikowana, a jednocześnie przecież tak prosta? To moim zdaniem przepiękna wizja, której dałam się porwać bez wahania i nie żałuję ani jednej spędzonej nad nią chwili.
Dla mnie Bombastica naturalis to baśniowe zwrócenie uwagi na magię
świata flory, ale także na to, jak rośliny towarzyszą nam każdego dnia
czy to w postaci bawełnianych skarpetek, czy słodkich śliwek czy nawet
tej przepięknie wydanej książki. Chociaż książeczka ma zaledwie 40 stron
to może skrywać niejedną historię - wszystko to jest zależne od naszej
wyobraźni!
Beata, którą część z Was mogła poznać jako twórczynię bloga Magiczny kociołek. Kultura i kuchnia oraz współtwórczynię na portalu BookHunter.pl, doskonale to wszystko rozumiała. Picture booki potrafiła przejrzeć jak nikt, uwielbiała też planszówki i komiksy, wyłuskiwała najbardziej wartościowe książki dla dzieci, uwielbiała baśnie i legendy. Dzięki niej poznałam dziesiątki wspaniałych książek, to ona zaprosiła mnie do współpracy przy tworzeniu portalu BookHunter.pl, co sprawiło mi naprawdę ogromnie dużo radości. Kiedy zapytałam ją o wegetariańskie przepisy podarowała mi ich dziesiątki, chętnie radziła i nieustannie zachęcała do dalszych eksperymentów. Beatko, mam nadzieję, że teraz masz dostęp do wszystkich książek świata i
możesz je czytać przy pysznych wegańskich smakołykach, które tak
lubiłaś...
Będzie mi Ciebie ogromnie brakować.