wtorek, 27 czerwca 2023

Baśniowa słodycz cierpienia czyli „Ballada o nieszczęśliwej miłości" Stephanie Garber


Tytuł: Ballada o nieszczęśliwej miłości


Autor: Stephanie Garber


Cykl: Baśń o złamanym sercu
Tom: 2
Wydawnictwo: Poradnia K
Data wydania: 2023
Liczba stron: 350
Tłumacz: Dorota Dziewońska
Kategoria: Fantastyka, fantasy
Ocena: 8+/10

Stephanie Garber jest zwykle przedstawiana jako autorka słynnej trylogii Caraval, ja tymczasem jestem już niemal pewna, że to nie ta historia jest jej najlepszą. Podobnie zaczynam mieć przekonanie, że środkowe tomy trylogii są jej ulubionymi, bo i Legenda zabrał mnie w zupełnie nieoczekiwaną przygodę, i Ballada o nieszczęśliwej miłości okazała się znacznie bardziej intensywna niż się tego spodziewałam. 

Wydaje się, że od czasu kiedy Evangelina Fox zawarła pakt z Księciem Serc minęły dziesięciolecia, ale nic bardziej mylnego. Kaskada wydarzeń sprawiła, że dziewczyna szybko znalazła się w zupełnie nowym miejscu, ale w jeszcze trudniejszej sytuacji, co nie wydawało jej się możliwe. Po tym co się wydarzyło poprzysięgła, że więcej Księciu Serc nie zaufa - skrajnie niebezpieczny, uwodzicielski Mojr okłamał ją i naraził na niebezpieczeństwo zbyt wiele razy. Robi co może żeby samodzielnie rozgryźć zagadkę, która pozwoliłaby jej na szczęśliwe zakończenie u boku kogoś, jak jej się wydaje, wyjątkowego. Ich wspólna historia może i była pełna wzlotów i upadków, głównie tych magicznych, ale Evangelina nie traci nadziei, że to wszystko można jeszcze naprawić. Szybko jednak się okazuje, że niedawno odkryta przez dziewczynę magiczna moc jest obiektem pożądania wielu gotowych na wszystko, by osiągnąć upragniony cel. Nowa klątwa sprawia, że plany dziewczyny muszą ulec zmianie jeśli chce ocalić ukochanego i siebie, a Książe Serc zamierza to wykorzystać. Kolejna niebezpieczna podróż, kolejne szalone przygody, kolejna magia do poskromienia i kolejne uczucia do okiełznania - a może się okazać, że to ostatnie będzie najtrudniejsze.

Gdy Evangelina weszła, w powietrze wzbił się zapach starego papieru, który podziałał na nią niczym pieśń syreny. Jak wszyscy miłośnicy baśni uwielbiała woń książek. Kochała te drobinki pyłu wirujące w świetle niczym okruchy magii. A przede wszystkim kochała to, że baśnie przywodziły jej na myśl mamę i przypominały o nieograniczonych możliwościach.

Po lekturze, od której absolutnie nie mogłam się oderwać, miałam tylko jedną myśl - bogowie, to była trylogia prawda? Gdyby to była dylogia to obawiam się, że wciąż siedziałabym przy książce próbując zrozumieć jak takie zakończenie jest w ogóle możliwe. Na moje szczęście jeszcze jeden tom przed nami i przyznam szczerze, będę go oczekiwać z niecierpliwością, zwłaszcza, że tę książkę świetnie się czytało i językowo, i fabularnie. Tutaj baśniowa rzeczywistość okazuje się zarówno taka jak można byłoby się spodziewać, jak i całkowicie odmienna od tego czego można byłoby oczekiwać. Piękne stroje, romantyczne choć niepokojące opowieści, magia bardziej naturalna niż oddychanie, a przy tym wszechobecna i zwodnicza oraz oni - śmiertelnie czarujący i niebezpieczni, pozbawieni ludzkich uczuć i odruchów. Jednak czy na pewno? Klimat tej historii jest zmienny, ale nieustannie urzeka. Zręczność z jaką rozwija się historia Valorów, ponownie pojawiający się motyw rodzeństwa, to jak niespiesznie autorka zdradza czytelnikom kim są oni, kim jest Jacks, kim jest LaLa, robi na mnie spore wrażenie. To była przygoda, w której zanurzyłam się z prawdziwą przyjemnością, a kiedy doczytałam ostatnią stronę musiałam przeczytać ją jeszcze dwa razy, bo tak bardzo nie dowierzałam w ten finał. Z jednej strony byłam zła, ale z drugiej - czuję radość ilekroć autorowi uda się mnie zwieść w przekonujący sposób, bo czytam wiele podobnych historii i nie jest to już łatwe, a za każdym razem wzbudza we mnie wielką satysfakcję. Także pozostaję pod wrażeniem, bo najwyraźniej udzieliła mi się naiwność Evangeliny i dałam się oszukać! ;)

Dawno nie czytałam młodzieżowej fantastyki, w której tak bardzo urzekłaby mnie męsko-damska relacja pomiędzy bohaterami. Stephanie Garber ma do tego wyjątkowy talent - dostrzegałam to w poprzednim cyklu, ale tym razem przeszła samą siebie. Z perspektywy patrzę na Caraval jak na doskonałe, ale jednak preludium, przed kluczową historią, którą autorka chciała nam opowiedzieć. Początkowo nie byłam miłośniczką Jacksa. W Caravalu od samego początku miałam wrażenie, że ma on szczególną rolę, niby poboczną, ale nietrudno było zauważyć, że autorka wyjątkowo dopieściła fragmenty z jego udziałem. A mimo tego, to nie jemu kibicowałam. W Baśni o złamanym sercu, w której pani Garber obsadziła go w głównej roli wraz z Evangeliną i kilkorgiem innych postaci, przekonałam się, że jest to arcyciekawy bohater, pełen tajemnic, ale wbrew pozorom niepozbawiony uczuć, choć ewidentnie nie jest człowiekiem. Jednak to w Balladzie o nieszczęśliwej miłości odkryłam, że jest to prawdopodobnie najlepiej zbudowana i najbardziej intrygująca postać jak wyszła spod pióra autorki.


Jedyne co mogę tej książce zarzucić to fakt, że momentami Evangelina stawała się ciut męcząca przez to, że jej postać wydawała niespecjalnie uczyć się na błędach. To z kolei nieustannie doprowadzało do sytuacji, w których ktoś musiał ją ratować, a tym kimś był w 99% Jacks, co po pewnym czasie stało się nieco przewidywalne. Czasami też dało się wyczuć, że autorka podejmuje podobne decyzje fabularne co w Caravalu. W żadnym stopniu nie przygotowało mnie to na zakończenie tej historii, ale wiele razy już wyczuwałam, że kolejne wydarzenie będzie znaczące dla całej fabuły, a inne wyłącznie dla zmiany dynamiki relacji pomiędzy bohaterami. 

Jako podsumowanie mogłabym zostawić jedno zdanie - chciałabym, aby trzeci tom zmaterializował się na mojej kanapie teraz zaraz natychmiast, a to jest niemożliwe chociażby dlatego, że premiera oryginału jest przewidziana dopiero na październik! Tymczasem ja po prostu muszę wiedzieć jak ta historia się skończy, ale tak naprawdę, bo wersja wieńcząca drugi tom jest dla mnie po prostu nieakceptowalna! Uważam, że Ballada o nieszczęśliwej miłości to jak na razie najlepsza książka Stephanie Garber, a to oznacza, że z każdą kolejną oceniam je coraz wyżej. Jaka zatem będzie A Curse for True Love? Zapowiada się na jeszcze lepszą!

PS O ile satysfakcjonująca ekranizacja Caravalu wydaje mi się niemal niewykonalna, o tyle w przypadku Baśni o złamanym sercu byłoby to moim zdaniem możliwe. Bez samego Caravalu magia wciąż jest ważna, ale mniej oparta na subtelnej iluzji. Mogłaby to być cudowna przygoda - barwna, niepokojąca, czarująca i zaskakująca - na którą skusiliby się nie tylko wielbiciele cyklu, ale także miłośniczki romantycznych historii. ;)

| Baśń o złamanym sercu | Ballada o nieszczęśliwej miłości | Klątwa prawdziwej miłości |

Za możliwość lektury bardzo dziękuję wydawnictwu Poradnia K!
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...