Tytuł: Literatura to niebezpieczny biznes
Cykl: Vani Sarca
Tłumacz: Tomasz Kwiecień
Pierwsza część cyklu pani Alice Basso - Porachunki bezimiennej pisarki - zrobiła na mnie bardzo pozytywne wrażenie. Wreszcie dostałam coś naprawdę zabawnego, a jednocześnie inteligentnego, unikatowego i najzwyczajniej w świecie intrygującego, co nie jest ani literaturą faktu, ani fantastyką. Efekt był tego taki, że Porachunki bezimiennej pisarki polecałam na prawo i lewo, aż nie pojawiła się zapowiedź drugiej części.. Przyznaję, że wyczekiwałam jej z niecierpliwością i jestem zachwycona faktem, że Wydawnictwo Kobiece tak szybko wydało kontynuację! I oto jest - Literatura to niebezpieczny biznes wpadła w moje ręce dzięki księgarni Taniaksiazka.pl, a ja czym prędzej zasiadłam do lektury.
Drugi tom przygód Vani, doskonałej ghostwritterki z dosyć mrocznym i ciętym poczuciem humoru, to oczywiście również kolejne wyzwanie literackie. Tym razem Silvana Sarca ma napisać książkę kucharską we współpracy z podupadającą na zdrowiu kucharką słynnej rodziny Giay Marinów. Vani jest wściekła - jej praca polega na wczuwaniu się w temat i autora całą sobą, a jedną z niewielu czynności, których nie umie i naprawdę nie lubi jest gotowanie. Jednak wkrótce umiejętność tworzenia kulinarnych dzieł sztuki zejdzie na dalszy plan, bo jedna ze współautorek książki przypomni sobie tragedię sprzed kilku lat i co gorsza - wskaże siebie jako winną.
Obdarza mnie uśmiechem jeszcze bardziej olśniewającym niż poprzednie. Bogaci muszą szczotkować zęby gwiezdnym pyłem.
Fabularnie było zaskakująco, wesoło i naprawdę wciągająco. Kolejny raz pojawił się wątek kryminalno-sensacyjny, którego rozwiązanie jest co prawda nieco skomplikowane, ale dzięki temu skutecznie trzyma nas w niepewności. Ponownie są też drobne retrospekcje, które pozwalają nam lepiej poznać zarówno główną bohaterkę, jak i jej rodzinę. Dodatkowo, w tej części włoski klimat jest wyczuwalny jeszcze lepiej niż w poprzedniej, co do pewnego stopnia zawdzięczamy kuchennemu wątkowi.
Neurony kontra hormony: to zawsze jest krwawa łaźnia, a dobrzy niemal nigdy nie wygrywają.
Mnie osobiście poruszyły relacje Vani z jej młodszym klonem Morganą, rozbawiły sarkastyczne rozmowy z Enrico, a kontakty z komisarzem najzwyczajniej w świecie rozczuliły - każdy z tych wątków mogłabym czytać bez końca. Jestem zaskoczona z jaką lekkością Alice Basso buduje tyle (nie)zwykłych relacji pomiędzy bohaterami i z jaką łatwością tworzy z tego całość, która nie tylko ma ciekawą fabułę, ale przede wszystkim wciąga i bawi.
Podczas lektury wyłapałam kilka literówek, ale tym razem zwracam uwagę na inną rzecz, a mianowicie odmianę nazwiska pana komisarza Berganzy. Pisały już do mnie na ten temat dwie osoby, więc chciałabym powiedzieć, że to nie jest błąd - to nazwisko po prostu tak się odmienia, nawet jeśli podczas lektury brzmi to nieco dziwnie. Biorąc to wszystko pod uwagę, moim zdaniem ta część była o wiele bardziej poprawna językowo niż poprzednia. :)
ale beżowy prochowiec nigdy nie wyjdzie z komisarza Berganzy.
Prawdę mówiąc, Literatura to niebezpieczny biznes jest moim zdaniem jeszcze lepsza niż Porachunki bezimiennej pisarki. Atmosfera w książkach Alice Basso jest unikatowa, podobnie jak Vani jest jedyna w swoim rodzaju. Druga część historii jest doskonale wyważona - Włochy, nadchodzące Boże Narodzenie, pisanie książki kucharskiej, wspieranie Morgany i komisarza... Nie, nie - zapomnijcie o słodkich i uroczych rozwiązaniach, panna Sarca i jej sarkazm skutecznie ściągają nas na ziemię. I dobrze.
| Porachunki bezimiennej pisarki | Literatura to niebezpieczny biznes |
Za możliwość lektury bardzo dziękuję księgarni taniaksiążka.pl!