wtorek, 11 lutego 2025

Nie schroniska, a domy czyli „Nocny pociąg do Bulowic" Tomasza Urbańca



Tytuł: Nocny pociąg do Bulowic

Autor: Tomasz Urbaniec

Wydawnictwo: Novae Res
Data wydania: 2024
Liczba stron: 352
Kategoria: Literatura faktu, wywiady
Ocena: 6+/10




Niewielu debiutantów na swoją pierwszą książkę wybiera literaturę faktu, a formę wywiadów jeszcze mniej. To już od samego początku wyraźnie wyróżnia Nocny pociąg do Bulowic Tomasza Urbańca na tle innych książek, ale również podwyższa poprzeczkę. Autor wybrał temat, który jest nieczęsto poruszany w literaturze, więc miał może nieco ułatwione zadanie, ale jednak wywiad rządzi się swoimi prawami, a ja wobec autorów literatury faktu mam dosyć wysokie oczekiwania. Powiedziałam więc „sprawdzam” i zasiadłam do lektury.

Książka składa się z czterech głównych części – rozmów z założycielami Wspólnoty Chleb Życia w Polsce, z pracownikami i przyjaciółmi Wspólnoty, z dwojgiem dzieci wychowanych we Wspólnocie oraz jednym z mieszkańców. Ponieważ wywiady pan Urbaniec przeprowadzał podczas pandemii, na końcu dodano fragment krótko opisujący zmiany, które spowodowała wojna w Ukrainie. Potem pojawia się epilog oraz suplementy czyli wpisy autora z jego mediów społecznościowych. Całość opowiada przede wszystkim o założeniu Wspólnoty, o jej funkcjonowaniu, o codziennych wyzwaniach, o tym, że zarówno bezdomność, jak i pomoc w wychodzeniu z niej, ma różne twarze. Jak to się stało, że Dworzec Centralny w Warszawie przeistoczył się w prowadzenie kilkunastu domów o bardzo różnym profilu pomocy (skierowanych do kobiet, mężczyzn, osób chorych i niepełnosprawnych czy matek z dziećmi), a także w kilka innych inicjatyw, które są tylko wspomniane na kartach tej książki jak chociażby Fundusz Stypendialny czy prowadzenie przetwórni?

Odnosząc się wprost do tego, co mówiliśmy przed chwilą: czy trzeba być alkoholikiem czy narkomanem, żeby zostać bezdomnym? A ja sobie myślę o tym, czego się u was nauczyłem: że każdy może zostać bezdomnym. Wiele rzeczy wynika ze splotu wielu nieszczęśliwych wydarzeń. (...) Nie mówię, że chciałbym być bezdomny - pewnie nikt nie chce - ale nie byłbym taki pyszny, aby powiedzieć, że nigdy bezdomnym nie będę.

Jak to zwykle bywa w zbiorze, niektóre wywiady przypadły mi do gustu bardziej, inne mniej. Czytałam już kilka książek o Siostrze Małgorzacie Chmielewskiej oraz tych jej autorstwa, więc akurat to nie ten wywiad przyciągnął mnie do tej książki najmocniej. To właśnie pozostała część rozmówców (oprócz jednej osoby), która nigdy wcześniej nie miała tak szerokiej możliwości wypowiedzi, stanowiła dla mnie najciekawszy elementy. Szczególnie przypadły mi do gustu wywiady z Renatą Trzeszczak, Marceliną Kwarcińską, księdzem Jackiem Krzemieniem, psychiatrą Jerzym Popkiem oraz Emilem Nowakiem pracującym w schronisku w Jankowicach. Jednakże każda z przedstawionych w książce rozmów przedstawia nieco odmienną perspektywę, inny aspekt niesienia pomocy i wbrew pozorom wiele z tych słów można potraktować bardzo uniwersalnie, a nie tylko w stosunku do osób w kryzysie bezdomności. Dzięki temu każda z tych rozmów intryguje na swój sposób.

Fantastyczna jest też różnorodność rozmówców pana Urbańca, a zwłaszcza ich odmienne spojrzenia na te same sprawy. Imponujące jest to, że w tych rozmowach wybrzmiewa wzajemny szacunek i zaufanie, ale równocześnie świadomość rozbieżności w niektórych opiniach. Również ja niejednokrotnie miałam odmienne zdanie względem niektórych spośród przedstawionych tu poglądów, ale to nie zmienia faktu, że czuję respekt wobec pracy, którą rozmówcy Tomasza Urbańca wykonują, w którą wkładają swoją energię, czas i serce. Nietrudno zauważyć, że są to ludzie, którzy zebrali się wokół idei pomagania i są temu naprawdę oddani, ale równocześnie chcą być zauważeni przez system, chcą pomagać, a niekoniecznie się szarpać, chcą tworzyć przestrzeń do rozwoju i zmiany (zgodnie z koncepcją „wędka zamiast ryby"), ale są też świadomi ograniczeń swoich i aparatu państwowego. Kiedy myślimy o osobach bezdomnych, pierwsze myśli kierujemy ku pracownikom społecznym, pielęgniarkom i pielęgniarzom, ale niekoniecznie ku psychiatrze. Tymczasem jeżeli się nad tym chwilę zastanowić, to jest to do przewidzenia, że osoby z problemami natury psychologicznej zapewne często stają się bezdomne. Jest to może poboczny wątek Nocnego pociągu do Bulowic, ale wybrzmiewa w nim to, że również bezdomność przez te wszystkie lata ulega zmianom i jak pisze autor w epilogu, obecnie najczęściej (choć nie tylko) jest związana z chorobami psychicznymi i używkami oraz co jest wspomniane w wywiadzie z psychiatrą Jerzym Popkiem z życiową niezaradnością, która pojawia się także w wielu przytoczonych przez rozmówców historiach mieszkańców domów. Jednak to właśnie w wywiadzie z psychiatrą moim zdaniem najmocniej przebija teza, że bezdomność może spotkać każdego. Może zacząć się od używki, albo od złej decyzji i utracenia płynności finansowej, a może od wypadku przez który np. staniemy się niepełnosprawni - to powinno każdemu z nas dać do myślenia, przynajmniej na chwilę, że bezdomność nie jest zarezerwowana dla szczególnej grupy ludzi.

Po Nocnym Pociągu do Bulowic widać, że jest to reporterski debiut. Pytania są zadawane nieco chaotycznie, wraz z prowadzącym wywiad skaczemy po tematach i wydaje mi się, że uporządkowanie ich pod kątem ciągłości tematycznej znacząco podniosłoby satysfakcję z lektury. Mam odczucie, że kiedy autor kontynuował jeden wątek w kilku kolejnych pytaniach, pojawiała się bardzo przyjemna dla czytelnika dynamika pomiędzy nim, a jego rozmówcą. Pewnym wyzwaniem dla autora było również jego spokrewnienie i spowinowacenie z rozmówcami. Z jednej strony to pozwoliło na głębsze i bardziej osobiste pytania oraz odpowiedzi, jednak z drugiej nie w sposób nie dostrzec, że autor zadaje swoje pytania w specyficzny sposób, często okraszony humorem zrozumiałym tylko dla obu stron rozmowy lub wie co chce usłyszeć i prowadzi do tego miejsca rozmówcę. Jako czytelniczka niekiedy czułam się przez to nieswojo. Do rozmów wkradał się także sentymentalizm i sporo pytań o to jak rozmówca ocenia działania czy decyzje podejmowane przez pana Urbańca i jego rodzeństwo. Oczywiście jest zrozumiałym, że prowadzenie wywiadów z ludźmi, których się zna osobiście (zwłaszcza tak blisko jak rodzica czy rodzeństwo) jest sporym wyzwaniem, jednak momentami miałam wrażenie, że wchodzimy w zbyt osobiste rejony.

(...) Depresje, tempo życia i osoby, których nigdy nie podejrzewałbyś, że trafią do schroniska. Mamy pana, który niedawno miał firmę, radził sobie do momentu choroby. Wszystko prysło jak bańka mydlana. Miałem tłumaczkę przysięgłą z języka niemieckiego, zachorowała psychicznie i upadła. Miałem przez chwilę informatyka. 

Książka zawiera także sporo literówek merytorycznych, jak np. nazwa ministerstwa (o tym, że coś tu zgrzyta uświadomił mi skrót, który nie był rozwinięciem podanej nazwy), Coban zamiast Coben czy Satre zamiast Sartre. Podobnie ze spisem treści, w którym część rozdziałów w ogóle się nie pojawia (m.in. moja ulubiona z psychiatrą). Autor mógł się pomylić, ale korekta i redakcja chyba odrobinę zaspały.

Jednak równocześnie Nocny pociąg do Bulowic pozwala zajrzeć w miejsca, o których na co dzień myśli się rzadko. Raczej nie zastanawiamy się nad działaniem schronisk dopóki osoba w kryzysie bezdomności nie stanie na przeciwko nas i nie poprosi o to przysłowiowe pięć złotych. Nie myślimy o tym kto takie miejsca prowadzi i dlaczego, czy odbywa się to systemowo czy oddolnie, a jeśli oddolnie to jakim cudem to działa? W czasie pandemii prowadzenie schronisk domów dla bezdomnych musiało być potężnym wyzwaniem, co wybrzmiewa w niektórych spośród przeprowadzonych przez pana Urbańca rozmowach. Dlatego chociaż dostrzegam debiutancki sznyt, to wierzę, że autor ma spore możliwości i wraz z kolejnymi książkami (o których wspomina zarówno w Nocnym pociągu do Bulowic, jak i w swoich regularnie publikowanych postach na Instagramie i Facebooku), będzie zdobywał kolejne umiejętności. Temat pomocy społecznej w Polsce, w tym bezdomności, potrzebuje swoich orędowników, ludzi którzy będą o tym opowiadać, wskazywać problemy i rozmawiać o możliwych rozwiązaniach. Jestem przekonana, że w tej dziedzinie jest jeszcze sporo do zrobienia, a takie osoby jak Tomasz Urbaniec mogą nam o związanych z tym wyzwaniach sporo opowiedzieć.

PS Zastanawia mnie jeszcze jedno. Przy wielu wywiadach są podane daty ich przeprowadzenia, spora część nich odbyła się w 2020. Autor na końcu pisze o sporej zmianie w rzeczywistości Wspólnoty po 24.02.2022, co wynikało z rozpoczęcia wojny za naszą granicą, ale jestem ciekawa czy dzisiaj niektórych aspektów książki nie poprowadziłby inaczej.

Za możliwość lektury dziękuję Autorowi i wydawnictwu Novae Res.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...