niedziela, 11 sierpnia 2024

Błędy i radości, sposoby młodości „Nasza łąka" Nena Mandziak



Tytuł: Nasza łąka
 
Autor: Nena Mandziak

Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza Gajus
Data wydania: 2023
Liczba stron: 104
Kategoria: Literatura młodzieżowa
Ocena: 6+/10






Lubię poznawać młodych autorów, a Nena Mandziak według opisu jest początkującą pisarką i Nasza łąka to jej pierwsza książka. Kusiło mnie żeby poznać zarówno Agencję Wydawniczą Gajus, jak i debiutantkę, która w głównej roli swojej książki osadziła radosną i pozytywnie nastawioną nastolatkę, a osią lektury ustanowiła dojrzewanie. To brzmiało obiecująco!

Na pierwszej stronie poznajemy Emmę, która właśnie rozpoczyna naukę w nowej szkole w połowie semestru. Razem z nią dajemy się uspokoić jej mamie przed tym emocjonującym wyzwaniem, a potem poznajemy nowe osoby. Dziewczyna jest uśmiechnięta, spokojna, zadowolona z życia. Wraz z nią płyniemy przez książkę nienękani napięciem, dramatycznymi zwrotami akcji itd., skupiamy się na poszukiwaniu szczęścia wśród ciepłych ludzi i dobrych książek oraz na poznawianiu samych siebie, może też dowiadywaniu się co nieco z przeszłości, ponieważ fragmenty książki to historia poznania się rodziców Emmy. Kim jesteśmy i jakimi dorosłymi chcemy się stać? To doskonałe pytanie, które Nena Mandziak stawia zarówno przed bohaterami swojej książki, jak i czytelnikami.

- (...) Zobacz tylko, to wszystko pozbawia nas chęci do podnoszenia się z łóżka,
ale pocieszamy się, odliczając dni do końca. Jednak po ukończeniu szkoły tp
wcale się nie zmienia - nadal musimy robić coś, co nas nie uszczęśliwia,
żeby zapewnić godne życie naszym dzieciom, one robią to samo dla swoich
i koło toczy się dalej. Dlatego wolę zrezygnować z kilku lekcji dla wypadu
do muzeum albo na warsztaty artystyczne. - puszcza do mnie oczko.


Nasza łąka zaskoczyła mnie swoim pozytywnym przekazem, który ze stron książki aż się wylewał. Muszę przyznać, że z jednej strony była to bardzo przyjemna niespodzianka, bo większość młodzieżówek, które czytałam w ostatnich latach to książki nastawione na "walkę" z jakimś problemem - depresją lub inną chorobą, innością, brakiem akceptacji, samotnością, krzywdą ze strony bliskich itd. Książka Neny Mandziak to historia, w której bohaterka ma wspaniałą, bliską i ciepłą relację z mamą, opartą na wzajemnym zaufaniu, wspólnym spędzaniu czasu i przeogromnym wsparciu. Nastolatka jest inteligentna i bez problemu radzi sobie ze szkolnymi wyzwaniami, uwielbia czytać, rozmyślać i dbać o swoje wewnętrzne dziecko. Zaprzyjaźnia się z przebojową Rhiannon, która doskonale wie czego chce i do tego dąży. W książce jest taki fragment, w którym Emma i Rhiannon rozmawiają o swoim podejściu do szkoły i podążaniu "swoją ścieżką" i to jest moment ciekawy. Kiedy chodzimy do liceum część z nas wie co chce robić, część nie, część uważa, że szkoła to zupełna strata czasu, część wysoko ceni szkolną wiedzę. Młodzież nie zawsze tak samo patrzy na wejściówkę na studia - niektórzy z tego powodu przykładają się do nauki, a inni do rozwijania pasji. Są też i tacy, którzy nie chcą po liceum dalej wiązać się z systemem edukacji, chcą podjąć staż lub pracę i dalej spełniać swoje marzenia tą drogą. Mnogość tych możliwości i postaw jest bardzo rzadko omawiana w jakichkolwiek książkach fabularnych i ta niedługa wymiana zdań, w której obie dziewczyny szanują siebie nawzajem mimo otwarcie przedstawionego różnego podejścia, przeogromnie mi się spodobała.

Kolejną osobą, którą poznaje Emma jest Jay. Jay jest normalnym chłopakiem, choć nie wiem czy znam wielu takich, którzy lubią książki Jane Austen. ;) Emma i Jay zaprzyjaźniają się i ta relacja jest tak normalna jak to tylko możliwe - razem wychodzą, dzielą się zainteresowaniami, słuchają muzyki czy czytają książki, a czasem rozmawiają na bardziej poważne tematy. Muszę przyznać, że normalność tej znajomość jest bardzo odświeżająca. Żadnych dramatycznych wydarzeń, szalonych przestępstw itd., po prostu znajomość, taka jaką chyba każdy z nas kiedyś przeżył. 

Zawsze po południu udajemy się na poddasze, które żartobliwie nazywamy „świątynią".
„Świątynia" to nic innego, jak nasza prywatna biblioteka, w której od niezliczonego czasu
gromadzimy książki. Wiele z nich należy do literatury dziecięcej - to te,
dzięki którym zakochałam się w czytaniu, kiedy byłam młodsza.
Właściwie to nie przejmujemy się kategorią wiekową. Uważamy, że z książek się nie wyrasta
i wciąż czytamy bajki o magii ze szczęśliwym zakończeniem.

Jednak te piękne wydarzenia mają też swoją drugą stronę, bo Nasza łąka to ciepła książka, ale równocześnie pełna stereotypowych motywów (jak chociażby te rozkoszne naleśniki z mamą czy przesłodka historia z antykwariatu, o wątkach okołoksiążkowych nie wspominając), momentami dosyć porozciągana (może gdyby książka miała nieco więcej stron to nie zwracałoby to aż tak uwagi, ale przy 100 stronach na przykład opowieść o tym jak wygląda "jedno z ulubionych pomieszczeń w domu" wydaje się po prostu zbędna) i o nieco rozmytym przekazie. Oczywiście to nie jest tak, że książka Neny Mandziak nic nie wnosi - jest ujmującą książką pełną pozytywnego myślenia, może nawet chwilami za bardzo pozytywnego, opowiada o wartości jaką jest dbanie o swoje wewnętrzne dziecko (pełna zgoda), o tym jak cenna może być dobra relacja z rodzicem (znowu zgoda), że do szkoły można, a może nawet trzeba mieć różne podejścia (jeszcze raz zgoda) oraz o tym, że piękne relacje nie muszą wynikać z szalonych wydarzeń (tu również całkowicie się zgadzam). Jednak po lekturze trudno było mi nie pomyśleć, że właściwie zabrakło tylko jednorożców. Powiedziałabym, że jest bardzo amerykańska w ten najbardziej amerykańsko pompatyczny sposób.

Łyżką dziegciu w tej historii miała być historia rodziców Emmy, którzy się rozstali a tata dziewczyny praktycznie nie utrzymuje z nią kontaktu. To był dla mnie nie do końca zrozumiały wątek i mam wrażenie, że czegoś w nim brakowało. O ile rozwód z takiego powodu mnie przekonuje, bo takie podejście świadczy o zmianie całościowej i prawdopodobnie dotyczyło to nie tylko Emmy, ale również całego ich wspólnego życia, o tyle bardzo trudno mi uwierzyć, żeby rodzic aż zerwał kontakt ze swoim dzieckiem z tak błahego powodu, a jednocześnie pozostał osobą, którą możemy poznać w drugiej części książki. Również historia Jaya nie jest wesoła, ale to już opowieść stara jak świat i nie można zrobić nic innego tylko zgodzić się z podejściem nastolatków.

- Podoba mi się twoja teoria - mówię z aprobatą, bo naprawdę lubię jej podejście. Z powrotem opuszczam głowę na koc i wpatruję się w chmury.
- A jaka jest twoja? - zagaja Rhiannon, chowając długie włosy za ucho.
- Pozostanie dzieckiem na każdym etapie swojego życia - odpowiadam po namyśle. - Pamięć o tym, jak to jest marzyć i nie myśleć o ograniczeniach.

Chciałabym jednak wspomnieć o czymś jeszcze. Nasza łąka to debiut młodej pisarki i to da się wyczuć, ale jednocześnie myślę, że językowo jest to naprawdę dobrze zbudowana książka. Gdzieniegdzie są powtórzenia czy krótkie zdania jak z wypracowania, ale to są pojedyncze zdarzenia, które nieszczególnie wpływają na jakość lektury. W mojej opinii Nena Mandziak ma dobry warsztat, który rozwijany mógłby w przyszłości nas jeszcze nie raz zaskoczyć! Po takiej książce chętnie za kilka lat przeczytałabym literaturę piękną jej pióra.

Całość nazwałabym przeuroczą i bardzo pozytywną, acz przesłodzoną historią bazującą na wielu dosyć oklepanych motywach. Doceniam ciepły przekaz i przyjemną formę literacką, ale nawet gdybym chciała to nie wiem komu miałabym tę książkę polecić, bo dla osoby starszej jest ona po prostu zbyt naiwna, a nastolatkowie, których ja znam przez większość fabuły przewracaliby oczami. Jednak jako debiutantka Nena Mandziak stworzyła naprawdę niezłą książkę, która może i mnie nie zachwyca, ale równocześnie w mojej opinii jest zbudowana i napisana na poziomie, co sprawia, że jestem przekonana, że Nasza łąka może być stabilnym stopniem na drodze jej pisarskiej kariery, jeśli tylko postanowi ją kontynuować.

Za możliwość lektury dziękuję Agencji Wydawniczej Gajus oraz portalowi Sztukater

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...